Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2013, 18:02   #117
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wesele

Lothar Reyne całkiem dobrze wyglądał w septońskiej purpurze, jednak tym razem z jakiegoś powodu zdecydował się przywdziać grube futra i skóry i to nie te, które przywiózł ze sobą z Królewskiej Przystani. Skąd wziął to przebranie? Nikogo chyba to nie obchodziło.
Ceremonia odbyła się pod wielkim starym dębem. Las dookoła zapełniły zastępy dzikich klanowców z Gór Księżycowych, ich jeńców z Doliny i sojuszników z dalekiej Północy. Yrsa zauważyła jak przejmująca jest cisza, którą dzieli tak ogromny zastęp ludzi.
- Wobec Starych Bogów i Nowych, oto jesteście mężem i żoną - Reyne oznajmił głośno i wyraźnie. Po lesie poniósł się szmer głosów.
Waynwood chyba się uśmiechał, gdy zawiesił na szyi Cathil złotą siedmioramienną gwiazdę.
Cathil, uśmiechając się jak zdobywca, zawiesiła na szyi Waynwooda srebrną lunulę.
Byli teraz pod opieką prawdziwego zastępu bogów.
Wreszcie podniósł się krzyk. Wrzeszczeli jeńcy, wrzeszczeli dzicy, wrzeszczeli goście i krzyczały spłoszone ptaki.

~”~

- Mamy setki bogów - zaśmiał się Mahr rozchlapując wino na piersi najmłodszej ze swych żon - Co to jest siedmiu więcej?
- Powiem ci - wrzasnął Shlan podnosząc wysoko swój topór i opuszczając go ze świstem na niemal ogołocone już truchło jakiegoś leśnego zwierza. Kręgosłup rozprysł się z chrzęstem - Siedmiu bogów więcej to siedem dodatkowych piekieł!
- A jedna bogini kroczy wśród nas! - Mahra nie zrażał fakt, że ześlizgnął się z zajmowanego pnia i zaplątał we własny płaszcz - Morrigan, Trójbogini!
Śmiech poniósł okrzyki ku pierwszym gwiazdom.
- A piekło idzie za nią!
Zaczęli śpiewać.

~”~

Łysa głowa, pokryta sinymi tatuażami pochylała się nad pracą. Yezzar znalazł spokojną przystań z dala od zgiełku i zabawy.
Ogień głośno buzował w kamiennym kręgu. W rękach kulawca lśniła biała kość i rozgrzany sztylet. Na kocu rozłożonym równo na trawie leżały w równych rzędach białe groty. Yezzar też śpiewał.

~”~

Patrzył na nią. Bezmiar złotego futra, falującego w ciepłym wietrze, jak łan zboża. Gęsta grzywa chłonąca promienie słońca i rozświetlająca mrok. Ciepły oddech i powolne bicie ogromnego serca.
Oczy, w których odbijało się niebo.
Nagły ruch i przebudzenie. Lothar Reyne w promieniach księżyca. Nie zasunął za sobą skór, chłodne powietrze rozgoniło resztki słonecznego snu.
- Nie śpisz już? Muszę ci coś powiedzieć.
Ciszę przerywały tylko zwykłe odgłosy lasu. Pohukiwanie sowy, nawoływanie jakiegoś małego zwierzęcia, bzyczenie owadów i wiatr w kolorowych liściach. Reyne nie dbał o konwenanse, usiadł na krawędzi jej posłania i wyciągnął plik papierów zza pazuchy. Miał na sobie gruby, futrzany płaszcz, narzucony na gołe plecy. Na jego spalonej słońcem twarzy pojawił się cień zarostu.
- Anya Waynwood i większość jej sprzymierzeńców nie żyje. Winnym uznano Donnela, młodszego brata naszego pana młodego. Powieszono go dziś rano. Z tym możemy uznać, że frakcja Boltona w Dolinie jest skończona. Jutro powinno do nas dotrzeć oficjalne poselstwo. I to koniec dobrych wieści - przeciągnął dłonią po złotych włosach i potarł szorstki policzek. Położył list na jej podołku i jego wzrok spoczął na kolejnym pergaminie.
- Doliniarze mogą wracać do siebie - westchnął - Lannisport prawdopodobnie niedługo padnie i to bez pomocy Boltonów. Coś dziwnego się tam dzieje. Całe miasto oszalało. Jakaś dziwna zaraza. O ile nie przepadam, za Lannisterami, o tyle wolałbym żeby wykończyli Boltona zanim sczezną w otchłaniach Siódmego Piekła.
Kolejny list spoczął na jej kolanach. Został tylko wąski skrawek pergaminu.
- I na koniec wołanie o pomoc od Nocnej Straży. Inni podchodzą pod Mur.
Znów zwykłe odgłosy lasu, chłód i światło księżyca.
- Yrsa…
Oczy, w których ukrywało się niebo.

 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
F.leja jest offline