Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2013, 15:39   #30
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Mała, pomóc ci? - spytał Veles.
Wyglądało na to, że jego rozmówczyni sprzed paru godzin oberwała mocniej, niż sądził.
Odwróciła się, nieufnie spoglądając na blondasa. Jakoś tak przywykła do traktowania z rezerwą podobnych propozycji od przygodnie spotykanych facetów.
- Zależy, jaki rodzaj pomocy masz na myśli - wychrypiała.
- Coś na plecy, coś na te dziurki w ubranku? - odparł.
Debrze rozbłysły oczy. Odruchowo spojrzała na rękę Drągala. Była cała!
- Nie boisz się, że wybebeszą cię jak tamtego wariata? - spytała asekuracyjnie.
- Czego oczy nie widzą... - stwierdził. - Rzucanie czarów nie musi być widowiskowe - dodał.
- Na co liczysz w zamian? - zadała na wszelki wypadek rzeczowe pytanie, nie zamierzając bynajmniej być uszczypliwą. Po prostu realistycznie liczyła się z faktem, iż za większość przysług kiedyś trzeba będzie odpłacić. A lepiej już na wstępie zdawać sobie sprawę, jaka będzie stawka.
Veles uśmiechnął się krzywo.
- Z pewnością nie chodzi mi o spłatę długu w naturze - odparł. - Przynajmniej nie w pospolitym tego słowa znaczeniu. Po prostu mam wrażenie, ze nie masz zamiaru poddać się biernie tamtemu drowowi. Rilaye, czy jak mu tam. Ja też nie. I wtedy wolałbym mieć przy swym boku kogoś będącego w pełni sił i zdrowia.
- Na taki układ mogę iść śmiało - mruknęła. - Co mam robić? A właściwie, co ty chcesz zrobić?
- Teraz, z tobą, czy w ogóle?
- Na razie pogadajmy o bliższych terminach. Ze mną - odparła po chwili zastanowienia.
- Wystarczy, że nie będziesz się ruszać - stwierdził. - I nie podskakuj czasem. To nie będzie boleć - zapewnił.
- Teraz, tak tu na środku? - Upewniła się.
- Jeśli chcesz, możemy schować się w jakimś tłumie. - Uśmiechnął się.
- Mnie tylko chodzi o to, żebyś za wcześnie głowy nie tracił - Mrugnęła do niego uśmiechając się półgębkiem.
- No to uważaj... - szepnął jej do ucha. - Traktado por plej malgrandaj lezoj - dodał, dotykając dłonią jej pleców. A potem powtórzył to jeszcze dwa razy.
Rany, które Debra miała w miejscu zetknięcia się z galaretą, zasklepiły się, w większości zamieniając się w jasnoróżowe blizny. Kilka z nich jeszcze ciągle dawało się we znaki dziewczynie, pieczenie jednak znacznie osłabło. Samo zaklęcie było wypowiedziane cicho i w skupieniu, cała energia przeszła z dłoni kapłana do pleców łotrzycy w żaden sposób nie ujawniając się na zewnątrz.
Debra ściągnęła łopatki i poruszyła parę razy ramionami.
- I co? Już? - zdziwiła się.
- Na razie tyle - odparł Veles. - Z resztą musisz poczekać do jutra. Chociaż... jedną dziurę mogę ci naprawić. Ripari - dodał, nie czekając na akceptację. Największe rozdarcie w koszuli dziewczyny zostało naprawione.
Debra mimo zmęczenia i niewesołej sytuacji prychnęła śmiechem.
- Jestem znowu dziewicą? - Pokazała blondasowi czubek języka.
- To byś musiała sprawdzić, ale chyba nie przy takim tłumie - odparł.
- Łatwo nie będzie - potwierdziła. - Przedstawienia za friko robić im nie zamierzam. - wysunęła brodę w kierunku straży.
Veles stłumił uśmiech.
- Chodź, wrócimy do naszych potencjalnych sojuszników - zaproponował. - Razem stawiliśmy czoło szlamowi, to i może wspólnie odeprzemy zakusy tutejszych bosów. Nie odpowiada mi bycie niewolnikiem, a bycie podwójnym niewolnikiem tym bardziej.
- Zaraz przyjdę. Muszę tylko o coś zapytać tego gruźlika. - wskazała człowieka, z którym rozmawiali przed wyjściem do pajęczarni.
Podeszła szybko do leżącego na platformie klatki mężczyzny. Nie spał. Oczy miał otwarte. Gdyby nie mrugał i nie oddychał płytko, byłby racze podobny do zasuszonego trupa, niż żywego człowieka.
Dotknęła lekko dłonią jego ramienia.
- Witaj ponownie - odezwała się. - Mówiłeś, że od wody w zbiorniku ludzie chorują. A powiedz mi skąd się ona tam bierze? Ktoś jej dolewa czy też niecka ma jakiś własny dopływ?
Gdyby tak wylać całą wodę, pomyślał Veles, to może by napłynęła czystsza. Ale do wylania byłoby tego dość dużo. A może od razu napływa tutaj taka... zepsuta, czy jak ją nazwać.
Pilnie słuchał, co ma do powiedzenia ‘tubylec’, którego wypytywała Mała.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 26-09-2013 o 18:09.
Kerm jest offline