Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2013, 20:40   #20
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Mężczyzna ruszył w kierunku samochodu. Zazwyczaj jego bagażnik był dobrze wyposażony, ale niestety nie miał tego, co teraz by mu tak ułatwiło sprawę. Karabin na strzałki ze środkiem usypiającym zostały w jego norze. Rzadko kiedy żywcem łapał bandziorów, ale dorwanie tego i przesłuchanie go było teraz głównym celem. Było wręcz kluczowe. Nie miał czasu wrócić do Nory.

Wskoczył do Pontiaca, ze schowku samochodu wyciągając ciemne okulary, kominiarkę i kawał ciemnozielonej chusty. Trudno było się przebierać w czasie jazdy, ale mu się to udawało. Miał to opanowane prawie do perfekcji. Większość ludzi wiedziało kim jest „Święty”, ale policja nie mogła mu nic udowodnić. Zresztą, nie wchodził jej w drogę, a ona mu. Byli policjanci i „policjanci”. Niektórzy chcieli go aresztować, inni popierali jego inicjatywę.
Trudno było nie popierać.

Z porządnego garniturowca, przeobraził się w komandosa. Podejrzewał że jego sprzęt był lepszy od policyjnego, on swój zdobywał poprzez wojsko, chociaż i od policji zapożyczał niektóre patenty. Na przykład uderzanie ściganego w tylne koło, aby ten zrobił tak zwaną karuzelę. Tak proste, a tak skuteczne w większości przypadków.

Floyd przeskakiwał nawet skrzyżowania na czerwonym świetle, kiedy inne samochody zatrzymywały się na pasach. Miał na całe szczęście koguta pod zapalniczkę, przyczepianego na dach. Samochody najczęściej zjeżdżały mu drogi. Dał mu się zamknąć dopiero kiedy był bliżej miejsca w którym Pakistańczyk miał się wysadzić. Budynek był cały osaczony, ale zawsze zastawała jakaś szpara, przez którą dało by się wleźć. Choćby z dachu sąsiedniego budynku.

Zaparkował dalej od całego zgiełku i swoich byłych kolegów antyterrorystów. Chyba wpuścili do środka negocjatora, aby ten kupił im trochę czasu. To też dawało trochę czasu mu, na przygotowanie się. Broń była pod ręką, ale aby wziąć gościa żywcem musiał posłużyć się paralizatorem i przypomnieć sobie wszystko, co wiedział o bombach aby szybko rozbroić jego wdzianko.
Z bagażnika złapał linę, ów paralizator, młotek który jak już miał okazję się przekonać świetnie wyłączał gościa na kilka godzin oraz oczywiście coś odbierającego życie, czyli pistolet. Na sobie miał kamizelkę i spodnie w miejskim kamuflażu. Wejście na sąsiedni budynek po schodach pożarowych, nie było utrudnione. Swój cel miał po prawej stronie, a po drugiej stronie, też na dachach wyszkolonych snajperów policji z Chicago. Nie wiedział czy jakiś go zauważył gdy przeskakiwał między wywietrznikami i z budynku na budynek, nad wąską uliczką szeroką na jedno auto.

Nie skorzystał z drzwi na dach, tylko z kanału wentylacyjnego do którego opuścił się na linie, rozpierając się nogami w wąskim szybie. Kiedy skończył się odcinek pionowy, zaczął się czołgać w kierunku arabsko-angielskich okrzyków i krzyków kilku cywili.
"Ten Pakistańczyk musiał cholernie źle obstawić na giełdzie, skoro posuwał się do tak radykalnych środków" - pomyślał Floyd, pełznąć w wąskim szybie.
Kiedy doczołgał się do siatki za którą widać było uzbrojonego i zaminowanego terrorystę, po cichu demontował siatkę za którą rozgrywała się scena jak z filmu. Bomba wyglądała na taką, odpalaną detonatorem. Detonatora nie było widać, bomba mogła być odpalana na przeróżne sposoby, nawet przez osobę trzecią z telefonu komórkowego. Albo na puls Yussefa. Opcji było dużo. Sama bomba nie przypominała samoróbki, ktoś się musiał znać na takich rzeczach. Wszystkie kabelki były do utrudnienia jednego koloru, a reszta pod blaszaną kopułą, skręconą na śruby. Zapewne przy próbie zdjęcia kopuły, bomba też by eksplodowała. Nie wiedział też jak bomba zareaguje na prąd z tasera, ale raczej nie dałby rady zachować się na tyle cicho, by uderzyć araba młotkiem.

Plan był prosty. Poczęstować Yussef prądem z tasera, a potem go przejąć i uciec dachem. Zejść jak najszybciej na ziemię i zniknąć w kanałach. Plan ryzykowny, ale on miał tylko takie.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 26-09-2013 o 13:07.
SWAT jest offline