- Najwyższy czas na spoczynek. - rzekł Ragnar głaszcząc po łbie Baragaza i zerkając na Helvgrima - Jaka decyzja… zostajemy tutaj czy trochę się wysilimy i spróbujemy dojść do obozowiska?
- Ja bym zaczekał do jutra brachu. Należy się solidna stypa po śmierci Hakona. Popijemy, pojemy… orki nie uciekną, a król Rodrig ma w dupie śmierć zabójcy, jeno my się mu ostaliśmy by go wspomnieć. - Powiedział smutno Helv i rozlał do kubków mocnej gorzałki… suto, pod sam szczyt naczynia.
- Co racja to racja… po tych pszczołach to nie chce mi się nigdzie chodzić, a wypić za Korgana trzeba.
Ragnar wziął swoje naczynie, stuknął leciutko w kubek Helvgrima.
- Za Zabójcę. - mruknął i na raz wypił.
- Za Zabójcę. - powtórzył Helv i wychylił kubek.
Ragnar nawet nie sapnął. Nie dzielił się wódką z misiem, bo uważał że misie nie powinny pić tak mocnych trunków. Zawsze potem były z nimi problemy. Treser westchnął i polał na drugą nogę, po po pierwszej się nie zakąsza.
Przy ich stole leżał niedźwiedź ze smutno zwieszonym łbem. Co prawda nie do końca rozumiał smutek jaki ogarnął jego pana i jego kompanów. Jednego ubyło, ale miś nie był do niego przywiązany, więc nic z tego nie robił.
Baragaz mruknął, a Ragnar podrapał go po łbie i dał w misce trochę piwa, aby ten się napił. Niedźwiedź zjadł już swoją kolację i spokojnie zaczął chłeptać trunek. Krasnolud westchnął. W sumie niedługo czeka ich znacznie większa potyczka, a potem powrót do Nuln...
Ragnar westchnął. Taka jest droga do Utraconych Twierdz. Opłacana krwią, potem i łzami. |