Spojrzenie wilczych oczu Ayse śledziło lecącą strzałę. Pruła uparcie powietrze, by wylądować kilka stóp przed nimi. W zasadzie określenie "strzała" było tutaj wielkim nadużyciem. Był to tylko zaostrzony, prostowany patyk, udający strzałę. Owszem, patykiem również można zabić, ale nie z takiej odległości. Łowczyni szybko oceniła przeciwniczkę. Niepewne ruchy, dziwny uchwyt na łęczysku.
~ Amatorka. ~ przebiegło jej przez myśl.
Nawet jeśli miała w kołczanie strzały z poważnie mogącymi raniąc grotami, raczej nie byłaby ich w stanie wykorzystać. A już na pewno nie w takich warunkach. Ayse skategoryzowała zagrożenie ze strony tamtej jako znikome i wypatrywała kolejnej osoby, bo z pewnością dziewczyna nie przyszłaby bez wsparcia.
I tak jak przypuszczała - pojawili się kolejni. Trzech mężczyzn z żelaznymi toporami stanowiło zdecydowanie większy problem. Tylko nie bardzo mieli ochotę podejść bliżej. Tymczasem okazało się, że to jeszcze nie koniec. Ktoś próbował ich okrążyć. Ayse dostrzegła ruch kątem oka i jej uwadze nie uszło, że poza wilczurami w lesie jest jeszcze jakiś młodzik. Nie było czasu na planowanie, wymyślanie i wprowadzanie zamierzeń w życie. Zatem dziewczyna zareagowała jako pierwsza i postanowiła najpierw podjąć próbę rozmowy.
- Zabierzcie swoje psy, nikt nie chce nikomu nic złego uczynić. - odkrzyknęła mężczyznom, nie była jednak pewna, czy porywisty wiatr nie zagłuszył jej słów. W dowód dobrej woli rzuciła łuk na ziemię. I tak nie widziała większej szansy w ewentualnym starciu z wojownikami.
- Nie jesteśmy głupcami, nie węszymy nigdzie i nie mamy tana. Nawet nie wiedzieliśmy, że jest tu jakaś wioska! Duchy Nagroldów przyszły nam nocą na spotkanie i wskazały drogę w góry. - krzyknęła z całych sił, czując, że jeszcze trochę i zedrze sobie gardło. - Porozmawiajmy normalnie! Nie mamy złych zamiarów!
- Chciałeś ludzi to masz ludzi. - rzuciła już normalnym tonem do Ragnara.
__________________ “Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.” |