Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2013, 00:31   #13
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=pteoOOUK3eQ[/MEDIA]

Ciepły wiatr muskał źdźbła zielone trawy, wprawiając je w istny taniec. Delikatny dotyk matki natury, sprawiał że skręcały się ze sobą, pieszczotliwie dotykając i figlarnie ocierając się o siebie. Pośród tego wspaniałego tańca, stał zaś mężczyzna o czarnych włosach. Ubrany jedynie w prosta lnianą koszule i krótkie spodnie na szelkach, pogwizdywał wesoło, zaś nożyce wygrywały mu rytm. Każde uderzenie o siebie metalowych ostrzy, sprawiało, że jakiś liść opadał na ziemię, a niektóre trawy, traciły swe pielęgnowane przez tyle czasu grzywy.

Natura jednak nie była zła na ogrodnika, wykonywał swe zajęcie w dobrej wierze, dbając o każdy nawet najmniejszy kwiat. Chłopak otarł pot z czoła, odgarniając tym samym kilka niesfornych kosmyków, które pchały się do oczu. Położenie słońca, na błękitnym, pokryty zaledwie paroma obłoczkami niebie, wskazywało że niedługo nadejdzie pora na przerwę. Dodatkowym omenem, ukochanej pory każdego robotnika, była młoda dziewczyna idąca w stronę młodzieńca z dużym koszykiem.

Niewiasta była młoda, zapewne przeżyła kilka wiosen mniej, niż ogrodnik, który jest główną postacią tej starej historii. Jej twarz była gładka, niemal dziecina. Daleko było jej do piękności, miała jednak w sobie pewien urok, coś co sprawiało że lekko wykrzywiony nosek, czy też przesadna liczba piegów nie miała żadnego znaczenia.
Gdy tylko zobaczyła czarnowłosego chłopaka, uśmiechnęła się wesoło, przyspieszając lekko kroku. Trawy bez skrępowania, zaglądały pod jej zwiewną sukienkę, jednak kto przejmował by się wzrokiem takiego podglądacza?

- Cóż za zaszczyt mnie spotkał, skoro na śniadanie z rąk królowej zasłużyłem! –krzyknął czarnowłosy ze śmiechem, wykonując zamaszysty i zdecydowanie przesadny ukłon.
- Ja nie wiem jak ty to robisz, że zawsze masz dobry humor. –zaśmiała się w odpowiedzi niewiasta, stając parę kroków od ogrodnika. Wiklinowy kosz spoczął na dobrze znanym dwójce miejscu, tuż koło dwóch starych pieńków, robiących za krzesła. – Gdybym była królową, na pewno nie kazałabym Ci tak pracować. –dodała jeszcze z lekkim uśmieszkiem.
- Tego jestem pewny! Zapewne znalazłabyś mi o wiele cięższą pracę, pod batem najokrutniejszego strażnika. –odparł wesoło mężczyzna, po czym mocno pocałował swoją ukochaną. Ich języki na chwile splotły się ze sobą, dołączając do tańca traw, jednak ten spektakl był o wiele bardziej namiętny. Gdy w końcu głód uczucia został nasycony, ich usta delikatnie oderwały się od siebie, a wzrok spotkał na chwile by wywołać iskrę pożądania.
- To moja ulubiona pora dnia, śniadania razem z tobą. –uśmiechnął się ogrodnik, siadając na jednym z pieńków.
W odpowiedzi otrzymał jedynie uśmiech, a po chwili został mu podany chleb, woda oraz inne przysmaki kryjące się w koszu.
- Jak Ci idzie praca? –zagadnęła, ta której kolor włosów, był gorętszy od słońca.
- Nie bez powodu, zwą to miejsce nieskończonym ogrodem. –odparł czarnowłosy, wskazując na przestrzeń dookoła. – Zawsze jest coś do roboty.
- A mimo to, nigdy nie opuszcza cię dobry humor… mimo, że twoja praca nigdy się nie skończy? –westchnęła dziewczyna podpierając brodę piąstkami.
- Mam Ciebie, niczego więcej nie potrzebuje by być szczęśliwym. –odparł jak zawsze lekko żartobliwym tonem, mężczyzna.
- Już mi tu nie słodź tylko jedz. –parsknęła niewiasta, lekko machając ręką, niczym odganiając muchę. – Smacznego Zuu. –dodała widząc, jak ten wpycha już do ust kolejne kawałki chleba.

~*~
Wszyscy

Wybory, czekają na każdym kroku i nikt nie wie, jakie w przyszłości przyniosą konsekwencje. Niektóre widzimy już po kilku minutach, na kolejne czekać należy latami. W wieży natomiast liczba decyzji, wzrasta diametralnie – tak też jak ich waga. Chociaż w wypadku pierwszego testu, swoistego sposobu na pogrupowanie nowoprzybyłych, konsekwencje niemal od razu pokazywały się na horyzoncie zdarzeń.

Gdy tylko ostatnia kropla płynu wybranego przez śmiałka, znikała z kielicha czy też butelki, ten mógł poczuć to samo co przed chwilą. Zdawało mu się, że nic się nie dzieje, ale wystarczyło jedno mrugnięcie, by po otwarciu oczy znalazł się zupełnie gdzie indziej. Tym razem zaś nowe pomieszczenie nie było puste, czy odosobnione – a wręcz przeciwne, wszyscy o których opowiada ta historia trafili do jednej sali.

Komnata w której wszyscy się znaleźli, przypominała szkolna salę, długa z kilkoma oknami, za którymi widać było jakieś budynki. Jedynym dziwnym elementem artystycznym tego pomieszczenia była kolorystyka. Połowa podłogi była niebieska, druga zaś czerwona, na każdym z tych kolorowych pasów, stał zaś tylko jeden rząd jednoosobowych ławek. Zresztą siedzenia były już zajęte, bowiem każdy pojawił się już na krześle –niezbyt wygodnym jak to zawsze w szkole bywa.
Tym razem również pomyślano o wszystkim i siedzenia szybko przybrały rozmiar i kształt najbardziej dostosowany do użytkownika.
Należał zauważyć iż Ci w których gardła spłynął ognisty napój, pojawili się w ławkach na czerwonej części podłogi, natomiast osobnicy którym najbardziej smakował lód, trafili na niebieską część.
W sumie było tu 20 istot, po równej dziesięcioosobowej grupce na każdą część. Wygląd ich zaś długo by tu opisywać, był i zielony żabo lud, jak i dwie istoty utkane chyba z ciemności. Jednak będzie jeszcze czas, by poznać każdą z nich dokładniej.

Wszyscy wydawali się równie skołowani nagłym przeniesieniem, zwłaszcza, że wszyscy pojawili się w klasie w tym samym momencie, więc nikt nie widział jak przebiega proces teleportacji. Jednak nim zdążył zaistnieć jakikolwiek szum czy zgiełk, drzwi do klasy otworzyły się, a wkroczył przez nie czarnowłosy mężczyzna.


Jego strój składał się niemal tylko z pasków, o kolorze takim samym jak włosy. Sięgały one od kostek, po nadgarstki, by w końcu zakończyć się tak by zasłonić usta. Ciasno opięte, wydawały się jednak zupełnie nie przeszkadzać noszącemu je jednookiemu mężczyźnie. Gdy tylko wszedł on do klasy, uniósł wysoko dłoń, a głosem kompletnie pozbawionym jakichkolwiek emocji przemówił.
- Proszę by nikt się nie odzywał, a mówiąc „proszę” na myśli mam to, że absolutnie zakazuje wydawania jakichkolwiek dźwięków. –mówiąc to stanął przed centralnym punktem przedniej ściany pomieszczenia. – Każde z was zapewne jest mocno skołowane całą sytuacją, oraz tym że rozumiecie mnie, mimo iż nie jesteście wstanie rozpoznać języka którym się posługuje. Tak więc zaufajcie swojej cierpliwości, a ja zaraz wszystko wytłumaczę. – kolejne beznamiętne słowa, wypływały z ukrytych ust.

- Zacznijmy od tego że nazywam się Zuu, jestem jednym z opiekunów tego piętra jak i przyszłym nauczycielem niektórych z was. Przed chwilą dokonaliście wyboru swojej grupy, ale nie przejmujcie się tym zbytnio – to będzie miało znaczenie trochę później. –mówiąc to omiótł wszystkich wzrokiem, by upewnić się iż nikt nawet nie próbuje się odezwać. Stojąc prosto jak struna, uniósł lekko jedną dłoń, jak gdyby cos w niej trzymał.
- Teraz czas na kwestie języka. Każdemu z was, w momencie wkroczenia do wieży, został przydzielony ATS. By go zobaczyć musicie jedynie kazać stać mu się widocznym. – po tych słowach, zerknął jedynym okiem na swoją dłoń i rzekł. – ATS opcja widzialna.

Niczym na komendę, między jego palcami, pojawiła się kula wielkości dorodnego pomarańcza.
Wykonana była chyba ze szkła, po którego powierzchni pływały setki liter. Wnętrze tego dziwnego przedmiotu, wypełniała skondensowana ciemność, z której co jakiś czas wypadały literki, przyklejające się do szklanej powierzchni.


- ATS, czyli Automatyczny Tłumacz Sferoidalny, ma na zadanie przekształcać wszystko co słyszycie i wypowiadacie na zrozumiały dla innych język. Jest on praktycznie niezniszczalny, aczkolwiek polecam trzymać go w opcji niewidocznej – stwarza wtedy mniej problemów. –stwierdził po czym spojrzał na kulkę. – ATS opcja niewidoczna. –te słowa spowodowały automatyczne zniknięcie tłumacza.

-Aktualnie znajdujecie się na pierwszym piętrze, zwanym również poziomem przygotowawczym. Spędzicie tutaj trzy miesiące.- wytłumaczył Zuu, powoli przechadzając się w lewo to w prawo. – W czasie tym będziecie musieli zdobyć odpowiednia ilość punktów by zostać dopuszczonymi do testu końcowego, a następnie zdać go by przejść na piętro drugie. Teraz zaś przechodzimy do pierwszego, aczkolwiek niepunktowanego egzaminu. – stwierdził znowu stając w miejscu.

- Na ławce każdego z was, znajduje się kartka z pytaniami, oraz specjalne urządzenie do pisania. – Zuu nie mylił się, na każdej z ławek leżała spora kartka, na której widniało siedem pytań.

1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3. Jaki jest twój ulubiony kolor?
4. Co uważasz za swoją największą zaletę?
5. Czemu nie wybrałeś drugiej z butelek?
6. Jesteś prawo czy leworęczny?
7. Czy to pytanie jest ważne?


Trzeba było przyznać, że były one dość szczególne, a na pewno ostatnie z nich. Przy każdej z kartek leżał, też rzeczony przyrząd do pisania, który na pierwszy rzut oka przypominał zamknięte pióro.


Jednak po bliższym przyjrzeniu, dało się zobaczyć, iż nie da się go w żaden sposób otworzyć, była to jedna bryła materiału.
- Ponieważ ATS nie może kontrolować waszej dłoni, w celu ujednolicenia języka pisanego w wieży, stosuje się te specjalne pióra. Wystarczy że przejedziecie nim, po miejscu gdzie chcecie coś napisać, jednocześnie myśląc o tym co ma się tam pojawić. Wtedy automatycznie wygenerowany zostanie napis. –oznajmił Zuu, który nawet przez chwilę nie okazał żadnych emocji.
- Odpowiadajcie na pytania szczerze, bowiem w pewien sposób zadecydują one o waszej przyszłości. Macie kwadrans. – dodał wskazując na zegar, wiszący nad nim. – Czas start. Dalej macie się nie odzywać.
 
__________________
It's so easy when you are evil.

Ostatnio edytowane przez Ajas : 01-10-2013 o 00:49.
Ajas jest offline