Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2013, 07:07   #20
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację





Człowiek Jeziora z uszkodzoną nogą faktycznie nie mógł nawet ustać równo na nogach be zapierania się o skałę lub towarzysza. Pokręcił przecząco głową na pytanie Ogara. Pościg skończył się dla niego w tym momencie.

- Mistrzu Dwalinie, ja z nim zostanę tutaj i będziemy pilnowali w ukryciu wejścia. – zaproponował jeden z łuczników. Ten, który w podroży najwięcej czasu przebywał z trzymającym sie za kostkę mężczyzną. Musieli znać się bardzo dobrze.

Nie było to nierozsądne rozwiązanie. Wracać w pojedynkę ciężko by im było do samego Esgaroth, lecz do Pustelnika już o wiele łatwiej. Niechęć jednak tych młodych ludzi do towarzystwa starca w otoczeniu kości przeklętych Ludzi ze Wschodu była największą dla Esgarothczyków przeszkodą. Zostali więc w cieniu skalnej rozpadliny, na podwyższeniu, z zapasem wody, jedzenia oraz pełnymi kołczanami strzał. Choć z uszkodzoną nogą, to strażnik wedle słów Karla był bardzo przyzwoitym łucznikiem.










[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=HXx55V2DYbo[/MEDIA]

Zejście na dół, na początku było dosyć strome. Przy pomocy lin oraz wykorzystując popękania w skale, mały oddział zanurzył się pod ziemię. Im niżej tym ciemniej było i wkrótce blask słonecznego dnia zgasł jak wypalający się powoli knot. Otoczyły ich ciemności gdy znaleźli sie na dole, lecz wtedy odkryli, że tunel w pekniętej skale zaczyna łagodnie opadać sporą rozpadliną na południe. Korzystali z jednej pochodni tylko po to, aby reszta poza krasnoludem mogła nie skręcić sobie karków w ciemnościach.Po kilku minutach ostrożnego schodzenia po pochyłej powierzchni szerokiego na kilka metrów i na tyle samo wysokiego tunelu, znaleźli się na całkiem płaskim podłożu.

Przed nimi otwierała się naturalna jaskinia. Przypominała długą skrzynię a oni stali u progu jej krótszej ściany. Na podłożu zalegały okazjonalne głazy porośnięte mchem. Ściany były wilgotne i spływały po nich krople wody. Wzdłuż tunelu, pod ścianą z prawej strony, płynęła wąska wstążka strumyka.

Zgasili pochodnię, bo w oddali zobaczyli szarą smugę światła, które wpadało ze sklepienia szerokim snopem. To sprawiało, że w jaskinia nie była pogrążona w wiecznych ciemnościach za dnia, lecz można w niej było rozróżnić kontury ścian, głazów oraz sylwetki idących przed sobą ludzi.




Wszyscy musieli teraz oprzeć się na Dwalinie, które wzrok stał się teraz oczami wszystkich. W ścianach, po obu stronach było sporo zagłębień, po kilku próbach ich sprawdzenia, okazały się być tylko jamami i dziurami, w których mroku, kto wie, mogły czaić się wszelakie bestie ciemności. To świadomość napawała drażniącym uczuciem zagrożenia i lęku, co zaczęło objawiać się w niespokojnym, ciężkim nastroju milczącej procesji. Nikt jednak im nie przeszkadzał, ani nie znaleźli śladów obecności żadnej żywej istoty. Czarna, jakby gęsta przez brak fal woda strumyka, płynęła powoli niezmącona niczym rozlewające sie lustro w wydrążonym skalnym korytku. Sklepienie wisiało tu nad ich głowami zawieszone hen wysoko, kilkadziesiąt jeśli nie sto stóp nad ich głowami i to wraz z przepastną szerokością nadawało wrażenia olbrzymiej, otwartej przestrzeni. Potęgowane to było zapewne kontrastem do, jakże wąskiego w porównaniu, zejścia pod ziemię. W tunelu z rozpadlin wyłaziło wiele owadów i teraz oni mogli się poczuć jak drobne, odkryte jak na dłoni insekty, nieodsłonione w obliczu tak imponująco ogromnej groty.

Im bliżej źródła światła, tym jaśniej w pieczarze było i wkrótce, kiedy uszli dobrych kilkaset kroków, znaleźli się pod gołym niebem, którego błękit był dostrzegalny w małym otworze zapewne sporej szczeliny, lecz z ich punktu widzenia, niewiele większej od pnia drzewa. Widząc wyrastające niemal pionowo ściany komina można mieć było wrażenie znajdowania się na dnie studni patrząc w górę.

Ślady orków wyraźnie prowadziły dalej. Tutaj gobliny nie starały się maskować swego przemarszu tal jak na powierzchni i bez trudu, nawet w tak znikomym świetle, widać było ich przemarsz znaczony zdeptanymi darniami mchu i grzyba, który porastał zielonkawe przy oświetleniu skalne podłoże. Poszli dalej zagłębiając się w stopniowo ogarniającej ich znowu ciemności i tylko Dwalin nadal mógł rozróżniać trop. Uszli drugie tyle od źródła światła, co przebyli drogi zmierzając ku niemu i stanęli przed ścina w której czernił się otwór węższego tunelu, szerokiego na tylko kilka metrów, lecz wciąż wysokiego na kilkadziesiąt stóp.

Druga jaskinia niewiele różniła się od pierwszej. Cichy strumyk dalej wił sie czarną nitką z prawej strony, hala była mniej więcej tych samych kształtów a grota ciągnęła się prosto przed siebie bez zakrętów i odnóg. I tutaj również w oddali majaczył snop światła wpadający z góry, tym razem z lekkiego ukosa.

Zaraz po wychyleniu się ze skalnego łącznika Eingulf natychmiast powstrzymał wszystkich przed zagłębianiem się w jaskinię. Przywarli plecami do mokrej skały. Ogar w ciemnościach nakazał milczenie palcem wskazując w kierunku ich marszu i zrobił gest nasłuchiwania. Wszyscy wytężyli słuch lecz tylko Brann zdawał się dosłyszeć cokolwiek. Skorlsunn klęknął przy płynącym obok nich strumyku i nastawił ucha. Faktycznie. Z głębi groty woda niosła głosy. Skrzekliwe i ochrypłe. Pochyliła się i reszta ludzi wraz z krasnoludem.

- Słuchajcie mnie! Ja zobaczył go, to mam największy kawał, a wy szumowiny możecie czekać... – zawyrokował gardłowo ork.

- Oh, to tak dziękuje się mi i chłopakom za jego ustrzelenie... – skarżył się nieco wyższy, lecz również ochrypły głos, należący zapewne do goblińskiego łucznika.

- Ciesz się ze szczęścia... Byśmy tego nie znaleźli, to już miałem oko na twoje soczyste nogi... - odburknął. - Wara... Słuchać się...





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline