Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2013, 21:56   #88
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Ucieczka nigdy nie jest honorowym rozwiązaniem, ale z kolei konfrontacja z organizacją przestępczą jest zwykłym samobójstwem. Ich grupka nie nacieszyłaby się zbyt długo urokami ulic Kemperbadu, lecz na szczęście, nie zostali z tym kłopotem sami. Zarówno kapitan straży, jak i kapłan Morra, chcąc zapewne nagrodzić praworządną postawę obywatelską, pomogli Biberhofianom bezpiecznie opuścić miasto pod osłoną kapłańskich habitów. Teraz, posiadając glejt, mogli zrobić wiele dobrego. Nie będą na nich patrzeć jak na zwykłą grupkę "wiecznych poszukiwaczy pracy", których pełno w Imperium. Od teraz pracują z ramienia Prawa, pomagają społeczeństwu, nie są samozwańczymi mścicielami, tylko wyszkolonymi, godnymi zaufania profesjonalistami. Tak będą o nich myśleć. A przynajmniej Eryk miał taką nadzieję.
Zanim jednak zaczną wybawiać świat od plagi przestępczości, mają jeszcze jedną sprawę do załatwienia.

Na "Utilusa" dostali się bez problemów. Czy to dzięki krasomówstwie gawędziarzy, czy przebraniom, czy też przez zwykłe szczęście, znalazła się wolna kajuta, i to tuż obok tej zajmowanej przez łowców. Niełatwo było podsłuchiwać torturujących Rudiego łowców wiedząc, że w danej chwili jest się bezsilnym. Gdy dezerter wreszcie rozgryzł niewielką fiolkę, dzień po wypłynięciu, mogli, a raczej, musieli, zacząć działać. Wcześniej nie przygotowywali dokładnego planu, ponieważ wszystko zależeć miało od okoliczności. A te, tym razem, okazały się równoważyć siły. Z jednej strony, musieli się spieszyć, eskortujący więźnia mężczyźni nie mieli zamiaru taszczyć ze sobą ciała, woleli wykorzystać jeden z worków na głowy, które ze sobą mieli. Z drugiej jednak, przybijali do portu, co dało początek dobremu i pozbawionemu rozlewu krwi planowi. Eryk nawet nie komentował pomysłu spalenia łodzi. Wraz z otrzymaniem glejtu Eryk czuł się bardziej zobowiązany aby przestrzegać prawa, jak i być bardziej ostrożnym w przypadku postępowania z cywilami. Pomoc przyjacielowi dezerterowi to jedno, ale narażenie życia niewinnych i pozbycie kapitana oraz podróżnych majątku to coś zupełnie z innej stajni. Spoza jego stajni.

Eryk odeskortował gawędziarzy do kapitana i czekał cierpliwie przy nadburcie, spoglądając to na jego kajutę, to na nocne morze. Gdyby coś poszło nie tak, był gotów walczyć na śmierć i życie. Nie spodziewał się problemów ze strony kapitana "Utilusa", bardziej martwili go łowcy. Musieli mieć jednak nadzieję, że oskarżeni o morderstwo nie będą dążyli do siłowego rozwiązania sporu. Bauer miał przy pasie sztylet, a pochwę od miecza zawiesił w połowie żeber, aby dyndając nie zdradziła faktu, iż jest uzbrojony. Luźny habit, delikatnie tylko przewiązany w pasie, przygarbiona sylwetka i podkurczone pod pierś dłonie - broń byłą nie do zauważenia. A on sam jako dziwak, czy też biedak, zależy kto patrzył, miał spokój.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline