Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2013, 13:10   #88
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Kiwająca się z siodle Nemeyeth nie skomentowała decyzji towarzysza, wzruszyła tylko ramionami. Miejsce nadawało się na odpoczynek, nie widziała żadnych przeciwwskazań. Od momentu przebudzenia trzymała dziób zamknięty na przysłowiową kłódkę. Wisielczy humor, oraz sytuacja w której się znaleźli skutecznie odbierały chęć na rozmowy. Poczekała aż rycerz zlezie z konia, po czym sama zeskoczyła lekko na ziemię, starając się zachować obojętną minę. Bez większych problemów wykonywała swój plan do momentu, aż w siąpiące z nieba krople deszczu wkradły się pierwsze płatki śniegu, perfidnie osiadając na wszystkim dookoła, wtedy po prostu opadły jej ręce.
- I jeszcze to białe, zimne gówno...jak mieć szczęście to po całości - zachichotała cicho, kręcąc głową ze zrezygnowaniem. Pojawienie się lodowatej breji nie wróżyło niczego dobrego. Nawet ktoś taki jak elfka, wychowany w miejscu w którym zimy były łagodne, a woda lejąca się z nieba nigdy nie zamarzała, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak niebezpieczne jest przeprawianie się przez góry podczas szalejących zamieci.
- Bądź użytecznym człowiekiem i zorganizuj jakiś ogień. Szałas też można naprawić. Gałęziami świerkowymi, czy innym mchem uszczelnić. Przynajmniej nie uświrgniemy w nocy - rzuciła jeszcze przez ramię w kierunku rycerza, po czym ruszyła na obchód. Z zadowoleniem odnotowała brak obecności kogokolwiek innego. Zewsząd otaczała ich cisza i spokój, jedynie od czasu do czasu z koron drzew rozbrzmiewały ptasie trele, nic podejrzanego. Tylko ten przeklęty śnieg padał coraz intensywniej, wpędzając kobietę w grobowy nastrój.
Spędziła nad brzegiem jeziorka dobrą godzinę, z uporem maniaka polując na ryby zaostrzonym kijaszkiem, a każdą kolejną zdobycz odrzucała na trawę pomiędzy sobą a Robertem, pilnując by ten nie zniknął gdzieś nagle, pozostawiając ją samą w leśnej głuszy. To by było...niefortunne.
W tym czasie Robert zajął się naprawą szałasu, oraz zbieraniem chrustu na opał co by rozpalić ognisko. Mniej przejmował się tym, że może ściągnąć jakieś niebezpieczne istoty niż tym, że po prostu mogą zamarznąć lub złapać jakąś chorobę. Powoli i mozolnie naprawiał dach szałasu, który przypominał jedną wielką, ziejącą pustką, dziurę lecz naznoszone gałęzie i płaszcz rycerza miały robić za atrapę dachu. Gdy zakończył swoje budownicze zajęcie, zajął się rozpaleniem ognia, licząc że elfka złowi coś dobrego. Na szczęście nie raz zdarzało mu się nocować pod gołym niebem, a i kiedyś miał okazję przyrządzać rybę tak więc..mieli szansę przeżyć.
Szczęście uśmiechnęło się do elfki, nawet bez zbędnej złośliwości. Udało się jej złowić sześć dużych, nie wyglądających najgorzej ryb. W sam raz, by zaspokoić teraźniejszy głód, a rano nie musieć naruszać suchego prowiantu. Szczękając zębami wróciła do ogniska. Każdą złowioną rybę nabiła na osobny patyk i umieściła zdobycz nad ogniem, wkopując wolne końce prowizorycznych szpikulców w ziemię. Dla pewności zabezpieczyła je, klinując pomiędzy kamieniami. Niepotrzebne marnowanie i tak nikłych zapasów byłoby głupotą.
- Skoro nie umrzemy z głodu ani nie zamarzniemy przez najbliższy czas, wypadałoby się zastanowić co dalej. Jaki mamy plan? - spytała nie patrząc na rycerza.
Ogień od jakiegoś czasu płonął, wydzielając przyjemne ciepło nad którym rycerz ogrzewał dłonie. Gdy w końcu przyjemne uczucie rozlało się po jego ciele, zaczął zrzucać z siebie zbroję, której nie zdejmował. Robił to powoli, wręcz mozolnie czując jak każdy mięsień pali go. Choć nie oberwał mocno, to jednak obtarcia, siniaki czy miejsca w które dostał nie zagoiły się. Robert zaciskał zęby zdejmując z siebie ubranie, aż pozostał w samych spodniach, które na końcu też zdjął wraz z butami. Gdy był w samych pantalonach udał się do jeziora by wziąć kąpiel. Zimna woda powinna orzeźwić jego ciało, a przy okazji zmyje brud z siebie.
- Poruszasz się jak ptak z przetrąconym skrzydłem - westchnęła elfka, odrywając wzrok od ogniska i przenosząc go na towarzysza - Mów, jeżeli potrzebujesz pomocy. To nie żaden wstyd, każdy czasem jej potrzebuje i nie ma w tym nic uwłaczającego godności. Wiesz gdzie mnie szukać, nikogo innego tu nie ma, a ja będę trzymać język za zębami. Wbrew pozorom to nie takie trudne.
- Marudzisz wiesz - burknął rycerz - I też byś się wykąpała bo nie długo zaczniesz pachnąć jak biegnący ork - zaśmiał się a potem zanurzył głowę w jeziorze, tak że na chwilę zniknął pod taflą wody.
- Nie marudzę, fakty stwierdzam. Oceniam sytuację i wyciągam wnioski - wymamrotała cicho pod nosem - Marudzę od razu, dobre sobie.
Człowiek miał jednak odrobinę racji. Wczorajsza kąpiel już dawno należała do przeszłości. Teraz ciało elfki pokrywała skorupa kurzu, pomieszanego z krwią i potem, nie pachniała więc najprzyjemniej. Mogła to sama wyczuć, rycerz nie musiał mówić tego na głos. Jeszcze bardziej markotna podeszła do jeziora, zatrzymując się tuż przed taflą wody.
- Będziesz na tyle uprzejmy, by odwrócić wzrok? - mruknęła, gdy głowa Roberta ponownie znalazła się ponad powierzchnią wody - Będe zobowiązana. To nie teatrzyk dla gawiedzi, ani lekcja anatomii. Anatomia fajne słowo swoją drogą. - parsknęła krótkim śmiechem, czekając na reakację meżczyzny.
Mężczyzna spojrzał lekko zaskoczony a potem “posłusznie” odwrócił się do niej plecami.
- Proszę. Jeśli mój wzrok Cię krępuje - rzekł spokojnie, z lekkim uśmiechem na twarzy, którego elfka nie mogła dostrzec.
- Najpierw ściągnij spodnie, a potem pogadamy o tym kto sie czyjego wzroku krępuje, cwaniaku - prychnęła zdejmując z siebie wpierw kolczugę, a potem całą resztę ubrania. Łuk i miecz pozostawiła na samym brzegu, w zasięgu ręki. Silny dreszcz przeszył jej ciało, gdy zanurzała się szybko w lodowatej wodzie. Nie powiedziała jednak ani słowa skargi, nie odnośnie temperatury.
- Mądrala się znalazł. Gap się jak chcesz, mi to obojętne - powiedziała będąc już zanurzona po szyję.
Mężczyzna gdy już mógł odwrócił się, i chwilę coś tam robił pod wodą by w końcu trzymać w rękach “majtki”.
- Proszę - zaśmiał się - I kto tu się krępuje - zaczął się z nią przedrzeźniać
Elfka próbowała zachować nadąsaną minę, długo nie wytrzymała. Zanosząc się głośnym śmiechem uderzyła ręką w wodę, ochlapując mężczyznę i siebie przy okazji
- I po co Ci to było? Teraz z gołym zadkiem będziesz paradował zanim materiał nie wyschnie. Chyba powinnam podziękować za darmową rozrywkę. Nie łudź się, ja wzroku nie odwrócę, wręcz przeciwnie. Będę się perfidnie gapić patrząc jak dygoczesz przy ogniu - odparła, szczerząc zęby w najbardziej szerokim uśmiechu na jaki tylko było ją stać.
Rycerz podpłynął bliżej elfki, tak by być na wyciągnięcie dłoni i rzekł półszeptem:
- Cóż..zawsze Pani może sprawić co bym nie dygotał z zimna, dzieląc się ze mną ciepłem swym - chciał by zabrzmiało to kulturalnie a nie prostacko, jak wielu ludzi by się w takiej chwili zachowało.
W pierwszej chwili kobieta cofnęła się do tyłu, gotowa do odparcia ewentualnego ataku, jednak słowa wypowiedziane przez mężczyznę nie zapowiadały przemocy, wręcz przeciwnie. Przez długi moment rozważała w głowie wszelkie za i przeciw, starając się nie uciekać jak to miała w zwyczaju. Zamiast odpowiedzieć wyciągnęła dłoń i odgarnęła kosmyk włosów, który przykeił się do czoła Roberta, a w szarozielonych oczach malowało się napięcie, ale również niepewność. Nieme pytanie “i co dalej?”.
Mężczyzna złapał dłoń kobiety, gdy ta odgarniała mu kosmyk włosów z czoła i lekko ją przyciągnął do siebie, o ile nie stawiała oporów. Wzrok powędrował do dołu a potem znów w jej szarozielone oczy.
- Tylko zamierza się gapić… - zapytał z lekkim złośliwym uśmiechem na twarzy
- Od gapienia jeszcze nikomu nie zrobiło się cieplej, nie wiem czy wiesz. Wbrew pozorom mi też jest zimno - odparowała starając się nie szczękać przy tym zębami. Kąpiel w taką pogodę...naprawdę byli głupi, oboje. Nie myśląc dłużej, wyrwała dłoń z uścisku mężczyzny i oparła ją o jego tors, drapiąc skórę paznokciami. Ciepło jego ciała mile kontrastowało z temperatuą wody.
- Kto powiedział że tylko gapić? Niczego takiego nie nie słyszałam
Lekko zacisnął zęby, gdy podrapała mu skórę paznokciami a potem przyciągnął ją do siebie prawą ręką a lewa w tym czasie powędrowała w okolice talii by zacząć schodzić niżej, tuż na pośladek. Złapał go mocniej, a w tym samym momencie prawa ręka chwyciła ją lekko za włosy by móc ją przyciągnąć i pocałować.
Odpowiedzią na jego działania był pomruk zadowolenia, wydobywający się z elfiego gardła. Nemeyeth stanęła na palcach, by zrównać się z człowiekiem i sama przylgnęła ustami do jego ust, Ręce w tym czasie zarzuciła na jego szyję, przyciskając się do nagiego ciała i kradnąc coraz niklejsze ciepło.
- Koniec tego taplania, wracajmy na brzeg - wyszeptała, przerywajac pocałunek.
Puścił ją i zanurkował płynąc do brzegu. Woda, zimna woda, choć sprawiła że Robertowi zaczęło robić się zimno, to jednak obmyła jego ciało i orzeźwiła je. Wzrokiem poszukał swoich gaci, i zebrał je z ziemi gdy tylko dopłynął do lądu. Czas było ogrzać się przy ognisku.
Pozostawiona sama sobie elfka zamarudziła jeszcze chwilę w kapieli, po czym ruszyła na brzeg. Nie przejmując się porozrzucanym ekwipunkiem podeszła do rycerza i krzyżując ręce na piersi spytała:
- Więc jak będzie? Chyba że jednak zdecydowałeś, że wolisz samice swojego rodzaju - pchnęła go lekko w stronę szałasu - Każesz damie czekać?
Robert uśmiechnął się a gdy został lekko pchnięty, pociągnął za rękę elfkę.
- Nigdy nie miałem elfki - wyszeptał jej do ucha po czym pocałował delikatnie i subtelnie.
Subtelność była ostatnią rzeczą, na jaką Nemeyeth miała w tym momencie ochotę. Złapała rycerza za głowę, ściskając ją mocno pomiędzy dłońmi i wpiła się w jego usta, językiem nacierając na zaciśnięte jeszcze zęby. Przez cały czas nie odrywała zwroku od oczu człowieka, mrużąc ze zniecierpliwieniem powieki.
Zaskoczenie. To pierwsze co naszło szlachcica, w zachowaniu elfki. Agresywność, początkowo chciał ją odepchnąć lecz spodobało mu się to. Dziwne, nie myślał o tym, ale czuł że chce więcej. Złapał ją jedną ręką mocno za biodro i przyciągnął do siebie, jednocześnie drugą chwycił za tyłek i zaczął go uciskać. Czuł jak podniecenie ogarnia jego ciało. Sam zaczął całować ją mocniej i agresywniej, nie tylko usta ale i delikatnie podgryzając szyję. Skoro dziewczyna nadała takie tempo nie można jej zawieść.
Odchyliła głowę na bok, pozwalając mu badać językiem nadstawioną posłysznie szyję, a mroczny cień wewnątrz jej serca zawył tryumfalnie, ponownie wypuszczony na wolność. Narzucana skrupulatnie apatia poszła w zapomnienie, przygnieciona ciężarem żądzy, pęczniejącej z każdą sekundą. Na wpół zaślepiona, nie patrząc na to co mają pod nogami elfka z całej siły pchnęła człowieka na ziemię, chcąc jak najszybciej sprowadzić go do parteru. Oddychała coraz szybciej, zaciskając mocno szczęki by nie zacząć warczeć. Lotu w kierunku podłoża nawet nie zarejestrowała, co innego zaprzątało pogrążony amokiem umysł. Chciała więcej, Obezwładniajaca ją w rekordowym tempie chciwość brała górę nad rozsądkiem, postrzeganie świata zawężyło się do dotyku drugiego ciała, jego ciepła, przyspieszonego oddechu i niesamowicie niebieskich oczu od których nie potrafiła się oderwać. Wodziła palcami po nagim torsie, opuszkami palców zataczając kręgi wokół wyraźnie zarysowanych mięśni, nie wystarczało jej to jednak. W nagłym zrywie usiadła rycerzowi na brzuchu, przyciskając kolana do jego boków i patrzyła, podziwiała. Pozwoliła sobie przez krótki moment napawać się uzyskaną dominacją, po czym bez ostrzeżenia uniosła biodra i jednym płynnym ruchem wsunęła w siebie sterczącego w gotowości członka, a z jej gardła wydobył się ochrypły jęk, niski i pełen ulgi.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline