Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2013, 23:16   #91
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Nadzieja na dłuższy odpoczynek umknęła szybciej niż bąk puszczony przez kronikarza. Miast kilkudniowego odpoczynku i wylegiwania się trzeba było na powrót podjąć podróż. Przynajmniej jej cel niósł nadzieje choć kilkudniowego odpoczynku, ale zważywszy na oblężenie i to nie było pewne. Jedynie ból zdawał się być jedynym pewnikiem. Nawet stanie czy leżenie bolało w miejscach gdzie ubranie mocniej ocierało czy choćby tylko dotykało spalonej skóry. O chodzeniu wolał już nawet nie mówić a o biegu nie wspominać. Thorin za bardzo zajęty był samym sobą i ciągłym przełamywaniem własnej słabości by móc poświęcić komukolwiek chwilę uwagi.

Wyjątkiem od tej reguły okazał się Tułacz, którego historia niezwykle zainteresowała kronikarza. Wytężając swe siły spróbował skupić się nawet na jego opowieści bardziej niż na odczuwanym pieczeniu, którego maści bardziej łagodziły niż niwelowały. Sztandar mu nieco ciążył , choć nie tak bardzo jak przyjęte wcześniej części do kolczugi których musiał się niestety pozbyć. Przynajmniej uzupełniając mocno już uszczuplone zapasy bandaży.

Potem przyszedł czas na walkę. Była to potyczka na którą Thorin nie miał wciąż sił ni zdrowia, mógł jednak zająć się ostrzałem do czego przystąpił niezwłocznie. Pierwszą ofiarą która przywitała się z jego bełtem był sam wódz ogrów, niestety pomimo strzału w nogę nie wydawał się być nawet spowolniony. Pomimo następnego niecelnego strzału, szybko poprawił statystykę uśmiercając ogra strzałem prosto w serce. Do kolekcji miały niebawem dołączyć kolejne kły ogra. Wiedział już, że choćby dla tego jednego powalonego przeciwnika warto było okupić swój dalszy żywot nieustannym bólem i bliznami. Wartość krasnoluda wiązała się ściśle z tym jak był użyteczny i jeśli co do tego faktu kronikarza dręczyły jeszcze jakieś wątpliwości to wystrzelony bełt przeszył je nawet skuteczniej niż owe serce ogra. Po kolejnym trafieniu zajął się pomocą w ładowaniu kusz Thorgunowi dzięki czemu nie było przerwy w ostrzale a nieustanna lawina bełtów. Co prawda nie mógł ofiar Thorguna zapisać na własne konto, ale w tej chwili liczyła się bardziej skuteczność w eliminacji przeciwnika niż statystyki poprawiające humor kronikarzowi.

W końcu walka zakończyła się zwycięstwem, choć Thorin nie miał czasu by się nim napawać, natychmiast dopadł do rannych starając się jak mógł. Popalone łapy wcale nie ułatwiały zadania zanim się obejrzał wszystko zostało już ograbione i jedynie dobrze wykonana robota cyrulika zdołała poprawić mu humor... oraz kilka kłów które dołączyły do kolekcji trofeów.

Przesłuchanie ogra szło całkiem sprawnie, dużo bardziej niż kronikarz byłby w stanie przypuszczać, na koniec jednak bardziej z pragmatyzmu niż z litości postanowił zająć się raną odwiecznego wroga. Wszak mógł się jeszcze przydać i kto wie może był w stanie wytrzymać dwa uderzenia legendarnej pajęczycy miast jednego? Opowieści o tym co czekało ich w twierdzy napawały kronikarza nieznanego rodzaju lękiem wymieszanym z ciekawością. W sumie można byłoby to nazwać ostrożna potrzebą zbadania prawdy. Tak po prawdzie jednak, gdyby nie przymus sytuacji zapewne kichałby na tą potrzebę, być może jedynie starał sobie dodać animuszu do wyprawy na którą wcale ochoty nie miał, zwłaszcza w swoim obecnym stanie.

W końcu dotarli do ruin twierdzy, złowieszczo łypiących nań rozwartymi, zniszczonymi wrotami. Zresztą dość szybko twierdza ukazała resztę ponurego oblicza. Nie było możliwości powrotu, po prawdzie nawet wcześniej nie mieli za wiele możliwości...

- Wprowadziłeś nas głupcze prosto w paszczę wroga. Zginiemy tu przez ciebie.

Gdy Thorin usłyszał zarzut skierowany do Rorana po raz pierwszy dla wielu zabrał w końcu głos, pomimo że miał to przypłacić bólem gardła i spękaniem dopiero co zrośniętych warg.

- Jeśli chcesz nam go tu sprowadzić to wrzeszcz głośniej. - odrzekł Yrr'emowi basowym głosem, graniczącym na poziomie zwykłej mowy i ocierającej się lekko o szept. Był wyraźnie słyszany, zwłaszcza w tak pustym i cichym pomieszczeniu. - Nie mamy co wracać więc nie ma co się spierać czy słusznie tu przybyliśmy. Jak stąd wyjdziemy okaże się , że słusznie, jeśli nie … obecne spory i tak stracą na znaczeniu. - powiedział niemal filozoficznie biorąc przykład z swego dziadka.

Ten ciągle mu powtarzał „Jeśli masz problem z którym możesz sobie poradzić, to po co się martwisz? Jeśli masz problem z którym nie możesz sobie poradzić, to na cóż się martwisz?”

Taa zamartwianie się w niczym nie pomagało. Miast tego Thorin wskazał korytarze mówiąc do zwiadowców – Możecie zbadać najbliższą część? Jeśli był tu ktoś wciągany powinny pozostać jakieś ślady, wówczas wybierzemy inną drogę. Przy odrobinie szczęścia ominiemy zagrożenia pozostawiając je podążającym za nami ogrom. I radze wziąć przykład z tego osobnika który tu wcześniej chyba był – wskazał na jeńca - proponuje rozmowy ograniczyć do minimum.

Nie musiał dodawać, że w jego opinii ogr powinien iść przodem ścieżki którą obiorą. To zdawało się oczywiste dla wszystkich.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 08-10-2013 o 23:18.
Eliasz jest offline