Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2013, 23:36   #142
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Festag, 32 Nachhexen
Noc


Ciemność była tak gęsta, że nie dało się obejrzeć swojej wyciągniętej dłoni. Z nieba lał się deszcz, jednostajnym szumem uderzając we wszystko wokół. Nie pozwalając usłyszeć zbyt wiele, jednocześnie też umożliwiając zdjęcie łańcucha bez wydawania niepotrzebnych dźwięków. Wejście furtą było o wiele przyjemniejsze od przeskakiwania przez płot. Wtedy nie wiedzieli co ich czeka.
Teraz na dobrą sprawę również mieli tylko bardzo ogólne wyobrażenie.
Garbarnia w środku pozostawała zupełnie ciemna. Idący na przedzie Almos usłyszał jednak wyraźne skrzypienie zawiasów otwieranych drzwi. Jakiś głuchy, wytłumiony odgłos. I zamykanie, oraz zasuwanie skobla, co dosłyszeli już wszyscy idący zmierzyć się z przeznaczeniem. Przesuwali się wzdłuż ściany, okrążając budynek, by wyjść na tylną jego część i podwórze. Nic na nim nie dostrzegli, lecz nawet w tych ciemnościach łatwo było rozpoznać ciągnące się do tylnych drzwi garbarni ślady. A raczej ślad. Całkiem szeroka ścieżka wyżłobiona w błocie wskazywała na ciągnięcie czegoś po ziemi.
Cokolwiek się działo w środku, działo się w ciszy lub przy odgłosach na tyle nieistotnych, że szum deszczu zagłuszył je wszystkie. Zaglądanie przez okno także nie pomagało, biorąc pod uwagę, że na parterze wszystkie zabite zostały dodatkowo deskami.
Rigel wskazał na ślady:
- Zdaje się, że kogoś upolowali. Może są zajęci zdobyczą na tyle, że nie usłyszą, jak się włamujemy. - powiedział szeptem. - Jeśli drzwi zamknęli na skobel, to pozostaje staranowanie ich. Już lepiej wyłammy deski z któregoś okna i wejdźmy tą drogą.
Zaproponował Ekhart szukając w oczach kompanów akceptacji dla swojego pomysłu.
U Almosa jednak jej nie znalazł. Nomada pokręcił przecząco głową.
- Te dechy wyglądają na solidne - powiedział cicho - zejdzie nam parę minut na ich odwalenie, a nie da się tego zrobić nie ostrzegając tych w środku. Lepiej poszukajmy innego wejścia lub zaczekajmy aż te szczury wyjdą. Tyle, że wtedy ofiara nie dożyje świtu.
Thomas pociągnął nosem i otarł brodę z wody jaka się na niej zbierała. Przemówił szeptem, ale tak by wszyscy towarzysze go usłyszeli.
- Mądre to może nie być by do środka wchodzić, tak nie wiedząc co za bezeceństwa w środku tego warsztatu są skryte. Znawcą nie jestem, ale rozum mi mówi że lepiej może niż czekać czy włamywać się, to na zewnątrz wywabić kto by tam nie był, wszak wyjść musi jak jaki dźwięk podejrzany usłyszy? Albo i fortelem podejść jakim innym. - Znów pociągnął nosem i otarł go dłonią.
- Zaczekajcie - szepnął Almos zniecierpliwiony. - Spróbuję się wspiąć na piętro i spuszczę wam linę. Jeśli się uda, niechaj Ekhart i Klaus wejdą za mną, a reszta niech pilnuje drzwi.
Jeździec Równin stanął pod zabitym dechami oknem, szukając wzrokiem najlepszej drogi na górę.
- Podnieście mnie - spojrzał na kompanów.

Okno nie znajdowało się nadmiernie wysoko. Lekko podniesiony do góry Almos bez problemu dalej wspiął się po wystających deskach, które utrzymały jego ciężar. Okno na piętrze było zamknięte od wewnątrz, lecz niewielki zatrzask łatwo było podważyć sztyletem. Jeździec Równin już po chwili wślizgnął się do środka. Deski podłogi zatrzeszczały pod jego ciężarem. Nawet przy otwartym oknie szum deszczu był tu cichszy. Znajdował się w sypialni, wyposażonej prosto i standardowo. Nie słyszał żadnych odgłosów z dołu.
Błaznować nie było co i tłumu wokół Almosa robić. Thomas zacisnął dłoń na sztylecie tak jakby była to burta statku na szalejącym morzu, a on sam miał zaraz znaleźć się w lodowatej, morskiej wodzie. Akolita wysunął się na czoło i postanowił obserwować drzwi i okna, miał zamiar ostrzec innych gdyby coś się działo. Wydawało się to rozsądnym posunięciem, wszak inni pomagali teraz przy wspinaczce Almosowi. Thomas aż się wzdrygnął na myśl że za chwilę zostanie on tu tylko z kobietami.
Almos tymczasem delikatnie stąpając po podłodze uwiązał solidnie linę do filara wspierającego sklepienie i spuścił ją przez okno na dół. Dobył po cichu szabli i zerkając co chwilę na schody czekał przy oknie na posiłki, gotów pomóc wejść do środka następnym.
Hanna tylko połowicznie posłuchała się Almosa. Kim on niby był, że mówił, co ona ma robić! Wyciągnęła miecz i starając się o nic nim nie zawadzić, szła za mężczyznami, wcale nie zamierzając pozostać przy wejściowej furcie. Słuchała też ich rozmowy, z przerażeniem przyglądając się śladom. Teraz z kolei miała zostać na zewnątrz?
- I co mam zrobić, gdy wypadnie ze środka ten... potwór? - spytała ni to towarzyszy, ni to samą siebie. I zamiast stać, zaczęła śledzić ślad w błocie, zastanawiając się w którym miejscu się pojawił. I rozglądać, czy w ciemności nie czai się coś jeszcze.
- To co robiłaś, gdy walczyliśmy z porywaczami. Przyczaj się gdzieś, nie ściągaj uwagi i może trafi się okazja, że będziesz mogła pomóc. - powiedział Ekhart patrząc dziewczynie w oczy - Jesteś dzielna. Poradzisz sobie. Po za tym najbardziej ohydnego potwora można zabić.
Rigel zadarł głowę patrząc ponuro na otwór okienny, z którego zwisała zrzucona przez Almosa lina.
- Myślę że ogłuszają ofiary, by żywym wycinać serca. A to znaczy, że jest tam ktoś kto potrzebuje naszej pomocy.
Ekhart chwycił linę i już bez słowa zaczął się wspinać, by dołączyć do Almosa.


Irmina stała przed furtą, moknąc niczym nie osłonięta przed deszczem. W ciemnościach widziała tylko sylwetkę Hansa, który trzymał się jej bez słowa, obnażając swój miecz i trzymając go pod płaszczem. Od strony garbarni nie dobiegały żadne głośniejsze dźwięki, nic co sugerowałoby kłopoty. Lub jakiś sukces, jeśli już o to chodzi. Deszcz uderzał o ziemię niemal jednolitą masą, przez co można było mieć wrażenie, że zażywa się właśnie wyjątkowo nieprzyjemnej kąpieli. Ubrania już dawno nie dawały żadnej ochrony.

Nieco dalej, tuż przy wejściu do budynku, równie mocno mokła pozostała część grupy. Hanna nie musiała długo badać śladu, prowadził on bowiem tylko do umiejscowionej pomiędzy oboma garbarniami rury ściekowej i tam się urywał, dając jasną wskazówkę odnośnie tego którędy przyciągano ciała. Wróciła do Thomasa, teraz bowiem tylko we dwójkę pozostali przy drzwiach, ciągle szczelnie zamkniętych.

Ekhart i Klaus dołączyli w końcu do Almosa, obaj starając się stąpać jak najciszej. W podtopionym, wilgotnym, niezbyt nowym drewnianym domu było to niemalże niemożliwe. Tu skrzypnęła deska, tu broń zahaczyła o jakiś wystający mebel, tu skrzypnęły zawiasy otwieranych drzwi od sypialni, bowiem tylko tak mogli dostać się na prowadzące w dół schody. Które, owszem, również skrzypiały. Mimo tego, z dołu dobiegała tylko cisza. Czy aby na pewno?
Byli już w połowie schodów i widzieli mały korytarzyk i znajdujące się zaraz za nim główne pomieszczenie parteru garbarni, gdy Almos i Ekhart usłyszeli wyraźne, szybkie stąpanie po podłodze. Kilka szybkich kroków i umilkło. Dalej patrzyli wyłącznie w ciemność.
Ktokolwiek był wewnątrz, potrafił się w tym mroku poruszać. Oni nie potrafili. Zapalili jedną z latarni, dając sobie choć tyle światła, by zobaczyć ostatnie stopnie kończących się tu schodów.
Dalej otwierała się przed nimi pracownia garbarza, a także stał stół, który dobrze pamiętali z poprzedniej wizyty. W słabym świetle widzieli, że położono coś na nim, prawdopodobnie właśnie ciało.
Tylko gdzie byli ci, którzy je tu przyciągnęli? Prócz tych odgłosów, wydawałoby się, że na pewno dochodzących z głównego pomieszczenia przed nimi, nie usłyszeli nic więcej odkąd dostali się do środka budynku.
 
Sekal jest offline