Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2013, 16:24   #87
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Śmierć Korgana odcisnęła na Helvgrimie poważniejsze piętno niż sam krasnolud początkowo przypuszczał. Gazul lub jego manifestacja, obiecał wspaniałe rzeczy i śmierć godną herosa, tym czasem Korgan padł w byle potyczce z Uruk'azi, w zapomnianym miejscu, między karłowatymi krzaczorami. Czy zatem Sverrisson mógł wierzyć Gazulowi i Morrowi... bóstwom śmierci... i oszustwa? Jedne co było w nich prawdziwe to moment kiedy przychodzili zabrać co im się prawem odwiecznym należało, życie. Poza tym byli kłamliwi. Ciężar ciała zabójcy trolli mówił wyraźnie że dziś on, jutro ja, czy zatem ziści się wróżba i Helv spotka Sveriego, swego ojca, zaginionego w kazamatach Azkarh? Teraz wszystko się poplątało. Szło nawet zatracić wiarę w słowa boga. Nikomu ufać nie można było... nikomu.

Sverrisson poprawił chwyt na jednym z drągów który posłużył do budowy noszy, na owych noszach leżał spokojnie drengi Haragon. Twarz poległego spokojna, dusza opuściła ciało, nie zważał już na trudy życia. Lekki deszczyk obmywał poznaczoną bliznami i tatuażami twarz martwego. Wszystko nabierało mistycznego klimatu. Ciepła ziemia w styczności z zimnym deszczem oddychała kłębami pary. Czwórka towarzyszy kroczyła przez mgłę, pośród nich, niesiony martwy dawi, a koniec pochodu zamykała bestia w postaci Baragaza. Dziwny to musiał być widok. Jak żywy, mógłbyć wyciągniety z legend.

Sverrisson przypuszczał że we wsi będą szybciej, a to już dwa dni byli w drodze. Ciało Korgana nie powinno leżeć tak i gnić jak kawał mięsa pod ścianą rzeźni. Potrzeba było szybkiego tempa, żołnierskiego marszu. Dlatego też drugiego właśnie dnia, Helvgrim nie szczędził sił i narzucał mordercze tempo, tak było aż grupa nie dostrzegła wspaniałego widoku na dolinę. Jednak nie było co za bardzo napawać się zapierającymi dech obrazami, czas gonił, zadanie było do wykonania, Korgan czekał spoczynku.

Długo już nie trzeba było by ujrzeć dymy unoszące się z kominów domów w Wurmgrube. Dwie mile dalej czekała już na znużonych podróżników palisada i chyląca się lekko ku upadkowi wieża strażnicza. Helvgrim nie owijał w bawełnę, krótko wypytał strażnika na bramie o to gdzie grabarz lub świątynia, gdzie karczma i balwierz... i gdzie wojska zaciężne króla Rodriga? Opłatę na bramie Helv uiścił za całą drużynę. Postanowił że tak będzie robił póki drengi nie zostanie pochowany z honorem. Tak stało by ktoś zajął się pochówkiem i stypą, a zebrani wokół grobu nie powinni ucztować za swe złoto.
 
VIX jest offline