Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2013, 22:45   #144
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Hanna szła za śladami, nie wiedząc co o tym myśleć. Musiała się czymś zająć. Mokre od wody ubranie ciążyło, lecz owinęła się płaszczem jeszcze szczelniej, w jednej dłoni trzymając miecz. On też ciążył. Odetchnęła z ulgą, gdy okazało się, że nie musi iść daleko. Ślad prowadził prosto do rury ściekowej. Służka cofnęła się. I tak nic nie widziała. Czy tędy przeciągnęli wszystkie ciała? Mogli kogoś uratować, gdyby tylko zorientowali się wcześniej. Wróciła pod garbarnię, ciągle pogrążona w myślach, przez co nie usłyszała nawet pierwszych słów Thomasa.

- Znalazłaś coś panno Hanno? - Zapytał Thomas kiedy Hanna wreszcie wróciła w pobliże drzwi. Thomas nie czuł się dobrze będąc pozostawionym samemu sobie, nawet jeśli tylko na chwilę.
Nie dało się nie usłyszeć dobiegającego ze środka huku wystrzału. Dostrzegli także pojedyncze, nikłe światło, które pojawiło się na parterze. Ale drzwi ciągle pozostawały zamknięte.
- To pistolet Rigela - Thomas spojrzał przerażony na Hannę. - Może wpadli w kłopoty, spróbuję kupić im odrobinę czasu. - Po tych słowach Goethe ruszył w kierunku drzwi i uderzył w nie dwa razy kosturem… mocno, i natychmiast od nich odskoczył. Zajmując ponownie miejsce u boku Hanny.
Dziewczyna popatrzyła na niego dziwnie. Chyba nie taki był plan? Nie powiedziała jednak nic, czekała na rozwój wydarzeń ze swoim mieczem kurczowo trzymanym w dłoni.
Thomas znów pociągnął nosem, katar dawał mu się we znaki. - Fakt jest taki... - szepnął - … to może nic nie da, ale ktokolwiek miałby teraz zajść Ekharta od tyłu, może zainteresuje się odgłosem od strony drzwi. Może. Co myślisz? Musimy coś zrobić, nie możemy tak stać. - Jakby akolita sam wątpił w własne słowa i mówił też bardziej do siebie, smarknął i otarł rękawem szaty mokry nos. Obnażył sztylet.
Przykładając ucho do drzwi lub okna można było usłyszeć budłowanie, jakieś niezidentyfikowane dźwięki i szczęk mieczy. A potem stłumiony ścianą i deszczem krzyk któregoś z mężczyzn.
- ..nno, ojcze Go..., ...ven zwi... pr..z ..kno!
Rozejrzeli się, z trudem widząc cokolwiek w tych ciemnościach. Światło w środku teraz powędrowało na piętro, lecz okno, którym mężczyźni weszli do środka, wydawało się ciągle otwarte i puste.

Hanna z trudem zrozumiała cokolwiek z przytłumionego krzyku z wewnątrz budynku. Mimo tego zaczęła się uważnie rozglądać. Drzwiami żaden wróg nie uciekał. Wskazała Thomasowi otwarte okno.
- Ja popilnuję z tego rogu, uważaj na drugi!
Przesunęła się, mocniej ściskając miecz. Niewiele widziała w ciemnościach, więc próbowała wytężać wszelkie zmysły.
Dziewczyna nic nie dostrzegła. W oknach nie było poruszenia, żadnego odgłosu, nic.
Za to stojący znacznie bliżej drzwi Thomas ujrzał jak się otwierają, a może zwyczajnie wyczuł ruch. Ze środka wypadły dwie postaci. Ludzkie.
Lekko zaskoczony akolita, którego uwagę to zaprzątnęło, nie dostrzegł przemykającego obok cienia, będącego niewątpliwie uciekinierem. To, gdzie pobiegł stwór, okazało się dopiero po zbadaniu śladów na błocie. Te oświetlone wreszcie latarnią, prowadziły prosto do rury ściekowej umiejscowionej pomiędzy obiema garbarniami.
Po chwili Thomas był już przy rurze ściekowej i obserwował wyraźny ślad prowadzący do jej wnętrza. Dla akolity trop się urwał w tym miejscu, głupotą było by zagłębić się nocą na terytorium wroga, kiedy ten jest czujny i śmiertelnie niebezpieczny.
- Do licha. - Krótko skwitował Goethe.
Hanna nawet nie próbowała zaglądać tam do środka, to wszystko i tak było przerażające. I wiedzieli gdzie się kończy.
- Musimy dotrzeć do wyjścia tej rury do rzeki! Może będzie próbował uciec tamtędy! - nie miała ochoty wchodzić do środka. To czy będzie noc czy dzień, nie miało znaczenia - w środku i tak na pewno jest zupełnie ciemno. - Ja mogę pobiec po straż. W walce i tak się nie przydam...
 
Lady jest offline