Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2013, 09:32   #227
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Decyzja

Decyzja niezbyt przypadła do gustu dzieciom, które nie chciały podróżować z kimś kogo oblicza nie widziały. Gdy zaczęliście krzyczeć na nie, straszyć je, lub zobaczyły Siobana co już tu się przymierzał do przekonania ich za pomocą klapsów zaczęły płakać i chować się za elfką. Cenne minuty upływały na przekonywaniu ich, że z Wujkiem Dirkiem nic im nie groził, choć patrząc na zakapturzonego kaszlącego wędrowca ciężko było im w to uwierzyć. Koniec końców udało się przekonać maluchy do wyruszenia z nim w podróż.
Ranni opatrzyli się, wypili miksturki lecznicze

Dirk i jego podróż

Wędrowiec ruszył więc z dwójką dzieci na karku. Kaszel i gorączka nadal dawały o sobie znać, a pogoda nie ułatwiała mu życia. Tak samo jak i dzieci, które co chwile albo to narzekały na pogodę, brud, błoto albo męczyły po prostu ich opiekuna o zdjęcie kaptura z głowy. Czas upływał szybko, szybciej niż przemierzana trasa. Gęsty las rozpościerał się przed wędrującymi, a droga pod stopami robiła się coraz bardziej mokra. Po pewnym czasie dzieci zapragnęły przystanku, bowiem głodne były i zmęczone. Chciały odpocząć, choć czas szedł do przodu a zmierzch miał nadejść tuż tuż. Sam Dirk czuł jak gorączka go bierze. Suchość w gardle nasilała się a on trząsł się lekko.
W pewnym momencie Gretchel upadła na ziemię i zaczęła trząść się. Oczy jej zrobiły się białe,a z ust poleciała pianka. Całe jej ciało zaczęło telepać się, i podskakiwać na ziemi. Chłopiec podbiegł do dziewczynki chwytając ją, tak by nie uderzała głową o ziemie. Spojrzał na Ciebie przerażony...

Trwało to chwilę nim dziewczynka uspokoiła się. Spojrzała na was i ze łzami w oczach powiedziała:
- Ja chcę do mamusi. Gdzie mamusia ? - zapytała

Hans spojrzał na Dirka i rzekł:
- Znam skrót. Fakt droga prowadzi przez bagna..ale zaoszczędzimy drogę

Reszta

Ruszyliście więc dalej, pozostawiając Dirka z dziećmi. Nie było czasu na dalsze czcze gadanie, bowiem czas uciekał a długa i męcząca podróż przed wami była. Przemierzaliście las, a deszcz jak lał tak lał dalej. Przebyta droga przybliżała wędrowców coraz bliżej ku wyjściu z tego przeklętego lasu, podczas gdy niebo robiło się coraz ciemniejsze. Przez gęste korony drzew można było dostrzec pierwsze gwiazdy pojawiające się na niebie. Noc zapowiadała się na mroźną i równie deszczową co poprzednia, więc nie którzy zaczęli już myśleć o miejscu na nocleg. W lesie panowała cisza, jakby wszystko co żywe umarło, a jedynym dźwiękiem jaki można było usłyszeć był uderzający o liście drzew deszcz. W końcu skraj lasu stał się widoczny i to dość bardzo, bowiem oświetlała go łuna płonącej wioski.



Wyszliście z lasu i podeszliście bliżej by poczuć jak ogień płonącej wioski ogrzał momentalnie wasze ciała. To było pierwsze i chyba ostatnie przyjemne uczucie jakiego doznaliście w tym miejscu. Smród palonych ciał doszedł do waszych nozdrzy powodując, że nie którym żołądek podszedł do gardła.. Spalone zwłoki, dorośli i dzieci wyglądały jakby ktoś spalił je żywcem, a ogień rozprzestrzeniał się na ich ciele powoli powodując niesamowite katusze i męczarnie. Popękana, czarna jak smoła skóra i fetor który się z niej sprawił, że mieliście już dość ale dalej mimowolnie obiegaliście wzrokiem to co tu się wydarzyło.
Chaty płonęły i wydawało się, że nikt nie ocalał, gdy nagle z jednej z nich wybiegła kobieta. Płonęła cała, jej skóra pękała momentalnie a z oczu wypływała krew. Spojrzała na was i ruszyła ku wam ale nie przebiegła dwóch metrów, gdy padła na ziemie, by po chwili wrzeszcząc z bólu umarła. Ciało jej jednak nadal płonęło. Dymiąc i wydzielając straszny fetor.



Zwróciliście również uwagę na to że, na środku wsi stały dwa krzyże, których płomienie zdawały się nie sięgać. Płomienie choć przechodziły, otaczały je to jednak krzyże nie zajmowały się ogniem.

Rozglądaliście się za śladami, lecz niestety nic konkretnego nie znaleźliście. Żadnych śladów orków czy innych bestii, które normalnie by zostawiły choć odciski stóp. Deszcz mimo, że padał zdawał się nie ugaszać ognia. A jedyne, na co trafiliście to na ślady małych stóp prowadzących do lasu. Dziecięcych stóp… Spojrzeliście na siebie wszyscy praktycznie jednocześnie, lecz nikt nie zadał żadnego pytania na głos.

Gdy spojrzeliście na mapę i wiedzieliście, że kolejna osada jest ze dwie godziny marszu. Droga prowadziła wzdłuż podnóża gór. Elfka czuła się zmęczona, tak samo jak i Fernando, który choć podleczył rany miksturą to jednak choroba nadal go nękała. Gorączka wieczorem znów nasiliła się, a on czuł że przy każdym wymawianym słowie boli go gardło, jakby połknął gwoździe. Lotar coraz mocniej kasłał.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 01-10-2013 o 19:40. Powód: małe sprostowanie
valtharys jest offline