Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2013, 14:13   #115
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Mewa nie była w najlepszym humorze. Tajemnicza przygoda na morzu napełniła ją najgorszymi myślami, a pogarszające się morale załogi nie poprawiały stanu rzeczy. Całe szczęście, że przynajmniej flota Ducha ocalała...bo można było spodziewać się najgorszego. Przepychała się niezadowolona przez obozujących pod murami twierdzy piratów. Docierały do niej tylko strzępki słów i rozmów, pełne lęku, sprzeczności i dziwnych opowieści. Dlaczego zamek nie został wzięty z marszu?! Być może kapitan dysponował sporą armią, jednak te siły na pewno nie były zdolne do prowadzenia długotrwałego oblężenia czy zdobywania fortyfikacji. To był rajd; jedyną przewagą piratów była szybkość i zaskoczenie, a to właśnie tracili, czekając po fortecą.

- Duchu!! - krzyknęła przez pół obozu, kiedy dostrzegła majaczącą gdzieś postać pirackiego dowódcy - Co, na święte jaja Utopionego, tu się kurwa dzieje?!

Duch nie zamierzał odpowiadać. Skinął tylko głową w stronę swoich rozmówców i skierował się powolnym krokiem w kierunku Mewy. Nie wyglądał na szczególnie zmartwionego, z dumą spoglądał na swoich ludzi i nieliczne trupy przeciwnika.

- Miło cię znowu widzieć. Nie mogliśmy się was doczekać, więc - Duch uśmiechnął się zadziornie. - Ale z deserem zdecydowaliśmy się poczekać na wszystkich.

Irgun skrzywiła się i splunęła, ale nic nie powiedziała. Była zmęczona, zła i w dodatku skacowana, harmider obozu boleśnie drażnił jej skołatane zmysły. Dodatkowo jak czarna chmura ciągnęła się za nią świadomość problemów, które czekały na rozwiązanie, po tym, jak jej mała flota nieoczekiwanie się rozrosła.

- Moi ludzie są spragnieni rozrywki - wpatrzyła się w górujące nad okolicą blanki - Idziemy pierwsi...Masz jakiś masz plan na zgryzienie tych murów? - podłubała z zamyśleniem w zębach - Nie mamy czasu czekać…i rabować też tu nie ma czego.
- Miałem nadzieję, że sami wyjdą - przyznał Duch. - Jednak bękart woli umrzeć w środku, czemu by więc mu w tym nie pomóc? Moi ludzie czekają w lesie, znaleźliśmy tylne drzwi prowadzące przez lochy do zamku - kapitan obrzucił przeciągłym spojrzeniem ludzi przyprowadzonych przez Mewę. - Jeżeli dacie radę, możecie szturmować zamek od frontu. To powinno skupić ich uwagę, podczas gdy Echel poprowadzi atak na ich tyły.

Beendrod wypowiadał kolejne słowa z takim namaszczeniem, jakby dzielił się planem podboju całego Westeros. Cieszył się zaś, niczym ktoś kto właśnie zdobył Królewską Przystań. W pojedynkę.

- Mhm.. - Mewa przygryzła w zamyśleniu wargę. Nie chciała się przyznawać przed kapitanem, i tracić twarzy, ale w zdobywaniu tak olbrzymiego kurewstwa dotychczas nie brała udziału. Z drugiej strony...mniejszy czy większy, zamek to tylko zamek. Żelaźni z powodzeniem dawali sobie radę z małymi kasztelikami czy wiejskimi fortyfikacjami, to zapewne tylko kwestia skali...Przechyliła głowę raz w jedną raz w drugą stronę, wyciągnęła przed siebie rozcapierzone palce, jakby coś mierząc, a w jej głowie zaczął kiełkować powoli plan.

- Duchu - zwróciła się lekko zadumanym głosem do pirata - a co zamierzasz zrobić ze statkami? Zabierasz je dalej w głąb Północy…?

Pirat błysnął zębami w drapieżnym uśmiechu.

- Nie. Osiądę ze swoimi na lądzie, znajdą sobie kobiety i założą rodziny - Donnchad zastanawiał się przez krótką chwilę. - Jasne, że wrócimy na morze. Ta strona Westeros jest zdecydowanie zimniejsza. Nie wspominając już o luksusach, jakie nigdy nie zawitają do całych tych przeklętych królestw. Zresztą nie jesteśmy na Smoczej Skale - zauważył Beendrod. - Tu drewna raczej wam nie zabraknie.

- Drewna nie, ale czasu tak..kto wie, czy odsiecz nie jest już drodze. Statek rozłożyć byłoby szybciej... - Mewa splunęła na ziemię i zatarła plwocinę stopą, rysując na ziemi prowizoryczny plan - Zostawisz mi część zbrojnych i łuczników...w tunelu i tak żaden z nich pożytek...Niech cieśle okrętowi zastrugają trochę drabin, a jak nie starczy, to zostają nam jeszcze liny. A z jakiegoś solidniejszego pniaka zrobimy taran - wskazała nogą na zakreśloną linię - uderzymy na mur w trzech miejscach, przy bramie, tu i tu. W tym czasie chyba zrobisz użytek z tego przejścia, i otworzysz nam od środka? - przymrużyła oko, wpatrując się w Ducha - Będę potrzebowała większości sił tu pod murami...chyba że wolisz się zamienić. Równie dobrze mogę iść pod ziemię - wzruszyła ramionami, nie dodając jednak że po stokroć wolałaby tą opcję. Mały oddział, szybkie uderzenie...a od myślenia od tym, co trzeba przygotować do ataku na mury zaczynała ją boleć głowa.

- Nie. Obawiam się, że moi ludzie lepiej poradzą sobie w lochach. Do pomocy będziecie mieli najemników Boudena. Wydają się być doświadczeni w tego typu atakach. Poprowadzę swoich ludzi, gdy już wszystko przygotujecie. I nie obawiaj się odwetu. Nie przepuściliśmy żadnego kruka, a najbliższe siły Boltonów znajdują się w Moat Cailin, jeśli nie dalej.

Mewa spojrzała krzywo na pewnego siebie pirata i wzruszyła ramionami - Jakbyś nie wiedział, że zawsze coś się pierdoli...

***

Rozłożyła swoje skromne siły łukiem wokół bramy twierdzy. Po prawdzie jej atak miał być tylko zasłoną dla właściwego uderzenia przez tunel, nie znaczyło to jednak, że Mewa podeszła do przygotowania mniej poważnie. Krytycznym okiem patrzyła na naprędce przygotowany stos koślawych drabin i lin z hakami, które w krótkim czasie udało się zebrać ze statków, czy zbić na miejscu; jedynie taran, solidnych rozmiarów pniak z zaostrzonym końcem, wyglądał w miarę przyzwoicie.

Na uderzających na bramę na pewno spadnie największy grad pocisków; oddelegowała więc do tego zadania swoich ludzi; osłaniani tarczami, mieli spróbować wyważyć drzwi i wedrzeć się do środka. Stromowi zostawiła dowództwo nad oddziałem łuczników; mieli pilnować, by obrońcy z blanków nie byli zbytnim zagrożeniem. Nielichy zgryz miała z tym, co począć z Diną. Nie można wiecznie trzymać dziewczyny poza zagrożeniem; z drugiej strony Irgun nie chciała jej stracić, tak jak niedawno straciła rudą...Nie chciała się do tego przyznać przed dziewczyną, ale mimo szorstkiego traktowania, przywiązała się jednak do naiwnej panienki, a po śmierci Marielli, Dina była niejako ostatnią żyjącą pamiątką po piratce...W końcu przydzieliła ją do odwodów, które miały, w zależności od sytuacji, wejść przez bramę, albo pomóc na murach.

Sobie przydzieliła kilku najtwardszych oprychów i wydała szczegółowe rozkazy pozostałym dowódcom. Będzie szła w pierwszej lub drugiej fali, która wespnie się na mury; ta część ataku była najważniejsza, i tutaj też Mewa skupiła największe siły. Jeśli nawet niewielkiemu oddzialikowi uda się wedrzeć na blanki, szala zwycięstwa szybko przechyli się na stronę atakujących...

W końcu wszystko było gotowe. Mewa rozejrzała się po swoich ludziach, westchnęła, splunęła i zadęła w róg, dając sygnał do ataku. Miała nadzieję, ze Duch się pospieszy ze swoim oddziałem, bo jej szanse nie przedstawiały się najlepiej...Ludzie powoli ruszyli pod mury, przygotowując sznury i drabiny. Poprawiła jeszcze broń, i osłaniając się tarczą, podbiegła z pierwsza grupą pod fortyfikacje.

Twierdza póki co milczała. I kto wie, czy to właśnie nie było najbardziej przerażające...
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 26-09-2013 o 21:20.
Autumm jest offline