Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2013, 04:26   #102
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
- Pierdolicie. - Skwitował Caspar. - Mamy przewagę taktyczną. Większość jest tak najebana, że zanim się zorientują, podziurawimy najemników czy innych weteranów. A później będzie z górki.

Hayle najwidoczniej gdzieś po drodze do knajpy Hulka znalazł dawno zapomniane resztki optymizmu, które opierały się cynizmowi. To, albo zwyczajnie chęć dopadnięcia Benedicta wyparła zdrowy rozsądek. Ale czasu było mało i na zabawy w psychologów nie było czasu.

- Obstawcie schody i wyjście. - Zakomenderował, najwyraźniej znudzony niezdecydowaniem. - A ty Vance, pozwól ze mną. Przyda mi się twoje sokole oko.

Caspar poprowadził swego wcześniejszego wybawiciela do balustrady, pozostając jednak poza zasięgiem wzroku i chwycił za kuszę. Ładując bełt, zwrócił się do młodziaka.

- Najpierw zestrzelimy żyrandole, te o, na sznurach. Później weźmiemy się za tamtych uzbrojonych. No, to do dzieła.

Palnęli z kusz jednocześnie, idealnie zsynchronizowani. Vance jednak był strzelcem wyborowym, ponieważ w przeciwieństwie do Caspara potrzebował tylko jednego strzału. Grunt, że plan jak dotąd poskutkował.

Jeden żyrandol runął z hukiem na zastawiony stół, wzbijając w powietrze zastawę i wykwintne jedzenie, plamiąc sosem pieczeniowym hulkowych gości. Drugi natomiast runął przed nosami kapłanów, szczerbiąc podłogowe panele i napędzając im nie lada strachu. Zanim gościom było dane zarejestrować co się dzieje, nadeszła kolejna salwa duetu.

Jeden z herbowych, o imponujących wąsiskach, fiknął komicznie do tyłu i zwalił się na podłogę, z vance'owym bełtem w szyi. Siknął wokoło krwią, zabulgotał i zwiotczał. Jeden z głowy. Caspar był w tyle za cukiernikiem, ale dotrzymywał mu kroku. Sąsiad wąsatego z naprzeciwka, którego plecy stanowiły nazbyt łatwy cel, rąbnął między pieczoną kaczkę, a dziczyznę.

Co szybsi i trzeźwiejsi już zaczęli orientować się w sytuacji. Hayle i Vance, skryci przezornie za balustradą, zaczęli naciągać kolejne bełty, wsłuchując się w pokrzykiwania i przekleństwa - otwierające nuty symfonii.

Czas rozpocząć tańce.
 
__________________
"Information age is the modern joke."

Ostatnio edytowane przez Aro : 28-09-2013 o 04:29.
Aro jest offline