Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2013, 12:53   #245
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Laura obserwowała zamieszanie w wiosce. Widok biegających w panice ludzi sprawiał, że z każdą kolejną sekundą jej twarz stawała się coraz bardziej pochmurna. Zamiast chwycić za broń i stanąć w obronie swych dzieci i domów, matki z płaczem kryły się w lepiankach jakby miały nadzieję że ukrycie się rozwiąże ich problem. Gówno prawda. Chowanie głowy w piasek nie mogło sprawić, że śmierć przejdzie obok, to nigdy nie działało. Wzbudzało jedynie jeszcze większą pogardę oraz obrzydzenie, wszak lepiej było zginąć z mieczem w dłoni, niż zostać zaszlachtowanym kuląc się w przerażeniu i błagając o litość. Orkowie nie znają litości, nie mają sumienia, cieszy ich tylko sianie zniszczenia. Gdyby ta prosta prawda dotarła do ludzkich umysłów, przebieg wojny zmieniłby się diametralnie. Natura człowieka nie pozwalała mu jednak wyzbyć się tej odrobiny nadziei, która niczym zatruty cierń tkwiła głęboko w sercach i umysłach. Nadzieja czy głupota - zdania były podzielone, jednak Laura wiedziała swoje. Skoro ktoś nie potrafi zebrać się w sobie i stawić czynnego oporu nie zasługiwał na ratunek, nie za darmo. Trzeba było głowę z dupą na miejsca pozamieniać, by całkowicie charytatywnie nadstawiać karku za życiowe ofiary, potrafiące jedynie biegać w kółko i jęczeć na swój los.

Mieli zadanie, o niebo ważniejsze niż ratowanie zapyziałej nory bez nazwy i jej mieszkańców, dlatego też nie zamierzała mieszać się w potyczkę. Paru narwańców miało jednak inne zdanie. Przełykając cisnące się na usta przekleństwa, Laura patrzyła jak w kierunku wioski wychodzi pierwsza osoba z drużyny, potem następna i jeszcze kolejna. Nagle poczuła się zmęczona. Pogoda i forsowny marsz zrobiły swoje. Marzyła jedynie o kawałku suchej ziemi, kocu i czymś do jedzenia. Sigmar miał wobec niej inne plany, odpoczynek nie wchodził więc w rachubę. Sięgnęła do pasa, skostniałe palce zaciskając na rękojeści korbacza i uszyła ostrożnie za Wolfem,wstrzymując się z rozpoczęciem niesienia bezsensownej pomocy aż do ataku strzelców.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 03-10-2013 o 12:55.
Zombianna jest offline