Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2013, 13:03   #93
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Wspólny post, niestety nic ode mnie, sory za to

Praha, upewniwszy się, że w zaułku nikt ich nie obserwuje, ani podsłuchuje, odezwał się patrząc po wszystkich.

- Słuchajcie uważnie. Dwa razy powtarzać się nie będę. Do sektora ze szczepionką przed nami w chuj długa droga. Opłacać trzeba sektory w detalach, ale i niebezpiecznie. To zresztą nieważne. Ważne, że czas wciąż zapierdala do przodu a mi i Rickowi zajebiście się spieszy z wiadomych względów. Co nie Jonasz? - wtrącił retorycznie. - Ja nie mam zamiaru leźć tam naokoło. Jest skrót. Ryzykowny, ale co z tego. Terminal. Taki high-way dla maszyn Strażnika. Albo się rozdzielamy, albo możecie się przyłączyć do mnie. Bo na rzęsach kurwa stanę, żeby tamtędy się przebić. Problem jest z Rippersami, bo koszą za wejściówki jak za dziewice… Ty - spojrzał na Netaniasza - nie spowiadaj się byle leszczowi w tunelu, że niesiemy wirusa. Jesteś kurwa głupszy niż myślałem - rzucił bez ogródek szczerze. - Dobrze, że te przygłupy były jeszcze głupsze od ciebie. - Spojrzał po reszcie. - Kwestia godzin lub minut a staniemy się przez niego celami numer jeden na Skrzyżowaniu. Za późno na ściemnianie dzięki wielebnemu. Idę zagadać w otwarte karty z jednym z bossów. Ktoś idzie ze mną?

Jonasz przeczesał białe włosy, przesunął gogle na czoło.
- Otwarte karty nas zabiją, Praha - powierdział cicho tym swoim miękko-syntetycznym głosem. - Pójdziesz do szefa i powiesz, że przywlekliśmy mu na Skrzyżowanie zarazę, której nie da się poddać kwarantannie? Albo nas zabije od razu, albo chwilę potem, kiedy już wyciśnie info o szczepionce. W najlepszym razie będziemy mieli konkurencję po lekarstwo. - Blady wcisnął ręce w kieszenie, zakołysał się na piętach. - Uderzmy do szefa G-Zero, bo jeśli ktoś wchodzi do Terminala to oni. I ściemniajmy. Że to nie choroba tylko toksyna, którą ktoś wrzucił do żarcia, do wody, do generatorów powietrza. Chemiczny koktajl. Że dlatego sektor się odciął. Że Nobel to świr. Że nas dodatkowo naszprycował trutką i stąd te objawy. Że chciał mieć pewność, że do niego wrócimy. - Przechylił głowę, zerkając na duchownego trochę jak na matematyczne równanie, którego nie udało mu się jeszcze rozwiązać. - A że Netaniasz krzyczał o zarazie? A co miał krzyczeć? “Potruli nas i umieramy”?
- Nie wiem co miał, ale kurwa sprzedał nas jak alfons starą kurwę za darmo... Każdy jełop wie co to jest zaraza. Informacja w Gehennie zapierdalają szybciej niż bajty Jonaszu. Co wczoraj był plotką dzisiaj będzie prawdą.
– Praha zaczynał się niecierpliwić. – Powiedzmy sobie szczerze w dupie mam nasz sektor. Równie dobrze możemy szczepionkę nieść dla Rippersów. To dla nich byłby złoty interes. I nie tylko my wleczemy zarazę po sektorach. Albo już tu jest albo przylezie w każdej chwili. – wzruszył ramionami. – Na dodatek zrobimy im popyt zarażając dalej i szybciej ich przyszłych klientów. Ale jak stąd odejdziemy, a fama za nami jak smród pójdzie, że to właśnie my wszystkiemu winni. I wtedy będą do nas wszędzie najpierw strzelać a potem rozmawiać. A tak, boss za ryj trzymać będzie paranoję. Ja na jego miejscu bym się zgodził. Weźmiemy od niego kilku cyngli do ochrony.W jego i naszym interesie. Terminal to nie spacerek. Albo nas odstrzelą i sami będą chcieli ją odebrać, albo nie. Za dużo zachodu jak już mają zdeterminowane na wszystko psy. Nas.
Splunął krwią.
- Bo jak nie w otwarte, to jak? Co najmniej sto fajek od łebka sobie życzą za Terminal. Dookoła, to ja mogę nie zdążyć. Niby kurwa czemu ma uwierzyć w twoją ściemę? Jakby był durny to by nie trzymał się długo na szczycie. Nie tylko długość kutasa i ciężar jaj się liczy w tej dżungli.
- No kurwa nie wiem. Przychodzi do ciebie koleś, staje przed tobą, mówi, że jest czymś śmiertelnym zarażony i potrzebuje twojej pomocy. To ci nie brzmi jak szantaż? Myślisz, że dadzą ci po tym odejść? Poza tym, taki interes może rozkręcić pewnie tylko G0, bo reszta raczej nie ma chemików, którzy by to mogli rozmnożyć, antidotum znaczy. Ale i tak, kurwa. To ryzykowne. Już prędzej wytłumaczyć się toksyną, jak ten mówi, tyle że i tak nas za friko nie puszczą, może trzeba będzie dla nich coś załatwić... Ale prawda nas nie zbawi, jak przed godziną - Torch zerknął z ukosa na Netaniasza, nic jednak nie powiedział.

Crucifix całkowicie zignorował towarzyszy, jako pierwszy odwrócił się wyszedł z bocznego korytarza.
- Będę go miał na oku - rzucił Praha puszczając oczko.

Jonasz popatrzył za Netaniaszem, popatrzył za Szczurem. Pokiwał głową. Popatrzył na Ortegę, popatrzył na Torcha.
- Hmm… - zamyślił się Ortega co wyglądało jakby zastanawiał się kogo zabić. - Idę skopać kilka pysków. Może da radę na tym zarobić… - dodał z dziwnym grymasem. - Skoro nie zostało mi wiele czasu muszę się rozerwać.

Jonasz dostał pięć minut potem texta na WuKaPa.

ZA KOŁO GODZINĘ NA WYLOCIE SKRZYŻOWANIA

***

Praha wrócił po godzinie sam.
- No i co wymyśliliście? Bo z Lion’s Army nic nie będzie. Idziemy do Bossa Skrzyżowania i ściemniamy czy mówimy jak jest? - zapytał wycierając rękawem usta.
- Co z księciem? Zgubił się, czy poszedł siusiu zrobić?- zakpił Oleg.
- Kurwa. Gorzej. Stwierdził, ze jak wyspowiadać się nie może, to przynajmniej odprawić Msze musi. Gadał, ze długo nie zleci. Ze pojawi się szybko na wylocie. Nawiedzony, kurwa, nie ma co... - Praha pokręcił głową. - Szczerze mówiąc, to kurwa lepiej go chyba w chuj zostawić tutaj. Nic, tylko dupy daje w tunelach... - pokręcił głową i zacharczał w kulak. - Mi się kurwa spieszy a mu szopki mszalne we łbie ważniejsze…
- Jak na moje możecie sami podjąć decyzję. - powiedział Ortega. - Zrobię co zadecydujesz, Praha. Mi chyba też nie zostało wiele czasu więc jedziemy na jednym wózku.
- Ja nie zmieniłem zdania, prawdy bym nie mówił.- Petrenko pokręcił głową.- Jesteśmy zdeterminowani i musimy przejść przez terminal. To są pojeby, nie wiadomo jak zareagują, jak powiesz że jesteś zarażony jakimś świństwem, co nawet nie wiadomo jak się przenosi. Może będą mieli jakąś delikatną sprawę do załatwienia, sam kurwa nie wiem… Zresztą, prawdę można zawsze powiedzieć, jak innego wyjścia nie będziemy mieć. Wtedy walniesz tę gadkę o kasie, jaką zgarnie za szczepionkę. Ale ja to bym tylko w ostateczności o tym gadał.
- Tak. Torch dobrze prawi. Tak zrobimy. - przytaknął Praha. - Ponawijamy, że chcemy, ale kasy brakuje. Jakby trzeba było na miejscu obciągać kutasy, to kto się pisze? - spojrzał po kolei po wszystkich.

Praha milczenie wziął za zgodę przynajmniej na taktykę gadania jeśli nie seksu oralnego.
- No to dupy w troki. A zresztą... Wszyscy tam idziemy czy tylko ja? Ktoś jeszcze idzie? - zapytał Praha.
- Aleś ty zabawny, pojeździe chrystusowy - powiedział Rick, kiedy jego spojrzenie napotkało wzrok szczura tunelowego. - Jak chcesz obciągać rób to, ale nie przy mnie - dodał z nieskrywaną satysfakcją.
- No co ty. Wiem. Niektórzy nie lubią podglądaczy.Dobrze kumasz, Richardzie. - odpowiedział Dickowi.
- Mogę iść z Tobą, moja gęba zawsze wzbudza w innych choć odrobinę ciekawości i wesołości. - Uśmiechnął się krzywo Torch. - Albo litości, ale na to tutaj nie liczę.
- Pasuje. Idziesz? Zostajesz?
- Szczur zapytał Jonasza.

Blady zawahał się.
- Idę. Choć czułbym się zdecydowanie lepiej, gdybyśmy mieli choć jeden twardy argument, jeden logiczny powód, dla którego jakikolwiek boss nie powinien nam wpakować kulki w głowę, a przez Terminal przepuścić swoich ludzi. Albo dla którego nie powinien zabić nas wszystkich oprócz jednej osoby, którą sobie zostawi na wszelki wypadek. Inny niż >musimy< i >jesteśmy zdeterminowani<.
- Na przykład jaki?-
Wzruszył ramionami Praha.- Że potrzebujemy antidotum do tej trucizny co mówiłeś wcześniej? A co to go jebie? Równie dobrze możemy potrzebować prezenty pod choinkę? Nie wiem.. Może po prostu zagadać, że chcemy ale kasy nie mamy. Jak powie “spierdalać, nie ma bata żebym pomógł” to chuj mu w dupę. Jaki masz pomysł Jonasz? Mów.
- Pogadać z kimś rząd niżej od szefa. Zarazić go. Wstrzyknąć zarażoną krew, prawdziwą truciznę, cokolwiek. Dopiero wtedy uderzać na szczyty. Wykorzystać w dyskusji jako argument po naszej stronie. - Przerzeźbieniec wzruszył ramionami, zakolebał się na piętach. - Nie wiem zresztą. Nie znam się na ludziach, na czystym biolo.
- Jonasz, jak zarazić to od razu bossa, bo czasu na podchody nie ma. To nie jest wcale główny boss, tylko jeden z kilku, akurat odpowiedzialny za TERMINAL. Może wszystkim strzelić w łeb łącznie z jego człowiekiem, nie wierząc, że jest zarażony nikt inny a po szczepionkę dla spokojności posłać swoich, zaufanych ludzi lub wybrać się osobiście.Ryzykowne jak cholera…
- Praha podrapał się po głowie. - Ale mam inny pomysł. Prosty jak pierdolenie. To tylko sto fajek od łebka. Potargujemy się za to, że hurtem jedziemy aż w pięciu. Opierdolimy na targu fanty, na chuj nam więcej niż karabin i naboje. Zapłacimy frycowe i tyle. Wolę nic nie jeść przez dwa dni niż utknąć tu z kosą w bebechach lub zasrać się na śmierć po drodze…

- Możemy spróbować - zgodził się Blady mocno sceptycznie.
- Skoro tak ma być. - powiedział Rick. - Ja sobie karabin i nóż zostawiam. Mogę sprzedać kilka fantów. Jest obrzyn, pociski, medpak… Jakieś grosze się uzbiera, ale niewiele.
- Nie wydaje mi się, żeby targowanie się miało pomóc, to i tak będzie za mało... Ale pogadać z bossem nie zaszkodzi, może skołuje się kasę w inny sposób, jak już będziemy wiedzieli, ile.- Oleg nie brzmiał na przekonanego, jednak nic lepszego nie przychodziło mu do głowy.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.

Ostatnio edytowane przez Baczy : 22-09-2013 o 13:07.
Baczy jest offline