Butch był niespokojny, ostatnio wręcz nerwowy. Parę dni nic nierobienia w Junction City spowodowało że w jego mózgu zapalała się czerwona lampka. Spokój oznaczał dla niego jedno, a mianowicie ciszę przed burzą. Do tego doszły jeszcze te problemy z transportem i już go ręce świerzbiły by komuś przypieprzyć. Przejechał ręką po łysej łepetynie, od której zresztą wziął się jego przydomek i zastanawiał się co robić. - Hej Scott - zwrócił się do gostka z którym skumplował się ostatnio - wkurwia mnie już ta bezczynność. Może skoczymy się do Clay Center na butach? Wiem że to będzie ze trzy dni ostrego popierdalania, ale dość mam już siedzenia na dupie i czekania na nie wiadomo co. No jak, co ty na to?
Glaca tak w zasadzie nie był pewny swojego pomysłu, ale może koleżka znajdzie inne rozwiązanie, tak czy siak musiał coś zrobić bo inaczej oszaleje. |