Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2013, 00:49   #126
Cybvep
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
Motorem było znacznie łatwiej manewrować po ciasnych uliczkach Mogadiszu niż ciężarówką, przybyli więc stosunkowo szybko i bez większych przeszkód. Ze względu na nowy środek transportu epizod z pojemnikiem został jednak zamknięty nagle, w mało satysfakcjonujący sposób, bez rozwiązania kwestii jego zawartości i przeznaczenia. To od informacji zdobytych przez Blue będzie zależało, czy cała wyprawa do magazynu nie była stratą czasu. Tymczasem w centrum zainteresowania całej grupy znalazł się meczet. Meczet pełen Arabusów. Fox od pewnego czasu miał wrażenie, że gdzie nie pójdzie, to Araby. Nikt nie sprawiał tyle problemów co oni.

Byli już w pobliżu budynku, zatrzymując się w miejscu, które było równie dobre na szybką naradę co każde inne. Felix miał jednak dodatkowy problem. Spojrzał na swoją zranioną nogę. Pocisk czy odłamek, sam nie był w sumie w stanie tego określić, trafił w słabo chronioną przez pancerz łydkę. O szybkim bieganiu może na razie zapomnieć tak czy siak, ale warto by ranie przyjrzał się ktoś, kto się zna na tym lepiej niż Fox... którego wiedza w tej dziedzinie ograniczała się do dość żałosnego minimum. Pech sprawił, że Jeanne wyglądała gorzej niż kiedykolwiek. Nie chodziło o to, że panikowała. Po prostu nie bardzo kontaktowała. Kolejny urok zabierania ze sobą cywili za misje... Spróbować jednak mógł. Podszedł więc do trzymającej się bardzo blisko Petera biolożki, położył jej rękę na ramieniu i potrząsnął nieco, próbując zwrócić na siebie jej uwagę.
- Hej, hej - zaczął nieco uniesionym głosem. - Jeanne - dość nietypowo zwrócił się do niej po imieniu, patrząc przy tym prosto w oczy - pomożesz mi z tym? - Najemnik wskazał na chronioną nagolennikiem nogę, obracając ją tak, by widać było miejsce, gdzie oberwał. Z pewnością jakieś bodźce zewnętrzne docierały do Øksendal, bo nawet obróciła głowę w stronę Ravera. I na tym cała jej reakcja się zakończyła. Puste, wystraszone oczy spoglądały gdzieś poza sylwetkę mężczyzny. Fox spojrzał na Wiga i pokiwał głową. Trudno, nic z tego teraz nie będzie.

Plan wykreował się całkiem sprawnie, choć za długo pracować nad nim i tak nie mogli, bo sytuacja w strefie była dynamiczna. Zanim Raver doszedł na swoje stanowisko i całkowicie skupił się na zadaniu, jedna sprawa, o której właśnie się dowiedział od Petera, nieustannie krążyła mu w myślach, irytując. Ghedi. Skurwiel nawiał. I może narobić im kłopotów.

Snajper widział, jak drzwi do meczetu rozstały rozsadzone z hukiem. Na to czekał, podobnie jak Wig, ale z powodu całego zamieszania widoczność była z dupy. Lunety ich karabinów wycelowane były dobrze, lecz tylko strzelanie przez otwór drzwiowy miało realny sens, jeśli nie miało się ckm-u. A przez niego widzieli tylko sylwetki. Kilka poruszających się postaci. Nie dało się nawet określić, czy faktycznie są uzbrojeni. Peter pokazał ile to dla niego znaczy, pociągając za spust. Fox zrobił to samo, waląc w inne widmo. Przez chwilę szukał kolejnych celów, lustrując zadymione wnętrze meczetu w lunecie. Następnie skierował swoją uwagę na minaret. Jakiś dzikus mógł coś tam kombinować, pozycja potencjalnie była dobra. Nie chciał przypadkiem zostać trafionym przez zabłąkaną kulę. Z racji na swoją nieszczęsną nogę, będzie musiał iść pierwszy, podczas Wig będzie go krył.
 
Cybvep jest offline