Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2013, 21:23   #431
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Ah, uwielbiam obserwować stąd dolinę! To był dobry i spokojny rok.
- Yhym.
At the Throat of the World by ~Saph-y on deviantART
- Co do...? Widziałeś to?! Coś tam jest! HEJ!...
- Zaczekaj!...
- EJ!!! Stój! Ktoś nas szpieguje!
- Zaczekaj! – zawołał smok, zrywając się do lotu. - Zatrzymaj się!
Elf jednak pobiegł w dół po skałach za zauważonym szpiegiem. Niedługo szpieg wyszedł mu naprzeciw.
- O kurcze! – jęknął młody elf, zatrzymując się w końcu.
Towarzyszący mu smok zawisł w powietrzu, głośny łopot jego wielkich skrzydeł zagłuszył wiatr.
Ghost's Whisper by *Isvoc on deviantART
- Kim... kim jesteś? – spytał młody elf, przypatrując się dziwnemu stworzeniu.
- Byłem jednym z was, Tak Jak Ta, która otworzyła mi oczy.
Elf przypatrywał się niespokojnie istocie, smok wylądował z gracją na skałach nieopodal.
- Jesteś duchem? – spytał smok.
- Zostałem... – szepnął niepewnie duch. – Zostałem przeklęty.
- Przeklęty?
* * *
Dirith, Kiti;
Nie, żeby drowy były niegościnne. Drowy chętnie witają w miastach karawany kupców i handlarzy niewolnikami. Często wyznają też zasadę „zapraszamy, zapraszamy…”. W końcu nigdy nie za wielu niewolników, czy celów treningowych dla szkolonych wojowników i magów. W miastach w podmroku łatwo się zgubić. Łatwiej tam wejść, niż z nich wyjść. Nie wiedzieliście nawet, dlaczego wcześniej oddział zwiadowców was zaatakował. Czy faktycznie chodziło o wybadanie was pod względem szpiegowskim? Było dla was jednak oczywistym, że gdy tylko pokażecie się w mieście komuś na oczy, zareaguje podobnie jak zwiadowcy jak z oddziału. O ile pozostawanie w ukryciu w samych tunelach jest banalnie łatwe, o tyle trudno pozostać niezauważonym w gęsto zaludnionym mieście, czy też mijając strażnicze wieże. Plan z rozbłyskami leczniczej energii się powiódł. Teoretycznie. Rzucone uleczenie, natychmiast przykuło uwagę strażników i mieszkańców obrzeża miasta, który mieli szansę dostrzec rozbłyski. Dość tania sztuczka, jednak dla istot, które nigdy czegoś podobnego nie widziały, rozbłyski magii Kiti były równie dobrze zwiastunem Armagedonu. Nie trzeba było dużo czasu, a zaalarmowani mieszkańcy obrzeży miasta zaczęli gromadzić się na skraju miasta, wypatrując kolejnych błysków, formując na poczekaniu zwiadowczy oddziałek. Mieliście chwilkę czasu na przepełznięcie w kierunku miasta. Kamuflaż Kiti, cokolwiek „bardzo udany”, prawdopodobnie nie przyniósłby wiele pożytku gdyby ktoś ją jednak zauważył. Póki co udało się wam wykorzystać okazję i zbliżyć do miasta bez zaliczenia strzały w plecy. Ciekawe tylko, czy ktoś was widział, czy nie. Jak wspomniano, raczej tolerowano gości w mieście. Zawsze jakieś świeże mięsko.

* * *
Krążący ponad doliną smok zauważył coś podejrzanego, w co zamieszali się jego towarzysze, i bojowo wylądował na skałach nieopodal. Na widok zjawy znieruchomiał w zdumieniu. Coś było nie tak. Coś go tutaj przywołało. Tego dnia, o tej porze, miał być w zupełnie innym miejscu. Ale...
The Supreme Abstract by *Isvoc on deviantART
- Ja ciebie znam! – szepnął z niedowierzaniem smok. – R... Ranaanta?!
- Tak brzmiało moje imię.
Smok z niedowierzaniem potrząsnął głową.
- Pamiętam cię!
- A co dokładnie pamiętasz?
Smok powoli schylił wielki łeb, niemal dotykając zjawy.
- Pamiętam, jak zginąłeś. Pamiętam, jak Almanakh płakała za tobą.
- Nie jestem zdrajcą – powiedział smutnie i bardzo cicho.
- Wiem – odparł równie cicho smok. – Nigdy w to nie wierzyłem, pamiętam jej łzy.
Oczy zjawy pojaśniały radośnie.
- Przybyłeś tu by oczyścić swoje imię?
- Nie. Zdrajca który mi uszedł, może niebawem powrócić. Nie mam już ciała, które mogłoby chwycić za miecz.
Smok ryknął wściekle.
- Timewalker! Chwalmy Lavendera, który strącił go z niebios!
- Lavender nie żyje – przypomniała smutnie zjawa.
- Tak jak i Timewalker! Dlaczego mówisz, że mógłby powrócić?
- Ponieważ klątwa którą na niego rzucono ma zostać zdjęta.
- Opowiedz mi o niej.
- Nie mogę.
- Rozumiem – zasępił się smok. – Przybyłeś tu szukać pomocy w powstrzymaniu tego, kto ma zdjąć klątwę?
- Nie. Prędzej czy później, klątwa zostanie zdjęta. Oby nie później, oby nie wtedy, kiedy nikt już nie będzie pamiętał mojego imienia.

* * *

Heart Forest by *88grzes on deviantART
- Agh!
- Co to było?!
- Moje oczy!
- Atakują nas?!...
- Nie mam pojęcia co to było... TAM! Znowu jest, tam!
- Co robimy?

Night Rider by *88grzes on deviantART

- Zaalarmuj pozostałych. To coś chyba próbowało wejść do miasta!
- Ucieka?
- Czy to jest żywe?
- Nie, to chyba jakieś zaklęcie. Nie widziałem, oślepiło mnie.
- Zaalarmuj resztę!
* * *
Irrlyn pojawił się znów w korytarzu. Tygrysołaka ani białek wilczycy już nie było. Zjawa przypominała stargane prześcieradło, na brzegach płonące białymi iskrami. Klął cicho pod nosem, przeklinając Biel.
- Nie będę spał!!! Nie chcę, nigdzie nie idę! To moje terytorium!!! Cholerny kleryk, cholerny elf!!! Gdzie on jest?! Zabiję go, zabiję przeklętą córkę Bieli! Nie będę spał, nie rozkaże mi, nie ma prawa mi rozkazywać, to moje ziemie!!! Nie chcę!!! Odczep się! – próbował strząsnąć z siebie białe iskry, sukcesywnie pożerające jego powlokę. – Nie chcę spać!!! To jest moje!!!
Uśmiechnął się krzywo, doskonale zdając sobie sprawę że Biel już go zobaczyła i prędzej czy później zabierze go ze sobą, na wieczny sen. Irrlyn nie miał ochoty spać. Zaczął się opętańczo śmiać. Wiedział że nic mu już nie grozi. Odwrócił się, zaciskając zęby, spoglądając w ślepia dawnemu wrogowi. Przez moment, sojusznikowi. Irrlyn sam się gubił w sowich zdradach. Ale to nie miało już znaczenia. Niebawem zaśnie i będzie od tego wolny.
- Na co się gapisz? – spytał szaleńczo, sam rozbawiony całą sytuacją.
Zapominał już, po co tu przyszedł, czego tu szukał i czego chciał bronić, o co walczyć. Białe iskry zabierały mu pamięć o tym miejscu. Nie chciał tu być. Ale dawnego wroga jeszcze nie zapomniał.
- Fuckyou... – szepnął zaciekle i nienawistnie, błyskawicznie dobywając broni i w gwałtownym piruecie rzucając się do ataku.
Of Blue by *Isvoc on deviantART
* * *
Dirith, Kiti;
Udało się wam minąć wieżę. Zdawało się wam niemożliwym, aby nikt z góry was nie zauważył. Wieże wybudowano w końcu po to, by mieć doskonałe miejsce obserwacji wejścia do miasta, nie po to, aby drow i wilk bez przeszkód wparowali do środka. Całe zainteresowanie póki co skupiło się jednak wokół białych rozbłysków które zniknęły w głębi tunelu. Udało się wam dotrzeć do pierwszych budynków. Teraz będzie łatwiej...?

Underground city by *anndr on deviantART
To na pewno tam!

Trzeba się tam jakoś przedrzeć prze te ulice i zalane ulice, kanały.
The City by ~dominuself on deviantART
Może po drodze zakupy?
Basrang Lang Pourk by ~LakeHurwitz on deviantART
Coś chru... Coś chrupnęło, nad wami, na dachu... Coś...?[spoglądacie w górę]
Fury by *88grzes on deviantART
Jasnygwintatoco?!?!
Wężowaty stwór, nie przypominający już nawet nagi z ludzkim tułowiem, a wielkiego zmutowanego węża, bez zbędnych pytań rzucił się na was prosto z góry, błyskawicznie spełzając w dół!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline