Pijąc zawartość ognistej butelki czuł się przez chwile jakby wlewał w siebie płynny ogień. Dosłownie…
Scena się zmieniła. Najpierw sprawdził czy rękojeść katany nadal wystaje z nad jego prawego ramienia, a zaraz potem szybkim „rzutem oka” zorientował się w sytuacji. „Więc było nas więcej” – była to pierwsza krótka myśl, która mu się nasunęła. Natomiast sama ocena zarówno sytuacji jak i miejsca, w którym się znaleźli nasunęła mu jedyne możliwe skojarzenie – klasa szkolna.
Pomyślał sobie – „Byle nie to. Nie chciałbym wracać akurat do tego mojego wcielenia…”
Po chwili uzmysłowił sobie, że skora ta wieża jest pasmem wyborów tak pewnie to po prostu kolejny przystanek w drodze.
Osobnik, który się pojawił i przedstawił i czego od nich oczekuje nie zrobił na nim większego wrażenia. Nie oceniał ludzi po wyglądzie, ale po ich czynach, a o nim za mało jeszcze wiedział.
No i to zachowanie bezwzględnej ciszy. Osobiście był małomówny więc mu to nie przeszkadzało, ale z drugiej strony gdzie my jesteśmy w jakiejś „zerówce” czy może w świątyni.
Mniejsza z tym.
Wziął do ręki ten dziwny przyrząd do pisania i spojrzał na leżące przed nim pytania. Nie wyglądały na szczególnie trudne choć przypuszczalnie w tej swojej prostocie musiały być podchwytliwe. Postanowił wypowiedzieć się możliwie krótko i zwięźle, aby do minimum pozostawić ewentualny margines do nadinterpretacji.
Przyjrzał się jeszcze raz wszystkim pytaniom i szybko nakreślił następujące odpowiedzi:
1. Draugdin
2. 27 – w obecnym wcieleniu
3. Zielony
4. Rozum
5. Ogień to życie, ogień to miłość i żar pożądania, ogień to walka.
6. Oburęczny
7. Nie ma pytań nieważnych.
Po raz ostatni spojrzał na swoje odpowiedzi. Widział, że przygoda w tej wieży będzie przynajmniej niecodzienna i nietuzinkowa, ale to co zobaczył dotychczas coraz bardziej zaczynało mu się podobać.