Właśnie miał sprawdzać czy dziczyzna jest już gotowa i profilaktycznie obrócić ją po raz kolejny na drugą stronę kiedy coś zaczęło się dziać. Zerwał się na równe nogi i już miał sięgać po młot kiedy zaskoczył go nietypowy widok i... dość głośny krzyk. Sigmar w istocie zsyłał swoje znaki, tylko ich odczytanie czasem bywało trudne... szczególnie gdy było się na lekkim kacu.
Zrobił krok ku dziewczynie i uklęknął przy niej mówiąc, jedną rękę przesuwając po pasie do tyłu.. w kierunku sztyletu, bo kto wiedział czy to nie jest jakiś podstęp plugawych kultów, a może zwyczajnie się bała? Wątpił w to, lecz w krew mu to weszło. - Możesz przestać krzyczeć? Głowa mi pęka i wolał bym porozmawiać niż się przekrzykiwać moja piękna córko Shallyi...
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |