Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2013, 04:24   #435
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Tym razem walka poszła zupełnie inaczej niż w przypadku zjawy. Najwyraźniej świadomie lub nie, powrót do podmroku wyostrzał drowie zmysły, które powracały do trybu w jakim niegdyś pracowały cały czas. Dzięki temu kiedy udało się odpowiednio zareagować na pojawiające się zagrożenie i kiedy wąż szykował się do ataku Dirith był już uzbrojony i gotowy do odpowiedniej obrony. Kilka szybkich zwodów i przeciwnik dał się naprać i zaatakował dokładnie tam gdzie drow chciał. Obok niego i w zasięgu miecza, którym zadał dość obszerne cięcie z jednoczesnym obróceniem się aby lepiej wycelować. Dodatkowo w końcowej facie ciosu zdążył przyłożyć do rękojeści drugą rękę. Może i nie mógł złapać za rękojeść miecza bo trzymał w niej sztylet, ale samo ułożenie ręki jakby uderzał oburącz na pewno nieco wzmocniło cios. Może to potwierdzić każdy potrafiący walczyć jakąkolwiek bronią. Odpowiednie ułożenie ciała to absolutna podstawa do zadania silnego ciosu. Inaczej nie jest to cios tylko machnięcie jakimś patykiem. A cięcie które wyprowadził Dirith było zdecydowanie mocne i poparte odpowiednim zwrotem co pozwoliło oddzielić głowę węża od reszty ciała bez większych problemów i za pierwszym razem. Potem wystarczyło już tylko szybko rzucić okiem wokół aby upewnić się, że nie ma więcej przeciwników i obserwował jak łeb kończy odbijać się od ziemi a ciało wije się jeszcze w ostatnich skurczach.
Wszystko odbyło się dość cicho, a na pewno nie głośniej niż jakikolwiek inny atak tego zwierzęcia. Jakby walka trwała dłużej, to pewnie mogła zwrócić czyjąś uwagę. Jednak z uwagi na to jak gwałtownie się zakończyła nawet jeśli ktoś coś usłyszał, prawdopodobnie pomyśli, że ktoś właśnie został zaskoczony przez węża i stał się jego posiłkiem. Ot pewnie jakiegoś sąsiada mniej, czas wrócić do rozgryzania co jest nie tak w tunelu, z którego dobiegały wcześniej błyski i z którym nadal coś jest nie tak.
Swoją drogą zastanawiające było, że mieszkańcy nadal zdawali się być nim zainteresowani. Czyżby któreś z dobrze im znanych zwierząt spłoszone błyskami sprawiało więcej kłopotów niż zwykle? Kto wie, równie dobrze mogło to być coś jeszcze innego, jednak póki ich uwaga była skupiona na tunelu były większe szanse na pozostanie niezauważonym. Dlatego po schowaniu broni trzeba było skorzystać z przedłużającej się okazji i kontynuować ostrożne przemykanie kolejnymi uliczkami prowadzącymi gdzieś w ogólnym kierunku ruin. Bez mapy nie było wiadomo które z uliczek są ślepe oraz prowadzą dokładnie tam gdzie zamierzał iść, jednak nie na darmo wychował się w drowim mieście, które jest pełne podobnych uliczek. Wystarczyło trochę uwagi, odpowiednio ciche stawianie stóp i dalsza podróż szła gładko. Zaowocowało to w dotarciu do ruin wyglądających na elfickie i częściowo drowie.
Wyglądały one również na mało używane i unikane. Nie zmniejszyło to jednak uwagi drowa, tylko nieco ją zwiększyło. Skoro mieszkańcy miasta unikają którejś z jego części to na pewno musi być ku temu jakiś dobry powód. Dlatego szukając wspomnianego budynku nadal uważnie nasłuchiwał otoczenia i rozglądał się po nim zwracając szczególną uwagę na wszelkie drowie pismo i zapamiętując je. Po pewnym czasie zaczął się zastanawiać, czemu miał problemy z Irrlynem i musiał zmienić sie w tygrysołaka żeby mu w końcu przyłożyć. Sądząc po tych ruinach i pracy jaką ewidentnie włożył w upodobnienie ich do drowiego miasta, musiał najprawdopodobniej stać się lepszym rzeźbiarzem i kamieniarzem niż wojownikiem. Może faktycznie pobyt na powierzchni trochę go stępił? Dirith nie zamierzał jednak zastanawiać się nad tym zbyt długo, bo po raz kolejny jego zmysły poinformowały go o obecności innej istoty.
Tym razem jednak Nie zostali zaatakowani. Cokolwiek to było siedziało w swojej norze i obserwowało intruzów na swoim terenie. Z pewnością oceniało do tego czy walczyć, uciekać, czy czekać oraz jak niebezpieczni są niepowołani goście. Wejście do nory nie wyglądało na największe, jednak to nie zmienia faktu, że to zwierze może nie być groźne. W końcu mieszkańcy miasta unikali ruin, i równie dobrze właśnie to coś mogło być za to odpowiedzialne. Co prawda jeszcze mógł do tego przyłożyć rękę Irrlyn, jednak Dirith nie zamierzał tego potencjalnego niebezpieczeństwa ignorować.
- Świetnie, tylko kolejnego gath'zre nam brakowało... - stwierdził spokojnie i w bezpiecznej odległości schylił się i zajrzał ostrożnie do leża. Była możliwość, że zwierze odbierze to za atak i gwałtownie wypełznie, dlatego był gotowy aby w każdej chwili uformować z Tysiąca Ostrzy miecz i zacząć się bronić. Postarał się też użyć infrawizji, żaby przy odrobinie szczęścia rozpoznać z czym ma do czynienia czy to po zapachu, czy to po śladach mogących emanować ciepłem jeśli nie udałoby mu się zobaczyć co kryje sie w dziurze.
- Przypilnuj na chwilę tej nory. - rzucił do Kiti zamierzając znaleźć odpowiednio duży kamień do zastawienia jej przynajmniej w części. Dzięki temu istota wpierw musiała by się go pozbyć przed wyjściem, co z kolei najprawdopodobniej by usłyszał i odpowiednio wcześnie mógł reagować. Nie zamierzał jednak atakować pierwszy. Po pierwsze nie wiedział jeszcze z czym ma do czynienia, a po drugie kto wie czy to jest tylko jedno zwierze. Sądząc po rozmiarze wejścia mogło nie być zbyt duże, więc aby odstraszyć mieszkańców albo musiało być bardzo wredne, albo liczniejsze niż jeden osobnik. Prawdopodobnie to nory tego czegoś mogły prowadzić jeszcze inne wejścia, jednak zastawiając jedno przynajmniej będzie można usłyszeć kiedy go używa. Kiedy wejście było już przesłonione rozejrzał się jeszcze za mniejszymi kamykami lub żwirem, które dodatkowo porozrzucał trochę przed wejściem. Zawsze to kolejna rzecz, która może zaskrzypieć pod łapami gospodarza i ostrzec kiedy wychodzi z nory aby przywitać nieproszonych gości.
- Szkoda tylko, że pewnie nie potrafi gadać, bo wskazówki tamtego ibilitha można o kant zethe potłuc... - stwierdził mając zupełnie inne wyobrażenie niewielkiego budynku jak to określiła zjawa. Może w porównaniu z budynkami posiadanymi przez największe drowie domy z potężniejszych miast, które często były wkomponowane w potężne i wielkie stalagnaty, ruiny z dość dużych stawały się niewielkie. W tym jednak wypadku były one dość spore i przeszukanie ich zajmie sporo czasu. A jeśli to nie przyniesie rezultatu, odkopywanie wszelkich gruzów zajmie jeszcze więcej czasu i tym razem już na pewno zwróci czyjąś uwagę. Dirith zabluźnił więc i zastanowił się jak podejść do tego tematu. Można było spróbować wejść gdzieś wyżej i ocenić dokładniej wielkość ruin i przy okazji zostać zauważonym, oraz można też było stracić sporo czasu na porządne ich przeszukanie. Można też było porwać któregoś z lokalnych mieszkańców i spróbować wyciągnąć od niego informacje o ruinach, jednak skoro mało kto do nich zagląda, to pewnie znalezienie odpowiedniego delikwenta nie będzie łatwe. Nie wspominając już o tym, że najprawdopodobniej zostałby zauważony, lub krzyki informatora na pewno zostałyby usłyszane. Oczywiście przy założeniu, że ów informator będzie jeszcze znać elfi, drowi lub wspólny język... Z trojga złego solidne przeszukanie zdawało się być najlepszym wyjściem. Może nie było najszybszym, jednak operując na terenie wroga najważniejsze jest pozostanie w ukryciu.
- Szlag... no to czas stracić sporo czasu na porządne przeszukanie tej rudery... miejmy tylko nadzieję, że nie będziemy musieli tych ruin przekopywać... - powiedział rozglądając się za dobrym i charakterystycznym miejscem z którego można by było rozpocząć dokładne przeszukiwanie wszelkich budynków i pomieszczeń wyglądających na ruiny. - Chyba, że masz jakiś lepszy pomysł. Może oprócz modlenia się do Lolth, Bieli czy czegokolwiek innego o mapę, bo na to są pewnie małe szanse, choć taką mapą bym nie pogardził.
Dirith rozejrzał się jeszcze po okolicy po czym zaczął poszukiwania. Zamierzał przeszukiwać pomieszczenie po pomieszczeniu. Może i będzie to trwać sporo czasu, jednak lepsze to niż zostanie zauważonym przez mieszkańców. Wystarczy, że jakieś miejscowe zwierze już ich wywęszyło i pewnie tylko czeka na okazję do przepędzenia ich. A to mogło być głośne, co było mu zdecydowanie nie na rękę. Dlatego im szybciej się upora z poszukiwaniem, tym mniej będzie kłopotów. Aby wiedzieć które pokoje już przeszukał zamierzał co jakiś czas układać z gruzów i kamyków małe piramidki. Wystarczyły cztery kamyki w odpowiednim miejscu i było już wiadomo gdzie szukał. Co prawda odłamków było sporo, jednak leżały one w zupełnym nieładzie, więc ułożone w małą piramidkę zdecydowanie rzucały sie w oczy uważnego obserwatora. Umieszczał je tylko po prawej stronie korytarza, drzwi lub pokoju. Miało to na celu dodatkowo pomóc w orientacji korytarzy i stwierdzeniu z której strony przyszedł. Poinformował o tym również Kiti, aby w razie jakby spanikowała to wiedziała co mniej więcej robić. Mogli się dodatkowo rozdzielić, jednak nie był to tak dobry pomysł jak mogło się na początku zdawać. Nikt nie mógł przewidzieć co może się czaić w tych ruinach, a zwykłe uważanie na wszystko i wszędzie mogło nie wystarczyć. W końcu nawet najuważniejsi mieszkańcy podziemi czasem są zaskakiwani przez kogoś innego. A sądząc po tym jak Kiti zamierzała walczyć ze spotkanym wcześniej wężem, to prawdopodobnie skończyłaby martwa. A wtedy i tak czy siak musiałby przeszukać resztę samemu. Dodatkowo zawsze w grupie siła, więc jeśli zostaną ponownie przez coś zaskoczeni to ewentualna walka zawsze może pójść łatwiej. Chociażby dlatego, że przeciwnik miałby więcej celi do wyboru i mógłby popełnić błąd i określić wilczycę za bardziej niebezpieczną i zaatakować ją pierwszą, co dałoby Dirithowi wystarczająco dużo czasu na uporanie się z nowym problemem.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline