Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2013, 15:16   #12
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up Odpis 2

Roberts przeciętny Spryt (12)
Rzut: 8, 4, 3
Udany!

Roberts, Killwood, Rowland:
Roberts i Killwood czołgali się razem w stronę największego kamienia w zasięgu ich wzroku. Tym czasem Rowland kilkanaście metrów od nich badał sytuację. Widział jak na płonący wrak weszło coś przypominającego dużego owada, a potem zeskoczyło po drugiej stronie, przybrało pozycję czworonożną i teraz zmierza w waszym kierunku przez rośliny.

Rowland bardzo trudny Wypatrywanie (1-2)
Rzut: 15, 6, 1 (Szczęśliwa Jedynka!)
Zmiana trudności: trudny (4-2)
Wynik: 4, 1
Udało się!


Rowland:
Zobaczyłeś jeszcze jednego insektopodobnego stwora, który poruszał się na tylnych odnóżach. Przypominał trochę szkielet, bo wielki łeb był umiejscowiony na dość rachitycznym korpusie. Obok niego był człowiek trzymający w obu rękach jakieś urządzenie z anteną. Kabel z tego urządzenia przypięty był do jego motocyklowego hełmu z zasłoniętą twarzą.

Roberts, Killwood:
Dotarliście do kamienia, za którym Killwood mógł usiąść tyłem do zdarzenia. Roberts wypatrywał co się dzieje, ale zobaczył jedynie Rowlanda, który został trochę z tyłu. Z głowy Killwooda ciekła krew, a z drugiej strony Roberts miał solidnie obitą klatkę piersiową. Miał trudności z oddychaniem.

Jake Connor (i Winchester i Big Bill i Andy i Praudmoore):
Zabrałeś swojego kałasza i kilka dodatkowych magazynków do plecaka wypełnionego po brzegi zestawem postapokaliptycznego podróżnika. Zapalniczki, koce, kubki i tego typu gówno. Z bardziej przydatnych rzeczy miałeś jedną bombę czasową (zdolną przebić pancerz czołgu), licznik Geigera, noktowizor, no i pudełko twoich lekarstw. Rephidal. Cholerni wieśniacy z Clay Center wyprzedali cały swój zapas Meksykańcom od ziemi zanim wykupiłeś go od nich. Została ci jedna pastylka. Gówniana sprawa. W Junction City powinni mieć ich trochę. Albo coś podobnego. Na szczęście nie masz jeszcze pierwszym symptomów. Jakbyś miał to jednak uważaj na używanie kałasznikowa, bo możesz go nie utrzymać w łapach w czasie strzelania. Masz ze sobą jeszcze tasak i Ingrama (ale z jednym magazynkiem). Na sobie masz wojskowe ubranie i hełm. Na prawie na jego czubku, trochę z tyłu jest ziejąca dzura. Trup, z którego ściągnąłeś ten hełm miał przestrzeloną głowę pod dziwnym kątem. Ogólnie z pokoju jaki wynajmowałeś chciałbyś zabrać jeszcze swój ulubiony fotel, ale to nie jest twój fotel. Wynajmowałeś go tylko. No nic. Wyszedłeś na ulicę. Ludzie wyglądali biedniej niż zazwyczaj, ale z drugiej strony szczęśliwszy. Wyzbyli się niemal wszystkiego co posiadali, żeby kupić ziemię. Zainwestowali w przyszłość. Przyszłość jakiej nie mają, ale nie chciałeś im psuć zabawy. Polazłeś do kolorowego samochodu. Winchester już był na swoim motorze. Ty załadowałeś się do The Mystery Machine jak niezbyt dumnie (bo przystrojony kwiatkami) głosił napis na boku. W TMM było dość ciasno. Za kółkiem siedział Big Bill, od przygody w Instytucie trochę podszkolił się w jeździe, choć mistrzem kierownicy to nie jest to i tak nikt z tej ekipy lepiej nie potrafi. Na tylnych siedzeniach (tylne drzwi wana są zablokowane) położył się Praudmoore, a ty zająłeś siedzenie przed nim. Plecaki umieściliście nad swoimi głowami (to znaczy głowami osób z tyłu), więc jest tam dość nisko. Andy wsiadł obok Big Billa. Są jeszcze trzy miejsca siedzące i jedno lub dwa na podłodze. Już możecie ruszać, a jednak zastanawiacie się czemu stoicie... a tak... gdzie do kurwy nędzy jest doktor... jak mu tam było Peter Ryan i ta młoda laska (Rosalie) co mieli zabrać się z wami? Konował by wam się przydał... zwłaszcza po dość "nagłej" "śmierci" Lucy, której co prawda zbyt dobrze nie poznaliście, ale która, jak mogą zaświadczyć Andy i Winchester, była wybitna w tym fachu.

Praudmoore:
Gdy tylko zamknąłeś oczy w twojej głowie pojawiły się obrazy z przedwojennego Instytutu. Sztywny wciąż tam był.

Peter Ryan, Rosalie:
Peter cholernie trudny Leczenie ran (2-3)
Rzut: 13, 5, 2
Udało się!

Peter na szybko pomógł małej pacjentce. To nie było proste. Ale na koniec zdiagnozował, że mu się udało. Dziewczynka była jednak w śpiączce farmakologicznej. Powinno ją się kontrolowanie wybudzić za kilkanaście godzin z gotowością trzymając środki przeciwbólowe. Problem Petera polegał na tym, że mu się pomylił jego gabinet z jego poprzednim gabinetem. Poprzednio miał personel, a tutaj była jedynie Kate. Barmanka, która poszła pożegnać się z Praudmoorem i która zna się jedynie na pierwszej pomocy jeśli chodzi o medyczne sprawy. Nie poradzi sobie z opieką dziewczynki. Dziecko raczej nie umrze, ale może dostać powikłań jeśli dobrej dawki nie dostanie środków przeciwbólowych (i tak kiepskiej jakości). Peter bardzo chciał jechać, a taka okazja do podróży może się nie powtórzyć przez długi czas. Chodzenia z buta po pustkowiach jest niezdrowe. Czy jednak jest w stanie zostawić dziecko na pastwę losu?

Peter problematyczny Niezłomność (11)
Rzut: 19, 9, 2
Sukces


Jest w stanie, ale czy to zrobi? To już jego wybór. Rosalie zna się trochę na medycynie, może trochę bardziej niż przeciętny zjadacz radioaktywnego chleba, ale i ona chciała przecież jechać. Ona jednak nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Do tego czas was goni. Tamci pewnie już są gotowi do drogi.

Butch Glaca, Gregory Scott:
Pytaniu przysłuchiwała się znana wam indianka Plejada. Znana to może za dużo powiedziane. Po prostu miejscowa przewodniczka, która kręci się w tych okolicach, ludzie ją znają i ufają i często stawiają drinki. Rozmawialiście może z nią raz czy dwa w sprawie Danniego i autobusu, ale nic nie wiedziała.
- Nadal jesteście na tropie autobusu? Ten wasz kolega nadal nie znalazł się? Sztywny, tak? - znajdowaliście się w knajpie. Zapodany temat autobusu zainteresował gawiedź na kilka sekund. Po chwili jednak wszyscy (lub niemal wszyscy) powrócili do słuchawiska z Orbitala. Facet przez radio opowiada o jakimś filmie. Nic ciekawego.
 
Anonim jest offline