[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=uhQpJEGz_M4[/MEDIA]
-
I tu jest właśnie pewien... problem, Nico - Conny zawahał się, nie mając pewności czy powinien coś powiedzieć. Rozejrzał się nerwowo, spojrzał na drzwi i po chwili półszeptem dodał -
Milicja już węszy, ale najgorsze że włączyli się w to też agenci Straży Wolności. O ile milicję można opłacić, o tyle tych czubków z eSWu raczej wiadomo że nie. I chyba zwęszyli trop, mam wrażenie że dwóch z nich kręci się w okolicy, pyta lekarzy... Ktoś w końcu puści parę z ust...
Straż Wolności to najbardziej niesławna i bezwzględna komórka wewnętrznego bezpieczeństwa w SWK. Z jednej strony szkoleni jako zawodowi agenci i szpiedzy, z drugiej byli czymś w rodzaju sekty - fundamentalistami o ścisłej hierarchii, doktrynie i oddaniu sprawie. Nie sposób było ich przekupić, przekonać, czy złamać. Lecz tu nie chodziło o metody, tylko o skuteczność. W tym zaś Straż Wolności była najlepsza. Zresztą konkurencyjne FAB (Federalna Agencja Bezpieczeństwa należąca do WFK) i UBOI (Unijne Biuro Ochrony Interesów należące do UWK) nieco zazdrościli możliwości jakie rząd SWK oferował agentom SW. Tak czy owak ich obecność w okolicy nie rokowała zbyt dobrze. Ostatnie czego ty i Conny mogliście teraz pragnąć, to przesłuchania w stylu SW.
-
Najlepiej będzie się zbierać, i to najlepiej od razu. Przykro mi, ale musisz chyba się jakoś pozbierać, choć lekarze nie będą zadowoleni. Musimy wydostać się ze szpitala. Pomyślałem o możliwych drogach, ale sam wiesz że nie jestem dobry w wybieraniu... - "Młodziak" przypomniał sobie wczorajszą sytuację sprzed magazynu -
Możemy spróbować na chama się wypisać, ale lekarze będą próbowali odradzać, może dojść do dyskusji, i byłoby ryzyko że agenci nas zauważą. Jest też opcja ucieczki, z czego drogi naliczyłem dwie. Jedna przez stołówkę i potem przez ogród. Też jest pewne ryzyko, że zwrócimy uwagę. Druga mniej pewna, przez dach i jakąś drabinką w dół. O ile coś takiego na dachu jeszcze jest...