Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-09-2013, 15:21   #21
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Nico coraz bardziej nabierał wściekłości w płuca kiedy słyszał jakie siły dobrały im się do ogona. Aura Yuda oszczędziła mu życie, ale służby bezpieczeństwa nie odpuściły już tak łatwo. Straż Wolności, najgorsze szumowiny , które jeszcze na Tucanie zabrały mu sporo ziomków. Słyszał o koszmarach do jakich dochodziło w tajnych pokojach, ot tak dla samego rytuału łamania schwytanego. Wiele poddawało się na samym początku. On nie miał nawet za wiele do powiedzenia. Takie mendy wchodzące do gry znaczyły jednak o wielkim rozgłosie całej akcji. Ciała Leedsa i Jackiego już pewnie zostały zidentyfikowane, choć po fakcie ostatnie chłodne trzy miesiące kiedy się zebrali spędzili w większości w kryjówce. To właśnie Młodziak był osobą z którą Chris wychodził zabawić się na mieście. Teraz nie mieli funduszy, ale coraz bardziej dochodziło do świadomości jak bardzo muszą zwiewać z globu.

Nico zaczął już wyjmować przewody z swojego ciała, kamera za chwilę mogła się włączyć. Całkiem jeszcze kotłowało mu się w łbie a ciało choć przytłumione lekami nadal bolało. Musiał się też odlać. Wstał powoli z szpitalnego łóżka i trzymał się ściany , by nie upaść. Po chwili jednak niepewne uczucie znikło. Poczuł wolę działania.

-Młody mam nadzieję , że wziąłeś mi zastępcze ciuchy. Przecież nie wypierdolę w tej sukieneczce. W każdym razie wybierzemy drogę przez ogród. Liczę , że dobrze ją sprawdziłeś.

Nico miał do Connego sporo pytań. Chciał dowiedzieć się jak z jego klamką oraz czy ma jakieś większe plany. Niestety chłopak, może przez nadmiar trawki ciężko organizował swoje myśli. Dawało to Chrisowi pozycję przywódczą, ale czasem potrzebował też samodzielnego myślenia kompana. W każdym razie w tej chwili gość już po raz drugi ratował mu życie. Nie mógł na niego narzekać.
 
Pinn jest offline  
Stary 25-09-2013, 15:46   #22
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
- Nie panikuj, primadonno. Podwędziłem co nieco z tutejszej pralni, ale nie wiem czy będą pasować - "Młodziak" zdjął plecak i wyjął z niego mocno pogięte elementy ubioru - Musisz jakoś to przeboleć, przynajmniej dopóki nie załatwimy nowych ciuchów na mieście. Nie przejmuj się, mam kasę.
Conny rzadko śmierdział szmalem, więc pytanie o pochodzenie tej kasy samo się nasuwało. Uprzedził je więc.
- Skąd? Powiedzmy że miałem znajomego z sierocińca. Prowadzi spalarnię odpadów. Pożyczył mi trochę, ze względu na wspólną przeszłość...
Co jak co, trochę nie brzmiało to przekonująco z jego ust. Niemniej Conny nie zamierzał ciągnąć tematu.
Tymczasowe ubranie było łagodnie rzecz ujmując nieco za ciasne, i musiało w dodatku należeć do jakiegoś wieśniaka, albo nerda. Kątem oka widziałeś, jak Conny z trudem powstrzymuje się by nie parsknąć śmiechem.
- Dobra, nie mamy czasu jeśli chcemy się stąd wydostać, nim włączą kamery. Przez ogród mówisz? W sumie dobra myśl. Pełno tam starców i biegaczy. Przejdziemy przez stołówkę, akurat kończy się pora obiadowa.
Przypomnienie o jedzeniu wywołało burczenie w brzuchu. Choć kroplówka dostarczała ci niezbędnych minerałów, żołądek nie mógł zaakceptować tego, że od dawna nie wpadł mu choćby kawałek sklonowanego mięsa. Wyszliście z sali medycznej. "Młodziak" uważnie się rozejrzał. Salowe akurat rozmawiały na drugim końcu korytarza, a robot medyczny wjeżdżał do innego pokoju. Czmychając niczym dzieciaki z domu rodziców, próbowaliście przedostać się do wyjścia. Nagle ni stąd, nie zowąd zza rogu korytarza wyłonił się kolejny robot. W ostatniej chwili Conny pociągnął cię w bok i znaleźliście się w toalecie. Na szczęście zapamiętałeś drogę wyjścia. Mogliście skorzystać z wind, lub schodów. Oczekując na właściwy moment, mogłeś przy okazji zadać Conny'emu kilka pytań.
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 25-09-2013, 16:41   #23
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Ciuchy raziły swoim komizmem, aż Chris chciał przywalić co nie co Connemu. Niemniej jednak nie wyglądał już na pacjenta. Kiedy się rozbierał widział na sobie mnóstwo blizn oraz poparzeń. Będzie czuł się dziwnie przy kobietach kiedy ponownie się rozbierze. Już widział te zaniepokojone spojrzenia. Rzadko kto ma tyle dawnych obrażeń chyba tylko z poważnego wypadku lub pokoju przesłuchań SW. Nico wybrał drogę po schodach ponieważ chciało mu się porozmawiać jak też nie rzucać się tak zbytnio w oczy. W dzisiejszych czasach mało kto korzystał z schodów, robionych tylko z względu bezpieczeństwa. Ruszał nogami choć nie tak żwawo pomijając kolejne piętra. Na dole zdawało się panowała wyjątkowo słoneczna pogoda, co poprawiło humor mężczyzny.

-Co więc potem? Mamy SW na swojej drodze, bo myślę, że zdajesz sobie sprawę, że siedzimy w tym oboje. Proponuje zwiać z planety. Zostać w układzie, ale wiesz... Rozpocząć nowe życie. Może coś nawet na legalu. Masz kontakt gdzie jeszcze w tym rozkładzie?- powiedział Żyleta mając na myśli pozostałe planety i planetoidy Elysii.
 
Pinn jest offline  
Stary 25-09-2013, 16:53   #24
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Conny skinął głową w geście akceptacji, ale po chwili ciężko westchnął:
- Aż tak dużo kasy nie mamy, żeby opłacić przelot... Poza tym SW będzie przez jakiś czas monitorowało ruch statków. Raczej trzeba się gdzieś zaszyć, spróbować coś zarobić. Mam kilka kontaktów, gdzie możliwe będzie załapanie jakiejś fuchy. Ci ludzie pracują też dla mniejszych gangów, ale tego ci nie mówiłem... - Conny kolejny raz wziął głęboki oddech - Wiesz, muszę ci chyba coś wyznać. Po tej akcji w magazynie chciałem odejść i spróbować właśnie takiego życia. Wygląda na to, że i tak się to stanie. Teraz skoro już o tym wiesz, i eSWu interesuje się nami dwoma, możemy razem czegoś poszukać. Jakbyśmy byli w większym gangu, to moglibyśmy nawet zyskać protekcję na przelot. Ale... Heh - uśmiechnął się pod nosem Młodziak - To i tak póki co sfera marzeń... Przede wszystkim musimy się stąd wydostać i poszukać jakiejś kryjówki. - Conny wyjrzał zza drzwi - Robota nie ma. Droga wolna. Idziesz czy zostajesz?
Nie czekaliście. Przemknięcie w kierunku schodów powiodło się. Teraz trzeba jeszcze pokonać trzy piętra w dół. Po drodze napotkaliście dwie pielęgniarki, ale żadna nie rozpoznała Nico czy Conny'ego. Widocznie były z innych pięter. Droga w dół dla obolałych mięśni nie należała do najprzyjemniejszych. Na samym dole byłeś lekko wyczerpany. Wyszliście na korytarz, gdzie kręcili się pacjenci, goście i personel. Pachniało jodyną i goździkami. Drzwi do stołówki były na lewo od was, w końcu korytarza. Gdy spojrzeliście na prawo, ujrzeliście osobę z czymś co przypominało miecz u boku. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna rozmawiał właśnie z recepcjonistką. Czym prędzej udaliście się w drugą stronę.
Po przekroczeniu drzwi, przy miejscu wydawania posiłków rozpoznałeś salową, którą ujrzałeś po przebudzeniu. Była odwrócona do was plecami, i aktualnie grzebała w systemie wydawania posilków. Zakręciło ci się przez moment w głowie, straciłeś koncentrację. Conny w milczącym zmartwieniu, patrzył się w twoje oczy. Zza jego pleców nagle wyrósł jakiś lekarz, z miną wkurzonego wykidajły, i od razu zwrócił się do was;
- To nie restauracja dla gości. Tu wydajemy posiłki pacjentom. Czy ktoś z panów jest naszym pacjentem? Zaraz to sprawdzę... - po czym zaczął coś wstukiwać na swoim naręcznym mini-persocomie.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 25-09-2013 o 18:18.
Rebirth jest offline  
Stary 28-09-2013, 11:40   #25
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Chris nieco zmęczony drogą szybko odnalazł się na dolnym piętrze. Plany całego szpitala były wywieszone co jakiś czas na ścianach, do ogrodu pozostała bliska droga. Zmęczone zejściem nogi nieco bolały w ścięgnach , ale Nico przywykł do bólu. Przy magazynie dostał taką dawkę cierpienia, że powinien zemdleć z sto razy , co chyba kilka się zdarzyło. Niestety na własne oczy zobaczyli cholernego świra z SW, gość posiadał naprawdę miecz przy boku. Średniowieczny rycerz. Nie musieli kryć się z tradycjami i wkładać normalnych ciuchów, bo taka jawność z zgrozą reputacji dobrze się sprawdzały. Pierdoleni Iluminaci, pomyślał Chris.

Przechodzili przez stołówkę czując ożywczy zapach gotowanego na parze jedzenia , papki dla zmęczonych żołądków. Żyleta cieszył się z nagłego opuszczenia szpitala , bo żarło wyglądało mdło i nieapetycznie. Za to jego pielęgniarka świetnie prezentowała się z tyłu. Poprawa libido dobrze świadczyła o powrocie sił witalnych, ożywczym działaniu ruchu. Z drugiej strony był głodny na tyle , by zjeść to nudne jedzenie , wyrywając je z łap jakiegoś gościa z ostatnią fazą raka. Nagle podszedł do nich jakiś pajacowaty ordynator, widocznie lubiący mieć wszystko pod kontrolą. Nico przybrał mniej zaciętą minę.

-Nie, szukaliśmy mojej ciotki, ale pielęgniarka powiedziała nam na którym piętrze się znajduje. Ta dzisiejsza technika, wszystko chlast , chlast. Proszę się nie głowić , poradzimy sobie. Udanego dnia- Żyleta postanowił zagrać nierozgarniętego pajaca , bo strój uzyskany od Młodziaka dawał mu ten idealny wygląd. Mężczyzna zastanawiał się kto może go nosić na co dzień.
 
Pinn jest offline  
Stary 01-10-2013, 20:23   #26
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Lekarz spojrzał na was bardzo podejrzliwie, ale nic nie odpowiedział. Nagle z końca sali dobiegł znajomy głos:
- Pan Chris Nico! Co pan tu robi?!
To była ta sama kobieta o fioletowych włosach, która powitała twój nowy dzień. Nie zdążyłeś jednak zobaczyć miny doktora, która na pewno teraz tonęła w złości. Conny pociągnął cię za sobą, i wybiegliście oboje do ogródka. Zapanowały mały harmider, lekarz rzucił się z wami w pogoń. Mało co nie potykając się, przebierałeś średnio zgrabnie nogami, starając się przeć naprzód.
- Szybciej, Nico szybciej! - poganiał jeszcze "Młodziak".
Minęliście kilka równomiernie rozstawionych stolików i ławek, na których siedzieli zdumieni pacjenci. Wpadliście prosto w jakieś skupisko kwiatów, minęliście kilka drzew, dotarliście do muru.
- Tutaj! Podrzuć mnie! - podstawiłeś dłoń towarzyszowi, a ten zgrabnie wspiął się na mur. Chwilę potem wystawił obie ręce - Cholera, Nico. Schudnąłbyś... - wyjęczał Conny, który z wielkim wysiłkiem wciągał cię do góry. Tobie też przyjemnie nie było. Za ciasne spodnie gniotły twoje przyrodzenie, wżynały się w tyłek i obciskały łydki w nogawkach. W końcu udało się jednak wspiąć i przeskoczyć mur. Byliście wolni, przynajmniej na razie. Conny nie zatrzymywał się. Biegliście jeszcze z kilometr, aż dotarliście do pierwszych budynków centrum miasta. Ol' Land City - miasta zapomnianych.


Ol' Land City

Musiało minąć kilka minut, aż złapaliście oddech i odpoczęliście. W końcu Conny odezwał się do ciebie:
- Musisz się w coś przebrać. Szpital na pewno będzie szukał ciebie, a ponadto w tym stroju wyglądasz... uh. Wiesz sam... Masz trochę szmalu na ciuchy, a potem myślę że wiem gdzie możemy tymczasowo się zadokować. Nie traćmy czasu, chodżmy...
Po wizycie w sklepie odzieżowym, gdzie ubrałeś się wedle własnych upodobań. Conny nie szastał kasą, więc stać cię póki co było na jakieś dobre ciuchy dla średniej klasy obywatela. To i tak lepsze, niż ten strój ogrodnika. Potem pneumo-kolejką (czyli czteroosobowymi kapsułami wystrzeliwanymi w wielkiej korytarzowej tubie transportowej) przejechaliście prawie na drugi koniec miasta. Ku twemu zdumieniu, byliście teraz nieopodal wyłączonej elektrowni atomowej.
- Nim dołączyłem do was, spędzałem swoje dzieciństwo w tych rejonach. Mieliśmy kryjówkę. Nie sądzę by ktoś ją odnalazł. Były tam ślady po jakiś dragach, pewnie to była skrytka czy coś. Kiedy zamknęli elektrownie, nikt z niej zapewne nie korzystał już.
Po około piętnastu minutach marszu, dotarliście przed zagraconą i pordzewiałą kanciapę. W środku była szafa na ubrania, mniejsza szafka z szufladami, zbite lustro, i dziurawy śpiwór. Marne warunki, ale całość znajdowała się nad magistralą termalną, więc przynajmniej nie panował tu chłód.
- Na jakiś czas pobędziemy tutaj. Muszę tylko skołować drugi śpiwór... Tu nas nikt nie znajdzie...
Conny rozejrzał się po małym pomieszczeniu, po czym usiadł pod ścianą.
- Wiesz, Nico. Myślałem... Co dalej. Z działaniem na własny rachunek wyszła lipa. Tak jak przypuszczałem, to od początku było skazane na porażkę. Jesteśmy jak plankton, który miota się na dnie, a gdy próbuje się wynurzyć, polują na nas wszystkie grubsze ryby.
"Młodziak" westchnął głęboko, ale w jego głosie nie było żalu, czy rezygnacji. Raczej mówił to tonem stwierdzającym, bez nuty sentymentu odrzucając wszystko co do tej pory łączyło go z Leedsem i Jackiem. Wyglądał na bardzo zdeterminowanego.
- Musimy więc wmieszać się w te ryby i sami zacząć polować. Rozumiesz? Tu nie ma miejsca na samowolkę. Albo jesteś z nimi, albo giniesz. Nie wiem jak ty, ale ja dołączam do gangu... Tylko, że... Mnie mogą nie wziąć, bo wyglądam jak ciota... Ty Nico, masz minę psychola. Sorry, ale to widać. I to dobrze, że widać! - podniecił się nieco, chcąc przy tym sprostować - Z taką mordą masz przepustkę do każdego gangu. Serio! Patrz... - Conny wcisnął coś na Persecomie i na jego wyświetlaczu pojawiła się mapa Ol' Land City. Jednak nie była to surowa mapa. Były wyznaczone trzy strefy.
- Miastem trzęsą tak naprawdę trzy frakcje, reszta to płotki którzy niebawem znikną z tego miasta. Oto one:


1. Clippers - goście ulokowali się w strefie fabrycznej, gdzie gąszcz instalacji i budowli robi za naturalną twierdzę. Zajmują się głównie handlem narkotykami i żywym towarem. Ten drugi zapewne zasila kopalnie gazu łupkowego na obrzeżach, gdzie pracuje jako tania siła robocza. Jeśli chcesz do nich dołączyć, musimy się udać do Factory Centre i pogadać z Garym Whottem, gościem który zajmuje się oficjalnie kadrami w jednej z tamtejszych fabryk.

2. Gommodah - pieprzeni sekciarze, ale przy okazji też trzymają w szachu sieć kasyn, mają także jedną trzecią rynku narkotykowego w mieście, oraz zdobywają co raz większe wpływy w urzędzie celnym. Mają już ponoć kilku celników w kieszeni, ale nie wiem czy udało im się dokonać jakiegoś przekrętu z przemytem. W jednym z ich kasyn w High Central przebywa "Szczery Lee", który decyduje kto jest godny dołączenia do sekty.

3. Aura Yuda Hago - niech nazwa cię nie zmyli, ale oni nie mają poza nazwą nic z Aurą Yudą wspólnego. Aura Yuda prawdopodobnie nie wie o ich istnieniu, albo traktuje ich jak powietrze. Mimo wszystko starają się ponoć pomagać im, chwalą się kontaktami, i poza tym to ekstremistyczne dupki. Zrobią wszystko dla tej zapomnianej przez kosmos dziury. Mimo wszystko mają spore wpływy wśród części polityków, a do tego zajmują się porwaniami dla okupu, zabójstwami na zlecenie i podkładaniem bomb. Jeśli by cię interesowała taka droga, to należy udać się do slumsów w Downtown i odszukać Mivę Loros, która ponoć wyłapuje co bardziej narwanych typów spośród tamtejszej patologii. Tak, to jest kobieta.

- Wiesz Nico, nie jestem dobry w wyborach, a nie chcę podejmować decyzji za ciebie. To gdzie miałbyś ochotę się teraz udać?

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=L14qLvBPUjU[/MEDIA]
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 01-10-2013 o 20:31.
Rebirth jest offline  
Stary 02-10-2013, 11:29   #27
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Ucieczka z szpitala okazała się męcząca. Musiał wrócić do kondycji, ale z tymi pękającymi przy ruchu szwami trzeba jeszcze uważać. Potem nieco na baczności pomaszerowali do centrum, przepełnionymi monitoringiem , ale zawierającego dobre markowe sklepy. Nico kupił przeceniony zestaw dresów polecany mu przez ekspedienta. Podobno ubranie miało drobne biomonitory pozwalające badać stan organizmu przez persocom. W tej klasie produktu dodatek mógł zawodzić, ale to typowa polityka jakości towaru do ceny. Chris znał to z Tucany. Udali się też do apteki , bo rany nieźle go mąciły. Kupił opakowanie leku przeciwbólowego bez recepty. W szpitalu pewnie dali by mu mocniejsze opioidy, ale nie chciał wracać do nałogu. Zresztą chłopak nie zamierzał wcale odlatywać, czuł za duże napięcie sytuacyjne wiedząc jak bardzo wplątał się w nieznane bagno.

Znajdując się już w dawnej kryjówce Connego zgnębił się nieco , widząc marność ich obecnej sytuacji. Nie mieli nawet zapasów żywności, ale to akurat dało się załatwić. Mogli kupić jakieś nutripaki nieco wcześniej. Nico słuchał propozycji gangów z przyjemnością słysząc o swojej poharatanej mordzie psychopaty. Co najwyżej ma mniejsze powodzenie u kobiet... łatwiej też dało się go rozpoznać, za dużo znaków szczególnych plus ''kilka'' tatuaży , które zdobiły jego ciało. Żyleta co jakiś czas spotykał się z igła oraz tuszem zdobiąc swoje białe opakowanie do obecnych upodobań. Miał jeszcze sporo miejsca na nowe skórne obrazy, ale sporą część golizny pokrywały właśnie tatuaże. Wziął papierosa od Młodziaka myśląc na wszystkimi propozycjami przynależności. Nie ulegało wątpliwości, że potrzebują zaplecza, wsparcia by wybić się z dna. Bez kwalifikacji musieli wejść na taką drogę , co robiło codziennie setki młodych obywateli SWK.

Zaciągając się przeciągle dla złagodzenia bólu , opierając się o szafę zamrugał oczami wypuszczając kółka niebieskich oparów. Nico nie zastanawiał się jednak długo , bo całą młodość spędził wśród niekończących się baraków oraz fabryk. Działalność narkotykowa również wydawała mu się w porządku. Żywy towar dało się łatwo wyprostować środkami zaradnej perswazji.

-Nie chcę do kurwy nędzy mieć nic wspólnego z kimś podobnym do Yudy lub jakąś pojebaną sektą. Dobre chłopaki muszą siedzieć u Clippersów. To twój dom Conny , po jaki chuj nie zrobiliśmy tego wcześniej tylko łaziliśmy z tym świętej pamięci pojebanym Leedsem?- powiedział na w pół poważnie, uśmiechając się , czując przypływ energii płynąc z nieznanych możliwości.

Dokończył papierosa wyrzucając niedopałek na zabałaganioną i tak już podłogę. Na jego twarzy pojawiał się trzydniowy zarost stąd poszukał żyletek w półce z szufladami. Nagle pojawiła mu się myśl o zyskach. O możliwościach dobrej kontrabandy, kosmicznego przemytu, kasynach. Tysiącach kolonisów oraz ośrodkach rozkoszy pod protekcją Gommorah. Jednym słowem ożywiła się jego hedonistyczna natura, przez lata zaniedbywana biedą oraz wyzyskiem. Taki gang miał klasę, prestiż , używki oraz kobiety. A on miał w sobie moc.

-Słuchaj a ci sekciarze? Byliśmy kiedyś w ich kasynie... Wtedy co se rozkminialiśmy ich maszyny do grania. Zgarnęliśmy z półtoraka a potem trzeba było spierdalać przed ochronną. Tam siedzą pokłady kiszonej forsy. Tam można iść w górę. Co ty o nich sądzisz Młodziak? Nie są za bardzo pojebani by się nie skusić?- mówił coraz bardziej zapalonym głosem, aż w końcu znalazł jednorazówkę do golenia.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 02-10-2013 o 15:28.
Pinn jest offline  
Stary 02-10-2013, 15:51   #28
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Conny zamyślił się przez moment. Może nawet poczuł się trochę zmieszany tą niepewnością swojego towarzysza. Niepewnością, albo rozkapryszeniem. Cóż, z drugiej strony wybór decydujący o ich przyszłości nie mógł być dokonany pochopnie. To wydawało się, że nawet ktoś tak naiwny jak Conny doskonale wiedział.

- Clippersi to twarde chłopaki, i sam planowałem się z nimi zbratać. Tak jak wspomniałeś, to moje klimaty. Choć słyszałem, że potrafią być niemili. Nie lubią cwaniactwa i dużo wśród nich keksów. Do tego górnicy są po ich stronie, albo przynajmniej są zmuszani do bycia. Rząd próbował zamknąć te kopalnie, ale pracownicy stanęli murem, wynajęto media, były też spektakularne próby masowych samobójstw. Wiem, to wszystko dość grubymi nićmi szyte, ale to tylko pokazuje że Clippersi umieją jednak działać z głową.

Tu Conny zrobił pauzę, zamyślił się znowu i mając pewność, że dobrze przedstawi kolejny gang, odpowiedział na wątpliwości Nico:

- Gommodah czerpią zyski z hazardu, przemytu i dostarczania towaru do klubów nocnych i pubów. Ogólnie zgrywają takich właśnie gości w garniakach i przy kasie, ale wiadomo że to miasto to żadne El Dorado. Nie są zbytnio lubiani w społeczeństwie, biedaków bowiem do kasyn nie wpuszczają, a resztę chcą wycyckać - nawet Conny mówiąc to zrobił grymas, który świadczył o lekkiej niechęci wobec tych gości, sam wszak bogaczem nigdy nie był - Mimo tego dobrze im się wiedzie, nikt im bez powodu nie fika. Nie wiem jak bardzo są zindoktrynowani, ale wiem że mają krąg zewnętrzny i wewnętrzny.

Conny postanowił dodać jeszcze coś o udawaczach Aury Yudy:

- Ci ostatni goście też mają nierówno pod sufitem, ale przynajmniej o coś wartościowego walczą. Metody mają chore, lecz w sumie lud to kupuje. Wiadomo, że nie ta garstka burżujów. O ile oni nie mają takiego zaplecza jak pozostałe gangi, tak zawsze mogą liczyć na pomoc biedniejszych obywateli - czyli większości w tym zepsutym mieście. Dzięki temu powiodło im się tak wiele terrorystycznych aktów.

Na koniec Conny podsumował wszystko:

- Wiem, że czujesz pociąg do Gommodah. Jeśli pójdziesz do nich, ja pójdę za tobą. Nie są złym wyborem, w sumie takie życie a la elita to całkiem przyjemna sprawa, a i nie musimy wszak wchodzić w te wewnętrzne kręgi, nie?
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 03-10-2013, 12:32   #29
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Na słowa Connego Nico cmoknął patrząc w swoje poharatane odbicie. Żyletka gładziła zarośniętą twarz mężczyzny , szarpiąc skórę oraz robiąc zacięcia. Zwilżył twarz ponownie z małego kraniku w ścianie. Woda na Lambdzie była czasami kiepsko filtrowana i pełna kamienia , ale z porównaniu z toksycznymi ściekami Tucany V wszystko wydawało się nie takie złe. W jakim to świecie przyszło im żyć , wieczne deszcze na przemian z suszą niszczącą skórę. Tanie preparaty zostawiały na nich nieprzyjemny biały śluz. Pamiętał jak z windy kasyna wychodził ten gruby gość z obstawą, patrzył zarozumiałym wzrokiem na własność , własne maszyny , stoły do ruletki, pokerowe twarze to wszystko musiało do niego należeć. Każdy rozsądny gość przechodził z nielegalnych interesów do legitymowanych biznesów , nawet na takiej planecie istniały siły porządkowe , które mogły doprowadzić do wyroku. Nie tego się zresztą bał , kpił z prawa, ale zrozumiał jak blisko był śmierci. Jak łatwo zginąć bezsensownie bez awansu jako szeregowe mięso u jakiś terrorystów lub psychotycznych gangerów. Trzeba się kiedyś ustatkować. Oczywiście początkowo zacznie jako dzieciak na posyłki , ale potem miał zaplecze , z czasem wejdzie w bezpieczne progi domu rodziny.

-Spójrz na to Conny. To żałosne. Całe życie spędziliśmy na ulicy. Nie mieliśmy nawet rodziny. Nie raz za małolata myślało sie by to skończyć , ale nie kurwa nie dawało się. Możemy oczekiwać więcej. Pójdziemy do Gommorah. Nie chce zostawiać twojego łba więc w będzie w porządku jeśli ze mną pójdziesz. Co ty na to?

Nico skończył się właśnie golić , widział swoją zdeterminowaną twarz. Mordę która od razu przechodziła selekcję wstępną w wyborze na mistera wykręcającego stawy na zlecenie. Viva Las Ol` Land!
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 04-10-2013 o 17:53.
Pinn jest offline  
Stary 08-10-2013, 13:54   #30
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Conny również podekscytowany przemówieniem Nico, przybił z nim piątkę i odparł:

- Jasne że idę z tobą, stary. Masz łeb na karku. Nie ma co tracić czasu, pora powrócić do kasyn. Oby Szczery Lee okazał się być wyrozumiały w stosunku do naszego małego przekrętu jakiś czas temu...

Wyruszyliście natychmiast. Nieopodal była nieco zapuszczona, ale wciąż działająca stacja kolei kapsułowej. Czasami osmolony, brudny od pyłu tunel wydawał z siebie jakieś zgrzyty lub chroboty, ale nie zapowiadało się by miał zapaść się jeszcze pod wpływem czasu i braku konserwacji. Weszliście do budynku stacji.

Stacja kolei kapsułowej


Peron był opustoszały, a bilety obsługiwał jakiś stary komputer z ledwo działającym ekranem LCD. Do tego w niektórych kątach śmierdziało tu moczem lub gorzej, a ściany opiewało co najmniej kilka gatunków grzyba i pleśni. Conny podszedł jak gdyby nigdy nic do terminala, wstukał coś w swoim persecomie, i bramka otwarła się.

- Widać nawet nie próbowali tu wymienić oprogramowania. Lata temu powstał program który hackował ten system. Chcesz, to mogę ci go nawet przesłać, będziesz mógł stąd gratisem przedostać się do centrum. Tam jednak mają już nowsze systemy, więc bez biletu tam sobie nie pojeździsz.

Weszliście do najbliższego wagonu kierującego się do centrum. Kiedy ruszył, poczułeś tak dawno zapomniane wgniecenie w fotel i skutki przeciążenia. Conny też jedyne co zamknął oczy i starał się nie stracić przytomności. Po kilku minutach byliście na miejscu i koszmar podróży przestarzałą koleją zakończył się. Minie trochę czasu nim przywykniesz do tego znowu.


Strefa przed centrum

Wysiedliście dwa kilometry przed samym centrum, gdzie mieściły się najbardziej dochodowe i luksusowe kasyna w mieście. Wszystkie były oczywiście pod kontrolą Gommodah i nawet władze miasta nie mogły nic na to poradzić. Każdy jednak wiedział że to wielka pralnia brudnych pieniędzy, a także studnia bez dna jeśli chodzi o długi uzależnionych od hazardu obywateli. Drogę do nich musieliście pokonać przysłowiowo "z buta". Rozmowę zagaił Conny:

- Nie wiem kim jest Szczery Lee. Nawet trudno mi powiedzieć jak wygląda. Trochę się obawiam. Ani ja, ani ty chyba nie nadajemy się do sekty, ani tym bardziej nie wyglądamy na kogoś chcącego przepuszczać kasę. Na mnie nie patrz w każdym bądź razie, na to ci nie pożyczę.


Dzielnica kasynowa

W końcu dotarliście. Luminescencyjny chaos i przepych na każdym kroku, bądź co bądź efektowny dla ludzi spoza centrum. Nie było tu zakątka, w której po oczach nie biłby jakiś neon, laser lub plazmowy ekran wypalający gałki oczne. Wielobarwne promienie przebijały mgliste obłoki i odbijały się od przyciemnionego szkła monumentalnych budowli. Co raz większą popularnością cieszyły się też wielowymiarowe hologramy, ostatni krzyk mody i to nawet w unii czy federacji.
Na twój persecom ściągnęła się mapa dzielnicy z oznaczonymi najważniejszymi miejscami:

Kod:
1. Galeria handlowa "Ringo".
2. Kasyno "8ig 8ets".
3. Kasyno "Lost Vegas"
4. Kasyno "Hot Play"
6. Hotel "Violet"
7. Centrala domu maklerskiego "Gison&Maretti".
8. Posterunek milicji.
Conny wyznaczył trasę, a na twojej mapie pojawił się znacznik kierujący was do "Lost Vegas". Budynek prezentował się okazale, jak to na główne kasyno w dzielnicy. "Młodziak" musiał od razu wypalić ochroniarzowi, że przychodzi tu do "Szczerego Lee", na co wykidajło go wyśmiał, ale ostatecznie wpuścił do środka. Zostaliście przy okazji przeszukani, a broń musiała zostać zdeponowana.

"Lost Vegas"


Wnętrze zaskoczyło nawet was. Spodziewaliście się czegoś wręcz ekstrawaganckiego, ale to przypominało skrzyżowanie pałacowego muzeum z domem rozpusty.. Starodawny wystrój wypełniały liczne ręczne malowidła, eleganckie meble z naturalnego drewna, czy też bogato zdobione żyrandole najpewniej ze złota i kamieni szlachetnych, które to widzieliście co najwyżej na interaktywnych lekcjach historii. Obok nietypowych antyków, jak gdyby nigdy nic funkcjonowały nowoczesne maszyny hazardowe, w tym także te w technologii hologramowej. Pomieszczenie które was powitało było przeznaczone dla tych, którzy bez zagłębiania się w kasynowe sfery i klimaty, chcieli po prostu szybko przepuścić trochę kasy, licząc że może uda się czasami coś wygrać. Ot, strefa dla przypadkowych gości z ulicy. Kolejne strefy kasyna które jeszcze bardziej przypominały baśniowy pałac, miały za cel zatrzymać klienta na dłużej, oferując różne rodzaje gier - karcianych, kościanych czy ruletkowych. Ogółem trzy piętra wypełnione po brzegi stołami hazardowymi. I ludźmi szukającymi swego szczęścia w życiu - dokładnie jak wy, ale mniej brudnymi metodami. Ręce brudzili sobie inni. Na trzecim piętrze była loża, w której miał rezydować człowiek który pozwalał potaplać się w tym bagnie dla wybrańców. "Młodziak" przeprosił cię na moment i ruszył w stronę loży. Jednocześnie kazał ci zostać, gdyż to jego tu mieli rozpoznać. Widziałeś jak wchodzi, a potem wykłóca się z ochroniarzem. Potem wkłada mu coś do kieszeni i znika między stolikami. Poczułeś się nieswojo, jak gdyby persona non grata w tej kasynowej śmietance. Na szczęście kumpel wrócił po paru minutach i polecił ci byś poszedł za nim. Conny zatrzymał się przy jednym ze stolików, gdzie miast jakiegoś wytatuowanego, brodatego gangstera siedział miły, starszy skośnoooki pan w eleganckim garniturze o nieco ospałym wyrazie twarzy.


"Szczery Lee"

- Witam panów serdecznie - wypowiedział to spokojnym, trochę wysokim jak na mężczyznę tonem, a jego głowa delikatnie skinęła przy tym na znak pozdrowienia - Nazywam się Frank Lee, ale zwą mnie "Szczerym Lee". Taka mała gra słówek. Miło mi was poznać. Jak rozumiem pan jest Conny Rvetski, a pan Chris Nico. Skoro tu jesteście i rozmawiacie ze mną, musi oznaczać że albo macie długi, albo chcecie dołączyć do naszej religii. Nie kojarzę waszych twarzy, więc zapewne chodzi o to drugie. To wspaniale. Nasze grono jest otwarte dla każdego, a wyznawana doktryna wyzbyta jest głupich rytuałów czy ograniczeń. W skrócie wyznajemy hedonizm i psychiczną idyllę od brudnego świata. To miejsce będące zarazem świątynią i domem rozpusty, jest zwieńczeniem wyznawanych idei. Na pewno wam się tu spodoba.

Conny spojrzał na ciebie. Był w sumie nieco znudzony, ale jednocześnie skutecznie to ukrywał. Poznałeś po nim, że do końca nie trawi tego klimatu, ale podjął decyzję że będzie z tobą i pójdzie tam gdzie ty, choćby i w morze pełne gówna. Tymczasem Lee kontynuował:

- Ale... Dość już wprowadzeń! By dołączyć do zewnętrznego kręgu musicie zrobić dwie rzeczy. Pierwszą jest ładne przedstawienie się i opowiedzenie o swoim życiorysie, ale bowiem nie mamy przed sobą tajemnic. Druga to opłata wstępna. Wynosi ona 3000 Kolonisów. Przepraszam jeśli tym was urażę, ale jeśli nie macie tyle albo nie chcecie się podzielić swoim majątkiem... Możecie oddać nieswoje fundusze. Jednakże żebyście źle tego nie odebrali. Nie chodzi o kradzież czy coś w tym stylu. Chodzi o sprawienie wizyty komuś, komu życzliwie udostępniliśmy trochę z naszej wspólnej kasy, a ten zapomniał ją równie życzliwie oddać w wyznaczonym terminie. Jeśli sprawicie że ktoś lub kilka osób odda łączną sumę 3000 Kolonisów, wejdziecie do wewnętrznego kręgu i wówczas z chęcią ponownie skorzystamy z waszych usług. Zanim jednak podam wam listę takich "zapominaliskich", zacznijmy od punktu pierwszego. Kto pierwszy opowie o sobie?
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 17-10-2013 o 16:21.
Rebirth jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172