Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-09-2013, 21:23   #431
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Ah, uwielbiam obserwować stąd dolinę! To był dobry i spokojny rok.
- Yhym.
At the Throat of the World by ~Saph-y on deviantART
- Co do...? Widziałeś to?! Coś tam jest! HEJ!...
- Zaczekaj!...
- EJ!!! Stój! Ktoś nas szpieguje!
- Zaczekaj! – zawołał smok, zrywając się do lotu. - Zatrzymaj się!
Elf jednak pobiegł w dół po skałach za zauważonym szpiegiem. Niedługo szpieg wyszedł mu naprzeciw.
- O kurcze! – jęknął młody elf, zatrzymując się w końcu.
Towarzyszący mu smok zawisł w powietrzu, głośny łopot jego wielkich skrzydeł zagłuszył wiatr.
Ghost's Whisper by *Isvoc on deviantART
- Kim... kim jesteś? – spytał młody elf, przypatrując się dziwnemu stworzeniu.
- Byłem jednym z was, Tak Jak Ta, która otworzyła mi oczy.
Elf przypatrywał się niespokojnie istocie, smok wylądował z gracją na skałach nieopodal.
- Jesteś duchem? – spytał smok.
- Zostałem... – szepnął niepewnie duch. – Zostałem przeklęty.
- Przeklęty?
* * *
Dirith, Kiti;
Nie, żeby drowy były niegościnne. Drowy chętnie witają w miastach karawany kupców i handlarzy niewolnikami. Często wyznają też zasadę „zapraszamy, zapraszamy…”. W końcu nigdy nie za wielu niewolników, czy celów treningowych dla szkolonych wojowników i magów. W miastach w podmroku łatwo się zgubić. Łatwiej tam wejść, niż z nich wyjść. Nie wiedzieliście nawet, dlaczego wcześniej oddział zwiadowców was zaatakował. Czy faktycznie chodziło o wybadanie was pod względem szpiegowskim? Było dla was jednak oczywistym, że gdy tylko pokażecie się w mieście komuś na oczy, zareaguje podobnie jak zwiadowcy jak z oddziału. O ile pozostawanie w ukryciu w samych tunelach jest banalnie łatwe, o tyle trudno pozostać niezauważonym w gęsto zaludnionym mieście, czy też mijając strażnicze wieże. Plan z rozbłyskami leczniczej energii się powiódł. Teoretycznie. Rzucone uleczenie, natychmiast przykuło uwagę strażników i mieszkańców obrzeża miasta, który mieli szansę dostrzec rozbłyski. Dość tania sztuczka, jednak dla istot, które nigdy czegoś podobnego nie widziały, rozbłyski magii Kiti były równie dobrze zwiastunem Armagedonu. Nie trzeba było dużo czasu, a zaalarmowani mieszkańcy obrzeży miasta zaczęli gromadzić się na skraju miasta, wypatrując kolejnych błysków, formując na poczekaniu zwiadowczy oddziałek. Mieliście chwilkę czasu na przepełznięcie w kierunku miasta. Kamuflaż Kiti, cokolwiek „bardzo udany”, prawdopodobnie nie przyniósłby wiele pożytku gdyby ktoś ją jednak zauważył. Póki co udało się wam wykorzystać okazję i zbliżyć do miasta bez zaliczenia strzały w plecy. Ciekawe tylko, czy ktoś was widział, czy nie. Jak wspomniano, raczej tolerowano gości w mieście. Zawsze jakieś świeże mięsko.

* * *
Krążący ponad doliną smok zauważył coś podejrzanego, w co zamieszali się jego towarzysze, i bojowo wylądował na skałach nieopodal. Na widok zjawy znieruchomiał w zdumieniu. Coś było nie tak. Coś go tutaj przywołało. Tego dnia, o tej porze, miał być w zupełnie innym miejscu. Ale...
The Supreme Abstract by *Isvoc on deviantART
- Ja ciebie znam! – szepnął z niedowierzaniem smok. – R... Ranaanta?!
- Tak brzmiało moje imię.
Smok z niedowierzaniem potrząsnął głową.
- Pamiętam cię!
- A co dokładnie pamiętasz?
Smok powoli schylił wielki łeb, niemal dotykając zjawy.
- Pamiętam, jak zginąłeś. Pamiętam, jak Almanakh płakała za tobą.
- Nie jestem zdrajcą – powiedział smutnie i bardzo cicho.
- Wiem – odparł równie cicho smok. – Nigdy w to nie wierzyłem, pamiętam jej łzy.
Oczy zjawy pojaśniały radośnie.
- Przybyłeś tu by oczyścić swoje imię?
- Nie. Zdrajca który mi uszedł, może niebawem powrócić. Nie mam już ciała, które mogłoby chwycić za miecz.
Smok ryknął wściekle.
- Timewalker! Chwalmy Lavendera, który strącił go z niebios!
- Lavender nie żyje – przypomniała smutnie zjawa.
- Tak jak i Timewalker! Dlaczego mówisz, że mógłby powrócić?
- Ponieważ klątwa którą na niego rzucono ma zostać zdjęta.
- Opowiedz mi o niej.
- Nie mogę.
- Rozumiem – zasępił się smok. – Przybyłeś tu szukać pomocy w powstrzymaniu tego, kto ma zdjąć klątwę?
- Nie. Prędzej czy później, klątwa zostanie zdjęta. Oby nie później, oby nie wtedy, kiedy nikt już nie będzie pamiętał mojego imienia.

* * *

Heart Forest by *88grzes on deviantART
- Agh!
- Co to było?!
- Moje oczy!
- Atakują nas?!...
- Nie mam pojęcia co to było... TAM! Znowu jest, tam!
- Co robimy?

Night Rider by *88grzes on deviantART

- Zaalarmuj pozostałych. To coś chyba próbowało wejść do miasta!
- Ucieka?
- Czy to jest żywe?
- Nie, to chyba jakieś zaklęcie. Nie widziałem, oślepiło mnie.
- Zaalarmuj resztę!
* * *
Irrlyn pojawił się znów w korytarzu. Tygrysołaka ani białek wilczycy już nie było. Zjawa przypominała stargane prześcieradło, na brzegach płonące białymi iskrami. Klął cicho pod nosem, przeklinając Biel.
- Nie będę spał!!! Nie chcę, nigdzie nie idę! To moje terytorium!!! Cholerny kleryk, cholerny elf!!! Gdzie on jest?! Zabiję go, zabiję przeklętą córkę Bieli! Nie będę spał, nie rozkaże mi, nie ma prawa mi rozkazywać, to moje ziemie!!! Nie chcę!!! Odczep się! – próbował strząsnąć z siebie białe iskry, sukcesywnie pożerające jego powlokę. – Nie chcę spać!!! To jest moje!!!
Uśmiechnął się krzywo, doskonale zdając sobie sprawę że Biel już go zobaczyła i prędzej czy później zabierze go ze sobą, na wieczny sen. Irrlyn nie miał ochoty spać. Zaczął się opętańczo śmiać. Wiedział że nic mu już nie grozi. Odwrócił się, zaciskając zęby, spoglądając w ślepia dawnemu wrogowi. Przez moment, sojusznikowi. Irrlyn sam się gubił w sowich zdradach. Ale to nie miało już znaczenia. Niebawem zaśnie i będzie od tego wolny.
- Na co się gapisz? – spytał szaleńczo, sam rozbawiony całą sytuacją.
Zapominał już, po co tu przyszedł, czego tu szukał i czego chciał bronić, o co walczyć. Białe iskry zabierały mu pamięć o tym miejscu. Nie chciał tu być. Ale dawnego wroga jeszcze nie zapomniał.
- Fuckyou... – szepnął zaciekle i nienawistnie, błyskawicznie dobywając broni i w gwałtownym piruecie rzucając się do ataku.
Of Blue by *Isvoc on deviantART
* * *
Dirith, Kiti;
Udało się wam minąć wieżę. Zdawało się wam niemożliwym, aby nikt z góry was nie zauważył. Wieże wybudowano w końcu po to, by mieć doskonałe miejsce obserwacji wejścia do miasta, nie po to, aby drow i wilk bez przeszkód wparowali do środka. Całe zainteresowanie póki co skupiło się jednak wokół białych rozbłysków które zniknęły w głębi tunelu. Udało się wam dotrzeć do pierwszych budynków. Teraz będzie łatwiej...?

Underground city by *anndr on deviantART
To na pewno tam!

Trzeba się tam jakoś przedrzeć prze te ulice i zalane ulice, kanały.
The City by ~dominuself on deviantART
Może po drodze zakupy?
Basrang Lang Pourk by ~LakeHurwitz on deviantART
Coś chru... Coś chrupnęło, nad wami, na dachu... Coś...?[spoglądacie w górę]
Fury by *88grzes on deviantART
Jasnygwintatoco?!?!
Wężowaty stwór, nie przypominający już nawet nagi z ludzkim tułowiem, a wielkiego zmutowanego węża, bez zbędnych pytań rzucił się na was prosto z góry, błyskawicznie spełzając w dół!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 27-09-2013, 20:25   #432
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Pomysł z odwracaniem uwagi wroga za pomocą fajerwerków wydawał się od początku kłopotliwy. Wróg musiał już wiedzieć, że te fajerwerki ktoś puszczał i Kiti wątpiła aby łatwo zrezygnowali z poszukiwań tych osobników. Chociaż wróg mieszkał pod ziemią, wątpiła aby był ślepy czy głuchy i była pewna że nie dadzą rady wejść do miasta niezauważeni. Dlaczego? Ponieważ w gęstym lesie gdzie łatwo o osłonę nikt nie jest w stanie niepostrzeżenie zakraść się do Elfickiego miasta. A Drowy były o wiele mniej gościnne niż Elfy, o wiele, wiele, wiele mniej! Elfy są rasistowskie i nie tolerują obcych a o obecności intruzów wiedzą już zanim on sam wpadnie na pomysł wejścia do elfickiego miasta. Jeśli mieszkańcy jaskiń są podobni do Drowów a pewnie tak skoro budują tu miasta, to jaka była szansa że wilczyca która spędziła całe życie na powierzchni dostanie się do ich miasta niezauważona? Zachowali się jak ktoś stosujący metodę dymu w lesie. Część Elfów poszłaby na zwiad w kierunku dymu, ale część będzie czujnie krążyć wokół miasta i tego co należy bronić. Była pewna że ci tutaj zrobią to samo. Przynajmniej wiedziała że jej magia leczenia jest tutejszym obca i ich bardzo stresuje. Może ktoś da się nabrać znowu i przestraszyć.

Dotarli bardzo daleko bo na skraj jednej z ulic. Nie wiedziała jakim cudem nikt ich jeszcze nie zatrzymał. Może jednak przeceniła te stwory i nie są tak mądre ani sprytne jak Elfy czy Drowy. Ulice były obleśne. W ogóle całe miasto było obleśne i obślizgłe! Wszędzie było ciemno i wilgotno, kropelki kapały ze stalaktytów, ściekały po domach a ulice były mokre i śliskie, niekoniecznie tylko od samej wody. Nie miała za bardzo ochoty na zakupy. Całe miasto było obleje i śmierdziało zgniłą wodą z kanałów. Kiti miała coraz głębsze przekonanie że nie wyjdzie stąd żywa i skończy jako czyjś dywan, buty, szalik albo co gorsza, pies! Z tego wszystkiego wolała już chyba szalik. Mniej więcej obczaili ruiny gdzie mieli się udać. Wyglądały zdecydowanie na elfickie lub drowie. Pewnie po tej całej bitwie armia Bieli w końcu się tu zaległa i przemeblowała, albo też Irrlyn miał dobry gust i wprowadził trochę elficko drowich zdobień. Należało znaleźć kolumnę z zaklęciem, co mogło okazać się nie takie łatwe bo zarówno elfy jak i Drowy lubią ozdabiać kolumnami świątynie i domostwa więc mogło być ich tu pełno. No i jaka gwarancja że ta kolumna przetrwała tyle lat i te wszystkie walki i wstrząsy? Żałowała że nie dogadali się z Irrlynem, ale miała nadzieję że chociaż Irrlyn jest już w zaświatach, uwolniony od nienawiści i gniewu i zazna spokoju. To by też znaczyło że więcej zjawy nie spotkają. Nadal nie spotkali jednak tajemniczej zjawy kobiety, o której mówił kapitan przemytników.
Było kwestią czasu aż miejscowe węże i pająki odkryją że co jest nie tak z Dirithem i Kiti. No i stało, zostali wypatrzeni i to z góry! Kiti pisnęła tylko i błagała myślach żeby ślina tego czegoś nie skapnęła na nią. I co teraz, co teraz, co teraz!? Wiedziała że jeśli zaczną walkę zleci się tu połowa miasta a nie miała pod ręką żadnego Flafiego ani krewetki tym razem. Na szczęście z tego co wiedziała węże nie są zbyt hałaśliwe więc może mają jeszcze cień szansy… Trzeba było jak najszybciej obezwładnić tego węża i czymś go zapchać żeby nie wezwał posiłków. A co do zapychania i posiłków, Kiti obawiała się że może po prostu skończyć w jego paszczy… Najlepszą strategią wydawało się znów oślepienie węża żeby dać Dirithowi szansę na atak. Sama nie mając lepszego pomysłu złapała wielki kamień albo odłamek stalaktytu i zamierzała rąbnąć węża w łeb, aby go ogłuszyć.
Old Street by ~brindzing on deviantART
Może nie było to łatwe dla wilka, ale nie miała ochoty gryźć tego czegoś...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 30-09-2013, 17:31   #433
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
- Właśnie na to liczę. Lepiej jak połowa miasta będzie szukać wiatru w polu gdzie nas niema, niż łazić po mieście, w którym nie mamy jak wmieszać się w tłum. - odpowiedział i obserwował nadal miasto żeby zobaczyć jak mieszkańcy zareagują na rozbłyski światła. Na szczęście zareagowali tak jak mieli zareagować i grzecznie gapili się na pokaz świateł. Dodatkowo grupa mieszkańców stopniowo rosła w miarę jak rozchodziły się o tym pokazie wieści, wiec zawsze to więcej osób odwróconych od nich. Zwrócił też uwagę na to jak szybko zebrał się oddział zwiadowców. Wyglądał bardziej na improwizowaną zgraję strażników niż na faktycznych zwiadowców... ale zawsze to coś z uzbrojeniem. Po raz kolejny dało się dojść do wniosku, że mieszkańcy miasta raczej nie posiadają najlepszego wojska. Może jakoś są w stanie odpierać innych mieszkańców podmroku, ale jakby zostali zaatakowani przez inne bardziej myślące istoty, na przykład z innego miasta nieco bardziej wprawionego w bojach, to ich przetrwanie wyglądałoby cienko. Co prawda nie oznaczało to jednak, że tylko strażnicy mogą być problemem, bo z reguły każdy w podmroku umiał się bronić. Czy mieszkał w drowim mieście, w którym walki domów oraz między sobą były na porządku dziennym, czy w mieście, w którym mieszkańcy nie wbijali sobie sztyletów w plecy przy pierwszej lepszej okazji. Było to koniecznością, bo inaczej skończyłby jako posiłek jednej z istot jakie Dirith miał okazję minąć po drodze do miasta. Bo nawet przy najlepiej wytrenowanym wojsku i straży zdarzały się czasem sytuacje, że któreś z agresywniejszych zwierząt dostawało się do miasta.
Szczególnie w przypadku, gdzie miasto nie posiadało murów i wystarczyło tylko niepostrzeżenie dotrzeć do obrzeża miasta i już praktycznie było się w środku co właśnie udało się udowodnić podkradając do miasta bez większych problemów. Przemieszczanie się po nim, to jednak zupełnie inna para kaloszy. Szczególnie po tym, jak mieszkańcy zaalarmowani rozbłyskami będą na pewno nieco uważniejsi na kolejne dziwne zjawiska niż zwykle. Było to jednak do przyjęcia i bardziej opłacalne niż zostanie zauważonym podczas podchodzenia do miasta i przywitanym przez kolejne liny, sieci i widły czy jakie tam jeszcze uzbrojenie mieli pod ręką miejscowi. A Dirith zamierzał dostać się do budynku z kolumną wspomnianą przez zjawę, a nie lochów i sali tortur lub targu niewolników.
Dlatego żeby dotrzeć do celu zamierzał używać mniejszych uliczek aby postarać się w miarę możliwości być niezauważonym. Szło to nawet nie najgorzej. Przynajmniej dopóki nie usłyszał trzasku dochodzącego z dachu. Nie musiał nawet spoglądać w górę żeby wiedzieć, że zapowiada to kłopoty. Dlatego jednocześnie dobył sztyletu kiedy kierował wzrok na kreaturę spełzającą w dół i z pewnością zamierzającą zaatakować. Jednocześnie jeszcze obniżył lekko pozycję aby stać bardziej stabilnie i być gotowym do odskoku w uniku. Drugą rękę skierował za plecy i uformował w niej miecz z Tysiąca Ostrzy. Wszystko po to, żeby nieco schować go przed wzrokiem przeciwnika. Wiedział dobrze, że musi zakończyć to walkę szybko i chicho, dlatego nie zamierzał walczyć samym sztyletem. Zaczął więc wykonywać nim zwodnicze ruchy i zamachy mając zamiar skupić na nim uwagę przeciwnika. Planował bowiem pozwolić mu wejść w odpowiedni zasięg, aby móc odskoczyć i zaatakować precyzyjnym cięciem miecza wycelowanym tak aby pozbawić potwora głowy, albo przynajmniej trafić w szyję i przeciąć którąś z głównych żył. Dopiero potem zamierzał dalej zaciekle atakować zarówno sztyletem jak i mieczem, tym razem jednak starając się atakować tak często aby zmusić przeciwnika do obrony lub przynajmniej nie dopuszczać do jego kolejnych ataków.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 01-10-2013, 21:31   #434
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
Czy komuś trzeba tłumaczyć, że wilk próbujący kamieniem ogłuszyć kilkumetrowego węża = porażka...?

Dirith;
Podobno elfy zawsze wiedzą że ktoś zbliża się do ich miasta. Podobnie, elfy mawiają, że zaatakowanie drowa w podmroku to absolutnie najgłupsza rzecz, na jaką można się odważyć. Wąż sądził zapewne, że element zaskoczenia jest po jego stronie. Miałeś jednak zdecydowanie czulszy słuch od niego i w porę dosłyszałeś skrzypienie na dachu. Wąż prawdopodobnie przywykł do łatwego obiadu w okolicy, zapewne wilczyca i ty sam byliście wielkości przekąski węża. Łatwo połknął haczyk i po chwili już tańczył, jak mu zagrałeś. Wyczucie momentu, idealna okazja, jeden ostry zamach i gwałtowne, silne cięcie. Łeb węża z plaśnięciem odbił się od ściany budynku i poturlał się po ziemi. Ciało węża, drgając jeszcze, zwinęło się u twoich stóp. No to po problemie. Szybko, cicho i skutecznie. Nawet nie zdążyłeś się spocić!

Najwyraźniej drobna rozgrzewka z Irrlynem i powrót do pomroku dobrze wpłynęły na kondycję Diritha. Gładko poszło. Zadziwiające że miasto dało się nabrać na fajerwerki kleryka. Co jednak niepokojące, zdało się wam, że mieszkańcy miasta nie są aż tak głupi, a ich masowo wzrastające zainteresowanie tunelem dokąd „poszły” fajerwerki może wynikać z czegoś innego… Zdało się wam, że tam faktycznie coś jest. Być może zainteresowali się stworzeniami, które „uleczone”, zaczęły świecić, a potem przestały. Ale dlaczego miasto miałoby być aż tak poruszone widokiem pospolitych tu stworzeń? Coś było nie tak. Miejscowi odnaleźli coś w miejscu wskazanym przez fajerwerki, podejrzewaliście. Być Może Irrlyn wrócił….? Bloodclaw? Raczej się tam nie wcisnął… Cokolwiek to było, zaniepokoiło miasto na tyle, że nadal mieliście czas i doskonałą sposobność by zakraść się do ruin, podczas gdy uwaga miejscowych była zwrócona ku innemu, tajemniczemu najeźdźcy. Po pozbyciu się obślizgłej przeszkody, prześliźnięcie się uliczkami miasta nie sprawiło wam już większego problemu. Byliście czujni, bezszelestni, zwarci i gotowi. Dirith, przywykły do podziemnych miast, bez trudu odnalazł się w roli przewodnika i skrytobójcy, niezauważenie przemykającego wśród mrocznych uliczek, zakrętów, zaułków i melin. Póki oddział zwiadowczy nie dotrze do miasta i póki Obślizgły leży bez głowy, nikt nie powie miastu o drowie i wilczycy. Jak to mówią, jeśli nie wiesz, że w okolicy jest driderr, kątem oka umknie ci owłosiona pajęcza gira znikająca za rogiem. Czy jakoś tak mówią, gah. Tak czy inaczej, akcja infiltracja miasta zakończyła się brawurowym sukcesem, jak dla skrytobójcy i kleryka eeeer przystało.
Ruins - Panoramic by *Blinck on deviantART
Swamp Ruins by *SnakeToast on deviantART
Docieracie do ruin.
Sunken Prison by *jbcasacop on deviantART
Go Hard No Days Off by *k04sk on deviantART
Wyglądają na przerobione niegdyś przez ich nowego właściciela, widać miejscami akcenty drowiej kultury i sztuki, jak chociażby drowie pismo, posągi pająków, zdobienia w kształcie pajęczyn, pokruszone przez czas i wrogów posągi Lolth, pajączycy z elficką głową.
The Sanctuary by *nilTrace on deviantART
Lolth by ~SidharthChaturvedi on deviantART
Widać też charakterystyczne drowie kamienne świeczniki, które niegdyś zasilane magią jarzyły się płomieniem nie raniącym drowich oczu.
Crystal cave by ~YoBarte on deviantART
Widać Irrlyn bardzo chciał przerobić ruiny na swoją twierdzę ale prawdopodobnie nie zdążył, gdyż ruiny w większości niczym nie przypominają budowli drowów. To jednak tym lepiej dla was, wiecie od razu gdzie szukać kolumny z drowim pismem. A przynajmniej gdzie szukać – ruiny są olbrzymie i znalezienie kolumny może zająć sporo czasu, a tymczasem pół miasta zostało zaalarmowane fajerwerkami.
Dungeon Passage by *nilTrace on deviantART
Póki co cały czas coś odwraca ich uwagę od was. Co też dziwne, ruiny są opustoszałe. Wydawałoby się, że miejscowi chętni je zasiedlą, tymczasem zdają się ich unikać. Czyżby posągi pająków nie przypadły im do gustu? Idąc tropem drowiej architektury, znajdujecie resztki ukruszonego miejscami posągu. Jest to posąg drowa, mężczyzny, wojownika. Jest to o tyle dziwne, że drowie miasta zdobione są tysiącami posągów, ale wszystkie to posągi kobiet jako że panuje tam matriarchat. Irrlyn najwyraźniej chciał władać swoim terytorium i nie było w okolicy baby, która wychlastałaby mu tyłek za ten posąg. W okolicy musi znajdować się miejsce w którym Irrlyn mieszkał lub z którego dowodził. Faktycznie elementy pająków i pajęczyn w okolicy są bardzo liczne i całe budynki i pomieszczenia wyglądają na drowie.
A view from end of the world by *eWKn on deviantART
Speed paint by *eWKn on deviantART
Mimo to, ruiny są bardzo obszerne, a do tego, jak to ruiny, zniszczone. Kolumna której poszukujecie może być zasypana tonami gruzu i ziemi, lub zarośnięta mchem i grzybkami tak, że nawet jej nie widać. Wskazówki Irrlyna co do tego jak ją odnaleźć okazują się teraz bezużyteczne. Pora zacząć kopać i zrywać mech z gruzów…. A Może By tak zastosować inną metodę poszukiwania kolumny…?
Nagle zdajecie sobie sprawę, że nie jesteście sami. W zakamarku ruin coś siedzi. Usłyszeliście wyraźnie, jak poruszyło się między gruzami. Jest tam nora utworzona przez zakleszczone a sobie gruzy i kamienne bloki – zmieściłoby się tam spokojnie coś wielkości człowieka. Tak, człowiek wczołgałby się tam, miałby problem y być może z wypełźnięciem. To coś wlazło tam przodem do was i najwyraźniej was obserwuje. Nie widzicie co to, wcisnęło się w głąb nory, musielibyście tam zajrzeć. A być Może to nie najlepszy pomysł w tym momencie…
* * *
- Co to jest?!
We Insist by *Tatchit on deviantART
Spojrzeli w dół.
bloody bone by ~lmurphy06 on deviantART
A potem w górę.
The Devil's Boneyard by *Serphire on deviantART
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 08-10-2013, 04:24   #435
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Tym razem walka poszła zupełnie inaczej niż w przypadku zjawy. Najwyraźniej świadomie lub nie, powrót do podmroku wyostrzał drowie zmysły, które powracały do trybu w jakim niegdyś pracowały cały czas. Dzięki temu kiedy udało się odpowiednio zareagować na pojawiające się zagrożenie i kiedy wąż szykował się do ataku Dirith był już uzbrojony i gotowy do odpowiedniej obrony. Kilka szybkich zwodów i przeciwnik dał się naprać i zaatakował dokładnie tam gdzie drow chciał. Obok niego i w zasięgu miecza, którym zadał dość obszerne cięcie z jednoczesnym obróceniem się aby lepiej wycelować. Dodatkowo w końcowej facie ciosu zdążył przyłożyć do rękojeści drugą rękę. Może i nie mógł złapać za rękojeść miecza bo trzymał w niej sztylet, ale samo ułożenie ręki jakby uderzał oburącz na pewno nieco wzmocniło cios. Może to potwierdzić każdy potrafiący walczyć jakąkolwiek bronią. Odpowiednie ułożenie ciała to absolutna podstawa do zadania silnego ciosu. Inaczej nie jest to cios tylko machnięcie jakimś patykiem. A cięcie które wyprowadził Dirith było zdecydowanie mocne i poparte odpowiednim zwrotem co pozwoliło oddzielić głowę węża od reszty ciała bez większych problemów i za pierwszym razem. Potem wystarczyło już tylko szybko rzucić okiem wokół aby upewnić się, że nie ma więcej przeciwników i obserwował jak łeb kończy odbijać się od ziemi a ciało wije się jeszcze w ostatnich skurczach.
Wszystko odbyło się dość cicho, a na pewno nie głośniej niż jakikolwiek inny atak tego zwierzęcia. Jakby walka trwała dłużej, to pewnie mogła zwrócić czyjąś uwagę. Jednak z uwagi na to jak gwałtownie się zakończyła nawet jeśli ktoś coś usłyszał, prawdopodobnie pomyśli, że ktoś właśnie został zaskoczony przez węża i stał się jego posiłkiem. Ot pewnie jakiegoś sąsiada mniej, czas wrócić do rozgryzania co jest nie tak w tunelu, z którego dobiegały wcześniej błyski i z którym nadal coś jest nie tak.
Swoją drogą zastanawiające było, że mieszkańcy nadal zdawali się być nim zainteresowani. Czyżby któreś z dobrze im znanych zwierząt spłoszone błyskami sprawiało więcej kłopotów niż zwykle? Kto wie, równie dobrze mogło to być coś jeszcze innego, jednak póki ich uwaga była skupiona na tunelu były większe szanse na pozostanie niezauważonym. Dlatego po schowaniu broni trzeba było skorzystać z przedłużającej się okazji i kontynuować ostrożne przemykanie kolejnymi uliczkami prowadzącymi gdzieś w ogólnym kierunku ruin. Bez mapy nie było wiadomo które z uliczek są ślepe oraz prowadzą dokładnie tam gdzie zamierzał iść, jednak nie na darmo wychował się w drowim mieście, które jest pełne podobnych uliczek. Wystarczyło trochę uwagi, odpowiednio ciche stawianie stóp i dalsza podróż szła gładko. Zaowocowało to w dotarciu do ruin wyglądających na elfickie i częściowo drowie.
Wyglądały one również na mało używane i unikane. Nie zmniejszyło to jednak uwagi drowa, tylko nieco ją zwiększyło. Skoro mieszkańcy miasta unikają którejś z jego części to na pewno musi być ku temu jakiś dobry powód. Dlatego szukając wspomnianego budynku nadal uważnie nasłuchiwał otoczenia i rozglądał się po nim zwracając szczególną uwagę na wszelkie drowie pismo i zapamiętując je. Po pewnym czasie zaczął się zastanawiać, czemu miał problemy z Irrlynem i musiał zmienić sie w tygrysołaka żeby mu w końcu przyłożyć. Sądząc po tych ruinach i pracy jaką ewidentnie włożył w upodobnienie ich do drowiego miasta, musiał najprawdopodobniej stać się lepszym rzeźbiarzem i kamieniarzem niż wojownikiem. Może faktycznie pobyt na powierzchni trochę go stępił? Dirith nie zamierzał jednak zastanawiać się nad tym zbyt długo, bo po raz kolejny jego zmysły poinformowały go o obecności innej istoty.
Tym razem jednak Nie zostali zaatakowani. Cokolwiek to było siedziało w swojej norze i obserwowało intruzów na swoim terenie. Z pewnością oceniało do tego czy walczyć, uciekać, czy czekać oraz jak niebezpieczni są niepowołani goście. Wejście do nory nie wyglądało na największe, jednak to nie zmienia faktu, że to zwierze może nie być groźne. W końcu mieszkańcy miasta unikali ruin, i równie dobrze właśnie to coś mogło być za to odpowiedzialne. Co prawda jeszcze mógł do tego przyłożyć rękę Irrlyn, jednak Dirith nie zamierzał tego potencjalnego niebezpieczeństwa ignorować.
- Świetnie, tylko kolejnego gath'zre nam brakowało... - stwierdził spokojnie i w bezpiecznej odległości schylił się i zajrzał ostrożnie do leża. Była możliwość, że zwierze odbierze to za atak i gwałtownie wypełznie, dlatego był gotowy aby w każdej chwili uformować z Tysiąca Ostrzy miecz i zacząć się bronić. Postarał się też użyć infrawizji, żaby przy odrobinie szczęścia rozpoznać z czym ma do czynienia czy to po zapachu, czy to po śladach mogących emanować ciepłem jeśli nie udałoby mu się zobaczyć co kryje sie w dziurze.
- Przypilnuj na chwilę tej nory. - rzucił do Kiti zamierzając znaleźć odpowiednio duży kamień do zastawienia jej przynajmniej w części. Dzięki temu istota wpierw musiała by się go pozbyć przed wyjściem, co z kolei najprawdopodobniej by usłyszał i odpowiednio wcześnie mógł reagować. Nie zamierzał jednak atakować pierwszy. Po pierwsze nie wiedział jeszcze z czym ma do czynienia, a po drugie kto wie czy to jest tylko jedno zwierze. Sądząc po rozmiarze wejścia mogło nie być zbyt duże, więc aby odstraszyć mieszkańców albo musiało być bardzo wredne, albo liczniejsze niż jeden osobnik. Prawdopodobnie to nory tego czegoś mogły prowadzić jeszcze inne wejścia, jednak zastawiając jedno przynajmniej będzie można usłyszeć kiedy go używa. Kiedy wejście było już przesłonione rozejrzał się jeszcze za mniejszymi kamykami lub żwirem, które dodatkowo porozrzucał trochę przed wejściem. Zawsze to kolejna rzecz, która może zaskrzypieć pod łapami gospodarza i ostrzec kiedy wychodzi z nory aby przywitać nieproszonych gości.
- Szkoda tylko, że pewnie nie potrafi gadać, bo wskazówki tamtego ibilitha można o kant zethe potłuc... - stwierdził mając zupełnie inne wyobrażenie niewielkiego budynku jak to określiła zjawa. Może w porównaniu z budynkami posiadanymi przez największe drowie domy z potężniejszych miast, które często były wkomponowane w potężne i wielkie stalagnaty, ruiny z dość dużych stawały się niewielkie. W tym jednak wypadku były one dość spore i przeszukanie ich zajmie sporo czasu. A jeśli to nie przyniesie rezultatu, odkopywanie wszelkich gruzów zajmie jeszcze więcej czasu i tym razem już na pewno zwróci czyjąś uwagę. Dirith zabluźnił więc i zastanowił się jak podejść do tego tematu. Można było spróbować wejść gdzieś wyżej i ocenić dokładniej wielkość ruin i przy okazji zostać zauważonym, oraz można też było stracić sporo czasu na porządne ich przeszukanie. Można też było porwać któregoś z lokalnych mieszkańców i spróbować wyciągnąć od niego informacje o ruinach, jednak skoro mało kto do nich zagląda, to pewnie znalezienie odpowiedniego delikwenta nie będzie łatwe. Nie wspominając już o tym, że najprawdopodobniej zostałby zauważony, lub krzyki informatora na pewno zostałyby usłyszane. Oczywiście przy założeniu, że ów informator będzie jeszcze znać elfi, drowi lub wspólny język... Z trojga złego solidne przeszukanie zdawało się być najlepszym wyjściem. Może nie było najszybszym, jednak operując na terenie wroga najważniejsze jest pozostanie w ukryciu.
- Szlag... no to czas stracić sporo czasu na porządne przeszukanie tej rudery... miejmy tylko nadzieję, że nie będziemy musieli tych ruin przekopywać... - powiedział rozglądając się za dobrym i charakterystycznym miejscem z którego można by było rozpocząć dokładne przeszukiwanie wszelkich budynków i pomieszczeń wyglądających na ruiny. - Chyba, że masz jakiś lepszy pomysł. Może oprócz modlenia się do Lolth, Bieli czy czegokolwiek innego o mapę, bo na to są pewnie małe szanse, choć taką mapą bym nie pogardził.
Dirith rozejrzał się jeszcze po okolicy po czym zaczął poszukiwania. Zamierzał przeszukiwać pomieszczenie po pomieszczeniu. Może i będzie to trwać sporo czasu, jednak lepsze to niż zostanie zauważonym przez mieszkańców. Wystarczy, że jakieś miejscowe zwierze już ich wywęszyło i pewnie tylko czeka na okazję do przepędzenia ich. A to mogło być głośne, co było mu zdecydowanie nie na rękę. Dlatego im szybciej się upora z poszukiwaniem, tym mniej będzie kłopotów. Aby wiedzieć które pokoje już przeszukał zamierzał co jakiś czas układać z gruzów i kamyków małe piramidki. Wystarczyły cztery kamyki w odpowiednim miejscu i było już wiadomo gdzie szukał. Co prawda odłamków było sporo, jednak leżały one w zupełnym nieładzie, więc ułożone w małą piramidkę zdecydowanie rzucały sie w oczy uważnego obserwatora. Umieszczał je tylko po prawej stronie korytarza, drzwi lub pokoju. Miało to na celu dodatkowo pomóc w orientacji korytarzy i stwierdzeniu z której strony przyszedł. Poinformował o tym również Kiti, aby w razie jakby spanikowała to wiedziała co mniej więcej robić. Mogli się dodatkowo rozdzielić, jednak nie był to tak dobry pomysł jak mogło się na początku zdawać. Nikt nie mógł przewidzieć co może się czaić w tych ruinach, a zwykłe uważanie na wszystko i wszędzie mogło nie wystarczyć. W końcu nawet najuważniejsi mieszkańcy podziemi czasem są zaskakiwani przez kogoś innego. A sądząc po tym jak Kiti zamierzała walczyć ze spotkanym wcześniej wężem, to prawdopodobnie skończyłaby martwa. A wtedy i tak czy siak musiałby przeszukać resztę samemu. Dodatkowo zawsze w grupie siła, więc jeśli zostaną ponownie przez coś zaskoczeni to ewentualna walka zawsze może pójść łatwiej. Chociażby dlatego, że przeciwnik miałby więcej celi do wyboru i mógłby popełnić błąd i określić wilczycę za bardziej niebezpieczną i zaatakować ją pierwszą, co dałoby Dirithowi wystarczająco dużo czasu na uporanie się z nowym problemem.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 08-10-2013, 16:59   #436
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti nie zdążyła mrugnąć, kiedy przeleciała obok niej głowa węża. Głowa, bez reszty ciała. Zaraz za głową przefrunęła czerwona struga lepkiej i ciepłej krwi. Kiti już świętowała własny unik przed fruwającym czerepem, kiedy właśnie lepka i ciepła fala krwi chlusnęła prosto na nią.

Stała, nieruchoma i sparaliżowana, obklejona śliną i krwią węża, wąż tańcował w najlepsze break dance na podłodze, w przedśmiertnych drgawkach, a łeb węża toczył się po ulicy jakby mówił „I`m outa here”. Dirith ze spokojem schował broń i patrzył litościwie na sparaliżowaną, biało-czerwoną wilczycę. Tak to jest podróżować z drowem. Drowy nigdy nie patrzą, gdzie wymachują wyprutymi flakami wroga! I zawsze dziwnym trafem flaki te lądują na drużynowym elfie! Przypadek? Nie sądzę! Nie mogła jednak mieć mu za złe, ponieważ nader sprawna dekapitacja wroga zapobiegła wszczęciu alarmu i zaalarmowaniu całego miasta. Wąż leżał na ziemi a droga znów była wolna. Tyle wężowej skóry na zmarnowanie! Kiti odetchnęła z ulgą. Po wężu i po problemach. Coraz bardziej wtapiała się w tło, oblepiona glonami, porostami, szlamem, śliną, krwią. Może uznają ją za pełzającą kępkę kompostu albo odpadków. Było tego trochę na ulicach, może uda się jej wtopić w tło.
- No nieźle – podsumowała robotę drowa. – Dobrze go załatwiłeś. Jest szansa że wyjdziemy stąd żywi i nie w kajdanach.
Kiti była pod wrażeniem gustu Irrlyna. Elfickie zdobienia i rzeźby Loth wyglądały naprawdę ładnie i ciekawie. Mroczne elfy ceniły sztukę i piękno podobnie jak Elfy i było to urocze. Co prawda dla nich sztuką były też płótna zabazgrane czyjąś krwią lub flakami, no ale sztuka to sztuka, interpretacja dowolna. Posągi drowa, samca, wskazywały na to że Irrlyn rządził twardą ręką i nie zamierzał dopuszczać do głosu żadnej matrony. Musiał być banitą lub uciekinierem, który wyrwał się spod władzy bab. Dlatego tak zażarcie bronił swojego terenu, nawet po śmierci! Znalezienie kolumny nie było jednak takie proste. Kiti cały czas łypała okiem na mijane posągi pająków i bogini Loth. Jakby któryś z posągów nagle się poruszył, to dostałaby na miejscu zawału. Dirith zabrał się za przeszukiwanie okolicy.
Tymczasem nie byli sami i coś siedziało w norze nieopodal. Pachniało, a zatem nie była to zjawa ani demon. Że się ukrywało, to pewnie czekało aż naiwnie podejdą bliżej, albo ukrywało się. Kiti nadal liczyła na moc swojej niezmiernie przekonującej kamuflażowej peleryny z glonów i porostów. Dirith wszystko zepsuł, odzywając się i nakazując jej pilnowania nory. Kępka porostów podpełzła zatem do nory i zaczęła się przyglądać.
„Ranaantha, słyszysz mnie? Potrzebujemy pomocy w znalezieniu kolumny, na której Irrlyn ukrył swoje zaklęcie!
Słyszę cię, kleryku, ale nie wiem gdzie ona się znajduje. Nigdy tam nie byłem, zginąłem u bram twierdzy.
A nie możesz teraz jako zjawa tu przyjść, zobaczyć!? Pójdzie ci n pewno szybciej niż nam!
Klątwa nie pozwoli mi zobaczyć. Jestem zajęty.
Czym, czym, czym!?
Odsieczą.
Jaką odsieczą!?”
Ranaantha milczał odtąd. Kiti poczuła się dziwnie. I jeszcze to coś, co za nimi idzie, to wycie piekielnych psów, które słyszała…
Pilnowała nory, a Dirith przeszukiwał okolicę. Zauważyłaś że to coś w norze zrobiło się nerwowe od twojej obecności i wierciło się w norze. Postanowiła zajrzeć trochę głębiej i w pewnym momencie zauważyła zielonkawą goblinio-podobną girę. Pomyślała że przecież nie może tu siedzieć pod norą do końca świata a to coś wylezie i ucieknie kiedy ona stąd odejdzie. Może lecieć wezwać pomoc lub zaalarmować miasto! Skoro to goblin albo coś w tym stylu a nie zwierzę, to może narobić kłopotów!
- Wyłaź, dziadu, wiem, że tam jesteś! – warknęła cicho do nory.
Odpowiedziały jej tylko nerwowe szmery. Nie chciała tego atakować żeby nie narobiło hałasu. Postanowiła udać że traci zainteresowanie i się wycofuje, że idzie za Dirithem. Tak naprawdę kiedy nie była widoczna z nory, schowała się obok i czekała czy to coś wyjdzie. Zamierzała go zaskoczyć i zaatakować kiedy to coś spróbuje uciec.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 09-10-2013, 22:45   #437
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Mieliście kiedyś psa albo kota? Kiedy chciał się bawić, świrował? Patrzył na was, stojąc nieruchomo, po czym nagle robił pad na przednie łapy i odbiegał w szalonej panice, zaczynał biegać po całym domu, chować się za meblami, pod meblami? Przybiegał z powrotem, przewracając przedmioty, krzesła po drodze, nogi mu się zabawnie rozjeżdżały na podłodze kiedy się po niej ślizgał? Skakał, znów wesoło podskakując uciekał na twój widok, jakby zobaczył ducha? Przenikał przez meble, ściany, budynki? No powiedzmy, że nie przenikał. Ale gdyby przenikał, to byłby całkiem jak dwa ogary, ganiające właśnie po mieście...

Welcome and Good night by Grypwolf on deviantART

Kiedy goniłeś swojego psa czy kota, czając się na niego, on też się czaił, po czym nagle się zrywał i znów biegał jak wariat, ciesząc się? Fakt, że miejscowi podjęli zabawę i zaczęli ścigać dziwnych najeźdźców, bardzo przypadł ogarom do gustu.

part 2 by thatnickid on deviantART

Ogary nie były psami, które miały biegać luzem i zjadać ludzi. Widok mieszkańców miasta wzbudził w nich chęć zabawy. Czy jakby rzekli mieszkańcy – chęć siania Chaosu. Nie ma większej dawki Chaosu w Podmroku, niż ganiające luzem demony, matrony też to zawsze powtarzają. Nie ma większej rozrywki dla demonicznego ogara w Podmroku, niż fakt że ktoś próbuje go złapać na przestrzeni podziemnego miasta. Porzuciły więc swoje zajęcie, tropienie i obwąchiwanie ziemi w którym widziały jeszcze skrzącą się moc Bieli, i z wywieszonymi radośnie jęzorami, z pyskami wykrzywionymi w powalających grymasach radości, ruszyły do gonitwy.

* * *
Dirith;
Zacząłeś poszukiwania, systematycznie, pokój po pokoju. Już w drugiej komnacie znalazłeś coś, czego wolałbyś nie znaleźć... Trup. Trup, ale... Co to kurde jest?!
Fallen angel waiting by 09alex on deviantART
Obrzydliwość... Wyglądało na starego, zmumifikowanego trupa. Fuj. W trzeciej komnacie nie było lepiej.
Abysmal Elucidation by MyopicMephitic on deviantART
Ok... Oooołkejjjj... Może to nie był najlepszy pomysł... Dziwaczne ciała były jakby zmumifikowane, inne z kolei przypominały zupełnie posągi, jakby od początku nimi były. Coś ci jednak mówiło, że one były kiedyś żywe...
Samhain's Souls by 09alex on deviantART
Ciała leżały w różnych miejscach i pozycjach, były różne, należały chyba do różnych istot. Wyglądało to tak, jakby nie zginęły tutaj, jakby ktoś je tu przyniósł. Uh... ohyda... Nawet ty nie czułeś się tu zbyt dobrze i czułeś dreszcz, nakazujący ci nie pozostawać tu dłużej niż to konieczne. O fuj co to w ogóle jest...?
The Void by severed-heads on deviantART
Ok., starczy tego przeszukiwania...
Tumult by MyopicMephitic on deviantART
Zdecydowanie nie ma w tych komnatach żadnej kolumny i zdecydowanie nie ma potrzeby abyś dłużej je przeszukiwał... Co gorsza, im głębiej szedłeś, tym dziwniejsze dźwięki docierały do twoich czułych uszu... Zaczynałeś czuć się dziwnie. Czarny opal stał się nagle bardzo gorący, aż to poczułeś. Po chwili znów był zimny. Zaczynało kręcić ci się w głowie, czułeś... czyjąś obecność. Słyszałeś jakieś... głosy?
Ok., to przeszukiwanie ruin trzeba skończyć jak najszybciej!!!
- Puśćcie mnie, ja już nie chcę tam wracać!!! – stanąłeś jak wryty, kiedy usłyszałeś tuż obok siebie krzyk zrozpaczonego mężczyzny. – Poprzedni nie wrócili, nikt nie wrócił, nikt nie wraca, nie pójdę tam, nie chcę, wypuśćcie mnie stąd!!!
Wokół oczywiście nie było nikogo. Ale przez ułamek sekundy widziałeś wyraźnie [zjawę?] robotnika odzianego w liche szaty. Miał kilof w rękach i wymachiwał nim jakby się bronił. Zachowywał się jak szaleniec. Ok., pora się wycofać. Doskonale wiedziałeś, że to widzisz i słyszysz nie jest prawdziwe, ale... chlupot wody. Szepty, krzyki. Coś zaczęło piszczeć ci w uszach. Gdzie ta cholerna kolumna?! Gdzie Kiti?! Lepiej się nie rozdzielać, lepiej wrócić...

Amnesia: The Dark Descent - Insanity - YouTube

Coś tam łazi. Pod koniec byłeś niemal pewien, że coś łazi w zalanych wodą korytarzach. Nie chciałeś się z tym spotkać póki co. Po chwili znów czułeś się dobrze i normalnie, odzyskałeś w pełni świadomość i orientację. Wykorzystałeś to by wrócić do Kiti.

Kiti, Dirith;

Dirith, poszukujący nieszczęsnej kolumny, usłyszał nagle, że coś się dzieje przy norze, gdzie została Kiti. Kiedy się obejrzał, zobaczył, jak wilczyca... uh... stoi na czymś, przygniatając to przednimi łapami do ziemi i szczerząc do tego kły. Było to małe, zielonkawe i ogóle paskudnie i ruchliwe, chociaż odkąd Kiti pogroziła kłami i warczeniem, było już ruchliwe mniej. Wydawało dziwne, stłumione pojękiwania. Jakby nie umiało mówić. Czy raczej, jakby mu ktoś jęzor wyciął.

Smiley by artozi on deviantART

Stworzenie wydawało się dość głupie, ale kto zachowuje się inteligentnie, przyduszony przez wściekłego wilka do ziemi? Zanim Dirith zdążył cokolwiek pomyśleć na temat tego co właśnie widział, dobiegło was echo jakiegoś poruszenia w mieście. Oho. No to zaczynają was szukać. Nie brzmiało to jak radosny festiwal, a jak krzyki wzywające do walki. Odległe bo odległe, ale [wiedz, że] coś się dzieje.

Tak, zdecydowanie, pan goblin nosił na ciele blizny, wskazujące wyraźnie, że był czyimś niewolnikiem. Jęzor wycięto mu zapewne, jak zwykle – żeby siedział cicho i nie wydawał drażniących krzyków, pisków itp. odgłosów.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 13-10-2013, 23:50   #438
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Kiedy Dirith znalazł pierwszego trupa zaczął się zastanawiać, co mogło być przyczyną jego śmierci. Po znalezieniu drugiego rozważał również co mogło być powodem dziwacznego wyglądu. Martwe istoty nie wyglądały tak samo a stwierdzić czym były wcześniej raczej się nie dało. Znał co prawda jeden powód dla którego ciała mogą wyglądać tak jak wyglądały. Mutacje.
Kiedy służył u Riktela widział nie jedno dziwactwo, oraz to jak były tworzone. Wpierw był brany przymusowy ochotnik. Czy miało większego znaczenia czy to był jakiś człowiek niewolnik, elf, inny drow, pies czy jakieś jeszcze inne stworzenie. Ważne, żeby było żywe. Potem należało poić odpowiednio przygotowanymi specyfikami, które razem z pomocą odpowiednich zaklęć miały zmutować ciało dając pożądany efekt. W teorii wydaje się to proste. Ot wystarczy podać taki specyfik i obserwować jak istota zmienia się zgodnie z oczekiwaniami. W praktyce jednak nie jest to takie łatwe. Tworzenie którejś z kolei takiej samej istoty może faktycznie tak przebiegać, jednak tworzenie zupełnie nowego tworu to zupełnie inna para kaloszy. W zasadzie jedynym możliwym sposobem jest metoda prób i błędów. Jeśli po mutacji efekt był zadowalający, można było przejść do kolejnego etapu. Jeśli nie, wyjścia były dwa. Albo można było spróbować odwrócić proces o ile było to możliwe, albo zacząć od nowa na kolejnym ochotniku pozbywając się starego. Niestety częściej i łatwiej było zastosować to drugie wyjście, niż marnować dalsze środki na coś nieudanego. W takim wypadku wystarczyło pozbawić życia pechowego delikwenta i pozbyć się ciała. Można je było wyrzucić do jakiejś jaskini i problem z głowy, jednak takie wyjście zbyt dobre nie było. Niektórzy odpowiednio doświadczeni i zdeterminowani magowie przy odpowiednich oględzinach ciała potrafili dość dokładnie określić co było podane. A to oznaczało, że mogli ukraść receptury i samemu je wykorzystać lub ulepszyć. Riktelowi było to zdecydowanie nie na rękę, z resztą jak każdemu innemu magowi. Niektórzy czasem kombinowali z zabezpieczeniem miejsca w którym pozbywali się zupełnie nieprzydatnych eksperymentów, jednak na to twórca tygrysołaka nie miał czasu. Może i miał do tego możliwości, jednak wolał nie marnować na to czasu. Lepiej było wyrzucić ciało do katakumb w których trzymał wyjątkowo dzikie chimery nad którymi nie miał jeszcze kompletnej kontroli. lub nie było to do końca możliwe. Nie dość, że dzięki temu nie musiał się obawiać o możliwość wykradzenia jego wiedzy przez konkurentów, to jeszcze zmniejszało to koszty wyżywienia pupili i tak nie zwracających uwagi na to kogo lub co pożywają. Czasami dochodził nawet to ciekawych mutacji kiedy były testowane wyjątkowo ponętne specyfiki. Zazwyczaj te mutacje kończyły się podobnie, jednak czasem efekt takiego nieplanowanego eksperymentu był użyteczny. W najgorszym wypadku pozostawało jeszcze spalenie ciała co także zapobiegało wycieku wiedzy.
Dirith pamiętał dość dobrze, jak nie raz przyglądał się takim eksperymentom na wypadek jakby testowany obiekt wymknął się podczas mutacji spod kontroli i zaczął atakować wszystko wokół. Pamiętał również jak samemu był obiektem takich mutacji. Co prawda w jego przypadku szło dość gładko choć zdarzało się, że czasami nie wszystko poszło jak miało pójść i trzeba było odwrócić efekty mutacji... przez kolejne mutacje. Miał jednak na tyle szczęścia, że nad owymi efektami ubocznymi dało się zapanować i nie skończył tak jak niektórzy. Podczas jednego z takich eksperymentów widział, jak niewolnik zaczyna rozdrapywać swoje własne ciało, żeby pozbyć się cieczy która właśnie została mu podana co wyraźnie rozbawiło Riktela, który potem jak gdyby nigdy nic wrócił do swoich badań i prac nad ulepszeniem formuły.
Dlatego kiedy przeszukiwał kolejne pomieszczenia i napotykał coraz różniejsze ciała miał nieodparte wrażenie, że chodzi właśnie po czyimś wysypisku porzuconych eksperymentów. Kiedy zaczęły się omamy zaczął zastanawiać się, czy to tylko iluzje mające odstraszyć intruzów, coś broniło swojego terytorium i faktycznie znajdowało się w cieniach. Nie pomogły w tym kolejne niemalże realne zwidy. Nie można było do końca stwierdzić czy to były kolejne zjawy podobne do Irrlyna, jednak uwięzione w czasie i nieświadomie odgrywające kawałek swojego przeszłego życia, czy też tylko iluzje spowodowane przez magiczne zabezpieczenia lub jakąś istotę nie lubiąca intruzów.
Jedno było pewne. Im dalej podążyłby w poszukiwaniach tej części ruin, tym gorsze mogły być iluzje. Im gorsze iluzje, tym łatwiej można było przeoczyć i zignorować faktyczne zagrożenie co mogło się skończyć wyjątkowo źle. A stać się czyimś posiłkiem, lub niewolnikiem nie zamierzał jeśli była to jakaś pułapka zastawiona na zbyt wścibskich konkurentów. W tej chwili po prostu nie był do końca przygotowany na dalszą eksplorację, więc musiał zrezygnować z dalszego przeszukiwania tej części. Dodatkowo usłyszał hałas dochodzący z okolicy nory. Zdawał się być nieco bardziej realny od tego co słyszał w okolicy więc postanowił wrócić i zobaczyć co tam się dzieje.
Okazało się, że Kiti złapała goblina, który najprawdopodobniej ukrywał się w norze. Niestety ona była tylko klerykiem, nie magiem mogącym dokładniej zidentyfikować źródło iluzji i coś na nie poradzić. Jedyne co pewnie mogła stwierdzić to czy mogła to być robota jakiegoś demona, co nie było również wykluczone. Teraz jednak było ważniejsze co zrobić z zakładnikiem i co mogło spowodować dość mocne zamieszanie w mieście. Czyżby błyski, które wykorzystali do zakradnięcia sie do miasta były spowodowały aż taką panikę? Czy może ktoś jednak ich zauważył kiedy skradali się uliczkami w stronę ruin? Tak czy siak trzeba było się pospieszyć z odszukaniem odpowiedniej kolumny i unikać miejskiego zamieszania najlepiej jak było to możliwe.
Patrząc sceptycznie na goblina zastanowił się przez chwilę co z nim zrobić. Nie było czasu na zbędne cackanie się z nim, bo trzeba było zrobić swoje jednocześnie dowiedzieć się co może się dziać w mieście i jak wykorzystać to na własną korzyść.
- Teraz ciekawe czy da sie wydusić z niego coś przydatnego zanim znajdą nas kłopoty... - stwierdził zimno podchodząc zdecydowanym krokiem do Kiti i jej jeńca. Po drodze wyjął sztylet i kiedy do nich doszedł wyciągnął rękę nad goblinem kierując ostrze w stronę jego głowy. Z jego ręki zaczęły wyciekać srebrzyste krople, które szybko zaczęły spływać po ostrzu sztyletu i formować się w ostrze katany na tyle długie, żeby móc sięgnąć szyi bez potrzeby pochylania się. Taka teatralna sztuczka miała pokazać goblinowi, że jest tak potężny, że metal dostosowuje się do jego woli. Wyniosła postawa i brak jakiegokolwiek schylenia się mógł dać mu do zrozumienia, że ma do czynienia jego nowym panem, który nawet nie zamierza próbować schylać się do jego poziomu. Jeśli blizny i brak języka były faktycznie efektem niewolnictwa jak wywnioskował w pierwszej chwili, to z pewnością powinno to zastraszyć w pewnym stopniu goblina i zmusić do posłuszeństwa.
- Czy rozumiesz język w którym mówię? Kiwnij głową i klepnij trzy razy w podłogę jeżeli rozumiesz. - odczekał chwilę dając niewolnikowi czas na odpowiedź oraz powtórzył w drowim.
Goblin skulił się tylko kiedy Dirith do niego podszedł. Sztuczka z bronią też wywarła na nim prawidłowe wrażenie i struchlały goblin świecił wielkimi oczami. Najwyraźniej przywykł że się nim pomiata i lepiej leżeć nieruchomo, skulonym, kiedy Pan zastanawia się jak by go tu wytresować... Niestety reakcja na słowa była zerowa, poza zdumieniem w oczach. Najwyraźniej nie zrozumiał kompletnie nic.
Drow zabluźnił tylko i rozejrzał się po pomieszczeniu uważnie i zastanowił się co dalej zrobić. A trzeba było zdecydować gdzie dalej szukać tej kolumny. Zdecydował, że jednak najlepiej by było rozejrzeć sie z jakiegoś wyżej położonego miejsca aby spróbować znaleźć jakieś budynki mogące zawierać kolumny. Stracił więc zainteresowanie goblinem i przeszedł kilka kroków rozglądając się za odpowiednią drogą.
- Czyli pożytku z niego nie ma chyba, że znasz jeszcze jakieś języki albo masz jakiś lepszy pomysł poza uczeniem go jakiegoś nowego języka. Jak nie, to trzeba się go pozbyć, żeby nie zaalarmował przypadkiem swojego aktualnego właściciela. - stwierdził i poczekał na to co ma zamiar z nim zrobić. Jeśli jednak miałaby jakiś niezły pomysł, to mógłby spróbować. W sumie za wiele do stracenia nie jest, a i tak nie wiedzą dokładnie gdzie jest ta kolumna i tak. Co prawda zaczynał być już nieco zniecierpliwiony brakiem postępów w poszukiwaniach i domyślał się, że im dłużej im to zajmie tym więcej może być problemów. Broni nadal jednak nie chował, gdyż przed wyruszeniem na dalsze poszukiwania miał zamiar zrobić z niej użytek i pozbyć się niepotrzebnego świadka. To jest goblina kiedy już nie będzie więcej przydatny lub nie będzie już innych sposobów na spróbowanie wyciągnięcia z niego przydatnych informacji.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 14-10-2013, 19:49   #439
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Udało się ująć podglądacza! Teraz najlepszym pytaniem było co z nim dalej zrobić? W sumie była przeciwko niewolnictwu ale fajnie byłoby mieć swoje zwierzątko. Skoro ludzie trzymają psy a elfy wilki to dlaczego wilk nie mógłby trzymać goblina? Lepiej by mu było niż tu. Karmiłaby go, czesała, kąpała kąpała i jeszcze raz kąpała! Miałby co jeść, gdzie spać i pilnowałaby żeby go coś nie pogryzło. Bawiłaby się z nim piłeczką. Zawsze mógłby pilnować obozowiska nocą, nosić ekwipunek Stada, chodzić na zwiady i pomagać polować. Miało to jakiś sens, miało miało miało! Dirith wrócił z poszukiwań jakiś niemrawy jakby coś go goniło. Widok nowej maskotki Kiti niezbyt go ucieszył. Okazało się że goblin będzie mało gadatliwy bo nie ma języka. Jak ludzie wycinają kotom pazury i papugom pióra no to jemu jęzor wycięli. Przynajmniej sprawiedliwie. Zawsze można ciągnąć goblina na sznurku jak Smaegola ciągnęli słynne hobbisty. Przydał się? Przydał. Goblin też może się przydać. Kiti wpadła na pewien plan. Ponieważ Dirith nie znalazł kolumny, może goblin wie gdzie ona jest. Być może się tu ukrywał przed swoim dawnym panem, albo żyjątkami łażącymi wokół miasta i skoro tu przeżył to pewnie trochę lepiej zna te ruiny niż Kiti i Dirith. Pozostawał problem jak się z nim dogadać i tu Kiti doznała nagłego objawienia.

- Dirith, skoro ta kolumna ma na sobie zaklęcie w drowim języku, to przecież ty też znasz drowi język i umiesz w nim pisać!!! Może ten goblin jest za głupi żeby zrozumieć co to jest kolumna i zaklęcie, ale jak mu napiszesz coś w drowim i to pokażesz, to chyba skojarzy!? Pismo obrazkowe jest znane od dawna, napisz coś w drowim i pokaż mu, żeby tego szukał! Co prawda nie wiemy co tam jest napisane, ale litery przecież chyba skojarzy z wyglądu!? Napisz cokolwiek, może też użyj słów, nie wiem, „Irrlyn, Źródło, otworzyć drzwi, Timewalker”. Napisz cokolwiek żeby drowie litery rozpoznał!

Geniusz!!!! Kiedy już Dirith napisze coś w drowim, zamierzała pomóc zachęcić goblina żeby zaczął szukać. Tak jak ludzie podtykają psom pod nos skarpety, każąc szukać ich właściciela, tak on wskazała goblinowi pismo, tupiąc łapą obok niego i wskazując łapą i pyskiem w głąb ruin. Powtarzała to kilkakrotnie, powarkując pod nosem i popychając lekko łapą goblina w głąb ruin. Robiła wszystko żeby zrozumiał „znajdź takie coś”. Dotykała pismo nosem i wskazywała nosem w głąb ruin, skinąwszy tam głową popychała w tamtym kierunku goblina, powarkując żeby się ruszył z miejsca. W razie czego może Drith ma lepsze sposoby na zachęcenie go do poszukiwań.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 15-10-2013, 20:05   #440
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Porozumiewanie się z istotami nie znającymi naszego języka, a do tego z istotami innych ras, bywa trudne. Na przykład, kiedy elf macha na powitanie do drowa, drow odczytuje „tu jestem, zabij mnie!”. Kiedy człowiek macha do elfa, elf odczytuje „hej, trafisz mnie z tej odległości?”. Kiedy elf lub drow macha do człowieka, człowiek odczytuje „Ej, nie bój się, tylko przez chwilę się nie ruszaj, ok.?”. Po waszej demonstracji siły, goblin leżał skulony na ziemi i nie próbował nawet żadnych sztuczek. Albo z przyzwyczajenia, albo był po prostu za głupi. Przynajmniej nie hałasował. Kiedy już Dirith był zniecierpliwiony brakiem kooperacji ze strony goblina, Kiti wpadła na genialny [gah, niech ci będzie] pomysł. Należało przynajmniej spróbować czy się uda. Dirith wypisał na ziemi trochę szlaczków w drowim języku. Goblin gapił się a nie jak przeciętny student na wzory chemiczne. Kiti rozpoczęła tresurę swojej nowej maskotki. Kilka razy pokazała pismo łapą i wskazała w głąb ruin. Goblin gapił się, próbując rozumieć, najwyraźniej wiedząc że te kły i ostrza nie były mu prezentowane ot tak dla jaj. Najpierw poklepał łapką litery podobnie jak Kiti, potem jak ona powąchał je i trącił nosem. Kiedy jednak i to nie zadowoliło wilczycy, zaczął mocniej główkować, aż się spocił cały. Za którymś razem wpadł wyraźnie na jakiś pomysł i aż uśmiechnął się głupkowato, zadowolony że rozwikłał zagadkę.

Wskazał w głąb ruin i znów poklepał pismo, wstał jakby szykował się do drogi. Popchnięty, ruszył niepewnie przed siebie, pełznąc nisko, na czworaka i stale oglądając się na was spode łba. Bojaźliwe zachowanie przynajmniej dawało nadzieję, że nie będzie kombinował. Poruszał się pewnie i zwinnie pośród ruin, jakby znał tu wiele zakamarków. Zaczął prowadzić was poprzez ruiny, ale wybrał całkiem inną drogę niż Dirith.
The Cave by jerry8448 on deviantART
youe in the ruins of my heart by TaniaDarkDemon on deviantART
Lost City by Eriopsis on deviantART
Dungeon Passage by nilTrace on deviantART
* * *
Chłop ładował meble i to, co zwał dobytkiem na wóz, kiedy dwa psy, uwiązane prowizorycznie do koła od wozu, zaczęły popiskiwać i gwałtownie skamleć.
– Czego…? Co…?! – zdążył tylko jęknąć, kiedy oba psy zerwały się naraz do ucieczki, zrywając sznur i w popłochu mknąc w las.
Chłop stał osłupiały, patrząc za nimi.
– Ej!!! – krzyknął za nimi, ale psy nie wróciły.
Chłop spojrzał w las przed sobą, ale niczego nie zobaczył w gęstwinie. Sądząc ze to dzikie zwierzę, zapobiegawczo sięgnął po toporek do drewna.
– EJ! – krzyknął w panice, kiedy obok niego spadł kawał belki. – Uważaj tam, co robisz! – pogroził synowi, który stał przy drabinie, na naprawianym dachu chaty. Chłop znów się zdziwił; jego syn stał nieruchomo na dachu, z otwartą gębą i wybałuszonymi gałami patrząc gdzieś na horyzont.
* * *
The Cave by jerry8448 on deviantART
Podążacie za swoim przewodnikiem, z nadzieją że nie zaprowadzi was do resztek poogryzanego szczura, chcąc zaprosić was na obiad. Jego czujność i zwinność przekonują was, że krążył po okolicy i wie czego się bać i które miejsca omijać. Do waszych uszu zaczynają dobiegać dziwne odgłosy, nie napawające optymizmem… Jakieś szmery, szepty. Goblin jednak zasuwa na przód, jakby nigdy nic. Przecinkuje się zawalonym tunelem, w którym ledwo się mieścicie. Dalej trafia przed salę przy której stoi okazały posąg.
Dark Elf by joapala on deviantART
To zdecydowanie Irrlyn. Goblin posykując pod nosem, skulony, łukiem omija posąg, dążąc go wyraźną nienawiścią. Wchodzicie do komnaty. Ehhh… No tak. Znany Dirithowi wystrój…
qw by straychi1d on deviantART
rage's sons by 09alex on deviantART
Wait Behind, Lucy by D3vilusion on deviantART
No, srly, WTF is that?!
Lusus Naturae by Erebus88 on deviantART
RUSZYŁO SIĘ!!!
* * *
- Kapitanie!...
Akrenthal bez słowa podniósł wzrok. Tam, gdzie załoga wpatrywała się w szoku i panice, on spoglądał bez cienie zdumienia. – Utrzymać kurs – powiedział tylko.
– K-kapitanie!... S-smoki!!!
Akrenthal drgnął. Tego się akurat nie spodziewał.
– Smoki, lecą prosto na nas!!!!...
Akrenthal odwrócił się w kierunku dziobu statku, doskoczył do jednego z marynarzy i wyrwał mu lunetę. Oczy psionika doskonale widziały. Widziały prawdę zawartą w aurze żywych istot.
- Bądźcie tak pokojowi i sympatyczni, jak tylko zdołacie... – szepnął. – Jak ktoś chwyci za broń, osobiście wyrzucę go za burtę!!!
- Kapitanie?
- Nie lecą po nas – szepnął poważnie w odpowiedzi.
* * *
Triclops soricinae by rpowell77 on deviantART
Uh... To tylko... mysz? Otaczające was trupy to jednak trupy. Albo rzeczywiście ktoś tu się bawił w tworzenie chimer, albo niezłe zoo tu kiedyś było… Paskudztwa nieziemskie. Co ciekawe, goblin zupełnie je ignoruje i nagle wesoło wyrywa do przodu, jak pies który podjął trop i zauważył zgubę.
Columns by mrm988 on deviantART
Columns at the Alhambra by inessentialstuff on deviantART
Goblin podbiega do stojącej w rogu pomieszczenia kolumny, jednej z wielu. Jest przekrzywiona, ukruszona i zniszczona czasem, jak pozostałe kolumny w tej sali. Goblin podbiega do niej i odwracając się do was zaczyna klepać dłonią po kolumnie, jak robiła to Kiti. Podchodzicie do kolumny, omijając leżące wokół paskudztwa. Kolumna, tak jak wszystkie w pomieszczeniu, jest rzeźbiona w różne znaki i drowie pismo. Goblin poklepuje miejsce w którym widnieje w drowim słowo „Timewalker”.
Dirith zaczyna czytać.
„Bądź przeklęty, Timewalker, cieniu światła, i błogosławiony mrok, który zasłonił ci oczy. Wezwę cię, a przybędziesz, rozkażę ci, a wykonasz moja wolę, przepadniesz i odrodzisz się dla mnie. Tak jak nakazał ci Chaos. Nigdy nie odejdziesz, póki nie spełnisz mej woli.”
Tak, to zdecydowanie to zaklęcie. Urywa się i dalej już pismo mówi jakby nigdy nic o zwycięstwach których dokonał Irrlyn. Z zapisków wynika, że bardzo długo i zażarcie bronił się w tej twierdzy przed wszelkimi najeźdźcami, którymi byli z reguły ludzie, ale także krasnoludy i elfy. Szczególny opis poświęcony jest bitwie, po której jak pisze Irrlyn, „została u niego potężna tajna broń, Timewalker”. Czytając opis, Dirith dowiaduje się, jak to wojska elfów, ludzi i dwarfów, najechały na twierdzę, próbując ją odbić z rąk Irrlyna. Była to potężna batalia, w której jak pisze Irrlyn, wzięła udział „Almanakh i jej bounder, Lavender!”. „Elfy sprowadziły smoczych jeźdźców, by zniszczyć naszych demonologów i ich twory – pisał Irrlyn. – Smoki jednak w pewnym momencie bitwy pomyliły kierunki, w którym miały zionąć ogniem”. Irrlyn opisuje, jak podczas walki niektóre smoki zdradziecko zaatakowały swoich jeźdźców i swoje wojska. „Zamęt jaki zapanował musiał być dziełem Lolth. Chwała ci Lolth, chwała wam, Mgły, zasnuwające dusze i oczy przeklętych dzieci Bieli!” Irrlyn opisywał, jak jeden z jeźdźców, Ranaantha, zdradzony i zaatakowany przez własnego smoka, ranny stanął z nim później do walki u wrót twierdzy. „Bez swojego boundera, Ranaatha był nikim, był kością, na której naostrzyłem swoje sejmitary” – pisał Irrlyn. Irrlyn opisuje dalej swój wielki tryumf i niespodziankę jaką dostał; „dzieci Bieli wycofując się w popłochu, zapomniały pozbierać swoje śmieci.” Jeden ze smoków, Timewalker, za zdradę śmiertelnie raniony przez Lavendera, runął na dziedziniec twierdzy. „Nie zdążyłem podziękować im za prezent, zrobię to, kiedy wrócą. Wiem, że wrócą.” Według Irrlyna, Timewalker został przeklęty za swoją zdradę. „Wielokrotnie dźgałem w łeb mieczem, między łuski, wyłamując je – pisał. – Timewalker nie chciał umrzeć. Usłyszałem jak Mgły przemawiają. Zobaczyłem klątwę, którą na niego rzuciły. Już nie odejdzie. Jest teraz mój. Należy do mnie.” Irrlyn opisuje, jak kazał zaciągnąć ciało smoka do podziemia twierdzy, do świątyni. „Chociaż smok umarł, wiem, że żyje. Jest teraz mój”. Irrlyn opisuje, jak bardzo cieszy się z towarzystwa Timewalkera i jak bardzo nie chce go nikomu oddać. Kończy na tym opis sytuacji. Najwyraźniej ciało smoka było dla niego niemal relikwią czy artefaktem posiadającym wielką moc. Wielokrotnie z rozbawieniem ironicznie pisze „dzieci Bieli próbują go odwiedzić” i „szkoda, że zapomnieli już, ilu żołnierzy ze sobą zabrali i nie zauważyli że czegoś im w szeregach brakuje”.

Po zapamiętaniu zaklęcia, Dirith ogląda jeszcze otoczenie i pozostałe kolumny pokryte pismem. Blablablariktelblabla bla… Że co…?! Dirith wybałuszył oczy. „Uczeń Riktela twierdzi że rozmawiał z awatarem Lolth i znalazł sposób”. Nie wiadomo jednak co to za sposób ani na co! Czy to ten sam Riktel?! Jedynym ciekawym przedmiotem w komnacie jest tarcza.
Dragon Shield by DragonArmoury on deviantART
Spora tarcza, po zdobieniach sądząc zdecydowanie elficka. Sądząc po opisach Irrlyna, miał wielką uciechę, zabrawszy Ranaanth`cie jego tarczę. „Nie mieli na czym go nieść” – zauważył. Opisuje dalej krótko pożytek z owej tarczy. „Jadłem na niej obiad, służyła mi za stół. Kiedy zbliżały się dzieci Bieli, zabierałem ją i powstrzymałem pociski z ich balist za pomocą stołu, na którym jadłem, przy okazji strząsając okruszki”. Tarcza zdawała się mieć magiczne właściwości i Irrlyn pisał jak „zasłaniał się nią, kiedy znudziło się mu obserwowanie sytuacji pod murami lub opędzanie się od natrętów”. Pisał „szkoda że smoki nie miały już odwagi pokazać się pod moją twierdzą, gdyż tarcza ma znakomite właściwości ognioodporne”.

W pomieszczeniu nie zachowało się już nic ciekawego [poza leżącymi tu i ówdzie paskudztwami-truposzami]. Nie podoba się wam sposób, w jaki niektóre z nich się na was gapią…[oczodołami?].
Postanawiacie wrócić do drzwi. Opuszczacie miasto znaną wam drogą. Okazuje się, że pół miasta jest na nogach [ummm węże...?], ale... nie szukają wcale was, a kogoś ścigają! Jakaś inwazja...?! Macie wrażenie że napastnicy, których ścigają miejscowi, są bardzo liczni, albo też teleportują się z miejsca na miejsce, ponieważ pogoń błyskawicznie zmienia kierunki i miejsca.
Udaje się wam opuścić miasto żywcem. Niestety, macie wrażenie że tym razem nie pozostaliście niezauważeni. Wrażenie to nasila się, kiedy w tunelach za wami słyszycie ciche szmery, podążające waszym śladem...

Docieracie pod drzwi. Pogoń została póki co w tyle i jeśli próbować ją zgubić, to chyba dobry moment...
Wypowiedziane zaklęcie sprawia, że natychmiast słychać zgrzyt i skrzypnięcie wrót. Brama powoli otwiera się, z mechanizmu i rozwierających się wrót sypie się pył i kurz. I to wszystko?... Żadnych błyskawic, klątw, nic...?

Widzicie korytarz. Jest niżej niż tunel w którym stoicie i jest zalany kilkunastocentymetrową warstwą wody. Na podłodze widać świeże ślady krwi. Ślady krwi. Pod wodą. Nie rozpływają się. To niedobrze. Co gorsza, słyszycie pojedyncze uderzenie w wodę, chlupot, jakby ktoś rzucił w wodę kamień.
amnesia by ordinaryriches on deviantART
* * *
Niebo stało się nagle czarne jak noc. Pośród chmur pojawiła się ogromna postać, a na klifach i pod murami twierdzy zjawy postaci.
- Spóźniliśmy się!...
- Almanakh?!
Ranaantha uniósł rękę, aby zamilkli.
- To co widzicie, to tylko iluzja, odbicie dawnych wydarzeń – zawołał. – Moment, w którym Almanakh przeklęła Timewalkera, a Mgły ją usłyszały. Pierwsza pieczęć została przełamana. Otworzył drzwi świątyni. Mgły chcą, aby ten tygrysołak zdjął klątwę. Ma ze sobą serce Timewalkera, klątwa pozwoli mu przejść.
- Więc to wszystko prawda!... Ale skąd on wziął serce Timewalkera?!
- To nie jest teraz istotne.
- Trzeba go powstrzymać!!! – wyrwało się komuś w panice.
- Nie! – zaprotestował ostro Ranaantha. – Nie po to tu jesteśmy!!!
- Chaos znów sprowadzi na nas zagładę, nie możemy bezczynnie się temu przyglądać!!! – wskazał na krwawe niebo.
- Timewalker to nasz błąd, a Chaos i ten tygrysołak starają się go teraz naprawić! – krzyknął Ranaantha.
- A jeśli nie zdoła?!
MBX Vol 03 01 Arjun Invokes War-Godess by Nisachar on deviantART
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172