Po odzyskaniu przytomności Piwosz przez chwilę zbierał myśli. Jeszcze chwilę temu wygodnie podróżował na tyle łazika wraz z obydwoma Billami i Killwoodem, usłyszał krzyk kierowcy, a teraz smętne resztki łazika płoną rozwalone na środku cholernego pola. Podniósł na chwilę głowę i rozejrzał się po okolicy: zauważył ciała dwóch kompanów kilkanaście metrów dalej. Wróć, nie ciała, tylko kompanów. Ciągle się ruszają.
Spojrzał w dół. Ja mogę za chwilę przestać. Cały kombinezon zakrwawiony, kilka dużych rozcięć w materiale na brzuchu i udach. Do tego przysmażony jakby jechał na rurze wydechowej. Nie czuł bólu, więc albo ciągle był w szoku albo powinien był dawno zacząć grać w rosyjską ruletkę.
-Żyjecie?-zawołał głośno.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |