Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2013, 13:54   #30
Rebirth
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Conny również podekscytowany przemówieniem Nico, przybił z nim piątkę i odparł:

- Jasne że idę z tobą, stary. Masz łeb na karku. Nie ma co tracić czasu, pora powrócić do kasyn. Oby Szczery Lee okazał się być wyrozumiały w stosunku do naszego małego przekrętu jakiś czas temu...

Wyruszyliście natychmiast. Nieopodal była nieco zapuszczona, ale wciąż działająca stacja kolei kapsułowej. Czasami osmolony, brudny od pyłu tunel wydawał z siebie jakieś zgrzyty lub chroboty, ale nie zapowiadało się by miał zapaść się jeszcze pod wpływem czasu i braku konserwacji. Weszliście do budynku stacji.

Stacja kolei kapsułowej


Peron był opustoszały, a bilety obsługiwał jakiś stary komputer z ledwo działającym ekranem LCD. Do tego w niektórych kątach śmierdziało tu moczem lub gorzej, a ściany opiewało co najmniej kilka gatunków grzyba i pleśni. Conny podszedł jak gdyby nigdy nic do terminala, wstukał coś w swoim persecomie, i bramka otwarła się.

- Widać nawet nie próbowali tu wymienić oprogramowania. Lata temu powstał program który hackował ten system. Chcesz, to mogę ci go nawet przesłać, będziesz mógł stąd gratisem przedostać się do centrum. Tam jednak mają już nowsze systemy, więc bez biletu tam sobie nie pojeździsz.

Weszliście do najbliższego wagonu kierującego się do centrum. Kiedy ruszył, poczułeś tak dawno zapomniane wgniecenie w fotel i skutki przeciążenia. Conny też jedyne co zamknął oczy i starał się nie stracić przytomności. Po kilku minutach byliście na miejscu i koszmar podróży przestarzałą koleją zakończył się. Minie trochę czasu nim przywykniesz do tego znowu.


Strefa przed centrum

Wysiedliście dwa kilometry przed samym centrum, gdzie mieściły się najbardziej dochodowe i luksusowe kasyna w mieście. Wszystkie były oczywiście pod kontrolą Gommodah i nawet władze miasta nie mogły nic na to poradzić. Każdy jednak wiedział że to wielka pralnia brudnych pieniędzy, a także studnia bez dna jeśli chodzi o długi uzależnionych od hazardu obywateli. Drogę do nich musieliście pokonać przysłowiowo "z buta". Rozmowę zagaił Conny:

- Nie wiem kim jest Szczery Lee. Nawet trudno mi powiedzieć jak wygląda. Trochę się obawiam. Ani ja, ani ty chyba nie nadajemy się do sekty, ani tym bardziej nie wyglądamy na kogoś chcącego przepuszczać kasę. Na mnie nie patrz w każdym bądź razie, na to ci nie pożyczę.


Dzielnica kasynowa

W końcu dotarliście. Luminescencyjny chaos i przepych na każdym kroku, bądź co bądź efektowny dla ludzi spoza centrum. Nie było tu zakątka, w której po oczach nie biłby jakiś neon, laser lub plazmowy ekran wypalający gałki oczne. Wielobarwne promienie przebijały mgliste obłoki i odbijały się od przyciemnionego szkła monumentalnych budowli. Co raz większą popularnością cieszyły się też wielowymiarowe hologramy, ostatni krzyk mody i to nawet w unii czy federacji.
Na twój persecom ściągnęła się mapa dzielnicy z oznaczonymi najważniejszymi miejscami:

Kod:
1. Galeria handlowa "Ringo".
2. Kasyno "8ig 8ets".
3. Kasyno "Lost Vegas"
4. Kasyno "Hot Play"
6. Hotel "Violet"
7. Centrala domu maklerskiego "Gison&Maretti".
8. Posterunek milicji.
Conny wyznaczył trasę, a na twojej mapie pojawił się znacznik kierujący was do "Lost Vegas". Budynek prezentował się okazale, jak to na główne kasyno w dzielnicy. "Młodziak" musiał od razu wypalić ochroniarzowi, że przychodzi tu do "Szczerego Lee", na co wykidajło go wyśmiał, ale ostatecznie wpuścił do środka. Zostaliście przy okazji przeszukani, a broń musiała zostać zdeponowana.

"Lost Vegas"


Wnętrze zaskoczyło nawet was. Spodziewaliście się czegoś wręcz ekstrawaganckiego, ale to przypominało skrzyżowanie pałacowego muzeum z domem rozpusty.. Starodawny wystrój wypełniały liczne ręczne malowidła, eleganckie meble z naturalnego drewna, czy też bogato zdobione żyrandole najpewniej ze złota i kamieni szlachetnych, które to widzieliście co najwyżej na interaktywnych lekcjach historii. Obok nietypowych antyków, jak gdyby nigdy nic funkcjonowały nowoczesne maszyny hazardowe, w tym także te w technologii hologramowej. Pomieszczenie które was powitało było przeznaczone dla tych, którzy bez zagłębiania się w kasynowe sfery i klimaty, chcieli po prostu szybko przepuścić trochę kasy, licząc że może uda się czasami coś wygrać. Ot, strefa dla przypadkowych gości z ulicy. Kolejne strefy kasyna które jeszcze bardziej przypominały baśniowy pałac, miały za cel zatrzymać klienta na dłużej, oferując różne rodzaje gier - karcianych, kościanych czy ruletkowych. Ogółem trzy piętra wypełnione po brzegi stołami hazardowymi. I ludźmi szukającymi swego szczęścia w życiu - dokładnie jak wy, ale mniej brudnymi metodami. Ręce brudzili sobie inni. Na trzecim piętrze była loża, w której miał rezydować człowiek który pozwalał potaplać się w tym bagnie dla wybrańców. "Młodziak" przeprosił cię na moment i ruszył w stronę loży. Jednocześnie kazał ci zostać, gdyż to jego tu mieli rozpoznać. Widziałeś jak wchodzi, a potem wykłóca się z ochroniarzem. Potem wkłada mu coś do kieszeni i znika między stolikami. Poczułeś się nieswojo, jak gdyby persona non grata w tej kasynowej śmietance. Na szczęście kumpel wrócił po paru minutach i polecił ci byś poszedł za nim. Conny zatrzymał się przy jednym ze stolików, gdzie miast jakiegoś wytatuowanego, brodatego gangstera siedział miły, starszy skośnoooki pan w eleganckim garniturze o nieco ospałym wyrazie twarzy.


"Szczery Lee"

- Witam panów serdecznie - wypowiedział to spokojnym, trochę wysokim jak na mężczyznę tonem, a jego głowa delikatnie skinęła przy tym na znak pozdrowienia - Nazywam się Frank Lee, ale zwą mnie "Szczerym Lee". Taka mała gra słówek. Miło mi was poznać. Jak rozumiem pan jest Conny Rvetski, a pan Chris Nico. Skoro tu jesteście i rozmawiacie ze mną, musi oznaczać że albo macie długi, albo chcecie dołączyć do naszej religii. Nie kojarzę waszych twarzy, więc zapewne chodzi o to drugie. To wspaniale. Nasze grono jest otwarte dla każdego, a wyznawana doktryna wyzbyta jest głupich rytuałów czy ograniczeń. W skrócie wyznajemy hedonizm i psychiczną idyllę od brudnego świata. To miejsce będące zarazem świątynią i domem rozpusty, jest zwieńczeniem wyznawanych idei. Na pewno wam się tu spodoba.

Conny spojrzał na ciebie. Był w sumie nieco znudzony, ale jednocześnie skutecznie to ukrywał. Poznałeś po nim, że do końca nie trawi tego klimatu, ale podjął decyzję że będzie z tobą i pójdzie tam gdzie ty, choćby i w morze pełne gówna. Tymczasem Lee kontynuował:

- Ale... Dość już wprowadzeń! By dołączyć do zewnętrznego kręgu musicie zrobić dwie rzeczy. Pierwszą jest ładne przedstawienie się i opowiedzenie o swoim życiorysie, ale bowiem nie mamy przed sobą tajemnic. Druga to opłata wstępna. Wynosi ona 3000 Kolonisów. Przepraszam jeśli tym was urażę, ale jeśli nie macie tyle albo nie chcecie się podzielić swoim majątkiem... Możecie oddać nieswoje fundusze. Jednakże żebyście źle tego nie odebrali. Nie chodzi o kradzież czy coś w tym stylu. Chodzi o sprawienie wizyty komuś, komu życzliwie udostępniliśmy trochę z naszej wspólnej kasy, a ten zapomniał ją równie życzliwie oddać w wyznaczonym terminie. Jeśli sprawicie że ktoś lub kilka osób odda łączną sumę 3000 Kolonisów, wejdziecie do wewnętrznego kręgu i wówczas z chęcią ponownie skorzystamy z waszych usług. Zanim jednak podam wam listę takich "zapominaliskich", zacznijmy od punktu pierwszego. Kto pierwszy opowie o sobie?
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 17-10-2013 o 16:21.
Rebirth jest offline