Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-09-2013, 11:54   #11
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Czasu nie było zbyt wiele, ale mimo tego udało się zebrać kilku twardych ochotników, którzy nie bali się ryzyka. Zresztą nie było to aż takie trudne, gdyż większości nie była obojętna śmierć chłopca. Było z nimi też kilku oddelegowanych strażników, których wartość bojowa mogła się bardzo przydać przy liczniejszym przeciwniku.

Gdy Ogar potwierdził że ślady wskazują na orków, Dwalin aż warknął ze złości. Cóż te pokraki robiły aż tak blisko miasta? Znaleziony dziwny ślad bosej stopy, spowodował tylko lawinę kolejnych pytań.

- Może chłopiec przypadkowo naszedł szpiega, który kontaktował się tu z tfu obrzydliwymi goblinami? - krasnolud podzielił się przemyśleniami z towarzyszami - Znaczyłoby to że szykuje się coś podłego. No nic, nie dowiemy się niczego jak będziemy tu tak sterczeć. Dalej Brannie prowadź zanim ślad ostygnie.
 
Komtur jest offline  
Stary 14-09-2013, 06:08   #12
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację








Wiele czasu upłynęło, dużo godzin umknęło, bo trop trudnym był w tym terenie a orki starały się nie ułatwiać sprawy. Wręcz maskowały swój przemarsz wybierając tak często jak się tylko dało skałki oraz kałuże stojącej wody. Otwarte wzgórza falowały w oddali, kiedy wreszcie trop wyprowadził ich z bagien. Fioletowo, zielono, pomarańczowe zbocza ciągnęły się wrzosowiskami jak okiem sięgnąć upstrzone samotnymi głazami, skałkami lub jakby zagubionym drzewem lub krzewem. Orki kierowały się teraz na wschód.



Ślady watahy wilków zostały przy Węgorzowym Stawie i tylko jeden warg lub basior kroczył przy orkach. Ilekroć już niemal byli jednomyślnie pewni, że zgubił się trop bosej stopy, to w najmniej oczekiwanym momencie Bran lub Ogar znajdowali jego odcisk. Ktokolwiek to był, szedł w tym samym kierunku po orczych śladach. W przeciwieństwie do goblinów właściciel tych odcisków nie tyle maskował swoją obecność co raczej zdawał się naturalnie nie zostawiać po sobie wiele.

Dwalin czuł się pewnie w okolicy. Niedaleko stąd, przez wrzosowiska ciągnął się stary szlak, jedyna droga łącząca okolice Miasta na Jeziorze z Żelaznymi Wzgórzami. Syn Ginnara przemierzał te tereny wielokrotnie służąc dla klanu jako goniec. Nie było jak okiem sięgnąć żadnych większych skupisk ludzkich. Sterczały za to przy zakrętach rzeki lub na wzgórzach szczątki po palisadach, obrośnięte trawą fundamenty domów i kamiennych murów z których nie ostał się dobrze osadzony kamień na kamieniu. Czasem przy szlaku stała opuszczona, okrągła chata z reperowanym dachem przez karawany, wędrowców, którzy zatrzymywali się w niej na nocleg na krasnoludzkim szlaku. Jedynie kozy z pokręconymi rogami o długiej, czarnej sierści zdawały się tam mieszkać na stałe. Pasły się w oddali umykając na widok ludzi.

Wieczorem w oddali przed nimi rozpoczynała się dolina o wysokich, choć łagodnych zboczach, dnem której prowadził trop. Ogar zobaczył w na wzniesieniu między rumowiskiem głazów wątłą nitkę siwego dymu, który tańczył w objęciach łagodnego wiatru. Wskazał ręką małemu oddziałowi to co łatwo było można pomylić z leniwą, rzadką mgłą wiszącą nad wrzosowiskiem. Trop orków wiódł prosto przez dolinę w stronę majaczącej na horyzoncie skalnej grani sterczącej ku niebu. Wyglądało na to, że gobliny łukiem ominęły owo tajemnicze miejsce wypatrzone przez Eingulfa.

Brann wypuścił się na przód. Reszta w milczeniu skradała się za nim. W końcu wszyscy dołączyli do leżącego na brzuchu zwiadowcy. Rumowisko głazów okazało się ruiną pochłoniętych przez naturę budowli, po których zostały osadzone w ziemi trzy menhiry. Pomiędzy nimi z nasypu ziemi i głazów porośniętych mchem, paprociami i wrzosami, sączył się siwy dym. Po bliższym przyjrzeniu Dwalin dojrzał norę, otwór między głazami o średnicy mniej więcej metra, nico wtulony w wysokie trawy i paprocie.

Nim zapadła decyzja co dalej, z czarnej dziupli w ziemi wyszedł na czworaka, podpierając się łokciami, starzec ubrany od stóp po ramiona w wysłużone zwierzęce skóry opięte rzemieniami i pasami. W dłoniach oburącz trzymał gliniany garniec. Gdy stanął na nogi, był słusznego wzrostu choć lekko przygarbiony wiekiem. Długie siwe włosy opadały nieskrępowane na ramiona a rzadka broda niczym u Gandalfa sięgała niemal pasa.

- Ten staruch mieszka w kopcu? – ze zgorszeniem szepnął strażnik Karl.

Starzec chlusnął zawartością z naczynia na uboczu za wyrastającym z pomiędzy wrzosów olbrzymim, ustawionym na sztorc głazem w pomiędzy kamienie i purpurowe kwiaty. Potem obróciwszy się na pięcie zawrócił z powrotem. Nim jednak zbliżył się do wejścia do nory odezwał się nieoczekiwanie głośno z akcentem prostych ludzi nie pasujących do wytrawnych stołów szlachty z Dali.

- To włazita do środka w końcu? Czy będzieta tam siedzieć cały dzień, jak śmierdzące czarne skrzydła, żebym czuł się szpiegowanym, eh? – zapytał marudnie nie obracając się.

Dwalin w mig pojął aluzję do Crebainów, dużych kruków z południa zamieszkujących pogórze Dunlandu.





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 14-09-2013, 20:30   #13
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Brann potarł dłonią brudną dłonią o policzek nieświadomie rozmazując na nim błoto. Pierwszy raz widział człeka, który mieszkał w kopcu niczym kret. Ubrany przedziwnie, dziwnie się zachowujący cudaczny staruch budził w Skorlsunnie sprzeczne uczucia.

- Khem... - odkaszlnął, by zwrócić uwagę nieznajomego. Nie było sensu się kryć po krzakach skoro starzec wiedział o ich istnieniu.- Dobry człowieku. Wy tu tak na odludziu sami mieszkacie?

Za odpowiedź musiało mu starczyć jedynie prychnięcie staruszka.

- Tak, też myślałem - odarł skonfundowany Brann.
Tropiciel zwrócił się do kamratów.

- To nie może być sługa Nieprzyjaciela. Przynajmniej tak mi mój nos mówi. Ciemne siły nie wybierają na sługusów powykręcanych artretyzmem, siwych antypatycznych i zgryźliwych staruchów. Nie sądzicie?

- Wejdę za dziadkiem i obejrzę tę jego norę od środka. Ktoś chętny?
- sprawdził jedynie jak nóż wychodzi z cholewy, gdy nieznajomemu harce były w siwej łepetynie i poszedł.
 
kymil jest offline  
Stary 20-09-2013, 20:43   #14
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Dwalin podobnie jak Brann udał się do kryjówki staruszka, by wybadać kto zacz. Wnętrze kopca skąpane było w ciepłym blasku na końcu krótkiego tuneliku. W okrągłej komnacie, którym było wnętrze kurhanu, dym unosił się wypełniając pomieszczenie na tyle, że drapiąc podniebienia pobudzał Dwalina i Branna do kaszlu.
Krasnolud przedstawił się, gdy tylko oczy przywykły do słabego światła w kopcu - Jestem Dwalin syn Ginnara.

Dziad jakby nie usłyszał przestawienia Dwalina mrucząc coś pod nosem obrócił się plecami do gości grzebiąc w fałdach futrzanego odzienia. Wyciągał z jego zakamarków wysuszone liście i zioła. W końcu zadowolony z ich ilości podreptał do kociołka depcząc kości ludzkiej szczęki.
- Wybaczcie kosteczki. – schyliwszy się podniósł spod nogi ludzkie szczątki i cisnął je za siebie.

Brann z Dwalinem dopiero teraz zauważyli, że na obrzeżach komnaty walają się liczne, bielejące ludzkie kości. Mimo wszystko to pomieszczenie miało dziwaczne przytulną atmosferę mimo oczywistego faktu bycia starożytnym grobowcem.
- Zgnili już za życia byli, przeklęty lud, ale krzywdy już wam nie zrobi. – wzruszył ramionami podążając za wzrokiem gości na kości. – Komu zaparzyć, hę? – wznosząc kociołek i popatrzył na Dwalina jakby coś sobie przypomniał. – Gdzie me maniery! Imię me Ifrey albo Larun-Fae-o-Rhaw jeśliby podać te pełne, choć sam nie słyszałem go wypowiadanego z innych ust od sam nie pamiętam jak dawna... Kim jesteście, hę?
-Jak już mówiłem jestem Dwalin, a to mój przyjaciel Brann- przedstawił się ponownie krasnolud - razem z ludźmi z Miasta nad Jeziorem idziemy śladem orków.
- Ach. Te małe dranie. Taaak. Cztery widzialem kilka dni temu. Tym mnie poczęstować chciały. - wyjał spod legowiska czarna strzale orczych plemion. - Zatruta. Ale nie podeszły. Odeszły w dolinie ku grani. - potrząsł głową. - Herbatki Dwalinie synu Ginnara?
- Wybacz ale nie przepadam za herbatą - khazad obawiał się że jest zatruta - Wśród orczych śladów znaleźliśmy odciski bosych stóp, nie wiesz kto może podążać za lub z nimi?
Dwalin nie chciał wyjawiać dziwnemu staruszkowi że szukają zabójcy, nie ufał mu ani o jotę.

Starzec wzruszył ramionami - Na buty orkom nie patrzyłem. Na boso jednak nie chadzają. - pokiwał głową i machnął ręką.
- A czemuż to te paskudy ominęły ten kurhan? - Dwalin próbował jakoś podejść Ifreya ale nie szło mu to zbyt dobrze - Czegoś się tu obawiają? Czyżby ciebie?
- Albo ich. - popatrzył po kościach.
- Hmm... czy bezpiecznie jest nocować tutaj, znaczy w dolinie? Zbliża się wieczór i przydałby się naszej drużynie odpoczynek.

- Ciasno będzie ale się pomieścimy. Jedna noc was ugoszczę Dwalinie choć herbaty nie pijasz... - mruknął pod wąsem starzec o elfim imieniu.

- Pozwól że pójdę po resztę - i czmychnął na zewnątrz. Chwilkę później relacjonował spotkanie całej ekipie pościgowej. Nie którym nie uśmiechało się nocować w grobowcu, ale krasnolud coś czuł że na zewnątrz kurhanu może być jeszcze gorzej niż w środku, więc starał się przekonać wszystkich by odpocząć w kryjówce dziwnego starca.
 
Komtur jest offline  
Stary 21-09-2013, 00:14   #15
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Podróż śladami była w miarę łatwa, tylko te niepokojące ślady bosych stóp. Któż to mógł być i czemu te ślady się pokrywały. Pytanie było o tyle ważne, że odpowiedź na nie całkowicie unikała Ogarowi. Mimo to kroczył śpiesznie wśród wzgórz wraz z towarzyszami, starając się dogonić orków, którzy mieli czelność zapędzić się aż tak daleko.

Z manowców myśli wyrwała go dopiero nitka siwego dymu, wychodziła z wzgórza, ale była tutaj całkiem nie na miejscu. Co prawda mijali cały czas pozostałości po osiedlach, których czas dawno przeminął, co więc robił tutaj dym, który przecież zawsze wiązał się z ogniem, a ten nie mógł unosić się ze środka wzgórza w naturalny sposób.

Zbadanie bliżej tajemniczej smugi dymu jeszcze bardziej pogłębiło tajemnicę. Kim był ten człowiek, który przedstawił się jako Ifrey mimo że nazywał się również Larun-Fae-o-Rhaw i kto do ciężkiego licha nadawał swojemu dziecku takie imię. Samo wnętrze również nie było zachęcające. Nie był do końca pewien co czuje na myśl o spaniu w kurhanie, aż za dobrze pamiętał historie o umęczonych duchach. W pamięci miał też jedno czy dwa zdarzenia, kiedy w ostępach Mrocznej Puszczy zdawało mu się że widzi twarz dawno zmarłego towarzysza.
- Kim byli ci, którzy zgnili za życia? - Zapytał z ciekawością Eingulf, starał się by przez jego głos nie przemawiała podejrzliwość. - Ja się skuszę na herbatę. - Miał nadzieję że nie będzie to jedna z pomyłek jakie zdarzyło mu się popełnić w życiu.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 24-09-2013, 07:47   #16
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację





Mały oddział pościgowy opuścił mieszkanie dziwacznego pustelnika i nic im z głowy nie spadło, choć i tak nie omieszkali wystawić wart. W nocy zaś przyszły sny i do przyjemnych nie należały. Tylko Dwalin spał snem sprawiedliwego puszczając przez sen siarczyste bąki. Leśnym Ludziom zaś i być może Esgarothczykom pod powiekami noc przyniosła obrazy ludzi ze wschodu. Krwiożerczych, dzikich, barbarzyńskiech i metodycznych w mordowaniu Ludzi Północy, paleniu wiosek, zakuwaniu w kajdany niewoli... Na pytanie Ogara Ifrey tylko zaśmiał sie bezgłośnie, jakby nie chciał psuć mu nocy i przepowiadać sennych majaków.

Mała dolina zakończona była potężną, widoczną z oddali potężną, a raczej przysadzistą, rozłożystą skałą. Ząb klifu wyrastał z łąk i ciągnął się ćwierć mili w każdym kierunku. Podejście do szarej skały pokryte było paprociami z w nierównościach terenu osadzone były oczka wodne, niczym wielkie kałuże lub małe stawy. Nad nimi unosiła się mgła a brzegi wodnych zbiorników podeszłe były trzęsawiskami. Gdzieniegdzie wyrastały z ziemi ostre, pojedyncze głazy.


Sam klif wysokim nie był. Liczył sobie może raptem pięć metrów a z nich tylko połowa wymagała jakiejkolwiek wprawy przy wspinaczce i użycia siły mięśni do tego przedsięwzięcia. Trop urwał się na skałach lecz wiadomym było, że gobliny musiały tędy przejść. Wdrapawszy się na szczyt klifu okazało się, że jest dosyć płaski, niczym pień po ściętym drzewie, tyle, że postrzępiony. Środkiem biegła dosyć szeroka, spękana, skorodowana upływem czasu, wiatru i deszczowej wody, skalna rozpadlina tonąca w mroku czeluści prowadzącej w głąb, w nieznane. Z rozpadlin pięły sie ku słońcu małe roślinki a nawet małe drzewo niedaleko szczytu, puściło korzenie i pokręcone wyginało się ku niebu ze stromej ściany kamiennego jaru czarnej dziury.

Wszystkim mężczyznom udało się wdrapać na płaski szczyt prócz jednego łucznika, który zleciał na dół i potłukł się, skręcił nogę.

Rozpadlina ciągnęła się raz szerszą raz węższą szparą a płaskowyż delikatnie wznosił się i zwężał jednocześnie. Leśni Ludzie z Dwalinem postanowili ruszyć wzdłuż dziury nasłuchując i szukając śladów obecności orków. Widok na okolice zapierał dech w piersiach. Dookoła rozciągały się pustkowia Królestwa Dali przykryte paprociami i wrzosowiskami. Daleko na południowym zachodzie widać było Długie Jezioro, jego błękit ciemniejszy był od nieba. Na horyzoncie tonęła w chmurach Samotna Góra. Dalej na południu brązowo-żółte plamy opisywały rozległe Długie Bagna, z których nie tak dawno wrócili i gdzie wkrótce skierują swe kroki z Balinem ku Mrocznej Puszczy.

Poszarpany klif kończył się popękaną, stromą skałą, która spadał w przepaść pod którą ciągnęły się rhovanińskie równiny. Z wnętrza skały tryskał mały wodospad rozbijając się na dole w sadzawce dającej początek strumykowi. Tutaj rozpadlina dzieląca ten kamienny monument natury niemal na dwie części opadała w głąb ziemi na tyle szerokim otworem, że przypominał on otwartą paszczę z poszarpanymi, ostrymi krawędziami robiącymi za kły. Teraz oglądając się za siebie i widząc skalną bruzdę, która wiła się jak blizna wiadomym było czemu Pustelnik nazwał na pożegnanie to miejsce Blizną. Świeże zadrapania mchu i grzyba na krawędzi zejścia do podziemi mówiły tropicielom, że ktoś od czasu ostatniego deszczu, który niechybnie obmyłby ten trop, schodził na dół.

Dwalin zobaczył wyryte w skale podobne antyczne znaki, jaki zdobiły kamienne słupy przy okrągłym kurhanie w którym mieszkał dziwaczny starzec. Nie była to mowa ani krasnoludów, ani elfów, ani starożytnych ludzi. Nadgryzione zębem czasu wciąż były widoczne tam, gdzie mech nie ich nie przykrył. Krasnolud spojrzał w dół i jego oczy widzące w mroku lepiej i dalej od ludzkich, nie dostrzegły w biegnącej w dół ukosem rozpadlinie żadnego ruchu. Zdawało mu się, że szczelina zakręca i po pewnym czasie niemal pionowe ściany zamieniają się w skale podłoże i sklepienie co sugerować mogły kości na dnie, tam gdzie już nie dochodził blask dnia od dobrych trzydziestu stóp.





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 26-09-2013, 20:50   #17
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Zagadkowy śmiech starca, stał się rano całkiem zrozumiały. Przeklęci ludzie wschodu, pomiot współpracujący z cieniem. Całą noc męczyły go koszmary, krwawe, okrutne, nie dające odpocząć w spokoju. Cieszył się że opuszczają to miejsce i nie do końca mógł zrozumieć czemu staruszek mieszkał w kurhanie. Co prawda okolica była wspaniała, dookoła porywające widoki i nikt nie przeszkadzał w łowach, ale dla Ogara nie byłyby to powody, dla których ktoś przy zdrowych zmysłach by tam zamieszkał. Tego rodzaju myśli tłukły się w głowie leśnego człowieka, gdy zmierzali rozpadliną przed siebie. Na chwilę oderwała go od tych przemyśleń potrzeba opatrzenia skręconej kostki łucznika, ale poza tym, brnął przed siebie próbując sobie przypomnieć wszelkie historie związane z ludźmi wschodu.

Przygryzając łodyżki ziół i patrząc pod nogi, odsiewał stare bajania i strachy na niegrzeczne dzieci, od opowieści, które mogły nieść ze sobą ziarno prawdy. Słudzy cienia, wrogowie Gondoru, wiecznie skryci za hełmem. Tchórze bojący się pokazać światu prawdziwego oblicza, mimo że w bitwie nie dawali pola i walczyli do upadłego. Leśni ludzie do tej pory pałali do nich nienawiścią, a w najlepszych przypadkach niechęcią. Polityka względem nich była prosta, najpierw strzelać, potem zadawać pytania, a jeśli nikt nie będzie w stanie na nie odpowiedzieć, bo wszyscy będą martwi, tym lepiej.

Szum wodospadu w oddali nieco ostudził rozpaloną rozmyślaniami o pladze ze wschodu głowę Eingulfa. Po kilkunastu minutach dotarli do stromego zakończenia klifu, nieco niewyspanemu Ogarowi przypominało ono zębiasty pysk czerwia, czyhający jedynie by go schrupać. Zdawało się jednak że ślady prowadziły w dół, w zaciemnioną krainę.
- Zdaje się że musimy tam zejść żeby za nimi podążyć. Dasz radę – Wyraził głośno swoje obawy, pytanie skierował do łucznika ze zwichniętą kostką. Nie miał na to zbytnio ochoty po ostatniej przygodzie z Wargulcami w roli głównej, ale nie widział innych opcji, a porzucenie teraz tropu równałoby się jedynie zmarnowaniu czasu jaki poświęcili na pościg. Zwyczajnie nie wchodziło to w rachubę.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 28-09-2013, 19:29   #18
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Na szczęście nie sprawdziły się obawy Dwalina co do intencji Ifreya i noc w kurhanie minęła spokojnie, przynajmniej dla krasnoluda. Wkrótce cały oddział ruszył dalej kierując się tropem orków. Droga nie była specjalnie uciążliwa, szczególnie dla doświadczonych podróżników, niestety nie wszyscy byli doświadczeni i jeden ze strażników podczas wchodzenia na klif skręcił nogę. To trochę komplikowało sprawę.

- Według mnie - Dwalin przedstawił swoją propozycję łucznikowi - powinieneś chłopcze wrócić się do pustelnika i poczekać tam na nas. Oczywiście samemu byłoby ci ciężko, więc któryś z kolegów powinien ci towarzyszyć.

Propozycja ta trochę osłabiała ich siłę uderzeniową, ale w tej sytuacji to chyba było najrozsądniejsze wyjście.

Szczelina na płaskowyżu nie wyglądała zbyt zachęcająco, zwłaszcza gdy Dwalin zobaczył stare znaki krwawego ludu. Tak czy siak krasnolud nie zamierzał rezygnować teraz z pościgu.

- No to w drogę, tylko tym razem ostrożniej. Nie chcemy kolejnej skręconej lub co gorsza połamanej nogi.
 

Ostatnio edytowane przez Komtur : 28-09-2013 o 19:57. Powód: literówki
Komtur jest offline  
Stary 01-10-2013, 19:12   #19
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Brann pochylił ku ciemnemu wąwozowi pragnąc przeniknąć otaczający go mrok.

- Mam złe przeczucia, Mistrzu Dwalinie, Ogarze - mruknął kompanom. - Musimy być czujni. Wiem co mówię, nie kraczę, tylko ostrzegam - poprawił instynktownie manierkę z wodą. Zachlupotała. Była prawie pełna. "Starczy na dwa dni" - bezwiednie uznał tropiciel.

- Orkowie widzą w ciemności lepiej od leśnych ludzi czy plemieniu z Esgaroth.

To mówiąc skierował swe kroki ku rozpadlinie.

- Blizna - wyszeptał Brann stąpając cicho jak stepowy kot obserwując początek mrocznego labiryntu - Na Arawa Potężnego, to zaiste celna nazwa.
 
kymil jest offline  
Stary 06-10-2013, 07:07   #20
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację





Człowiek Jeziora z uszkodzoną nogą faktycznie nie mógł nawet ustać równo na nogach be zapierania się o skałę lub towarzysza. Pokręcił przecząco głową na pytanie Ogara. Pościg skończył się dla niego w tym momencie.

- Mistrzu Dwalinie, ja z nim zostanę tutaj i będziemy pilnowali w ukryciu wejścia. – zaproponował jeden z łuczników. Ten, który w podroży najwięcej czasu przebywał z trzymającym sie za kostkę mężczyzną. Musieli znać się bardzo dobrze.

Nie było to nierozsądne rozwiązanie. Wracać w pojedynkę ciężko by im było do samego Esgaroth, lecz do Pustelnika już o wiele łatwiej. Niechęć jednak tych młodych ludzi do towarzystwa starca w otoczeniu kości przeklętych Ludzi ze Wschodu była największą dla Esgarothczyków przeszkodą. Zostali więc w cieniu skalnej rozpadliny, na podwyższeniu, z zapasem wody, jedzenia oraz pełnymi kołczanami strzał. Choć z uszkodzoną nogą, to strażnik wedle słów Karla był bardzo przyzwoitym łucznikiem.










[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=HXx55V2DYbo[/MEDIA]

Zejście na dół, na początku było dosyć strome. Przy pomocy lin oraz wykorzystując popękania w skale, mały oddział zanurzył się pod ziemię. Im niżej tym ciemniej było i wkrótce blask słonecznego dnia zgasł jak wypalający się powoli knot. Otoczyły ich ciemności gdy znaleźli sie na dole, lecz wtedy odkryli, że tunel w pekniętej skale zaczyna łagodnie opadać sporą rozpadliną na południe. Korzystali z jednej pochodni tylko po to, aby reszta poza krasnoludem mogła nie skręcić sobie karków w ciemnościach.Po kilku minutach ostrożnego schodzenia po pochyłej powierzchni szerokiego na kilka metrów i na tyle samo wysokiego tunelu, znaleźli się na całkiem płaskim podłożu.

Przed nimi otwierała się naturalna jaskinia. Przypominała długą skrzynię a oni stali u progu jej krótszej ściany. Na podłożu zalegały okazjonalne głazy porośnięte mchem. Ściany były wilgotne i spływały po nich krople wody. Wzdłuż tunelu, pod ścianą z prawej strony, płynęła wąska wstążka strumyka.

Zgasili pochodnię, bo w oddali zobaczyli szarą smugę światła, które wpadało ze sklepienia szerokim snopem. To sprawiało, że w jaskinia nie była pogrążona w wiecznych ciemnościach za dnia, lecz można w niej było rozróżnić kontury ścian, głazów oraz sylwetki idących przed sobą ludzi.




Wszyscy musieli teraz oprzeć się na Dwalinie, które wzrok stał się teraz oczami wszystkich. W ścianach, po obu stronach było sporo zagłębień, po kilku próbach ich sprawdzenia, okazały się być tylko jamami i dziurami, w których mroku, kto wie, mogły czaić się wszelakie bestie ciemności. To świadomość napawała drażniącym uczuciem zagrożenia i lęku, co zaczęło objawiać się w niespokojnym, ciężkim nastroju milczącej procesji. Nikt jednak im nie przeszkadzał, ani nie znaleźli śladów obecności żadnej żywej istoty. Czarna, jakby gęsta przez brak fal woda strumyka, płynęła powoli niezmącona niczym rozlewające sie lustro w wydrążonym skalnym korytku. Sklepienie wisiało tu nad ich głowami zawieszone hen wysoko, kilkadziesiąt jeśli nie sto stóp nad ich głowami i to wraz z przepastną szerokością nadawało wrażenia olbrzymiej, otwartej przestrzeni. Potęgowane to było zapewne kontrastem do, jakże wąskiego w porównaniu, zejścia pod ziemię. W tunelu z rozpadlin wyłaziło wiele owadów i teraz oni mogli się poczuć jak drobne, odkryte jak na dłoni insekty, nieodsłonione w obliczu tak imponująco ogromnej groty.

Im bliżej źródła światła, tym jaśniej w pieczarze było i wkrótce, kiedy uszli dobrych kilkaset kroków, znaleźli się pod gołym niebem, którego błękit był dostrzegalny w małym otworze zapewne sporej szczeliny, lecz z ich punktu widzenia, niewiele większej od pnia drzewa. Widząc wyrastające niemal pionowo ściany komina można mieć było wrażenie znajdowania się na dnie studni patrząc w górę.

Ślady orków wyraźnie prowadziły dalej. Tutaj gobliny nie starały się maskować swego przemarszu tal jak na powierzchni i bez trudu, nawet w tak znikomym świetle, widać było ich przemarsz znaczony zdeptanymi darniami mchu i grzyba, który porastał zielonkawe przy oświetleniu skalne podłoże. Poszli dalej zagłębiając się w stopniowo ogarniającej ich znowu ciemności i tylko Dwalin nadal mógł rozróżniać trop. Uszli drugie tyle od źródła światła, co przebyli drogi zmierzając ku niemu i stanęli przed ścina w której czernił się otwór węższego tunelu, szerokiego na tylko kilka metrów, lecz wciąż wysokiego na kilkadziesiąt stóp.

Druga jaskinia niewiele różniła się od pierwszej. Cichy strumyk dalej wił sie czarną nitką z prawej strony, hala była mniej więcej tych samych kształtów a grota ciągnęła się prosto przed siebie bez zakrętów i odnóg. I tutaj również w oddali majaczył snop światła wpadający z góry, tym razem z lekkiego ukosa.

Zaraz po wychyleniu się ze skalnego łącznika Eingulf natychmiast powstrzymał wszystkich przed zagłębianiem się w jaskinię. Przywarli plecami do mokrej skały. Ogar w ciemnościach nakazał milczenie palcem wskazując w kierunku ich marszu i zrobił gest nasłuchiwania. Wszyscy wytężyli słuch lecz tylko Brann zdawał się dosłyszeć cokolwiek. Skorlsunn klęknął przy płynącym obok nich strumyku i nastawił ucha. Faktycznie. Z głębi groty woda niosła głosy. Skrzekliwe i ochrypłe. Pochyliła się i reszta ludzi wraz z krasnoludem.

- Słuchajcie mnie! Ja zobaczył go, to mam największy kawał, a wy szumowiny możecie czekać... – zawyrokował gardłowo ork.

- Oh, to tak dziękuje się mi i chłopakom za jego ustrzelenie... – skarżył się nieco wyższy, lecz również ochrypły głos, należący zapewne do goblińskiego łucznika.

- Ciesz się ze szczęścia... Byśmy tego nie znaleźli, to już miałem oko na twoje soczyste nogi... - odburknął. - Wara... Słuchać się...





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172