Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2013, 15:40   #155
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Almos był zły. Na opieszałość straży, kompanów i siebie samego. Byli o krok od schwytania mordercy i pozwolili mu uciec. Nie powinni byli wracać po światło ani czekać na wsparcie. Jeździec Równin lękał się ciasnych pomieszczeń i czarnoksięstwa. Ukrywał to jak mógł, i wstydził się tego, lecz nie mógł nic na to poradzić. Starał się przezwyciężać swoje lęki i wróciłby do tej przeklętej rury gdyby ktokolwiek chciał pójść z nim. Ojciec Goethe opatrywał Ekharta, Klaus ledwo stał na nogach, ale wiedźma z ochroniarzem by wystarczyła. Problem w tym, że ona też wcale nie kwapiła się do wejścia do ścieku. Koczownik po namyśle stwierdził, że również niekoniecznie chce znaleźć się z nią sam na wrogim terytorium. Nie ufał jej i od pewnego czasu zastanawiał się po czyjej właściwie stronie jest Irmina. Niepokoił się także o Hannę i dlatego też zgodził się zaczekać. Czekał niecierpliwie na straż stojąc u wejścia do rury i wpatrując się gniewnie w czeluść, której bał się stawić czoła. A potem już było za późno.

***

Przemoczony do suchej nitki, ale przynajmniej dzięki temu czysty, Almos siadł przy stole obok ojca Goethe. Nomada zamówił grzańca i wyżymał swój warkocz, lecz poza tym pozwolił wodzie samej skapywać zeń na podłogę. Obok Hanna zdejmowała swój płaszcz. Resztę ubrania również miała całkowicie przemoczoną, więc usiadła jak najbliżej płonącego w kominku ognia. I tak się cała trzęsła, również zamawiając grzane wino.
- Tak to jest, jak się czeka na straż - stwierdził kwaśno koczownik - Ci miejscy chłopcy i tak są szybcy. Na straż dróg czekałem kiedyś w stepie dwa dni. Bez urazy Ekhart.
Dziewka karczemna podała Almosowi grzańca i ten łapczywie przyssał się do gorącego trunku. Kiedy już zaspokoił pragnienie, rozejrzał się po kompanach.
- I co teraz robimy? - Zapytał. - Wątpię, żeby te gryzonie były na tyle głupie, żeby wrócić do garbarni po dzisiejszej nocy. Proponuję by rano, kiedy my będziemy sprzedawać łupy, panna Irmina pomówiła z tym arcyczarownikiem. Następnie spotkajmy się w południe w “Trumnie Kowala” i jeśli nic nowego nie wyjdzie na wierzch pójdźmy pogadać z Weissem o kolejnym zleceniu. Nawet jeśli to ślepy trop, to przynajmniej nieźle płaci. Bo kapitana na razie nie ma co pytać o pieniądze.
- Przynajmniej ży...żyjemy - drżenie sprawiało, że Hanna aż się jąkała. - W przeciwieństwie do…do tego biednego z…złodziejaszka. Może spróbują innych rur?
- Może – odparł Almos. – Ja bym nie próbował. Ale nie jestem szalonym, chichoczącym w mroku wielkim szczurem, więc w sumie to nie wiem.
Jeździec Równin pociągnął solidny łyk grzańca żałując, że zostawił fajkę w „Trumnie Kowala”. Chciało mu się palić.
- Mam dosyć na dzisiaj – oznajmił. – Wypiję jeszcze jednego i jeśli Adele nie przyjdzie to idę spać. O tyle dobrze, że nie ma z nami wiedźmy. Może boi się Łowczyni i nie wiem czy nie słusznie. Nie ufam czarownicy. Czy chociaż raz nam w czymś dopomogła? Nawet gdy te zbiry porwały Hannę, nie kiwnęła palcem. Tylko łazi z nami, słucha i patrzy co robimy.
 
Bounty jest offline