Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2013, 15:44   #146
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Festag, 32 Nachhexen
Noc


Mężczyźni weszli do rury ściekowej, pochylając się i próbując zwalczyć nudności, które pojawiły się zaraz po tym, jak wzięli głębszy oddech. Mimo, że deszcz wydawał się zmywać większość syfu do rzeki, to lata użytkowania tej rury przez obie garbarnie sprawiły, że przesiąkła ona smrodem zupełnie. Nawet przyzwyczajeni do zapachów doków, a nawet kanałów, z trudem powstrzymali zawartość żołądka w środku. Przynajmniej dwaj z nich, Klaus bowiem nie dał rady i zatrzymał się na chwilę, wymiotując gwałtownie.

W środku było ślisko. Nisko. Ciasno. Nie było mowy o solidnym zamachu mieczem. Idący z przodu Ekhart musiał uważnie badać teren przed sobą, czując jak rura kieruje ich coraz bardziej w dół, głęboko zakopana pod ziemią musiała mieć w końcu odpowiedni kąt nachylenia. Nie było mowy o biegu. Ciemności rozpraszała wyłącznie niesiona przez Almosa pochodnia, a wkrótce otoczyła ich także cisza, gdy deszcz przestał być prawie słyszalny. Przeszli może ze dwadzieścia metrów, kiedy dostrzegli, że rura została w jednym miejscu zniszczona i ktoś przekopał się dalej, pozostawiając jednak tylko wąskie przejście, przez które należałoby się przeczołgać, gdyby chcieli dostać się do środka.

Oświetlając przejście pochodnią doszli do wniosku, że przewężenie jest krótkie, ma może metr długości. Dalej znajdowało się jakieś pomieszczenie, lecz szczegóły umykały im oczom. W pewnej chwili usłyszeli jakiś stłumiony głos, błyskawicznie cofając się od przejścia. Poczuli jak coś nienaturalnego przepływa przez ich ciała, które nagle stały się zimne jak lód. Ważniejszy okazał się jednak fakt, że trzymana przez koczownika pochodnia nagle zadrgała i zgasła.
Dobiegł ich złowieszczy chichot. Ciemność i ciasnota sprawiła, że nawet nie potrafili powiedzieć skąd.


Hanna ruszyła biegiem, kierując się światłem latarni. Najbliższy garnizon straży był oddalony od doków, lecz biorąc pod uwagę, że jej towarzysze ścigali powód tutejszych zaginięć i zabójstw, jej samotna wycieczka nie była aż tak niebezpieczna. Zwłaszcza, gdy nie niepokojona opuściła teren doków. Deszcz ciągle lał się z nieba strumieniami, co utrudniało zarówno dostrzeżenie, jak i usłyszenie patroli. Ta pogoda mogła również sprawić, że było ich mniej. Wiadomo jak to jest. Gdy czegoś się nie widzi…
Zdążyła się już zmęczyć, gdy nagle wypadając zza kolejnego zakrętu, prawie wpadła na pięcioosobową, podobnie jak i ona zmokniętą, grupę strażników. Na jej szczęście, bo byli to także pierwsi ludzie, których dostrzegła w ogóle, może dlatego, że nieśli latarnie. Dwóch z nich wycelowało w nią kusze. Długi płaszcz nie pozwalał dostrzec nic pod nim.
- Stać! Kim jesteś, pokaż się! - krzyknął oficer, z dłonią na gałce miecza.


Pierwsze co oświetliła latarnia, gdy weszli z nią do garbarni, były ślady błota i krwi, a kilka kroków dalej - również nieruchome ciało paskudnego stworzenia. Ciężko było określić czym było, choć najbardziej pasowałoby słowo "mutant". Nie skaven, mimo, że żadne z nich nigdy takiego nie widziało na żywo w świetle dnia. Ten tutaj bowiem przypominał człowieka - mimo przygarbienia, wystających przednich zębów czy szczeciny pokrywającej całe ciało. Mocno umięśniony, z długimi pazurami, musiał być jakąś niewyobrażalną i odrażającą hybrydą. Teraz był martwy, a obok jego ciała leżała zakrzywiona szabla, której ślady użycia widzieli już jakiś czas temu, badając ciało zabitego rzezimieszka.

Drugim, co rzucało się w oczy, był wielki stół i leżące na nim ciało. Zimne, przemoczone i martwe, co szybko się okazało po sprawdzeniu. Cios w głowę, który otrzymał młody chłopak, był śmiertelny. Prawdopodobnie cokolwiek robiono z sercami tych ludzi, nie wymagały one wyrywania ich z żywych ofiar. Do tego się jeszcze nie zabrano. Irmina rozpoznała wreszcie młodzieńca. To był Fritz Flink, złodziejaszek, który próbował okraść Hannę. Cóż, teraz już na pewno nikogo nie okradnie. Hans obszedł jeszcze pomieszczenie, znajdując na ziemi metalową gwiazdkę, identyczną do tej, którą znaleźli w kanałach.

Thomas w tym czasie schodził powoli do piwnicy. Teraz w czasie deszczu, woda w niej sięgała prawie do kolan i może nawet unosiła się jeszcze. Mimo tego, "malunki" na ścianie przetrwały, umiejscowione wystarczająco wysoko. Akolita szybko doszedł do wniosku, że niewiele się tu zmieniło, a samo pomieszczenie było puste. Już miał odejść, gdy dostrzegł kilka świeżych znaków, wyglądających na niedokończone. Nic mu nie mówiły, ale przyglądając się bliżej, uznał, że różnią się nieco kolorem. Prawdopodobnie miały zostać dokończone po usunięciu serca z ciała nowej ofiary.
 
Sekal jest offline