Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2013, 21:34   #124
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Dostanie się w krzyżowy ogień dwóch walczących stron zwykle kończyło się wyjątkowo gównianą sytuacją. Ci z meczetu zdaje się, że mieli za bardzo wbite do łbów, by trzymać się celów zamiast ganiać za kilkoma białasami. I dobrze. Tutejsza amatorka była wygodna, pomijając słabsze chwile, jakie zdarzyło się najemnikom mieć w Mogadiszu. Odetchnął widząc Foxa i Blue i zarządził natychmiastowy wymarsz. Jeanne stała się lekkim kłopotem, Kane wolał ją jednak taką zamiast histeryzującej baby. Ciekawe czy pamiętała ostrzeżenie, bo ciężko byłoby mu przełknąć podobny wybryk jak z Ghedim.
Meczet pojawił się w zasięgu wzroku. Niewiele później wiedzieli o ludziach w środku, a Irlandczyk podjął decyzję o dalszym działaniu.

- Myślę, że jestem w stanie wejść do meczetu głównym wejściem - powiedziała Shade - potem przejdę na tyły. Spróbuję oczyścić po cichu drogę i otworzyć tamte drzwi od środka. Skoro zamknęli je z powrotem nie powinno się tam kręcić zbyt wielu przeciwników.
Kane wysłuchał propozycji Shade. Rozsądnej i cichej. Popatrzył na meczet i pokręcił głową.
- Za bardzo łażą, trzeba ich wyeliminować. Jak otworzysz drzwi to i tak coś zauważą. Proponuję wysadzić przednie i tylne wejście, najpierw te pierwsze. Wig, masz trochę ładunków. Ty i Fox, trzymając kobiety bezpiecznie za sobą, otworzycie ogień z daleka. Ja i Shade wejdziemy od tyłu. Skoro są tam skomplikowane drzwi, potrzebujemy trochę spokoju. Z żywymi bambusami w środku go nie otrzymamy. Chyba, że macie lepszy pomysł na pozbycie się problemu.
- Obawiam się, że jeśli zaczniemy atakować bezpośrednio wezwą posiłki i będziemy musieli prowadzić regularną wojnę - odpowiedziała najemniczka. - Myślałam raczej o wejściu po cichu.
- Jest środek dnia, kurz po bitwie jeszcze nie opadł, ciągle są czujni - Fox skrzywił się nieco. -. Ciężko będzie tak po prostu przejść niezauważonym. Może trzeba odwrócić ich uwagę? Solidny wybuch w okolicy i zasłona dymna gdzieś obok, dla zmyłki?
Kane potarł swój coraz dłuższy zarost, słuchając towarzyszy. Już z wyrazu jego twarzy było widać, że się nie zgadza.
- Co wam da, że wejdziemy cicho? Zgadzam się, że Shade na zapleczu da nam przewagę. Zresztą może również zapobiec wezwaniu posiłków, w co i tak wątpię. Są na obcym terenie, grupy są rozproszone i mają inne cele. Gdy nawet wejdziemy tam po cichu, będziemy potrzebować czasu. Blue, ile to może trwać? - rzucił pytanie do hakerki, jedynej tu zdolnej otworzyć coś takiego. - Skoro oni łażą w te i wewte, zorientują się. Należy ich wyeliminować. Cholera wie co znajduje się za drzwiami, może tylko opróżnione z całego sprzętu pomieszczenie. Wywabienie ze środka to dobry pomysł, na otwartym terenie łatwiej ich wystrzelać - O'Hara bardzo jasno przedstawiał swoje stanowisko.
- To nam da, że może nie będziemy musieli walczyć ze wszystkimi tutaj - odpowiedział Fox, wskazując ręką na meczet. - A nie wiemy, ilu ich jest i jak szybko mogą sprowadzić posiłki. Przeciwko wybiciu kilku Arabusów jako takim nic nie mam, z chęcią urządzę tutaj odstrzał, jak będzie trzeba. I Wig chyba też - spojrzał z ukosa na towarzysza.
- Tak na marginesie, gdzie nasz dzikus? Dostał kulkę jednak? Od swoich może?

Wig wzruszył ramionami, zdejmując swój plecak i wygrzebując z niego małe kostki ładunków wybuchowych.
- Zwiał przy tym całym zamieszaniu. Wolałem nie strzelać, by nie przyciągać uwagi. Wejścia można wysadzić, nie jest to problem. Przy tych wszystkich wybuchach tutaj wątpię za to, by kolejny wyciągnął z tego meczetu kogokolwiek.
Blue, wyglądająca niewiele lepiej od Jeanne, choć ona nie płakała - bardziej wyglądała na niezwykle zdeterminowaną - spojrzała na O'Harę dość beznamiętnie.
- Nie mogę tego określić. Jeśli to mocne zabezpieczenia, może to potrwać nawet kilka godzin. Lub kilka minut.
- Wysadzenie drzwi może być niezłym pomysłem. - Valerie szybko przestawiła się na zmiany planu - Tak samo jak kilka granatów w środku meczetu. Tam jest galeria z której można je zrzucić. Jeśli decydujemy się na odbicie całego meczetu musimy to zrobić szybko i sprawnie, uderzając jednocześnie w kilku miejscach. Ja zrobię zamieszanie od środka, wy zajmijcie się drzwiami.
Najemniczka wyjęła z plecaka, który jakimś cudem Wigowi udało się uratować z całego zamieszania, pistolet maszynowy i wsunęła go z tyłu pod kostium zamiast beretty. Do kieszeni upchnęła kolejne granaty i dwa zapasowe magazynki oraz tłumik. Noże miała cały czas przy sobie. Była gotowa do akcji.
- Dobra, ja biorę te bliższe wejście - zadeklarował Fox. - Brakuje komuś granatów? Moja noga to problem, nie będę teraz zbyt mobilny. Pewnie będziecie mieli lepszą okazję, by ich użyć, mogę się podzielić. Przy sobie mam dwa zaczepne, jeden hukowo-błyskowy i jeden EMP. Ten ostatni raczej nie będzie teraz potrzebny, chyba że zabezpieczenia tych drzwi wewnątrz da się tak “wyłączyć”… - Raver wzruszył ramionami.
- Granaty zaburzają percepcję - Kane szybko narysował na piasku kwadrat przedstawiający meczet. - Ja wchodzę od tyłu. Wig, daj mi tyle c4 ile potrzeba do rozwalenia drzwi i powiedz gdzie przyczepić. Shade może podłożyć ładunki przy głównym wejściu, w drodze do środka. Zaczynamy na jej sygnał. Fox, razem z Peterem zostajecie na zewnątrz. Znajdźcie sobie dobre miejsce po przeciwnej stronie ulicy. Opadnie pył z wejścia to strzelacie we wszystko co się rusza, a po wyczyszczeniu ruszacie do środka. Jak twoja noga, Raver? - spytał snajpera, przenosząc spojrzenie na kobiety. - Blue zostajesz z Felixem, Jeanne z Peterem. Val, granaty to dobre na początek, potem koncentrujesz się na tych z krótkofalówkami lub holofonami. Pytania?
 
Widz jest offline