Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2007, 20:22   #24
Junior
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Belizario odÅ‚ożyÅ‚ telefon na kredens. Chwile jeszcze rozpamiÄ™tywaÅ‚ echo minionej rozmowy. Kobieta zdawaÅ‚a siÄ™ miÅ‚a i doÅ›wiadczona. Jej gÅ‚os mógÅ‚ Å›wiadczyć bardzo pozytywnie. Dobra, trochÄ™ naiwna ciotka. Uprzejma, zwracajÄ…ca uwagÄ™ na konwenanse. Zapewne kolejna wróżka z Verben, która nawÄ…chaÅ‚a siÄ™ kwiatów i sÄ…dzi że wszystko bÄ™dzie dobrze. Ale może trochÄ™ tÄ™ swojÄ… magiÄ… ma racjÄ™? Jednego można być pewnym – magia pozwala na wiele. BÅ‚Ä™dem jest zakÅ‚adać że zwariowana ciotka z Verben nie potrafi roztaczać w koÅ‚o siebie aury spokoju i harmonii. A co lepsze – ta aura może zlewać siÄ™ z rzeczywistoÅ›ciÄ….

Mężczyzna zgarnął naczynia do zmywarki, poczym zrezygnował z robienia dalszych porządków. Czego by nie powiedzieć o Lili, dziewczyna była porządna. Nawet w tych okolicznościach pozostawiła po sobie względny porządek.

Machinalnie chwycił paczkę Lucky Strikeów i zapalił papierosa. Zaciągnął się z lubością kiedy zadzwonił telefon.
- Witam ponownie, tu Purcell - kobieta przywitaÅ‚a siÄ™ grzecznie – Wie pan, gdzie jest Elysian Park? Mieszkam tuz przy nim Princeton Ave 54. Zapraszam do siebie, bo pogoda nie bardzo umożliwia mi podróże po mieÅ›cie.
Belizario zaśmiał się swobodnie. Szybko jednak zmitygował się i odezwał się, wciąż rozbawiony:
- Oczywiście
Poczym rozłączył rozmowę. Przemiła kobieta. Znak zaufania? A może lenistwa? Istotnie pogoda nie zachęcała do podróży. Podszedł do okna. Strumienie deszczu z impetem atakowały balustrady, krzesając miriady strużek. Które przemierzały czasoprzestrzeń w te i wobec. Przez niedomknięte okno wyczuwalny był chłód i wszechogarniająca wilgoć która powoli opanowywała wszystko. Belizario przymknął oczy i wciągnął w nozdrza powietrze delektując się chwilą .Szybki gest sprawił że w pokoju zagościła dyskretnie, acz stanowczo Tantz Schul. Ballet d´action Mauricio Kagela. Mężczyzna uśmiechał się szeroko, kiedy z każdą nutą odczytywał przesłanie baletu. Przed zamkniętymi oczyma przebiegały wspomnienia minionego wieczoru. Gesty, słowa, wspomnienia. Dzisiejszy poranek. Uśmiech Lili. Jej odczucia, gesty, grzanki. Słowa które padły. Mail, telefon, Francis. Za każdą nutą, z każdym uderzeniem kropli, z każdym biciem serca, Belizario odnajdywał spokój i zrozumienie. Dystans do minionych chwil.
- Brawo – skÅ‚oniÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ gÅ‚oÅ›ników – MiaÅ‚eÅ› racjÄ™ mistrzu

***

Winda mknęła na sam dół. Machinalnie odnajdywał w kieszenie najpotrzebniejsze rzeczy. Ulubione dropsy, klucze od samochodu, portfel, chusteczki, nieodzowny notatnik... Drzwi otworzyły się ukazując hale parkingu przynależnego do wieżowca. Ruszył aleją samochodów już teraz przeklinając w duchu warunki drogowe. A także składany dach i angielski nawiew, który gwarantował wilgoć wewnątrz pojazdu i zaparowane szyby. Chwilę później odnalazł zaparkowane V4 i bez zbędnej brawury wrzucił bieg na Princeton Ave 54
 
Junior jest offline