Magia objawiona mu wśród cieni Lipowego Zagajnika była magią potężną. Tak zapewniali go Starsi z kręgu druidów. Nie należało jej pożądać a jedynie korzystać z niej w jedynym celu. Mianowicie ku czci matki ziemi. Ona zrodziła dzieci i dała im możliwości rozwoju. Nataniel doskonale to rozumiał. Lecz to tylko teoria, która często mijała się z praktyką...
Sztuka czarodziei, ta wyuczona, wymuszona i sucha była jakaś pusta w porównaniu z czarostwem Leśnych magów. Ta pochodziła z wnętrza duszy, w której zasiane zostało ziarno harmonii fauny i flory. Kiedy Nataniel skupił energię i poczuł ją w sercu, żołądku i umyśle. Ekstaza wynikająca z niepojętej siły była cudowna. Do czasu gdy stracił nad nią kontrolę.
Niczym proszkowy narkotyk z liści koki wydusił z El'Skanda zdrowy rozsądek. Niczym za duża dawka owej substancji wyciągnęła z niego zimny pot i dreszcze . Ta moc przerosła jego możliwości. Jego kontrola świadomości została zerwana. Podświadomość, niczym niezdarne dziecko kierowało impulsami pierwotnych odruchów Zielarza. Ogromy skręt z jego wyobraźni przedarł się do rzeczywistości i zwrócił się przeciwko niemu.
Strach paraliżował kończyny. Z ust chciał wydobyć się na światło dzienne krzyk, który jednak zdławiła przełknięta ślina. Zimna krew druida stoczyła bój z rozpaloną atmosferą karczmy. Niczym fakir z dzikich dżungli - Nataniel przyjął pozycję defensywną wobec węża. Chciał postraszyć go dzidą jednak potwór okazał się być zbyt szybki. Gad wystrzelił jak sprężyna próbując ukąsić Nataniela lecz ten w ostatniej chwili zasłonił się tarczą. Siła uderzenia była niespodziewanie ogromna, lecz El'skand utrzymał się na nogach ale tarcza niestety rozsypała się w rozżarzone drzazgi.
W dłoni pozostała włócznia. "Najlepszą obroną jest atak" - trzymając się tej maksymy Nataniel z krzykiem na ustach zaczął wymachiwać włócznią przed potworem. O dziwo, tamten zszokowany oporem, dał chwilę druidowi na okrężnie go. Kierowany instynktem Zielarz zrobił skok w bok. Trzasnął węża w kark swoja dzidą a łeb w reakcji trzasnął o posadzkę. W try migach Nataniel wskoczył na niego i przygniótł włócznią płonący łeb. Płonący jakimś innym, podsyconym magią ogniem. Włócznia pękła wpół a wąż wyczuwając swobodę zatrzepotał się z taką siłą, że leżący na nim druid wyleciał w powietrze i rąbną na blat jednego ze stołów, który pękł w pół. Zwaliły się z niego dzbany z piwem oblewając Nataniela. Zmoknięty niczym kura wygramolił się z pod gratów. Wolność była pozorna, ponieważ znowu zasadzał się na niego wezwany potwór. Druid był w pułapce, za plecami rozwalony stół przed nim wściekły przywołaniec. -Bestio wężowata! Ja żem Cię wezwał więc stój do cholery jasnej!
__________________ "Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein |