Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2013, 22:09   #106
Gerappa92
 
Gerappa92's Avatar
 
Reputacja: 1 Gerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwu
Magia objawiona mu wśród cieni Lipowego Zagajnika była magią potężną. Tak zapewniali go Starsi z kręgu druidów. Nie należało jej pożądać a jedynie korzystać z niej w jedynym celu. Mianowicie ku czci matki ziemi. Ona zrodziła dzieci i dała im możliwości rozwoju. Nataniel doskonale to rozumiał. Lecz to tylko teoria, która często mijała się z praktyką...

Sztuka czarodziei, ta wyuczona, wymuszona i sucha była jakaś pusta w porównaniu z czarostwem Leśnych magów. Ta pochodziła z wnętrza duszy, w której zasiane zostało ziarno harmonii fauny i flory. Kiedy Nataniel skupił energię i poczuł ją w sercu, żołądku i umyśle. Ekstaza wynikająca z niepojętej siły była cudowna. Do czasu gdy stracił nad nią kontrolę.

Niczym proszkowy narkotyk z liści koki wydusił z El'Skanda zdrowy rozsądek. Niczym za duża dawka owej substancji wyciągnęła z niego zimny pot i dreszcze . Ta moc przerosła jego możliwości. Jego kontrola świadomości została zerwana. Podświadomość, niczym niezdarne dziecko kierowało impulsami pierwotnych odruchów Zielarza. Ogromy skręt z jego wyobraźni przedarł się do rzeczywistości i zwrócił się przeciwko niemu.

Strach paraliżował kończyny. Z ust chciał wydobyć się na światło dzienne krzyk, który jednak zdławiła przełknięta ślina. Zimna krew druida stoczyła bój z rozpaloną atmosferą karczmy. Niczym fakir z dzikich dżungli - Nataniel przyjął pozycję defensywną wobec węża. Chciał postraszyć go dzidą jednak potwór okazał się być zbyt szybki. Gad wystrzelił jak sprężyna próbując ukąsić Nataniela lecz ten w ostatniej chwili zasłonił się tarczą. Siła uderzenia była niespodziewanie ogromna, lecz El'skand utrzymał się na nogach ale tarcza niestety rozsypała się w rozżarzone drzazgi.

W dłoni pozostała włócznia. "Najlepszą obroną jest atak" - trzymając się tej maksymy Nataniel z krzykiem na ustach zaczął wymachiwać włócznią przed potworem. O dziwo, tamten zszokowany oporem, dał chwilę druidowi na okrężnie go. Kierowany instynktem Zielarz zrobił skok w bok. Trzasnął węża w kark swoja dzidą a łeb w reakcji trzasnął o posadzkę. W try migach Nataniel wskoczył na niego i przygniótł włócznią płonący łeb. Płonący jakimś innym, podsyconym magią ogniem. Włócznia pękła wpół a wąż wyczuwając swobodę zatrzepotał się z taką siłą, że leżący na nim druid wyleciał w powietrze i rąbną na blat jednego ze stołów, który pękł w pół. Zwaliły się z niego dzbany z piwem oblewając Nataniela. Zmoknięty niczym kura wygramolił się z pod gratów. Wolność była pozorna, ponieważ znowu zasadzał się na niego wezwany potwór. Druid był w pułapce, za plecami rozwalony stół przed nim wściekły przywołaniec.

-Bestio wężowata! Ja żem Cię wezwał więc stój do cholery jasnej!
 
__________________
"Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein
Gerappa92 jest offline