Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-08-2013, 22:38   #141
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Słowa Felixa lekko rozczarowały elfa. Młodzik sam prowokował a kiedy miał na wyciągnięcie ręki to czego pragnął uciekał. Wzruszenie rękami. Było minęło. Wydarzenie nie warte dalszej uwagi, które jest nie warte pamięci.

Spokój. Znów rozpłynął się po jego ciele. Spojrzał na Neth, jakby oczekiwał że dziewczyna stanie na nogi i wyjaśni im wszystko. Wiedział, że tak się nie stanie. Musieli uciekać, i słowa Aslandira wiele zmieniały.

- Skoro prawdziwy wróg jest blisko trzeba uciekać. Jeśli dostaną Neth wszystko będzie stracone. Skoro już wiatr wieje trzeba uważać by nie złapać kataru - rzekł prosto, wiedząc że brat zrozumie od razu aluzję zawartą w jego słowach - Jeśli znasz drogę to prowadź - rzekł

Sam podszedł do Harpina, który nadal trzymał Neth na rękach i rzekł:

- Herr Herpin nie ma czasu na sprzeczki. Ja ją na razie wezmę, niczego Ci nie ujmując będzie ona Ciebie opóźniać, lecz nie oddalaj się. Gdyby wróg pojawił się będziesz musiał jej strzec i pilnować a ja uczynię wszystko byście oboje mieli szansę by nie dostać się w ręce Mroku... - zadecydował
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 13-08-2013, 23:04   #142
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- Ucieczka nie rozwiąże problemu, tak czy inaczej... - zwrócił się Felix z powagą i namysłem do elfiego maga, następujące słowa mówiąc już ćwierć tonu ciszej - ...ciesze się, że jednak walczysz z podszeptami Dhar... czarowniku...
Wypowiedziawszy te słowa ruszył ostrożnie w kierunku którego jeszcze nie zbadali, nie czekając na jakąkolwiek reakcję, a gdzie najprawdopodobniej mogło znajdować się źródło wszelkiego problemu, do niezbadanego pomieszczenia które najpewniej kryło laboratorium, a gdzie krył się stwór.
- Sprawdźmy to miejsce i znikajmy stąd. - rzucił tylko, mocno trzymając topór i pochodnię.
 
Dhratlach jest offline  
Stary 14-08-2013, 13:27   #143
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
"A więc jednak potrafią gadać po ludzku" - pomyślał.

- Nie jestem winien żadnej wojnie i nie sprzyjam Chaosowi - odpowiedział najpierw czerwonowłosemu. - Nie mów do mnie "wy", bo ja jestem w jednej osobie i sam za swe czyny odpowiadam. Jak masz do mnie osobistą urazę, to powiedz mi to wyraźnie i zobaczym, co da się z tym zrobić. - Zamilkł na chwilę. - Po prostu daruj sobie opowiastki o złej i słabej ludzkości, bo w dupie mam co elfy myślą o ludziach. Jesteśmy tu i teraz, a jedyne co mnie interesuje to ujść stąd z życiem. I mało mnie obchodzi, czy uznasz to za samolubne, ale naprawianie świata zostawiam możnym i wysoko urodzonym. Ja łapię morderców, rabusiów i gwałcicieli i odprowadzam przed oblicze sprawiedliwości, jaka by ona nie była... Czy to jest dobre i moralne, czy złe i haniebne - nie mnie to oceniać i, po prawdzie, mam to gdzieś.

- Co do skakania sobie do gardeł - kto tu mówi o rękoczynach? Zwyczajnie miałem dosyć waszych tajemnic, o których mówiliście tylko tyle, ile uznaliście za wystarczające. Nie jesteśmy stadem bydła prowadzonym na rzeź. Panuje tu jakieś szaleństwo i trza nam zewrzeć szyki - to wymaga zaufania, którego do was nie mam, bo usilnie dajecie wszystkim do zrozumienia, jakie z was mądre i tajemnicze istoty, a nasze uszy niegodne są waszych słów. I dziwicie się, że nie mamy zaufania? Znikacie gdzieś, wracacie bez słowa i wciąż uważacie, że wszystko jest w porządku? - Spojrzał na oba elfy. - I jest. O ile pozostaniecie we własnym gronie, z własnymi problemami i sprawami. Jeśli chcecie być częścią grupy, choćby po to, żeby stąd wyjść i przeżyć, to musicie - powiedział z naciskiem - przystać na warunki grupy. Jeśli nie mogę wam zaufać, to powiedzcie mi mądre elfy jak mam z wami współpracować? Bo na sługę to się nie nadaję, możecie mi wierzyć. - Powiedział bez śladu wesołości, choć jego słowa mogły być odebrane jako żart.

- A co do ciebie - zwrócił się do drugiego elfa. - Jak chcecie pogadać i poprzytulać drzewka, to zapraszam na górę. Nic mnie do waszego życia, o ile wasze życie nie włazi świergocząc niczym ptaki przed moje oczy. Dla ciebie wasz udział w spisku jest śmieszny? Cóż, a pomyślałeś w swej mądrości o tym, że może tylko dla ciebie, co? Pogadać o drzewkach możecie we wspólnej mowie, a jeśli to wasze intymne sekrety, to wstrzymajcie się do czasu, aż stąd wyjdziemy i pójdziecie w swoją stronę, bo mdli mnie na samą myśl o tym, czego mógłbym się dowiedzieć. A skoro, jak twierdzisz, dwójka nie-elfów zna wasz język, to znajdź jakikolwiek powód, żeby narażać się na podejrzenia, zamiast mówić w staroświatowym? Nie znam waszych zwyczajów, ale zdążyłem zauważyć, że elfia logika nieco kuleje. - Dorzucił uszczypliwie.

- I powtórzę raz jeszcze, bo chyba wbrew waszej mądrości, o której tyle wspominacie, nie dotarło do was, że nikt was nie zamierza tutaj mordować - ja zwyczajnie wyjaśniam kilka denerwujących spraw, zanim ruszymy dalej.

- Jak widać można jednak wyjaśnić, skąd informacje o grupach chaosytów. Zauważ ile czasu byśmy zaoszczędzili gdybyś tą istotną dla wszystkich tu obecnych wiedzą podzielił się od razu, a nie nagabywany przeze mnie.

Magnus był zadowolony, chociaż nie dawał tego poznać na zewnątrz. Elfy jednak zdecydowały się podzielić informacjami, zamiast ciągnąć dalej te idiotyczne gierki i tworzyć atmosferę tajemniczości wokół siebie. Domyślał się, że ich duma nie pozwala traktować ludzi jako równych sobie, ale jednocześnie wiedział, że jeśli dalej będą działać w tajemnicy przed resztą grupy, to lepiej będzie się rozdzielić. Wszyscy muszą być po jednej stronie, albo zginą. Wszyscy. Śmierć nie wybiera w końcu.

Sięgnął po topór, w drugiej ręce trzymając pochodnię i ruszył za Felixem.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 15-08-2013, 19:46   #144
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
- Możecie się zamknąć na Mora w końcu i pomóc mnie i Tupikowi !? Swoje rasowe uprzedzenia powytykacie sobie kiedy będziemy już daleko stąd w miarę bezpieczni. Kochane Elfy skoro w naszym kierunku według waszych informacji zmierzają już ku nam chaotyści, to tym bardziej w naszym wspólnym interesie jest ocalić przydatne informacje jakie tutaj znajdziemy i stąd uciekać. Im więcej nas się za to zabierze tym większe prawdopodobieństwo, że niczego nie przeoczymy a już z pewnością uwiniemy się szybciej.

Po tym kazaniu niziołek znów wrócił do pomagania Tupikowi.
 
__________________
"Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać...
Tasselhof jest offline  
Stary 22-09-2013, 19:03   #145
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Stosy papierzysk nie ujawniły już więcej informacji na temat tego, co działo się w tym przeklętym miejscu. Wzmianki o zakatowanych dzieciach i eksperymentach, będących próbą powstrzymania "większego zła" brzmiały bardziej jak bełkot szaleńca, niż naukowe próby udokumentowania prowadzonych działań. Razem z nikłymi informacjami pojawiła się jeszcze większa ilość pytań. Kto, jak i dlaczego - niewypowiedziane słowa wisiał w powietrzu, psując i tak napiętą atmosferę pomiędzy towarzyszami. Mimo obrzydzenia, wywołanego przez znalezione notatki, i wyraźnego niezadowolenia niektórych członków grupy, znajdujących się w komnacie pergaminów nie puszczono z dymem. Jakiś sens w tym był, po co odcinać sobie ewentualną drogę ucieczki, skoro nie wiadomo co czeka na końcu tunelu którym wędrowali? Według słów Andrei nie mieli już możliwości powrotu na górę, krwawe szramy na jej twarzy i ramionach dodawały wiarygodności szalonej opowieści. Pozostawało jedynie iść dalej, ostatnią ścieżką która dawała choć cień szansy na wydostanie się na powierzchnię w jednym, nierozerwanym przez upiory kawałku.

Ruszyli przed siebie, a złowrogą ciszę podziemi przerywało tylko echo ich ostrożnym, powolnych kroków. Robiło się coraz zimniej. Mróz powrócił, zmieniając podmokłe podłoże w śliską taflę, a wydychane powietrze w kłęby pary, buchającej rytmicznie spod narzuconych pośpiesznie kapturów. Wpierw ujrzeli pojedynczą kość udową, opartą o ścianę na podobieństwo karykaturalnego kija. Tuż za nią przycupnęła pożółkła czaszka, jeszcze dalej szlak usypany z drobnych żeber zdobił skutą lodem podłogę.


Wkroczyli na morze kości, ścielących się grubym dywanem tuż pod ich stopami. Część poukładano w pedantyczne stosy pod ścianami, lecz zatrważająca większość walała się w koszmarnym nieładzie, porozrzucana byle jak, bez krzty szacunku dla istot, do których niegdyś należały. Gdzieniegdzie dostrzegali zamrożone zwłoki, którym niska temperatura nie pozwoliła na rozkład. Na wychudzonych dziecięcych twarzach swoje piętno odcisnął potworny ból i strach, a ciała nosiły ślady tortur, których nawet Aslandir nie życzyłby swojemu najgorszemu wrogowi. Część z nich nie przypominała nawet ludzi, prędzej sinoblade sterty mięsa z ostro zakończonymi kolcami połamanych kostek. Wszystkie nie żyły, żadnemu z nich nie mogli już pomóc.

Szli więc dalej, jeden za drugim, gotowi w każdej chwili do odparcia ataku. Ten jednak nie następował, otaczająca ich ciemność pozostawała cicha i martwa, coś jednak wisiało w powietrzu, czuli to. Nawet niziołkom włosy jeżyły się na karkach. Tylko Aegnor zdawał sobie w pełni sprawę z powagi sytuacji. Wyuczony dostrzegać zawirowania magii, co kilka kroków dostrzegał pełzające w kątach smugi czarnego dymu, poruszające się wbrew wszelkim prawom logiki. Cienkie nici Dhar wędrowały po ścianach, zataczając kręgi wokół wędrowców, podobne do stada drapieżników niezdecydowanych jeszcze czy warto atakować swoje ofiary od razu...a może jeszcze poczekać? Prowadzona przez Herpina dziewczyna również je dostrzegała, czerwono włosy elf nie miał co do tego wątpliwości. Nerwowo strzelała wilczymi ślepiami na boki, wzdragając się za każdym razem, gdy macka utkana z plugawej energii zbliżała się leniwie na odległość mniejszą niż trzy kroki. Milczała uparcie, starając się dotrzymać kroku reszcie, co było dość trudne z racji skrajnego wyczerpania. Z każdym kolejnym metrem oddychała coraz ciężej, a na bladym czole lśniły krople potu, sklejając kosmyki rudych włosów. Mimo tego nie pozwoliła ponownie wziąć się na ręce, warcząc an szlachcica, gdy ten spokojnym głosem proponował swą pomoc. W końcu, chcąc nie chcąc, wsparła się na jego ramieniu, szepcząc pod nosem coś, czego mężczyzna nie mógł zrozumieć. Wydawało się że kłóci się sama ze sobą. Marszczyła czoło, a spomiędzy zaciśniętych zębów wydobywał się pełen złości, cichy syk.

Nie mieli pojęcia ile trwała wędrówka. Czas płynął powoli, przeciągając kolejne minuty w nieskończoność. Niesione pochodnie zdążyły wypalić się do końca, odpalili więc nowe. Nie musieli oszczędzać, przed zejściem do piwnicy zdążyli zaopatrzyć się w stosowne zapasy. Prowizoryczne, bo prowizoryczne, ale nie skazywały ich na błądzenie po omacku wśród mroku i kapryśność ogników stworzonych przez maga.
Tunel powoli zaczął piąć się ku górze, aż zakończył się znienacka starymi, drewnianymi wrotami, których przegniłe belki rozsypały się w proch przy najlżejszym dotyku. Ze środka powiało mrozem, równie przenikliwym co wiatr hulający na zewnątrz. Brakowało tylko śniegu i stojących nieruchomo ludzi, powtarzanego nieobecnym tonem nakazu patrzenia w niebo. Nieba również nie było, nad głowami wciąż mieli tony skał: śliskich, pokrytych lodową skorupą. Nie to przyciągnęło ich uwagę, spojrzenia wszystkich pozostałych przy życiu członków grupy jak na komendę skierowały się ku jasnej plamce, majaczące nieśmiało kilkanaście metrów przed nimi, gdzieś pod sufitem.


Nawet z tej odległości dostrzec mogli ciężki całun chmur, lśniący złotem w pierwszych promieniach słońca. Wstawał nowy dzień, budząc nadzieję w sercach i wlewając w zmęczone członki nowe pokłady siły. Jeszcze tylko kawałek...

Tuż za drzwiami blask pochodni wyłowił z mroku niewielki, prostokątny kształt, leżący nieruchomo na posadzce. Światło odbiło się od srebrnych okuć i jasnej bieli pergaminu. Otwarta księga czekała na nich tuż za granicą ognia.


Gdy podeszli do niej zadrżała, a z kart wystrzeliły chude ręce, równie blade co papier. Jedna z nich trzymała czerwony ochłap, drgający spazmatycznie między zaciśniętymi palcami. Uderzenie serca później z księgi wyłoniła się kobieca postać, bryła mięsa napuchła, zmieniając się w ludzkie niemowlę. Obie zjawy uśmiechnęły się szyderczo, zwracając pełne pogardy oczy... na Neth.


- Chcesz opuścić nas po tym wszystkim, czy nasze cierpienie pójść ma na marne? - skrzek upiora wbijał się pazurami wprost w głąb umysłu, żelaznymi okowami ściskając żywych za gardła - Koniec to tylko kwestia czasu, przeznaczenie dopadnie cię, nieważne gdzie się udasz. Śmiertelni nie ochronią tego, co do nich nie należy. Zostań

W ciemności po lewej stronie zapaliły się dwa zielone punkciki, potem kolejne i następne. Gromadziły się tuż za nimi i po bokach, drobne sylwetki czarniejsze od mroku. Wychodziły ze ścian, wyłaniały się z podłogi, pojawiały znikąd. Komnata rozjarzyła się szmaragdową poświatą, bijącą od dziesiątek oczu, wpatrzonych w jeden i ten sam punkt.
W żywych.

 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 22-09-2013, 20:47   #146
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Szli powoli, przed siebie. Aegnor miał złe przeczucia, albowiem cała sytuacja wyglądała na poważniejszą niż większość miała tego świadomość. Wymiana zdań z człowieczkiem, dodatkowo zaogniła sytuację, lecz elf w głębi duszy pragnął konfrontacji. Ogień w nim płonął coraz bardziej, a cienkie i niewidzialne nici Dhar, które krążyły napawały go niepokojem. Lata spędzone w odosobnieniu, samotności i poświęcone na doskonaleniu się w sztuce magicznej sprawiły że zatracił zdolność rozmów z innymi. Był odludkiem, a teraz w okół niego było pełno osób i Neth. Jej wilcze spojrzenie budziło w nim coś o co się nigdy nie podejrzewał i pragnął ją chronić. Wiedział że musi. To jego obowiązek.
Księga. Plugawa zapewne, przynosząca zgubę. Dhar. Zdawał się uderzać w nozdrza elfa z siłą szalejącego huraganu, co tylko pogłębiało jego odrazę do tego miejsca. Był elfem i kochał piękno, sztukę i naturę. A to tutaj było zaprzeczeniem wszystkiego co uwielbiał i cenił. Skrzek upiora tylko rozwścieczył elfa, który wyszedł do przodu. Gdy przeciskał się przez towarzyszy, mogli od niego wyczuć ciepło, które buzowało w nim, dłonie zaczęły już przygotowywać się do kreślenia w powietrzy znaków i splatania magii:

- Cofnijcie się - zakrzyknął do towarzyszy - Jestem Strażnikiem Klucza Tajemnic. Jestem Aegnor Táralóm Nihmedu, władca Mistycznego Ognia i mówię wam wywłoki precz. Viggo, Tass, Tupik strzelajcie zaraz po mnie. Herpin pilnuj Neth. Aslandir, Felix, Ikołaib nie wychylać się jeszcze. Nie rozdzielać się, walczymy w grupie, nie dać się rozdzielić i otoczyć. To nasza szansa - zarządził

A potem elf zaczął splatać magię a z jego ust popłynęły słowa zaklęcia Ognista Kula, rozbijające się echem w pomieszczeniu. Czuć było gniew i wściekłość w każdym wypowiadanym słowie przez Aegnora, albowiem miał dość a stwory, które stanęły im na drodze były ohydnym wynaturzeniem, które nie powinno mieć racji bytu. Czuł się odpowiedzialny za tych ludzi, za Neth i brata elfa. Gniew w nim narastał i teraz miał mieć ujście..
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 02-10-2013, 19:37   #147
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Zmęczenie bardziej psychiczne niż fizyczne ogarniało Tupika. Już nie szedł, już człapał wraz zresztą drużyny starając się na ile to tylko możliwe trzymać środka. Czeluść dawała się wszystkim we znaki a ślady kości a właściwie tabuny kości wcale nie poprawiały nikomu nastroju. Początkowo zamierzał kruszyć czaszki które napotkał, nawet zaczął zdeptywać pierwsze ku niezadowoleniu reszty straceńców, hałas jaki przy tym powodował mógł poinformować tych co im zagrażają. Wkrótce okazało się że kości jest po prostu zbyt wiele i odpuścił bardziej pod wpływem bez sensu swej pracy niż pod naporem towarzyszy. Zamarznięte zwłoki nie poprawiły nikomu humoru tylko czekały na ożywienie, co niebawem miało stać się rzeczywistością.

Księga. Dotarli do miejsca kulminacyjnego. Po cichu na to właśnie liczył, choć nie spodziewał się , że tak to będzie wyglądać. Księga. Tupik czuł, że to ona w jakiś sposób jest źródłem nieszczęścia a przynajmniej czymś co utrzymuje całe to zło miejscu. Gdy raz spojrzał na przeklęty przedmiot jego wzrok nerwowo ku niemu wracał. Miał ochotę uciec, biec ku światłu ku wyjściu. Miał ochotę stanąć do walki , nie stchórzyć jak wcześniej przy spotkaniu z demonicznym psem. Miał wreszcie ochotę zakończyć całe to nieszczęście, a ku temu widział tylko jedną sposobność.

Słuchał elfa w tym samym czasie w którym sięgał po buteleczkę oliwy. Mógł rzucić ją w kierunku nieumarłych, czuł jednak, że to tylko chwilowo zażegnałoby niebezpieczeństwo – a i to wcale nie było pewne. Ogień i światło wszak odstraszał cienie a nie ożywione zwłoki. Jego celem stała się księga, przy wielu trupach które zagradzały drogę musiał zaryzykować rzut z daleka.

- Tass osłaniaj mnie – rzucił do towarzysza zamierzając wdać się w krótki sprint, mając nadzieje że ubiegnie upiora z niemowlęciem nim ten podweźmie złowrogie działania. Chciał tylko roztrzaskać litrową buteleczkę z oliwą i chwilę później rozpalić ją trzymaną w lewej ręce pochodnią. Tu liczyła się szybkość. Szybki atak i odskok od niebezpieczeństwa. Gdyby nie elf, zapewne znalazł by się w gdzieś w obrzeżach wybuchu, jego okrzyk i dochodzące zeń ciepło sprawiło jednak iż zdecydował się nie wykraczać poza granicę stanowiącą osobę elfa. Rzucił buteleczką w stronę księgi i zamierzał poprawić pochodnią, nie spodziewał się nawet, że chwile po jego rzucie w stronę trupów poleci zamiast płonącego patyka, cała kula ognia.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 02-10-2013 o 19:42.
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172