Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2013, 13:14   #100
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
- Karl spróbuj tego, to najlepsza część. - Helvgrim podstawił pod nos kompana smażoną wątrobę świni i poklepał ją wymownie sztyletem, wzrokiem złapał Galvina i uśmiechnął się puszczając oko. Szczerze przyznać musiał że nie spodziewał się by człek zjadł słabiznę krwi zwierzęcia. Karl jednak był pełen niespodzianek, nie opierdalał się i odciął kawał wątroby dla siebie po czym zaczął pałaszować ze smakiem.

- Dobra już dobra... kurwego dziada byś do biedy doprowadził Karl, zostaw że mnie kawałek. - Sverrisson chciwie zabrał resztę smażonego organu i wpakował do ust niczym pies który boi się że ktoś zabierze mu żarło. Towarzysze śmiali się, a i Helv zarechotał gdy zdał sobie sprawę z komizmu sytuacji... śmiejąc się kawałki smażonej wątroby wypadały mu z ust. Gdy przełknął już to poklepał Karla po ramieniu.

-Dobryś... to przywilej łowców by wątroby smakować, powiem ja ci jednak co zrobić jak dziczę upolujesz mości cyruliku. - Sverrisson znalazł słuchacza, Galvin i Ogne pewnie odetchnęli że to nie im się ciśnie na uszy owa lekacja.

- Czasu mało masz Karl. Jak zwierz legnie martwy to musisz mu ostrzem wyciąć woreczek z żółcią, o tu...- Krasnolud pokazał sztyletem na dziurę którą wcześniej zrobił właśnie owym ostrzem, a przez dziurę tę wyrwał śmierdzący worek. - Jak nie zrobisz tego szybko to umierający świniak puści juchę i żółć po mięsie pójdzie, wtedy tylko padlina zostaje dla psów... nie idzie tego jeść wcale. Szybkość to podstawa w tej kwestii jest. Rozumiesz? - Helvgrim prawił mądrości swe o zacnej sztuce obrabiania zwierzyny łownej, a znał się na tym, nie ma co.

- Dobra, teraz druga sprawa, wcale nie mnie ważna od tej... - Chuj żesz by to jasny strzelił. Krzaki zafalowały, ręka odnalazła stylisko młota, kompani poderwali sie... a z zarośli, prosto w pieczoną świnie wpieprzyło się dziewczę obite jak jabłko jesienią. Karl sięgnął po sztylet w ukryciu i zagaił do wrzeszczącej w niebogłosy kobiety by ta się uciszyła... ale ta nic tylko darła japsko. Helvgrim musiał zareagować.

Khazad złapał dziewczynę za włosy i przyciągnął do siebie po czym zatkał jej usta dłonią. Dziewoja próbowała go ugryźć i to nawet jej się udało, ale ból spowodowany ugryzieniem takiej drobnej istotki był niczym ukąszenie komara. Skutecznie uciszona kobieta była zmuszona wysłuchać słów krasnoluda.

- Zamknij że się wreszcie, bo łeb ukręce. Rozumiesz? - Helv potrzymał ją tak jeszcze przez chwilę i kiedy ta się uspokoiła puścił ją powoli. Okolica miała opinię niebezpiecznej... ale takie zajście było ostatnim czego Helvgrim by się spodziewał. Robiło się ciekawie.
 
VIX jest offline