Dominic
Po zejÅ›ciu na dół siadam na schodach z grymasem bólu na twarzy. ZawiÄ…zuje kolejnÄ… opaskÄ™ uciskowÄ… i dwoma pasmami materiaÅ‚u obwiÄ…zuje kolano. WychodzÄ™ nastÄ™pnie przed drzwi i rozglÄ…dam siÄ™ na wszystkie strony. – GdzieÅ› w okolicach mieszka mój znajomy, - mówiÄ™ patrzÄ…c na grupÄ™ tÅ‚oczÄ…cÄ… siÄ™ przy drzwiach – WÅ‚aÅ›ciwie mój dobry przyjaciel. JeÅ›li i tak mamy Å‚azić po tych ulicach, to możemy zajrzeć do niego. JeÅ›li nie zareaguje na mój widok jakoÅ› dziwnie, a raczej nie powinien, to zawsze mogÄ™ spróbować go przekonać że to ja. On zna tutejszych ludzi i może zaÅ‚atwić transport do centrum. Nie wiem jak Wy, ale ja zaryzykuje.
__________________ And then... something happened. I let go.
Lost in oblivion -- dark and silent, and complete.
I found freedom.
Losing all hope was freedom. |