Wątek: Z mroku...
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2007, 11:43   #46
Markus
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Sathi stała z boku i spokojnie przyglądała się poczynaniom swoich towarzyszy. Początkowo dziad był niezbyt rozmowny, ale gdy Swetlana w dość brutalny sposób dała mu do zrozumienia, że informację, które im podał są stanowczo niewystarczające, od razu rozwiązał mu się język. Młoda kapłanka nie popierała metod Swetlany, ale musiała przyznać, że póki, co sprawdzają się lepiej niż błysk złotych monet.

Zastanawiało ją tylko, co zrobi Swetlana jeśli zareagują jacyś przedstawiciele Harmonium. Kapłanka spokojnie rozejrzała się po ulicy, nie dostrzegając nikogo chętnego do pomocy żebrakowi. Wcale ją to nie dziwiło, tu w Niższych Dzielnicach ludzie dbali tylko o swoje interesy i póki nikt się ich nie czepiał, to i oni nikomu nie zawadzali, ale mimo to obawiała się, że ich parszywe szczęście sprowadzi im na głowy jakiegoś nadgorliwego przedstawiciela, samozwańczych frakcji, które za cel postawiły sobie pilnowanie porządku w Sigli. Szanse na to były niewielkie, ale zawsze jednak były, a genasi nie miała ochoty tracić czas na wykłócanie się z jakimiś fanatykami porządku.

Pozostawał jeszcze ten problem, że staruszek kiedy go już puszczą, z czystej złośliwości, albo chęci zarobienia dodatkowych pieniędzy, będzie mógł poinformować, gady o tym, że ktoś ich szuka. To natomiast mogłoby doprowadzić, do dwóch rzeczy, albo tego, że poszukujący wpadną w zasadzkę, albo poszukiwani zaszyją się tak głęboko, że nie będzie się dało ich odnaleźć. Ani jedno, ani drugie nie za bardzo uśmiechało się Sathi.

Gdy młoda kapłanka w końcu się odezwała jej głos był w pełni spokojny i opanowany. Nie brzmiała w nim ani nutka wrogości do Swetlany, ani współczucia dla żebraka. Jej głos był zimny i obcy, zupełnie jakby mówił to ktoś zupełnie inny.

- Może już go puścisz. Chyba już się zdecydował na mówienie, a jak tak będziesz go przyciskać, to zaraz nam tu gotowy zemrzeć, zanim cokolwiek powie. No dalej staruchu powiedz co wiesz, a daje ci słowo, że nie stanie ci się krzywda. Być może nawet uda ci się jeszcze z tego wyjść z paroma monetami. Tylko uważaj na to co mówisz. Koleżanka- tutaj Sathi delikatnym ruchem ręki wskazała na Swetlane- źle reaguje na kłamców, a ja nie jestem pewna, czy zdołamy cię przed nią obronić.

Lodowato zimne oczy kapłanki i równie oziębły ton głosu wyraźnie wskazywały, że kobieta nie ma ochoty na żarty. Oczywiście wszystko, to było zwyczajną farsa, próbą nakłonienia starucha do mówienia szczerego i otwartego. W rzeczywistości Sathi doskonale wiedziała, że nie pozwoli żeby któryś z jej towarzyszy wyrządził jakąś krzywdę i tak już biednemu, przestraszonemu mężczyźnie.
 
Markus jest offline