Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2013, 19:37   #147
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Zmęczenie bardziej psychiczne niż fizyczne ogarniało Tupika. Już nie szedł, już człapał wraz zresztą drużyny starając się na ile to tylko możliwe trzymać środka. Czeluść dawała się wszystkim we znaki a ślady kości a właściwie tabuny kości wcale nie poprawiały nikomu nastroju. Początkowo zamierzał kruszyć czaszki które napotkał, nawet zaczął zdeptywać pierwsze ku niezadowoleniu reszty straceńców, hałas jaki przy tym powodował mógł poinformować tych co im zagrażają. Wkrótce okazało się że kości jest po prostu zbyt wiele i odpuścił bardziej pod wpływem bez sensu swej pracy niż pod naporem towarzyszy. Zamarznięte zwłoki nie poprawiły nikomu humoru tylko czekały na ożywienie, co niebawem miało stać się rzeczywistością.

Księga. Dotarli do miejsca kulminacyjnego. Po cichu na to właśnie liczył, choć nie spodziewał się , że tak to będzie wyglądać. Księga. Tupik czuł, że to ona w jakiś sposób jest źródłem nieszczęścia a przynajmniej czymś co utrzymuje całe to zło miejscu. Gdy raz spojrzał na przeklęty przedmiot jego wzrok nerwowo ku niemu wracał. Miał ochotę uciec, biec ku światłu ku wyjściu. Miał ochotę stanąć do walki , nie stchórzyć jak wcześniej przy spotkaniu z demonicznym psem. Miał wreszcie ochotę zakończyć całe to nieszczęście, a ku temu widział tylko jedną sposobność.

Słuchał elfa w tym samym czasie w którym sięgał po buteleczkę oliwy. Mógł rzucić ją w kierunku nieumarłych, czuł jednak, że to tylko chwilowo zażegnałoby niebezpieczeństwo – a i to wcale nie było pewne. Ogień i światło wszak odstraszał cienie a nie ożywione zwłoki. Jego celem stała się księga, przy wielu trupach które zagradzały drogę musiał zaryzykować rzut z daleka.

- Tass osłaniaj mnie – rzucił do towarzysza zamierzając wdać się w krótki sprint, mając nadzieje że ubiegnie upiora z niemowlęciem nim ten podweźmie złowrogie działania. Chciał tylko roztrzaskać litrową buteleczkę z oliwą i chwilę później rozpalić ją trzymaną w lewej ręce pochodnią. Tu liczyła się szybkość. Szybki atak i odskok od niebezpieczeństwa. Gdyby nie elf, zapewne znalazł by się w gdzieś w obrzeżach wybuchu, jego okrzyk i dochodzące zeń ciepło sprawiło jednak iż zdecydował się nie wykraczać poza granicę stanowiącą osobę elfa. Rzucił buteleczką w stronę księgi i zamierzał poprawić pochodnią, nie spodziewał się nawet, że chwile po jego rzucie w stronę trupów poleci zamiast płonącego patyka, cała kula ognia.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 02-10-2013 o 19:42.
Eliasz jest offline