Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2013, 22:25   #62
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
do Roberto Tavaniego

Bettina, jak to często z ulicznicami bywa, miała pewne talenty poza łóżkiem. Z nich właśnie miał zamiar skorzystać teraz Roberto, bowiem po pewnym przemyśleniu sprawy, doszedł do wniosku, że najłatwiej wyciągnie z Rufino jakieś informacje, jeśli ten zostanie zupełnie zaskoczony. Ladacznica miała paru znajomych na ulicach Rzymu, którzy za niewygórowaną cenę pokręcili się po tawernach cieszących się renomą wśród żołnierzy i po paru dniach Tavani wiedział kiedy i gdzie mógłby się 'przypadkiem' na Rufino natknąć.
Lecz nie tylko Roberto postanowił zaciągnąć języka. Michiel także trzymał ucho przy ziemi, a jako że siłą rzeczy znajdował się on bliżej papieża, wkrótce usłyszał nietypową plotkę, która przykuła jego uwagę. Nie omieszkał się nią podzielić z posłem wenecki przy pierwszej nadarzającej się okazji.
-Udało mi się podsłuchać wymianę zdań pomiędzy kardynałem Farnese a jednym z jego podwładnych – nie wdając się w szczegóły zaczął purpurat. -Wygląda na to, że Cesare poszukuje szpiegów i gotów jest wyłożyć na nich kościelne pieniądze. Oficjalnie już szykuje się do wojny, tylko nie ogłosił jeszcze z kim. Doprawdy dziwnym byłoby, gdyby w Rzymie szukał ludzi do szpiegowania Osmanów. Wątpię też, aby potrzebował kogoś do doglądania spraw na miejscu. Papież ma dość uszu w mieście. Gdzie zatem? Pesaro wydaje się słusznym przypuszczeniem – zakończył, czekając na opinię Tavaniego.
-Słusznym zaiste-stwierdził Roberto zgadzając się z Michielem.-Wciąż mnie jednak martwi fakt, iż to nie prawdziwy zabójca zadyndał na szubienicy. Sforza wydaje się być więc mydleniem oczu… Możliwe że cel Borgiów jest inny.
-Warstwy kłamstw za warstwami kłamstw? Kto wie? Z drugiej strony jednego Sforzę schwytali już Francuzi. Może Hiszpan chce dokończyć robotę i pozbyć się Giovanniego wraz z Cateriną? Wszak to jego największa opozycja we Włoszech.
-Możliwe. Acz…- Roberto zgodził się z purpuratem.-... możemy jedynie zgadywać co Borgia knują. Nie wiemy wszak co prawdziwy zamachowiec wyznał na torturach. Nie wiemy co naprawdę zamierza papież. Niewątpliwie wojna wisi w powietrzu, ale z kim? To się dopiero okazać może.
-Tak, macie racje signor. Ale to wcale nie oznacza, że to czekanie musi mi się podobać – stwierdził kardynał.


Miejscem wybranym na szczęśliwe spotkanie Tavaniego i Rufino została gospoda „Pod drewnianym kuflem”. Była ona pełna ludzi od godzin południowych praktycznie aż do godziny, gdy zmęczony właściciel wypraszał gości, by móc się wreszcie położyć do łóżka. Roberto wyczekał jednak właściwy moment, czekając w głębi uliczki aż z przybytku wyjdzie większa grupka osób i wtedy bezproblemowo znalazł stoliczek dla siebie i Bettiny. Rufino jeszcze nie było, toteż poseł zamówił dla siebie piwo, zaś dla swej towarzyszki wino i sącząc tak swe trunki zabijali czas w oczekiwaniu.
Oficer pojawił się jakieś pół mszy później a opatrzność sprawiła, że był sam. Chwilowo nie było nigdzie wolnych stołów, Roberto pozwolił mu jednak przecisnąć się do szynku i zamówić sobie coś do picia. Nie miał zamiaru dać Rufino powodów do przypuszczeń, że na niego czekał. Dopiero po chwili, niby to właśnie go zauważając, Tavani zamachał do oficera, by zwrócić na siebie uwagę. Rufino z zaproszenia skorzystał, bardzo możliwe, że spowodowane było to równie energicznym machaniem Bettiny. A może po prostu potrzebował jakiegoś stołu dla swojego kufla? Tak czy siak wymienili w trójkę powitania i za inicjatywą Roberto zaczęli gadkę o wszystkim i o niczym – ot, pretekst by osuszyć pierwszy kufel i zamówić następny. Tavani planował po trzecim piwie zdecydowanie zwolnić, jednocześnie starając się, by żołnierzowi alkoholu w żadnej chwili nie brakło.

do Alessandry Matuzzi

Gdy zaproszenie dotarło w ręce Alessandry, dziewczę nie posiadało się z radości. Ta nutka zagrożenia i niepewności – miała przecież szpiegować jednego z najgroźniejszych ludzi we Włoszech, nawet jeśli akuratnie był on jej wujkiem. Wyobraźnia podsuwała najróżniejsze obrazy podsuwane przez ploteczki, jakie wymieniały cichaczem na korytarzach podsłuchiwane przez Lessę służące – Cesare miał nocami wymykać się ze swego pałacu i porywać rzymskie dziewki, urządzać w żeńskich klasztorach całonocne orgie, mordować z czystego kaprysu żołnierzy, którzy nie spełniali na służbie jego oczekiwań, knuć z Żydami niewysłowione intrygi, albo planować oddanie Włoch pod francuską koronę. I nawet jeśli na zdrowy rozum wuj nie mógł robić tych wszystkich rzeczy, bo przecież najzwyczajniej czasu by mu na to nie stało, to i tak to wszystko było takie ekscytujące. Chociażby miejsce, do którego została zaproszona, czyli pałac św. Marka. Znajdował się u podnóży Kapitolu i oficjalnie był papieską rezydencją. W praktyce jednak Aleksander VI lubił przebywać w Pałacu Apostolskim, a pałac św. Marka stał się rezydencją papieskiego syna i jego dworu, w tym dwóch dwórek Charlotte'y d'Albret, jego żony której włoska aura ponoć nie służyła i wolała przebywać we Francji. To właśnie dwie Francuski zaprosiły do siebie pannę Matuzzi.




Wspaniała budowla wywierała z bliska duże wrażenie. Zgrabne połączenie średniowiecznej architektury, która zdołałaby wytrzymać oblężenie, z renesansowym wzornictwem. Połączenie to z pewnością pasowało do papieskiego gonfaloniere, żołnierza i polityka, który objął to miejsce za swą siedzibę. Lessa miała jednak spotkać się z gośćmi pałacu, a nie jego gospodarzem, przynajmniej na razie.
Po przekroczeniu pałacowych drzwi do Matuzzi zbliżył się służący, z wyglądu równy jej wiekiem, oferując zaprowadzić nowo przybyłą do dwórek. Alessandra nie znała budynku, więc przyjęcie oferty było oczywiste. W trakcie krótkiego spaceru po korytarzach, Alessandra ze zdziwieniem zauważyła, że budynek jest niemal pusty. Jak miała dowiedzieć się później, wiązało się to z tym, że Cesare miał bardzo mały dwór: niemal nieodłączny don Micheletto, garstka zaufanych żołnierzy, kilku przedstawicieli kleru w tym kardynał Farnese, złośliwie zwany papieskim zięciem, paru doradców oraz dwie dwórki cierpiące na nadmiar czasu i oczekujące przybycia Lessy w swoich pokojach.

1

Antoinette de Rouvoix była młodą i wesołą wdówką. Uroda, młody wiek, brak dzieci po pierwszym mężu i rodzinne koneksje tworzyły z niej nie lada partię i aż żal się robiło (szczególnie jej samej), że większość czasu spędzała zamknięta w czterech ścianach. Może właśnie dlatego łaknęła wszelkich plotek i ploteczek i dręczyła swymi pozbawionymi obietnicy flirtami pałacowych strażników.


2

Juliette Le Norrent pierwszą młodość miała już za sobą. Wyraźnie starsza spośród Francuzek, matkowała trochę Antoinette, choć w rzeczywistości mogła być najwyżej jej siostrą, na pewno nie matką. Najwyraźniej także była wdową, której dzieci pozostały we Francji, choć Alessandrze jakoś nie było dane poznać nazwiska jej zmarłego męża. Miała w sobie sporo wewnętrznego ciepła, ale trzymała Matuzzi na dystans, w przeciwieństwie do de Rouvoix, która bardzo szybko zaczęła nawiązywać z młodszą panną kontakt w łamanej mieszaninie włoskiego (który znała słabo) i francuskiego (który z kolei sprawiał problemy Lessie).

________________________________________
1 - zdjęcie zaczerpnięte z serwisu fashionvscostume
2 - Sophia Myles w serialu Doctor Who s02e04 The Girl in the Fireplace
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 10-10-2013 o 18:54.
Zapatashura jest offline