Jesień
Rok 874 PE / 987 RC Gdzieś na Międzyrzeczu
Pora roku nie sprzyjała podróżom w tej części świata. Wściekle zacinający deszcz zmieniał trakty w rozpaćkaną breję, w której klinowało się wszystko: od stóp i kopyt zaczynając, na kołach wozów kończąc. Podróżnicy mimo ciężkich płaszczów na ramionach, byli przemoknięci do suchej nitki i marzyli o wesoło trzaskającym ogniu i smacznej kolacji. Mimo przemęczenia, głodu i zimna parli naprzód. Byli na pograniczu ellyriańsko-azaveryjskim, w szarej strefie. To właśnie ten etap podróży z Easeyr do Errden przesądzał o sukcesie bądź porażce. Regularne starcia podjazdów przeróżnych wielmożów z obu stron granicy, najemników najętych przez zwaśnione kupieckie rodziny oraz zwykłych zbójów i banitów wymuszały obecność uzbrojonych po zęby ochroniarzy przy każdej karawanie. Owszem, można było nadłożyć drogi i podróżować przez Księstwo Greińskie, ale ta w miarę bezpieczna droga kosztowała konwoje dwa razy tyle. Większość wolała ryzykować.
Karawana zatrzymała się w końcu w zagajniku, za skromnym żeby nazwać go lasem, ale mimo to oferującym jako takie schronienie przed deszczem. Nie mieli wyboru, musieli odpocząć i oni, i wierzchowce. Mokre gałęzie chwyciły ogień po kilkunastu próbach i zaraz zrobiło się jakoś przyjemniej, z wesoło skwierczącym mięsem i wódeczką. Jak to w życiu bywa, przyjemność skończyła się za szybko.
Kompani Lornna wołali go "Mocarzem". Wysoki na dwa metry, z napompowanymi mięśniami i twarzą cherubina, jak jebnął to się nie wstawało. Życia mu to nie uratowało. Kłopoty dopadły go pierwszego, kiedy z interesem w dłoni odlewał się pod drzewem. Błysk ostrza zauważył kątem oka, ale nie starczyło mu czasu na reakcję. Z poderżniętym gardłem mógł jedynie poszumieć i pobulgotać, lecąc pyskiem w leśne runo.
Reszta kupieckiej karawany stawiła opór. Krótki i śmiechu warty. Może gdyby nie deszcz i ciemność wokoło, mieliby szansę. Może. Ale nikogo nie interesowało "co, gdyby", nikt nie biadolił nad niesprawiedliwością życia. Leżeli tylko, podziurawieni strzałami i bełtami, barwiąc błoto na czerwono.
* * *
Errden, Ellyria
-
NIE, NIE, NIE! - Edvin Ravssenr poczerwieniał ze złości i walnął upierścienioną dłonią w biurko. -
Tak być, kurwa, nie może! Czwarty transport w przeciągu dwóch miesięcy! Czwarty! Jeszcze trochę i puszczą mnie z torbami. Skaranie boskie! Psiamać.
Kałamarz podskakiwał przy każdym uderzeniu, grożąc zniszczeniem papierów na blacie lub wzbogaceniem beżowego dywanu o czarną plamę, ale zastygł w miejscu, kiedy kupiec skończył maltretować drewno, a zaczął nabijać fajkę. Zaciągnął się porządnie i odetchnął, wyraźnie spokojniejszy.
Sigurd, pryszczaty skryba, dotychczas kulący się przed wybuchem złości pracodawcy, wyprostował się i podając Edvinowi jakiś pergamin, odezwał się.
-
Margrabia został poinformowany o napadzie na nasz konwój i oznajmił...
-
Że robi co może, żeby ukrócić przestępczą działalność i prosi o cierpliwość. - Kupiec przerwał młodziakowi, wiadomość od Margrabiego odrzucając gdzieś na bok. -
Chuja zrobi. Nasze kontrakty nie przynoszą mu wielkich zysków, więc ma nas w dupie. Siadaj i pisz.
Sigurd przycupnął na krześle, zamoczył pióro w kałamarzu i spojrzał się wyczekująco na Edvina. Ellyrian zaciągnął się po raz kolejny, postukał palcami w oparcie krzesła i zaczął dyktować.
* * *
Sigurd opuścił gabinet z naręczem papierów, które adresowane były do przeróżnych osób, którym kupiec oferował robotę bądź szansę na spłatę długów sprzed lat. Skryba wiedział, że Edvin nie zamierzał się więcej pierdolić z napadami na jego konwoje. Adresaci listów to potwierdzali.
* * *
Witam wszystkich.
Od dawna przymierzałem się do poprowadzenia (drugiej) sesji w autorskim świecie, ale nie mogłem się zdecydować co do mechaniki jakiej chciałbym użyć. Zastanawiałem się i zastanawiałem, co byłoby lepsze do sesji rozbójniczej: D&D czy WFRP. Zdecydowałem się na to drugie.
Sesja ta będzie krótka. Króciutka wręcz. Jest bowiem sprawdzianem: świata i mechaniki, oraz czy jedno pasuje do drugiego. Nie wykluczam kontynuacji, jeśli wszystko będzie cacy. Ale nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość.
O świecie możecie sobie poczytać tutaj:
KLIK! Mało, bo mało. Do sesji wystarczy.
Grać będziemy, jeśli znajdą się chętni, na mechanice WFRP 2ed. Kurs tworzenia postaci tutaj:
KLIK! (Jak zrobić postać do Warhammera (Druga edycja)) Pamiętajcie tylko, że świat jest autorski, czyli typowo warhammerowe profesje odpadają.
Tutaj rozpiska cech, umiejętności oraz zdolności:
KLIK!
Jeśli ktoś zechce grać magiem... Można brać zaklęcia z warhammerowego podręcznika, można sobie rozpisać własne. Można nawet improwizować podczas samej rozgrywki. Magowie nie muszą znać zaklęcia, żeby je rzucić, ale znajomość gestów, inkantacji i tym podobnych podnosi szanse powodzenia.
Obszernej historii nie wymagam. Parę zdań, żebym wiedział mniej więcej co to za postać. Tyle.
Rozwinięcia - 4. Jedno darmowe, trzy ode mnie.
Sesję chciałbym rozpocząć tak w następny weekend najlepiej. System postowania 4 - 4 byłby bardzo wydajny. Jeden post na tydzień, więc do Nowego Roku byśmy pewnie sesję skończyli.
To by było na tyle. Pytania tutaj, bądź na PW.
Pozdrawiam i zachęcam do udziału.
Aro.is
P.S. To nie będzie ckliwa opowieść o ratowaniu świata.