Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2013, 02:03   #150
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Thomas nakreślił ręką w powietrzu znak ochronny w kierunku Irminy, a później zrobił to raz jeszcze, tym razem dla własnego bezpieczeństwa. Musiał tak uczynić, wszak stworzenie które leżało teraz u jego stóp było zaiste przerażające. Akolita przykucnął przy nim i zaczął się mu bacznie przyglądać, mówił przy tym głośno.

- To jakiś gryzoniowaty. - Ojciec Goethe uniósł ostrzem sztyletu jedną z warg zwierzęcego pyska i przyglądał się zębom szczuroczłeka. - Bardziej niż pewne jest to iż owa poczwara jest zmienionym. Jej wygląd mógłby świadczyć też że jest mitycznym skavenem. Trudno powiedzieć, brak mi punktu odniesienia. - Akolita nie mógł mieć pewności, pierwszy raz spotkał się z czymś takim.

- Nadmiernie rozrośnięta tkanka mięśniowa, naturalne uzbrojenie w postaci zabójczych szponów. Wiesz panno Irmino, myślę że to coś mogło być kiedyś człowiekiem... być może to czarci pył go tak odmienił? - Thomas obejrzał dokładnie ciało, cal po calu, zajrzał również do kieszeni martwego stwora. Zrobił to niechętnie i pomagał sobie sztyletem, ale być może owe kieszenie kryły jakieś odpowiedzi. Trzeba było to sprawdzić.

Po chwili akolita skupił się na leżącej obok martwego stwora szabli. Dotknął jej, podniósł i zważył w dłoni. Zbliżył do twarzy i lustrował uważnie ostrze, powąchał je również.

- To może być broń której użyto do zabicia Kellera. Kształt ostrza by się zgadzał, a rana była płytka na końcach, głębsza środkiem. To może być narzędzie zbrodni. - Dopiero teraz Thomas zauważył że nikt go nie słucha. Może za cicho mówił, może w ogóle nie mówił na głos, sam nie wiedział... chyba jedynie szeptał do siebie, pogrążony w rozważaniach. Irmina oglądała w ten czas to co znalezione zostało przez nią na stole. Goethe rozejrzał się za jakimś kawałkiem szmaty lub płótna, znalazłszy je, owinął szablę dokładnie, tak by ostrze go nie zraniło przypadkiem, przecież mogła być na nim trucizna. Tknięty tą myślą, verenita wrócił do ciała zmutowanego osobnika i rozejrzał się za pochwą na ową broń.

Po chwili, Thomas ruszył przez pomieszczenie i podszedł do stołu na którym leżało ciało młodego człowieka. Spojrzał na nie i także zaczął lustrować uważnie, tym razem jednak użył do tego swej dłoni, nie chciał traktować nieszczęśnika w taki sam sposób jak martwego mutanta, oczywiście tylko dlatego że rany młodzieńca nie wyglądały na takie które mogły przenosić chorobę lub być zatrute. Hans odkrył coś i to ściągnęło uwagę Irminy, także Goethe był ciekaw cóż takiego odnalazł ochroniarz który strzegł młodej magister w terminie. Jednak na chwilę, ciemne zejście do piwinicy ściągnęło uwagę akolity. Ruszył tam zatem, a w ślad za nim ruszyła pozostała dwójka towarzyszy.

Znaleziskiem Hansa okazało się kolejne ostrze, takie samo jakie Goethe już posiadał skrzętnie ukryte i zabezpieczone w skórzanym zawiniątku. Materiał z którego było zrobione ostrze w kształcie gwiazdy, zdawał się być jakimś rodzajem metalu, ale ten złowieszczy poblask ciemnej zieleni był bardzo niepokojący.

Po chwili cała trójka była już w piwnicy, a panna Irmina zaproponowała Thomasowi by ten zajął się przeklętym znaleziskiem, tak oczywiście spaczonym przez złe moce i pewnie czymś co zesłało już sporo śmierci na różne, niewinne istoty.

- Ależ oczywiście panienko. - Prztaknął Thomas Irminie i schował kolejne zawiniątko w kieszeń. W duchu przyznać musiał że zaczynał się bać tego iż posiadał przy sobie tyle przeklętych przedmiotów. Zastanawiał się nad tym jakie efekty będzie to miało dla jego ciała i duszy? Ile jeszcze może znieść nim zatruty metal odciśnie na nim swe piętno? Akolita zadrżał i postanowił sobie pozbyć się tych przedmiotów najszybciej jak będzie to możliwe.

Piwnica była zalana. Thomas skłamałby gdyby chciał zaświadczyć o swej odwadzę na ten moment. Wejście obutą jedynie w sandał stopą w wodę, w przeklętym miejscu kaźni tylu żywotów, gdzie każdy krok mógł być zdradliwy, było czymś bardzo trudnym, tym bardziej że woda sięgała aż do kolan.

- Spójrz panienko Irmino. Te znaki... te są świeże, nie było ich tu wcześniej... zresztą wyglądają na niedokończone. Ten nieszczęśnik ze stołu miał pewnie posłużyć jako kałamarz by dopełnić tego krwawego dzieła. - Tak skomentował nowe, niedokończone znaki Thomas, które zalegały na ścianach piwnicy. Sposobu nie było by je kopiować, brak było ku temu odpowiednich warunków. Akolita postanowił symbole zapamiętać, choć brzydził go fakt obciążenia swych myśli takimi obrazami, jednak innego wyjścia nie było.

- Masz całkowitą rację fraulein. Te znaki, to miejsce powinno zostać zniszczone jak najszybciej. Ta kryjówka zła powinna zostać spalona do gołej ziemi. - Thomas miał zamiar dodać jeszcze kilka słów, ale do piwnicy wszedł Almos, co wzbudziło w Thomasie lęk. Podszedł ich tak cicho... wszak mógł to być każdy, choćby wróg z obnażoną bronią. Akolita w głębi duszy miał nadzieję że jeździec nie zaskoczył choć Hansa, bo jeśli tak... to w innych okolicznościach mogło by być z nimi krucho.

- Spokojnie przyjaciele. Hanna jest pewnie najbezpieczniejsza z nas wszystkich. Pobiegła po strażników. Powinna być tu lada chwila z ludźmi kapitana. Niechaj Verena ma ją w swojej opiece by bezpiecznie dotarła i odnalazła pomoc. - Rozwiał wątpliwości kompanów w stosunku do dzielnej służki Thomas, po czym ruszył za Almosem by wesprzeć modlitwą śmiałków przed pościgiem za bestią w ciemności podziemnych przejść.
 
VIX jest offline