Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2013, 13:06   #258
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Kobieta w czerwieni skierowała się do pokoju, który wieśniacy w swej wspaniałomyślności przeznaczyli na jej lokum. Wsióry bo wsióry, lecz odwdzięczyć się potrafili, nie mogła zarzucić im braku gościnności. Z drugiej strony łaski nie robili, w koncu gdyby nie banda przypadkowych najemników większość osady poszłaby z dymem, a jej mieszkańcy nie dożyliby świtu. Pogrążona we własnych myślach w żaden sposób nie zareagowała na słowa Wolfa, po prawdzie nawet ich nie słyszała. Dopiero zamykając za sobą drewniane drzwi mogła odetchnąć i przestać grać. Dokuśtykała do łóżka i opadła na nie ciężko, wciskając twarz w siennik.
Za nia do pokoju wszedł Sioban. Z wyrazu twarzy dało sie poznać że jest bardzo zmęczony. Podszedł do paleniska i nastawił kocioł wody. Następnie zas usiadł na skraju paleniska i westchnął. Spojrzawszy na leżącą Laurę usmiechnął sie czule i pogłaskawszy ją po karku zapytał cicho: -Jak się czujesz?
Kobieta wywarczała coś w odpowiedzi, lecz poduszka skutecznie stłumiła sens słów. Przekręciła więc głowę w stronę szlachcica i powtórzyła raz jeszcze
- Bez porad szarlatanów nie umiesz sam zgadnąć?
- Ty o tamtym? Czemu się tak złościsz, jeno ciekaw bylem co będzie gadał odparł cicho szlachcic- Złości cie to aż tak bardzo?
- Złość to nieodpowiednie słowo - prychnęła przekręcając się na plecy. Nawet udała się jej ta sztuczka bez niepotrzebnego krzywienia, choć obolały kręgosłup dawał o sobie znać - Po cholerę tam lazłeś? Są rzeczy których pojmowanie pozostaje ponad naszymi granicami rozumienia. Rzeczy boskie winno się bogom pozostawić. W ich rękach spoczywa nasz los i tylko oni decydują o naszym przeznaczeniu. Wiejski znachor igra z ogniem, bawiąc się w przepowiednie. Chcesz spłonąć razem z nim?
- Na stos mi dzieki łasce bogów daleko. Dałem sie lekkiej ciekkawości skusić, może i nie powinienem był. A zwłaszcza nie chciałbym żebyś żywiła do mnie jakieś złości odparł smutno, ściągając buty.
- Mówiłam już, nie jestem zła - warknęła - martwię się. Nie zapala się lontu bomby i nie siada obok w oczekiwaniu na fajerwerki. Ciekawość jest zgubna, niewiedza momentami bywa zbawieniem. Czasami trzeba odpuścić. Nie będę do ciężkiej kurwy zbierać cię potem łopatą do wora i zakopywać gdzieś na zadupnych rozstajach dróg. Ani mi się śni - zamknęła oczy i nie powiedziała nic więcej.
- I ja nie chciałbym byś musiała mnie zakopywać. Ani tym bardziej martwić sie o mnie kiedykolwiek. Wiesz o tym. Ale wtedy...jakoś tak wyszło. Na większe ryzyka wystawiamy sie codziennie. Myślisz że ja nie martwie sie o ciebie podczas każdej potyczki? zapytał w odpowiedzi Sioban. Wstał i podszedł do ognia by sprawdzić wodę. Ta wciąz była eidac za chłodna, gdyż obrócil sie i zapatrzył się w nieopisany bliżej punkt.
- Nie ma o co - wymamrota mocniej zaciskając powieki - Co będzie to będzie, nie ma się nad czym rozwodzić. Pokładam wiarę w Sigmarze, w jego plan wobec mnie. Jeśli taka będzie jego wola że zdechne gdzieś pod płotem to tak ma być. Koniec. Nie trzeba nam myśli co by było gdyby...gdyby babka kuśke miała to by za nią dziadek wołali. Nie rozpraszać się, nie wdawać w bezsensowne potyczki i nie lecieć jak idiota na pierwszy ognień - plan dobry, tylko trzeba go zacząć wdrażać w życie. Na razie są z tym problemy jak widać
- Damy radę. Nic nam nie będzie i zrealizujemy nasze plany, nie wątpie w to. Chesz wymoczyc nogi? zaapytal by zmienic temat, ściagając gar z ciepła wodą z paleniska. - I jak się czujesz, nie łapie cię choroba?
Laura łaskawie kiwnęła głową, dając znak że przystaje na propozycje. Podniosła się ciężko do pozycji siedzące i opuściła stopy na podłogę. Chwilę walczyła z butami, cedząc przekleństwa pod adresem złośliwych zelówek, by odrzucić je w drugi kąt pomieszczenia.
- Bywało gorzej, nie narzekam. Co do przeziębienia, trądu, syfilisa czy zgnilizny...nie, wszyscy zdrowi, bez obaw. Nic nieporządanego nie złapiesz ode mnie, gorzej z resztą,ale to nie mój problem. Twój też nie...do momentu aż głupim kichnięciem nie zdradzą wrogowi naszej pozycji podczas zasadzki. To co z tą wodą?
- Do usług moja pani oparł ze smiechem, stawiając u siennika spory gar - na szczęście dość duży by pomieścić dwie pary stu. - I jak ci się widzi nasza kompanija w tej nowej wędrówce? zapytał usadawiając sie tuz u jej boku.
- Ktoś umrze, to pewne. Pytanie kto i kogo ze sobą pociągnie - wzruszyła ramionami - Wolf Wolfem, ale albo część jest głucha...albo przygłupia. Nie słyszałam żeby zadecydował byśmy lecieli jak stado oszołomów na ratunek tej dziurze. Nasze szczęście, że skończyło się dobrze. Jeszcze raz któremuś zachce się zgrywania bohatera to wyjde z siebie, stane obok i mu przypierdolę, tak coby zdrowe zmysły do głowy powróciły - nie potrzebując dodatkowej zachęty wsadziła nogi w ciepłą wodę i uśmiechnęła się pierwszy raz tego wieczora - Poza tym swoją opinię już wygłosiłam, nic w tej materii się nie zmieniło.
Sioban taktownie przemilczał swój udział w szarzy. Obląwszy ją za ramiona, doprecyzował: -Chodziło mi raczej co sądzisz do dość...pechowym przebiegu naszej wyprawy. I naszym celu
- Będzie jatka, będą trupy, nie będziemy się nudzić - przez chwilę spoglądała na Siobana spode łba, leczw końcu oparła się o niego, pozwalając by otoczył ją ramieniem - Grzeszników wybijemy, zbłąkanych nawrócimy...a jak nie to zawsze można komuś przemówić do rozumu rozgrzanym żelazem. Będzie dobrze - parsknęła, nie kryjąc się ze swoją wesołością - Ciekawi mnie tylko co zastaniemy w twierdzy, o ile w ogóle tam dotrzemy.
- Jedyne czego jestem pewien tam nie zastać to… zastanowił się chwilę Szlachcic - Nagie elfickie tancerki. Podejrzewam że nie jest tak źle, mimo wszytsko ponoć to mocna warownia. Pewnie krasnoludy w środku i orki na zewnatrz. Ale w orkach mamy juz wprawę, czyz nie? zasmiał się cicho. - I cóż myślisz?
- Wybić to zielone cholerstwo trzeba do nogi...tylko najpierw odpocznijmy. Bez zregenerowania sił daleko nie zajdziemy - odparła wyciągając stopy z “kąpieli” - Jest spokojna noc to trzeba korzystać. Przespać się, najeść...ale to też już mówiłam.
Nie przejmując się obecnością szlachcia ściągnęła z siebie ubranie, rozkładając wszystko przy ogniu. Jedynie broń oparła o wezgłowie łóżka, by była stale pod ręką.
- Nie wiem jak ty, ale ja mam zamiar to wykorzystać - ziewnęła, ładując się pod koc.
- Pewnie masz rację odparł Sioban. Też był zmęczony i sen wydawał sie tak milym wyjściem…Tak więc rozebrał sie i rozwiesiwszy ubrania poszedł spać.
 
vanadu jest offline