Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-09-2013, 12:22   #11
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Chciało mu się przekląć na całe gardło. Uderzać i kopać po tych cholernych drzwiach aż nie puszczą z zawiasów. Czuł pulsujące uderzenia w klatce piersiowej a płuca wypełniły się cierpką gorącą mazią od szaleńczego biegu , który zdawał się kończyć w tym martwym punkcie. Spojrzał na gorejącą gwiazdę , przełknął ślinę , wyjął Robotroopera, odbezpieczył broń , oddał serię maszynową w zamek starych zdawało by się drzwi. Czuł ognisty chłód potu na całym ciele, zamarł na chwilę a potem spróbował wyważyć nadwyrężony zamek kopniakiem. Mógł to robić do skutku lub zostać posiatkowanym.
'
Sekundy rozciągały się w grotesce długiej fali żyć próbujących zachować swój najcenniejszy stan skupienia duszy. Czuł jak but wgniata się w metal przeszkody, potem bark zmieniał się w organiczny taran nieustających uderzeń. Jeszcze chwila, chwila skrycia się w mroku hali. Głupi Leeds zginie razem z nami, spokój musisz znaleść chwilowy spokój... Jest, będę trzymał się tego gówna. Pukanie do wnętrza bram , sekundy dzielące od marności. Musiało się udać, Żyleta nie widział innej opcji.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=CiVDzTT4CbE&list=RD027cSAKlu0OlU[/media]
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 12-09-2013 o 17:42.
Pinn jest offline  
Stary 12-09-2013, 20:22   #12
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Panika. Złość. Wszystko rzucone na jedną kartę. Tak zachowywał się teraz "Żyleta", na ogół cichy i nieco wycofany, w ty momencie rozjuszony niczym dziki zwierz. Nico co prawda znał się na otwieraniu zamków, ale już nie było mowy o kurtuazji. Potworny hałas broni automatycznej brutalnie zmącił panującą ciszę. Pordzewiałe zawiasy pękły pod wpływem serii pocisków, podobny los spotkał prymitywny zamek mechaniczny. Drzwi niemalże odpadły z ramy. Lecz jednocześnie ten ryzykowny manewr zabrzmiał jak okrzyk: "Hej! Tu jesteśmy!", a dron nawet nie próbował dociec. Dla niego wystrzał broni oznaczał natychmiastową reakcję. Wpadając do wnętrza magazynu już słyszałeś jak zniża lot, słyszałeś jego agresywne, elektroniczne piknięcia, niczym okrzyk bojowy. Chwilę za tobą do środka wskoczył "Młodziak", ale on nie mógł mówić o komforcie. Dron od razu wylądował na jego plecach, i ten widocznie to przeczuwał. Nie spodziewałeś się po tym gościu takiego obycia bitewnego. Może to te wystrzały go pobudziły? Tak czy owak, Conny zwinnie obrócił się, wyjmując przy tym pistolet i wycelował od razu w drona. Nie wahał się, tylko zaczął do niego strzelać. Szansę penetracji pancerza miał jednak zerowe. Metaliczny dźwięk rykoszytujących pocisków, zmieszał się z maszynową serią którą oddał dron, a huk tych wystrzałów odbił się echem po hali. Conny padł na ziemię i nie przestawał miarowo wciskać spustu swego pistoletu. Kopnął przy tym drzwi, które jeszcze uderzyły próbującego wlecieć do środka mechanicznego łowcę. Widocznie trochę go to zastopowało, zaś ty tymczasem miałeś przed sobą widok na halę z góry.

Jej wnętrze imponowało wręcz swoim ogromem. Lecz pierwsze co się rzuciło w oczy, to widok równie sporego statku kosmicznego.


Byłeś też świadkiem reakcji łańcuchowej, którą wywołał twój czyn. Pod tobą między starymi skrzyniami żwawo przemieszczały się kolejne drony, tym razem naziemne o napędzie gąsiennicowym. Dopatrzyłeś się co najmniej trzech, a każdy miał po dwa karabiny maszynowe, w dodatku z modułem EKO. Może jednak handlarz nie był do końca biedny. Wtem odezwał się w słuchawce głos Leedsa:
- Co się tam dzieje u was do kurwy nędzy?! Jesteśmy z Jackiem w środku, czekamy na was, i nagle wszystko zaczyna się ruszać, a handlarz zaczyna się pakować! Musimy go zatrzymać, albo cały plan w dupę!
Sytuacja była bardzo trudna. Handlarz okazał się bardzo płochliwy. Nie próbował sprawdzić kto i czemu strzela. Conny tymczasem przytrzymywał drzwi, by Dron nie przedostał się do środka.
- Kurwa, pojebało cię. Teraz lepiej wymyśl co dalej - krzyknął w nerwach. Był ranny, ale chyba tylko lekko w ramię, skoro jakoś nadal się trzymał.
Pod tobą była skrzynia, na którą dałoby się zeskoczyć. Tylko co dalej? Do statku było jakieś kilkadziesiąt metrów, w waszą stronę zmierzały drony zwabione hałasem i informacją zwrotną ich latających odpowiedników.
Od skrzyni po lewej był jakiś stary mech przemysłowy, taki jakim kiedyś w młodości sterowałeś. Jego stan mówił ci, że raczej nie ma szans na jego uruchomienie. Potem kolejny labirynt skrzyń i złomu, w którym nawet szło się zgubić. Jeszcze udało ci się ocenić że mógłbyś spróbować wspiąć się po elewacji, która była przymocowana wzdłuż sufitu. Nawet nad statkiem był dźwig linowy, którego hak zwisał nad transportowcem. Analizę przerwał dźwięk silników odrzutowych. Handlarz bardzo śpieszył się. Procedura odlotu trochę potrwa, ale niedługo. Trzeba było szybko podjąć decyzję.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 17-10-2013 o 16:32.
Rebirth jest offline  
Stary 13-09-2013, 10:57   #13
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Furia powoli opadała , jego wzrok przystosował się do ciemności a ręcę uspokoiły swój rytm. Nie mógł otworzyć tego zamka , nie miał czasu. Teraz wszędzie panował gwar zabójczych maszyn a Młodziak został ranny, chyba lekko choć krew jak wiadomo lubi upływać z ciała. Nico w razie czego umiał udzielić pierwszej pomocy ; miał najlepsze wyniki w całej załodze pracowników na Tucanie V.

Handlarz już znajdował się w kosmostatku włączając główne procedury startowe. Hala- Żyleta znał takie miejsca, spędził w nich sporo czasu, większość młodości od 15 roku życia, niekończące się 12 godzinne zmiany. To miejsce jednak zostało zrujnowane czasem, nieprzychylną korozyjną atmosferą planety. Nie mógł zapewne uruchomić mecha ponieważ to wymagała czasu oraz sprawnych układów, przydał by się też e-wytrych. Spojrzał na elewację , wyjął rękę , sprawdził jej stan. Dało się wspiąć a potem zeskoczył koło statku. Wpaść jak walkiria i odpuścić swoje grzechy.

-Wejdziemy po elewacji. Prosto nad statek. Dasz radę , amigo?- powiedział już nieco przychylniej. Czuł , że to wszystko może się udać. Tylko Młodziak był ranny...
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 13-09-2013 o 14:19.
Pinn jest offline  
Stary 13-09-2013, 15:38   #14
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
- Nic z tego... - wycedził przez żeby Conny, wciąż plecami blokując drzwi balkonowe - Nie jestem pieprzonym ninją by wspinać się jedną ręką, a drugą mam ranną jakbyś nie zauważył... Działaj Nico, dorwij tego gnoja nim odleci!
Nie czekając dłużej, podjąłeś się niezwykle efektownego w wykonaniu planu przedostania się na statek górą. W takich chwilach zwykle człowiek dostaje największą dawkę adrenaliny. Kiedy życie wisiało na włosku, uruchamiały się najprymitywniejsze i najsilniejsze instynkty przetrwania. Upadek z tak dużej wysokości to pewna śmierć. Musiałeś wykazać się ogromną wytrzymałością, by przebyć na czas tą drogę. I gdy wszystko szło nawet dobrze, nagle usłyszałeś metaliczne dźwięki rykoszetów, a cała konstrukcja zaczęła drżeć. Spojrzałeś w dół i ujrzałeś jak jedna z naziemnych maszyn celuje do ciebie z karabinów. Będąc w roli zwisającego, powolnego celu, znowu byłeś w dupie. Zanim zdałeś sobie jednak z tego sprawę, Conny wykaraskał cię trochę z tarapatów, ryzykując swoim życiem oddal kilka strzałów w stronę dronów, krzycząc przy tym coś w stylu: "Tutaj zasrańcy, jebałem matki waszych konstruktorów!". Kupił ci tym trochę czasu, bo od razu wszystkie drony skierowały uwagę w stronę "Młodziaka". Wszystkie poza... jednym. Ten nieubłaganie podjeżdżał w twoją stronę. Mimo pośpiechu, wiedziałeś że lada moment weźmie cię na cel. Nawet małe draśnięcie mogło zachwiać twoją równowagą, nie mówiąc już o mocnym trafieniu. Pot spływał po czole, a dłonie pulsowały od bólu i wysiłku. Wciąż brakowało kilku metrów do liny dźwigu. Dron podjechał. Usłyszałeś kolejną, długą serię karabinu. Gdy otworzyłeś oczy, o dziwo zorientowałeś się że nic ci nie jest. Po kolejnych seriach z automatu zdałeś sobie sprawę, że to nie dron strzelał. Leeds! To on widząc twój ryzykowny manewr, ustawił się za osłoną i przeprowadził ogień zaporowy. Poczułeś wręcz jak cała drużyna teraz pomaga i chroni twój tyłek. Cała nadzieja była teraz w tobie... Spuściłeś się po linie dźwigu i oparłeś nogi o jego osłonę haku. Trochę się wahał, ale ty już nie. Czułeś drżenie całego budynku pod wpływem uruchomionych silników. Statek powoli ruszał przed siebie... Opadłeś na niego, robiąc mimowolny przewrót w przód, niczym doświadczony parkourowiec. Spojrzałeś w bok i ujrzałeś jak wszystko wokół co raz szybciej się porusza. Miałeś jeszcze tylko moment by jeszcze zdążyć zeskoczyć, i spróbować przedostać się na pokład. W grę wchodziło wejście na podwozie, które podczas chowania się mogło dać ci dostęp do luku bagażowego. I wtedy stało się coś, czego się nie spodziewałbyś... Potworne huczenie i świst, potęgowane przestronnością hali, prawie rozsadziły ci bębenki w uszach. Handlarz nie zważając na procedury bezpieczeństwa, na zamkniętą bramę, ani na uszkodzenia podwozia, włączył maksymalny ciąg chcąc jak najszybciej wydostać się z magazynu. Od razu poczułeś też potężny podmuch, i z trudem trzymałeś się teraz jakiegoś wybrzuszenia. W kolejnej chwili byłeś na zewnątrz, a odłamki zniszczonej bramy podrażniły twoje plecy. To tak była błachostka przy fakcie, że byłeś przyczepiony do startującego statku. I znowu byłeś w dupie. Trzeci raz w ciągu godziny, choć tym razem głębiej niż zwykle. Ledwo wiedząc co się w ogóle dzieje, odczułeś ogromny wstrząs. Całym statkiem nagle zaczęło miotać, to na lewo, to na prawo. Poczułeś jednocześnie swąd spalenizny. Gdy odwróciłeś twarz na drugą stronę, ujrzałeś jak ogromna połać kadłuba stoi w płomieniach. Doszło do dwóch kolejnych eksplozji i wiedziałeś już że transportowiec zaczyna gwałtownie spadać. Moment w którym zarył w ziemię, wyrzucił cię w przód. Podczas swobodnego lotu ogarnął cię strach... Gdy ciało zetknęło się z ogromnym impetem z ziemią, momentalnie nastała ciemność...

--- --- --- ---

PODKŁAD MUZYCZNY



Chris...
Wszyscy mają nadzieję...
Ale tylko niewielu się nie zawiedzie...
Nie jesteś taki jak oni...
Chris... Chris... Chris...


--- --- --- ---

Lepiące się powieki, z trudem powoli otwarły się... Żyłeś... Chyba. Znowu dziwny sen. Teraz wokół było tylko pełno dymu, metalowych skrawków i tlącej się elektroniki. Próbowałeś wstać, ale wciąż byłeś ogłuszony. Spojrzałeś na prawo i ujrzałeś leżące tuż obok ciebie ciało. Nie przypominało jednak nikogo, kogo byś znał. Tam nieco dalej, wśród zgliszczy chyba toczyła się walka. Tak, znajoma twarz. Leeds... Tylko z kim walczył i czemu? Czyżby z ocalałą załogą? Nie, nie wyglądali jak załoga tego statku. To byli inni, obcy ludzie. Zapewne odpowiedzialni za rozbicie transportowca. Ich statek bojowy był niedaleko od nich. Teraz twój towarzysz był mocno przyszpilony i krył się za zdewastowaną częścią silnika. Sam przeciwko czterem wrogom, z nowoczesną bronią. Niedaleko było niewielkie wzgórze, ale nie wiedziałeś czy byłbyś w stanie na nie wejść. Od drugiej strony było trochę szczątków i skał, które mogły posłużyć nawet za prowizoryczną osłonę. Nigdzie wokół nie było ani Connyego, a ni Jackiego. Musiałeś zdecydować czy udajesz nieprzytomnego, czy włączasz się do akcji.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 17-10-2013 o 16:35.
Rebirth jest offline  
Stary 14-09-2013, 10:33   #15
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Leżał prawie nieprzytomny. Węgiel powiek zasłonił mu widok, czuł spaleniznę oraz ostry drażniący gardło dym otaczający miejsce katastrofy. Wszystko go bolało, ale z oddali a wizja wprawiała w zdumienie i niedowierzanie. Tak pewnie muszą czuć się ludzie kiedy umierają , wyzwala się naturalne DMT z szyszynki lub coś takiego, ale przecież zdarzyło mu się to wcześniej tego samego dnia. Świetlista postać, dziwna dama mówiąca tajemnicze słowa na kształt przepowiedni dla wybrańca. Może wszczepili mu chip , który wywołuje wizje? Może ma chorobę psychiczną albo przegiął z stresem?

Doświadczał rozchodzącego się miarowo rozluźniającego działania beta-endorfin . Jego ciało lżejsze niż zwykle, napełnione wietrzną energią powoli poruszyło się wyzwalając go z wiązań półprzytomności . Wszystko wokół zdawało się takie nierealne i odległe , dźwięki dochodziły z przytłumioną głębią, wybuch musiał nadwyrężyć mu bębenki. Kevlarowy napierśnik ochronił nieco jego główne organy przed obiciem , ale skóra na kończynach mocno się zdarła. Choć odurzony naturalną obronną reakcją organizmu nie mógł narzekać, nie wiedział czy posiada jakieś poważniejsze złamania. Wstał powoli choć nie wychylając się. Pod jego tyłkiem znajdował się Robotrooper z prawie pełnym magazynkiem , jak mówił mały ekranik z boku broni.

Widział dziwne leżące martwe chyba ciało jakiegoś obcego człowieka (nie handlarza). Dalej Leeds , cholerny Leeds dokonywał swojej ostatniej walki. Musiał mu pomóc jeśli chciał zobaczyć kompana żywego. Wszystko jak sen. Karabiny EKO czwórki napastników rozbrzmiewały chyba w ten dziwny przeszywający sposób powietrze, Nico spróbował dotknął ucha , ale nadal był w połowie głuchy. Mieli szanse? Zależało od tego czy wrogowie posiadali nowoczesne pancerze czy też nie (w końcu mieli środki bojowe do zdjęcia transportowca). Zwykła broń palna mogła w tym wypadku nie zadziałać. Mogli wezwać posiłki lub drony, widział ich statek bojowy. A gdzie dzieciaki? Gdzie Conny? Zginął przez jego brawurę w hali przeklinając jego imię?

Żyleta wziął się w garść próbując plunąć , co niezbyt mu się udało przez suchą jamę ustną. Nie wiedział ile by dał za butelkę Pepsi, lub nawet zwykłej mineralnej by tylko przełknąć jakiś płyn. Widział spore zagęszczenie skał oraz szczątków , które mogły posłużyć za naturalną osłonę. Kucając, zdrętwiały przeniósł się do lokacji. Jego naturalnie bystre oko pozwoliło mu przyjrzeć się bliżej tajemniczym draniom. Miał jeszcze kilka magazynków. Z zaskoczenia wycelował w głowę najbliższego fiuta.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=ZoEnRX0D8fg[/media]

Nie jesteś taki jak oni Chris...


Miał ich zostawić? Miał porzucić Leedsa? Kiedy naciskał na spust przypomniał sobie po raz pierwszy świadomie słowa tego mirażu kobiety, halucynacji. Było już za późno, prawdopodobnie stali się martwi od kiedy wyszli z podziemnej kryjówki napełnieni tak naiwnie marzeniami o lepszym życiu. Dzisiaj zginął już prawie chyba cztery razy. Mgła od ziemi mieszała się z czarnym dymem rozwalonego silnika. Ta osłona gazowa nieco zasłaniała jego pozycje , mimo to dając mu pełny widok. Szansa. To szansa od losu, potem kurwa padnę martwy!

Wszyscy mają nadzieję...
Ale tylko niewielu się nie zawiedzie...

Seria trzech grzybkujących pocisków , które powinny rozsadzić miękką tkankę mózgową tego zamaskowanego drania. Chris posiadał jakąś szaleńczą iskrę nadziei , wolę życia , moc zabijania. Nie zamierzał zawieść się na końcu tej akcji, planował zniszczyć tych gości. Dać taktyczny moment kiedy Leeds przestanie być przygwożdżony rzucając jeden z tych swoich ręcznie robionych granatów rurkowych zmajstrowanych w wolne popołudnia przy smrodzie wybuchowych chemikaliów oraz nędznym świetle starej lampy w warsztaciku.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 14-09-2013 o 22:03.
Pinn jest offline  
Stary 17-09-2013, 14:55   #16
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Z lekkim trudem, acz wciąż niezauważony przedostałeś się za jakąś ze skał. Nikt nawet nie przypuszczał, że ktoś mógł przeżyć tą masakrę. Wszyscy przeciwnicy byli skupieni teraz na osamotnionym Leedsie, który ledwo co wytrzymywał skumulowany ostrzał. Wciąż miał granaty, domowej roboty, ale równie groźne gdy się je dobrze wrzuci. To była jego ostatnia szansa. Nie użył ich, gdyż miał nadzieję że uda mu się sprzątnąć choć jednego czy dwóch. Bo granaty dobre są na raz, gdy przeciwnik się ich nie spodziewa. Jedną sztuką zabiłby góra dwóch, ostatni wciąż byłby zagrożeniem ze swoim nowoczesnym osprzętem. Twoje wkroczenie do walki było dla niego niczym wybawienie. Wycelowałeś w tył głowy najbliższego. Nie miał żadnych szans. Seria przebiła się przez kask i przeorała mu łeb. Polimerowe szczątki zmieszały się z krwawą papką, a on padł w przód niczym skoszone drzewo. To od razu wstrząsnęło resztą, która gwałtownie rzuciła się w stronę najbliższych osłon. Zapanowało zamieszanie w ich szeregach, co zamierzał wykorzystać Leeds. Widziałeś jak odbezpiecza granat, a potem kolejny, i kolejny... I potem stało się coś kompletnie niezrozumiałego. Nie wiedziałeś jak do tego doszło - czy któryś z najemników odrzucił granat, czy ten odbił się, a może Leeds (celowo, lub nie) przerzucił jedną sztukę. Efekt jednak był tragiczny. Usłyszałeś tylko jak metalowy przedmiot ociera się lekko o skałę i ląduje ci pod nogami. Odruchem próbowałeś się ratować rzucając się na bok, lecz sekundę potem nastąpiła eksplozja. Który to już raz byłeś w dupie? Nie zdążyłeś policzyć, bo znów zapadła ciemność...

Gdy ponownie otworzyłeś oczy, nie słychać było żadnych odgłosów walki. Lecz nie ogłuchłeś, bo wciąż obecny był szum wiatru. Leżałeś na plecach. Nad tobą zamglone niebo, te same które oglądałeś tak rzadko. W ustach gorzki, miedziany smak. Gęsta ciecz wyciekała ci z ust. Nagle niebo przesłoniła ogromna twarz. Nie zapomnisz jej do końca życia.


Bardzo zły człowiek (?)

Jej wyraz przedstawiał teraz zdumienie, ale jednocześnie jakąś pogardę, i złość wobec ciebie. Przyglądał się chyba z pół minuty, a potem wycelował w ciebie pistolet. Przystawił ci go prosto do czoła, a ty nie mogłeś nic zrobić. On zmarszczył czoło, i kilka razy drgnęły mu usta, tak jakby ta karykatura człowieka zdawała się analizować. Jego wargi wygięły się i wydał z siebie jakby charknięcie, mające być najwyraźniej jednym słowem. Brzmiało ono jak:

- Harami!

Nie wiedziałeś co mogło oznaczać, brzmiało dla ciebie zupełnie obco. Skąd mógł pochodzić ten typ, skoro posługiwał się tak dziwnym słownictwem? Pogodzony z tym, że pewnie już nigdy się nie dowiesz, czekałeś aż dokończy dzieła. Lecz ten ku całkowitemu zaskoczeniu zdjął cię z muszki. Co więcej, odwrócił się do ciebie plecami. Znowu przemówił, tak samo niezrozumiale jak wcześniej.

- Tuma bhagya mem haim...

Mężczyzna zrobił trzy kroki i nagle się zatrzymał. Ponownie się odwracając, wymierzył ci potężnego kopniaka w szczękę. Witaj ciemności znowu...

--- --- --- ---


Byłci Babilon kubkiem złotym w ręce Pańskiej, upajającym wszystkę ziemię;
wino jego piły narody, dlatego poszalały narody;
Ale nagle upadnie Babilon, i starty będzie;
rozkwilcie się nad nim, nabierzcie olejku balsamowego dla boleści jego, owa się wyleczy.
( JR 51, 7-8 )


--- --- --- ---

Sen o upadającej w oddali wielkiej wieży był nadzwyczaj realistyczny. Z każdym odpadającą jej częścią, czułeś ogromny ból w klatce piersiowej i ucisk w tyle głowy. Panowała okropna burza, której świetliste bicze niszczyły budowlę kawałek po kawałku. I zawsze z każdym uderzeniem ponawiał się ten sam schemat. Z nieba napływał najpierw strumień jakby szeptów, które nabierały na sile, by stać się donośnym i pełnym złości głosem. A potem następował błysk, a tuż po nim ogromny huk i wstrząs, a wieża chwiała się w posadach i rozpadała. W oddali na jednej ze skał mogłeś ujrzeć jakby sylwetkę postaci odzianej w długie szaty. Wydawało się jakby to ona sterowała burzą. Chociaż nie... Z jej gestów wynikało coś innego... Wydawało się że próbuje zwracać się do chmur. Tak jakby... Prosiła o łaskę?! Ale nie dane ci było już tego wiedzieć...

Oczy mimowolnie otwarły się. Jednak nie było wokół tej mgły, ani tajemniczego gościa, ani nawet naturalnego otoczenia. Leżałeś w wygodnym łóżku, a miejscem pobytu była biała, sterylnie wręcz czysta sala. "Szpital" takie było pierwsze skojarzenie. I nie było mylne. Przypięty do aparatury diagnostycznej, czułeś też ucisk i swędzenie klatki piersiowej. Twoja głowa była obandażowana dookoła, niczym u ninja. Jedynie pozostał otwór na oczy, nos, uszy i usta. Przed łóżkiem stała atrakcyjna pielęgniarka.


Pielęgniarka

W rękach trzymała holo-notatnik, i wklepywała właśnie jakieś dane.
- Kontrolowane wybudzenie zakończone sukcesem - rzekła jakby do siebie. Spojrzałeś jednak w bok i zobaczyłeś że przez hologramową konferencję obserwowany jesteś przez co najmniej trzy osoby, po ubiorze zapewne lekarzy.
- Czy możesz mówić? Jeśli tak, to czy kojarzysz kształty? Wiesz kim jesteś, i dlaczego tu jesteś?
Myśli powoli napływały. Nie miałeś amnezji, a intelekt wydawał się być w normie. Tylko nadal nie wiedziałeś jak się tu znalazłeś i co się z tobą stało.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 17-10-2013 o 16:42.
Rebirth jest offline  
Stary 18-09-2013, 12:11   #17
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Przebudzenie

Sterylne łóżko tak daleko umierającej , niszczonej systematycznie wieży. Kolejne tajemnicze majaki, nad wyraz realistyczne, pełne niezrozumiałego symbolizmu , umysł Nico targany bólem i zmieszaniem. Rozejrzał się po krystalicznie białej sali szpitalnej, spróbował poruszyć ręką , dotknął swojej zabandażowanej twarzy. Z każdą sekundą coraz bardziej chciał wrzasnąć, kotłowało mu się w łbie, potrzebował picia. Igła kroplówki mroziła miejscowo jego żyły kiedy przezroczysty płyn kropelka po kropelce odmierzał regeneracje jego nadwątlonego ciała. Posiadał jednak spore zasoby mięśni a jego kości ulepiono z grubej gliny, powtarzał to Leeds kiedy walczyli w rękawicach podczas chłodnego poranku. Jackie im kibicował a Conny zajmował się wtedy przeszukiwaniem sieci w zamyśle jakiejś dobrej okazji kupna. Otworzył usta , słyszał swój wyschnięty poobijany głos.

-Co się stało , jak mnie znaleziono?

Pamiętał tą twarz mordercy, który oszczędził mu życie. Ślepia patrzące z takimi różnymi emocjami , chłód stali mierzący w jego czaszkę a potem tajemnicza łaska , darowanie mu życia. Nic z tego nie rozumiał. Psy mogły być na jego tropie, oczekiwać każdego słowa , które rozwiąże im sprawę niezłej zadymy na industrialnych przedmieściach. Nie mógł za wiele mówić, ale musiał jak najwięcej się dowiedzieć. Nie interesowała go nawet ta różowiutka pigułeczka , która kusiła ciałem pod obcisłym kitlem. Miała coś już mówić , gdy Chris przedstawił swoje imię.

-Chris Nico. Powiecie teraz co się w ogóle dzieje? - chyba instynktownie użył grożącego tonu , bo młoda kobieta lekko się zaniepokoiła.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 18-09-2013 o 18:14.
Pinn jest offline  
Stary 19-09-2013, 13:39   #18
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Pielęgniarka była w pierwszej chwili zaskoczona tą nagłą impulsywnością pacjenta, lecz w drugiej emanowała ponownie spokojem, co przekładało się na jej rutynowy profesjonalizm. Dodaktowo cyfrowa obecność supervisorów motywowała ją do jak najlepszego wykazania się.
- Wszystko w porządku panie Nico, nie ma powodu do obaw - próbowała najpierw uspokoić "Żyletę" - Pana przyjaciel przyniósł pana w opłakanym stanie i od razu zabraliśmy się za konieczne do uratowania pana operacje. Pana twarz była poparzona, miał pan wiele ran szarpanych i kłutych, zakażeń, oraz krwotok wewnętrzny w okolicy trzustki. Prawdę mówiąc nie powinien pan dożyć operacji. Niemniej musi być pan wyjątkowy, bowiem nie tylko dożył pan, ale i przeżył. Bo nawet przy dzisiejszej technologii, takie przypadki jak pański najcześciej kończą się zgonem. Proszę się jednak nie martwić, bowiem nic już pańskiemu zdrowiu nie zagraża. Za kilka dni możliwy będzie wypis. O sprawach formalnych porozmawiamy wtedy. Proszę wypoczywać i o niczym nie myśleć. Mamy najnowocześniejszy...
- Chris! Żyleta! Hej, puszczaj! - przerwały jej krzyki gdzieś zza drzwi do sali, gdzie leżałeś. Pochodziły od kogoś, kogo zdawałeś się znać...
- Co się tam dzieje? - zapytała z przejęciem.
I wtedy do pokoju wpadł Conny. Jak widać i on przeżył tą masakrę. Gonił go jakiś ochroniarz, ale "Młodziak" bez problemu mu się wyrywał. W końcu dopadł do twojego łóżka.
- Spokojnie. Ten pan uratował temu pacjentowi życie, i chyba nie mógł się doczekać spotkania - pielęgniarka zwróciła się do ochroniarza, który westchnął tylko, spojrzał jeszcze raz na "Młodziaka" i wyszedł.
- Zostawię was teraz samych jeśli chcecie...
- Tak, prosimy - zainicjował Conny, nie pytając cię wcale o zdanie.
Pielęgniarka tylko uśmiechnęła się pod nosem, po czym również wyszła.

- Stary... Nie sądziłem że cię jeszcze ujrzę gdzieś indziej, niż w prosektorium... W dodatku wygląda na to, że świetnie cię poskładali... Uhmm... - Conny na moment oderwał od Ciebie wzrok i spojrzał na sufit. Była tam kamera, i do niej zwrócił się - Możecie nam dać chwilę prywatności? Jesteśmy parą, i chcemy trochę ze sobą... porozmawiać - rzucił w górę. Dioda przy kamerze zmieniła barwę z zielonej na czerwoną - Sorry za to, musiałem się upewnić że nie będą nas podsłuchiwać...
"Młodziak" przysunął się bliżej ciebie. Cokolwiek to znaczyło...
- Pewnie chcesz wiedzieć co zaszło... Więc kiedy ten statek odlatywał, usłyszałem jeszcze z daleka huczenie innych statków. Potem był ogromny huk eksplozji, a wtedy latające ścierwa momentalnie spadły i mogłem wybiec z magazynu. Zobaczyłem w oddali rozbity wrak tego transportowca i pomyślałem że już po tobie. Ale Leeds tam pobiegł. Ponoć tam była strzelanina... Gdy dobiegłem tam, Leeds i... Jackie... Oni... - Conny spuścił głowę i załamał głos - Oni byli martwi... Zobaczyłem też twoje ciało, i gdy myślałem że zostałem sam... Ty żyłeś!!! Nie wiem jak to możliwe, ale zabrałem Cię wtedy z miejsca i zaniosłem tutaj... Kiedy Cię operowali, dowiedziałem się że transport na który polowaliśmy był trefny. Kradziony, znaczy się. I to nie byle od kogo, ale ponoć od samej Aury Yudy. To oni go zdjęli, to oni zabili Leedsa i Jackiego, no i prawie ciebie. Szlag, gdybym tylko wiedział wcześniej... - na moment zamilknął, by przypomnieć sobie o tobie - Jak się czujesz?
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 19-09-2013, 16:30   #19
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Uderzenie faktów

Robiło mu się słabo kiedy słyszał jak poważne były obrażenia. Raczej nie z strachu, ale z uświadomienia sobie jak blisko był śmierci. Również z podziwu dla zawansowania obecnej medycyny , która pozwoli mu wyjść za pewnie tydzień z tej sterylnej bieli samotności. Sytuacja jednak zmieniła się , bo oto wpadł zaogniony Conny. Chrisowi zrobiło się lżej na sercu kiedy zobaczył tą potulną gębę z ogolonym zarostem. Nie zdawał się poszatkowany, rana na ramieniu którą zarobił na jego oczach najwyraźniej już dobrze się leczyła.

Conny zrobił ich momentalnie jakąś parą, Nico tylko uśmiechnął się lekko spod bandaży widząc jak kamera zmienia tryb czuwania. Szpitale na tej planecie nie zadawały zbytnich pytań jak zresztą w całym Stowarzyszeniu, idealnym miejscu dla przestępców. Następne słowa Młodziaka zmroziły mu dolaną krew w żyłach. Dzieciak oraz Leeds byli oficjalnymi trupami. Biedni popierdoleńce , zaledwie dziecko i cholerny Leeds stanowili historię. Coraz bardziej rozumiał swoje majaki patrząc na to jak blisko był śmierci. Chciał wsiąść szklankę wody, ale Conny podał mu ją do ust z miłym uśmiechem. Jeszcze chwila a przetestują jakie obrażenia odniosła jego dupa.

Następne słowa sprawiły cholerne ukłucie niepokoju w piersi Żylety. Aura Yuda, najniebezpieczniejsze skurwiele w kolonizowanej galaktyce. Nie dziw, że posiadali taki dobry sprzęt. Załatwili takich amatorów jak oni w kilka sekund. Ta zboczona twarz tego łaskawego chuja zdawała się taka martwa. Musieli zatrudniać prawdziwych drani. W umyśle oraz duszy Nico kotłowała się chęć zemsty z rozsądnym pragnieniem cieszenia się z życia. Mógł się poddać , ciesząc się marnym żywotem na tej podrzędnej planecie. Chciał jak najszybciej wyjść, by spojrzeć na świeżo na całą sytuację. Pozostawały jeszcze tajemnicze słowa wypowiedziane przez oprawcę. Nie chciał o nich nikomu mówić, nie zamierzał dzielić się z Młodziakiem faktem tej całej łaski.

-Kurwa, ciężko mi o tym wszystkim myśleć. Jak widzisz Conny jakoś się trzymam. Nie wiem jak i co z rachunkami za leczenie, ale trzeba pomyśleć o czymś nowym. W czasie mojego odpoczynku nadstaw ucha. Dowiedz się o całym zamieszaniu. Nie przysyłaj niczego na persokom. W zależności od sytuacji, będziemy może musieli pomyśleć o nowych tożsamościach , może nowym miejscu do życia. Spotkamy się w Dirty Harrym , kiedy wyjdę. Tam wszystko omówimy. Trzymaj się stary- powiedział spokojnie z sporą dozą rezygnacji i zmęczenia.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 19-09-2013 o 17:08.
Pinn jest offline  
Stary 24-09-2013, 20:07   #20
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=uhQpJEGz_M4[/MEDIA]

- I tu jest właśnie pewien... problem, Nico - Conny zawahał się, nie mając pewności czy powinien coś powiedzieć. Rozejrzał się nerwowo, spojrzał na drzwi i po chwili półszeptem dodał - Milicja już węszy, ale najgorsze że włączyli się w to też agenci Straży Wolności. O ile milicję można opłacić, o tyle tych czubków z eSWu raczej wiadomo że nie. I chyba zwęszyli trop, mam wrażenie że dwóch z nich kręci się w okolicy, pyta lekarzy... Ktoś w końcu puści parę z ust...
Straż Wolności to najbardziej niesławna i bezwzględna komórka wewnętrznego bezpieczeństwa w SWK. Z jednej strony szkoleni jako zawodowi agenci i szpiedzy, z drugiej byli czymś w rodzaju sekty - fundamentalistami o ścisłej hierarchii, doktrynie i oddaniu sprawie. Nie sposób było ich przekupić, przekonać, czy złamać. Lecz tu nie chodziło o metody, tylko o skuteczność. W tym zaś Straż Wolności była najlepsza. Zresztą konkurencyjne FAB (Federalna Agencja Bezpieczeństwa należąca do WFK) i UBOI (Unijne Biuro Ochrony Interesów należące do UWK) nieco zazdrościli możliwości jakie rząd SWK oferował agentom SW. Tak czy owak ich obecność w okolicy nie rokowała zbyt dobrze. Ostatnie czego ty i Conny mogliście teraz pragnąć, to przesłuchania w stylu SW.
- Najlepiej będzie się zbierać, i to najlepiej od razu. Przykro mi, ale musisz chyba się jakoś pozbierać, choć lekarze nie będą zadowoleni. Musimy wydostać się ze szpitala. Pomyślałem o możliwych drogach, ale sam wiesz że nie jestem dobry w wybieraniu... - "Młodziak" przypomniał sobie wczorajszą sytuację sprzed magazynu - Możemy spróbować na chama się wypisać, ale lekarze będą próbowali odradzać, może dojść do dyskusji, i byłoby ryzyko że agenci nas zauważą. Jest też opcja ucieczki, z czego drogi naliczyłem dwie. Jedna przez stołówkę i potem przez ogród. Też jest pewne ryzyko, że zwrócimy uwagę. Druga mniej pewna, przez dach i jakąś drabinką w dół. O ile coś takiego na dachu jeszcze jest...
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172