Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-10-2013, 00:18   #151
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Pilnujcie wejścia –rzekł Almos do Klausa i Ekharta po czym ruszył w kierunku garbarni. Klausowi nie pozostało nic innego jak usłuchać prośby czy tez polecenia jeźdźca równin. Po prawdzie nie miał ochoty na ponowne zanurzanie się do rur w których śmierdziało gorzej niż w kanałach. Tamten smród był jakoś w stanie wytrzymać, na samo zaś wspomnienie obecnego w rurach odoru żołądek na nowo próbował oczyścić swą zawartość.

Korciło go do sprawdzenia sytuacji wewnątrz garbarni, ale istniała zbyt wielka szansa, że coś wewnątrz rur zdoła im w tym czasie umknąć. Wciąż ciężko było mu przyjąć do wiadomości z czym istotnie się mierzyli i gdyby nie krótka odległość czasu od potyczki być może już tłumaczyłby sobie wygląd przeciwnika wyjątkową mutacją. W końcu zdarzali się tak zwani zwierzoludzie wśród mutantów, jednak identyczny wygląd dwojga osobników koło siebie był raczej niespotykany.

Nie było sensu ponaglać Almosa, Klaus nie miał zresztą większej ochoty na brodzenie wewnątrz cuchnących rur. Po prawdzie nawet nie zamierzał, zwłaszcza, że w obecnym stanie stanowił kiepskie wsparcie bitewne. Miał tylko nadzieje, że przyda się do czegoś więcej niż pilnowania wylotu rur... choć zawsze istniała szansa, że głębiej rozdzielają się one a przeciwnik zdoła wyminąć pościg i spróbuje uciec tym wyjściem, Treser szczerze jednak wątpił aby było to jedyne wyjście do których prowadziły rury.

Zmęczenie powoli udzielało się Klausowi ale starał się nie dać po sobie tego poznać. Nie mógł okazać się gorszy od bab. Z drugiej strony dławiący go smród, który przyczepił się do nozdrzy i ust tresera zdając się je oblepiać całkowicie. I niczym gradobicie uderzające w pomidory skutecznie osłabiał morale Tresera, chyba bardziej niż walka z przeciwnikiem, do której był bardziej przyzwyczajony. Dziwił się tylko, że jego towarzysze znieśli mężniej ten fetor.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 10-10-2013 o 00:20.
Eliasz jest offline  
Stary 11-10-2013, 21:58   #152
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
To nie było mądre. Wchodzenie z otwartą raną do ścieków mogło się fatalnie skończyć. Szczęście w nieszczęściu, że złośliwe bydle zgasiło ich pochodnie ewidentnie posługując się w tym celu magią.

Ekhart z ulgą opuścił rurę.
- Wycofując się bez światła byliśmy praktycznie bezbronni. - mruknął do stojącego z nim na straży Klausa - A jednak nikt nas nie zaatakował. Nie są tacy mocni. Powinniśmy tam wrócić z latarnią, ale ja muszę opatrzyć ranę. To zbyt wielkie ryzyko.

Spojrzał na sączącą się mocno krew. Czuł że zaraz zacznie słabnąć.
- Jednak poczekajmy na straż. Nie wiem czy dam radę.
Powiedział blednąc coraz bardziej. Jeszcze się trzymał, ale jak długo?
 
Tom Atos jest offline  
Stary 12-10-2013, 13:58   #153
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Festag, 32 Nachhexen
Noc


Wycofali się z rury, po omacku, potykając się i przewracając. Po wyjściu cali oblepieni byli gęstą, lepiącą się substancją, której nawet spływające w środku wielkie ilości wody nie mogły do końca spłukać. Ekhart czuł się coraz gorzej i nie było mowy, by wchodził ponownie, czy tym bardziej walczył w najbliższym czasie, przed zajęciem się raną. Z tym zresztą pomagał mu Thomas. Razem zdjęli górną część zbroi i ubrania mężczyzny, przesiąkniętego zresztą krwią dość dogłębnie. Na szczęście cięcie nie było głębokie i nie uszkodziło żadnych ważnych części ciała czy nawet mięśni i były strażnik dróg mógł liczyć na szybkie w miarę wyleczenie.
W samej garbarni nie znaleźli wiele więcej. Zabity mutant nie miał przy sobie wiele. Pochwę na miecz - nietypową trochę szablę, nawet jak na gust Almosa, choć nie mającą w sobie tego niezwykłego zielonego poblasku, jak gwiazdki - zawieszoną miał na plecach. Poza tym przy pasie nosił sztylet, nie zdradzający niezwykłości nawet kształtem. Nie znaleźli przy nim nic więcej.
Pilnujący wylotu rury ściekowej połączonej z obiema garbarniami, cichego i pogrążonego w ciemności, narzekać mogli tylko na zimno i deszcz. Nic ze środka nie wyskoczyło.

Kilka minut później na terenie należącym do Altzwiga, pojawił się autentyczny odgłos ludzi w zbrojach, prowadzonych przez Hannę. Zwolnili, ostrożnie rozglądając się dookoła, lecz ta ostrożność trwała tylko do chwili, w której pokazano im martwych. Zarówno Fritza, jak i przede wszystkim mutanta. Jeden ze strażników prawie zwymiotował, ale oficer oświetlił truchło i przyjrzał mu się dokładniej.
- Mówiliście, że jeden uciekł. Gdzie?
Szczegóły ustalono szybko. Niestety oficer nie chciał działać szybko i po omacku. Jego ludzie wyposażeni byli w halabardy, kompletnie nie nadające się do walki w ciasnym przejściu. Dopiero następny patrol, który dotarł na miejsce, posiadał uzbrojenie bardziej pasujące do sytuacji, a na dodatek również tarcze. Pobłogosławieni przez Thomasa, zasłaniając się tarczami i mocno oświetlając przejście, ruszyli do środka, z wyraźnym trudem powstrzymując mdłości.

Niestety, trwało to wszystko zdecydowanie za długo. Nie odnaleźli już żadnych skavenów w kryjówce, cuchnącej i brudnej niewielkiej norze. Musieli uciec, prawdopodobnie skorzystali z wylotu rury od strony rzeki. Obecnie częściowo co prawda zalanego, lecz łatwego do pokonania. Wszędobylska woda nie pozwoliła wyśledzić jakichkolwiek śladów. Nie pozostawili także po sobie zbyt wiele. Trzy posłania, zrobione z ukradzionych z garbarni skór. Jeden krótki miecz, bardzo przypominający te używane czasami przez straż. Worek ciągle jeszcze wypełniony niezbyt świeżą żywnością, głównie sprawiającą wrażenie odpadków. Niewielki, krzywy stolik, stołek może bardziej, na którym leżały kolejne resztki i jakaś maź. Pod nim odnaleźli jeszcze sztylet, pokryty właśnie tą substancją. Prawdopodobnie była to trucizna, której użyto do zabójstw - na szczęście tej nocy skaveny nie nałożyły jej na swoją broń. W kącie leżało także trochę brudnych ciuchów. Wszystko to strasznie cuchnęło, bardzo dziwnym, specyficznym smrodem. Być może wydzielanym bezpośrednio przez te istoty. Była jeszcze sakiewka, w której brzęczało trochę srebrnych i miedzianych monet.
Wszystko inne uciekinier, lub uciekinierzy jeśli faktycznie było ich łącznie trzech, zdążyli zabrać ze sobą, opuszczając swoją norę.

Sprawa była na tyle poważna i istotna, że tym razem pojawił się sam kapitan Baerfaust, oglądając zwłoki i kręcąc głową. Wydał kilka poleceń swoim ludziom, posłano po Morrytów. Sam Marcus zwrócił się do wszystkich prowadzących to śledztwo, gdy okazało się, że stwory uciekły.
- Szkoda, że nam się nie udało, lecz także dziękuję za pomoc. Dorwaliście jednego z nich i wypłoszyliście ich z kryjówki. Jeśli to nie zmusi ich do ucieczki, to na pewno utrudni sprawę. Każę ludziom przeszukiwać wszystkie puste budynki w mieście, w tej dzielnicy zwłaszcza. Wyznaczę stałe patrole w kanałach. Musimy ich dorwać lub upewnić się, że uciekli. Nie mam jednak władzy po drugiej stronie rzeki. Jak i nigdy nie będziemy w stanie sprawdzić wszystkiego. - wyprostował się bardziej, krzywiąc się z jakiegoś lekkiego bólu. Nie był już zbyt młody. W jego spojrzeniu dawało się zauważyć niezadowolenie z faktu, że sprawcy uciekli. - Mam nadzieję, że będziecie szukać dalej. Jeśli straż natrafi na jakiś trop, dam wam znać. Myślicie, że będą tak głupi, by jeszcze spróbować wrócić tutaj? Jeśli nie, powiadomię kapłanów i odpowiednich ludzi. Trzeba to zniszczyć.

W "Białym Koniu" nie zastali Adele. Kobieta jak zwykle musiała gdzieś wyjść, "jak prawie każdego wieczora" wedle słów gospodarza. Mogli jednak poczekać. Nie mogli za to u Mauera, do którego to dobić się w niedziele w nocy nie szło.

 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 12-10-2013 o 14:34.
Sekal jest offline  
Stary 13-10-2013, 13:54   #154
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Szczęściem, rana Ekharta nie była taka poważna. Oględziny, powierzchowne oczyszczenie rany i opatrunek, to wystarczyło by strażnik mógł na powrót przywdziać pancerz i poczuć sie lepiej. Thomas był zadowolony ze swojej roboty, widać bigini czuwała nad nimi wszystkimi, to aż prosiło się o pokorną modlitwę i datek na potrzeby wspierania glorii Wspaniałej Vereny.

Przybycie oddziału strażników rozświetliło nieco atmosferę i to nie tylko za sprawą niesionych przez nich latarni. Kilku uzbrojonych i opancerzonych ludzi, którzy żyli z ochrony i walki miejskich ulic musiało się jakoś liczyć, na pewno była to pokaźna przeciwaga w ewentualnym napotkaniu szczurowatego przeciwnika... wszak towarzysz stwora który leż ał martwy w garbarni musiał być mu podobny bo jakże inaczej mogłaby trwać ich znajomość? Ciarki aż przebiegały po plecach akolity na myśl tego że jakiś człowiek zdrów na ciele i umyśle może być w konszachtach z takimi bestiami z czeluści zła.

Podejrzliwość i opieszałość by ruszyć w pogoń za uciekinierem, w ciemność kanałów, była dla Thomasa całkiem zrozumiała. Z tego powodu też nie utrudniał niczego straży, ani też nikogo niepoganiał, nic by to nie dało, a nawet gdyby mogło, to ostatnie czego by akolita chciał to wysyłać ludzi w skomplikowany labirynt wąskich przejść gdzie czekać na nich mogła cicha śmierć.

Kolejny patrol był bardziej przygotowany do tego typu zadań. Thomas nie zastanawiał się długo, zgodnie ze swym powołaniem i profesją, w jego wachlarzu obowiązków akolity była moc błogosławieństwa istot i przedmiotów. Po twarzach zebranych strażników widać było że czekają modlitwy ochronnej, dlatego też Goethe nie miał zamiaru ich zawieść. Błogosławieństwo choć zdawkowe i oszczędne to wyrażone było z głębi serca... inaczej Thomas nie potrafił, a do tego ci ludzie mogli dokonać żywota dla dobra sprawy, dla dobra ich miasta... gdyby błogosławieństwo było nieszczere, wtedy Thomas nie byłby nic warty jako kapłan.

- Vereno wszechmogąca i wiekuista panno, zmiłuj się nad sługami Twymi, obrońcami Averheim i według Twojej łaskawości prowadź ich drogą bezpieczną i do zbawienia wiecznego, aby za łaską Twoją, tego co się Tobie podoba, pragneli i z całą mocą wypełniali. W Verenie sprawiedliwość i łaska. Błogosławieństwo na was dzielni ludzie. - Thomas zakończył błogosławieństwo znakiem wagi wyrysowanym dłonią w powietrzu... miał nadzieję że to dopomoże jakoś, musiało przecież.

Odważni ruszyli pod ziemię, akolita pozostał na zewnątrz choć i on czuł że ma w sobie jeszcze ten żar by ruszyć w nieznane, ale nie chciał być kulą u nogi. Zbliżający się na miejsce zdarzenia kapitan Baerfaust za to skupił całą uwagę Thomasa. Kapitan przemówił i każde jego słowo Goethe uważnie rozważał. To dobrze mówiło o zarządcy straży w Averheim że przybył na miejsce zbrodni osobiście, Thomas szanował go za to. Pewnie mało który człowiek o pozycji herr Marcusa zerwałby się w deszczowa noc tylko po to by obejrzeć kanałowy otwór w ziemi i dwa ciała... pewnie wielu o jego pozycji w ogóle by nie chciało spoglądać na mutanta. Thomas zastanawiał się czy kapitan będzie miał w zamiarze zatuszować całą sprawę?

- Racja kapitanie. To miejsce musi zostać oczyszczone, a ja ze swej strony mogę uczestniczyć w owym oczyszczaniu jeśli pozwolisz. Wesprę modlitwą innych kapłanów w ten czas oraz jutro, skoro świt poinformuję listownie kapitułę Vereny w Altdorfie o naszym znalezisku i o potwierdzeniu tożsamości marderców. Oczywiście jeśli zezwolisz na to. Jednak wracając do sprawy tego przeklętego i krwią naznaczonego miejsca. Coś tu ściąga te stwory, mają one jakiś cel swój że przychodzą właśnie tu mimo niebezpieczeństwa, wszak na pewno wiedzieli że znamy już miejsce gdzie zabijają swoje ofiary i że może być pod obserwacją... a jednak wrócili. Może warto raz jeszcze się na nich zasadzić... kto wie, może znów powrócą. Jeśli miejsce zostanie zniszczone już, natychmiast, te stworzenia mogą poszukać nowego terenu na swe wstrętne obrzędy... miejsca które nim je znajdziemy, może zostać splamione krwią kilku kolejnych obywateli tego wspaniałego miasta. Poczekajmy, tak sądzę. - Ojciec Thomas powiedział swoje, miał nadzieję że będzie to miało wpływ na osąd kapitana.

Chwilę później, akolita oddał herr Marcusowi szablę w pochwie, którą znalazł przy zmienionym szczuroczłeku, dodał także jedną z dwóch gwiazdek mieniących się plugawą zielenią. Wytłumaczył także to iż podejrzewa on że szabla najpewniej była bronią którą zabito herr Kellera, na co wskazuje jej kształt oraz ocena Almosa, człowieka obeznanego z takim rodzajem broni i ran jakie zadaje. Thomas zwrócił szczególną uwagę na fakt że tak szabla jak i tajemnicza gwiazdka mogą być pokryte trucizną lub nawet spaczeniem, zatem najwyższa ostrożność w obchodzeniu się z owymi przedmiotami, byłaby wskazana.

***

Sporo czasu minęło nim towarzystwo śledcze zasiadło w Białym Koniu i czekało na pannę Adele, z jakże złą sławą owianego zakonu łowców czarownic. Jednak jej wiedza mogła bardzo wiele wnieść do sprawy. Trzeba było zrobić wszystko by kobieta przystała na zdecydowaną współpracę ze śledczymi. Ponoć miała swą dumę, tak bardzo dobrze znaną wśród jej podobnym wojowników Sigmara, zatem potrzeba było czegoś co wskazywałoby na przydatność śledczych pannie Adele. Należało dać jej wszystko i liczyć na to że ona zrewanżuje się tym samym, a jeśli nie to nic... nie mieli prawa niczego przed nią tuszować. Wszak nie było ważne kto rozwikła sprawę, ale by została rozwiązana jak najszybciej. Chodziło o żywoty ludzi Averheim, tu nie było mowy o żadnym rodzaju konkurowania i zabawy. Takie miał zdanie na ten temat Thomas. W sercu starca była nadzieja na to że towarzysze z drużyny również podzielają jego zdanie.

Thomas doskonale wiedział że zdanie magistra Mauera jest równie, jeśli nawet nie bardziej ważne. W zamyśle akolity było odwiedzenie go o poranku, przecie taki jegomość sypiać do południa nie mógł chyba. Świątynny sługa przypomniał sobie również o propozycji her Weiss'a... to trzeba było rozważyć wspólnie, ale Thomas wiedział że pójdzie za przykładem grupy swych kompanów. Praca dla Weiss'a była ostatnią rzeczą jakiej potrzebował struszek, ale kupiec płacił dobrze, a do tego zbliżał ich do sprawy napadu na ładunek prochu, dokonany ostatnio. Było to o tyle ważne że Thomas podejrzewał iż sprawa morderstw z doków oraz tego co działo się w Czerwonej Strzale było jakoś powiązane ze sobą, akolita nie wiedział jak, ale czuł że tak było.

Obciążona srebrem sakiewka przypominała również że skoro świt należało rozejrzeć się za przedmiotami które Thomas miał w zamiarze zakupić, nie było to ważne i można było zakupy przełożyć jeśli zaistniałaby taka potrzeba, ale lepiej by tak nie było. Myśląc o tym, akolita ukrył zniszczone sandały pod stołek na którym siedział w Białym Koniu. To był wstyd by sługa Vereny wygladał jak ostatni obwieś.
 
VIX jest offline  
Stary 16-10-2013, 15:40   #155
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Almos był zły. Na opieszałość straży, kompanów i siebie samego. Byli o krok od schwytania mordercy i pozwolili mu uciec. Nie powinni byli wracać po światło ani czekać na wsparcie. Jeździec Równin lękał się ciasnych pomieszczeń i czarnoksięstwa. Ukrywał to jak mógł, i wstydził się tego, lecz nie mógł nic na to poradzić. Starał się przezwyciężać swoje lęki i wróciłby do tej przeklętej rury gdyby ktokolwiek chciał pójść z nim. Ojciec Goethe opatrywał Ekharta, Klaus ledwo stał na nogach, ale wiedźma z ochroniarzem by wystarczyła. Problem w tym, że ona też wcale nie kwapiła się do wejścia do ścieku. Koczownik po namyśle stwierdził, że również niekoniecznie chce znaleźć się z nią sam na wrogim terytorium. Nie ufał jej i od pewnego czasu zastanawiał się po czyjej właściwie stronie jest Irmina. Niepokoił się także o Hannę i dlatego też zgodził się zaczekać. Czekał niecierpliwie na straż stojąc u wejścia do rury i wpatrując się gniewnie w czeluść, której bał się stawić czoła. A potem już było za późno.

***

Przemoczony do suchej nitki, ale przynajmniej dzięki temu czysty, Almos siadł przy stole obok ojca Goethe. Nomada zamówił grzańca i wyżymał swój warkocz, lecz poza tym pozwolił wodzie samej skapywać zeń na podłogę. Obok Hanna zdejmowała swój płaszcz. Resztę ubrania również miała całkowicie przemoczoną, więc usiadła jak najbliżej płonącego w kominku ognia. I tak się cała trzęsła, również zamawiając grzane wino.
- Tak to jest, jak się czeka na straż - stwierdził kwaśno koczownik - Ci miejscy chłopcy i tak są szybcy. Na straż dróg czekałem kiedyś w stepie dwa dni. Bez urazy Ekhart.
Dziewka karczemna podała Almosowi grzańca i ten łapczywie przyssał się do gorącego trunku. Kiedy już zaspokoił pragnienie, rozejrzał się po kompanach.
- I co teraz robimy? - Zapytał. - Wątpię, żeby te gryzonie były na tyle głupie, żeby wrócić do garbarni po dzisiejszej nocy. Proponuję by rano, kiedy my będziemy sprzedawać łupy, panna Irmina pomówiła z tym arcyczarownikiem. Następnie spotkajmy się w południe w “Trumnie Kowala” i jeśli nic nowego nie wyjdzie na wierzch pójdźmy pogadać z Weissem o kolejnym zleceniu. Nawet jeśli to ślepy trop, to przynajmniej nieźle płaci. Bo kapitana na razie nie ma co pytać o pieniądze.
- Przynajmniej ży...żyjemy - drżenie sprawiało, że Hanna aż się jąkała. - W przeciwieństwie do…do tego biednego z…złodziejaszka. Może spróbują innych rur?
- Może – odparł Almos. – Ja bym nie próbował. Ale nie jestem szalonym, chichoczącym w mroku wielkim szczurem, więc w sumie to nie wiem.
Jeździec Równin pociągnął solidny łyk grzańca żałując, że zostawił fajkę w „Trumnie Kowala”. Chciało mu się palić.
- Mam dosyć na dzisiaj – oznajmił. – Wypiję jeszcze jednego i jeśli Adele nie przyjdzie to idę spać. O tyle dobrze, że nie ma z nami wiedźmy. Może boi się Łowczyni i nie wiem czy nie słusznie. Nie ufam czarownicy. Czy chociaż raz nam w czymś dopomogła? Nawet gdy te zbiry porwały Hannę, nie kiwnęła palcem. Tylko łazi z nami, słucha i patrzy co robimy.
 
Bounty jest offline  
Stary 16-10-2013, 16:44   #156
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Sprawa bynajmniej nie była zakończona. Nawet gdyby udało im się dorwać tych dwóch, którzy uciekli wciąż nie rozwiązałoby to sprawy „Czerwonej Korony”. Z pewnością organizacja była głębiej zakorzeniona w mieście, niż tych trzech szczuroludzi. Z resztą …
- To były płotki. – stwierdził, gdy został już opatrzony.
- Wyłapanie ich nic nam nie da. No chyba, że byśmy ich wzięli żywcem. – spojrzał na kapitana – Proszę powiedzieć swoim ludziom, żeby starali się ich pochwycić.
Ekhart sięgnął po fajkę mając nadzieję, że zapach tytoniu choć trochę stłumi smród nieczystości jakie miał na ubraniu.
Nic więcej w tym miejscu nie miał do roboty, zatem poszedł za Almosem do „Białego Konia”, by spotkać się z Adele. Niestety łowczyni nie było na miejscu, ale że Ekhart miał przed sobą zamówioną potrawkę z królika i dzban grzanego wina nigdzie mu się nie spieszyło.
- Pamiętacie, jak Gotz mówił, że szczurolud z kanałów śmierdział palonym wapnem? Doły z takim wapnem są we wschodniej części doków. Może tam jest ich druga kryjówka? Kto wie? Ja w każdym razie poczekam na Adele i opowiem jej co widzieliśmy. Może tym razem dowiemy się od niej czegoś przydatnego. A rano … cóż. Słyszałem kiedyś powiedzenie, że wrogów należy trzymać blisko siebie. Idźmy więc do Weissa po zlecenie. Ryzykujemy, ale przynajmniej mamy go na oku. – powiedział Ekhart pociągając łyk grzańca i czując jego zbawienne ciepło w trzewiach..
- Przy okazji wielebny dziękuję za opatrzenie. Kapłan w kompanii jest bezcenny nie tylko dla duszy, ale i dla ciała. Chwała Verenie. – przepił do kapłana wznosząc toast szklanicą.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 16-10-2013, 19:06   #157
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Dziewczyna cieszyła się, że zdążyła z pomocą na czas, chociaż fakt, że uciekinier zdołał się wymknąć, podobał się jej znacznie mniej. Przecież mówiła im, by obstawili wylot rury także od strony rzeki! Sama też mogła coś z tym zrobić. Mimo tego dręczyło ją poczucie, że nie poszło to wszystko tak jak powinno. Te potwory mogły ponownie kogoś zabić! Przyjrzała się obu ciałom w garbarni, niezbyt dokładnie, ale chciała je zapamiętać. Biedny złodziejaszek, teraz czuła dla niego tylko litość. Nie czekała długo na towarzyszy, nie wdawała się w rozmowy. Potrzebowała ciepła. Potrzebowała usiąść. I wysuszyć ubrania i włosy, by nie złapać jeszcze dodatkowo jakiejś paskudnej choroby.
I gdy wreszcie dostała ciepło, siedząc w "Białym Koniu", Hanna objęła mocno zziębniętymi dłońmi kufel z grzanym winem, czując jak ciepło powoli przenika do jej ciała. Nawet poprosiła karczmarza, by dorzucił do ognia. Powinna się przebrać, ale i tak musiała jeszcze tej nocy udać się do drugiej gospody, a deszcz nie ustawał w wysiłkach, by wszystko utopić.

Niewielki brała udział w rozmowach, lecz na słowa Almosa uniosła wzrok.
- To szlachcianka. Może nawet arystokratka. Poza tym uczennica czarodzieja. Na codzień przez dłuższy czas miałam do czynienia z osobami wysoko postawionymi. Oni nie są tak jak my. Irmina zawsze jest dla mnie miła, ale nie da się zapomnieć, że należy do innego stanu. Nie znaczy to od razu, że jest zła, Almos. Albo przerażająca. Mnie bardzo zdziwiło, że weszła za wami do kanałów. Moja… pani nigdy by nawet o tym nie pomyślała. Dlatego to mnie wysłała a sama tylko wypytuje, nie ruszając się z miękkiego fotela.
Służka uśmiechnęła się smutno, przesuwając spojrzeniem po twarzach towarzyszy. Nie potrzebowali wzajemnych podejrzeń i antypatii, tego było dość w tym paskudnym świecie. W kwestiach dalszych aktywności nie miała nic do dodania.
- Spotkamy się w Trumnie. Ja rano muszę odwiedzić Frau von Manfield. Potem chciałam spotkać się z Beatrice. Ona może mieć wybuchowy charakter, ale oni ją naprawdę zabiją, lub zrobią jakąś paskudną krzywdę, jeśli jej nie pomożemy. Potem mogę iść do "Czerwonej Strzały".
 
Lady jest offline  
Stary 16-10-2013, 21:29   #158
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Irmina nie czuła się dobrze. Jej ubranie było całkowicie przemoczone i nie znalazłaby na dobie nawet jednej suchej nitki. Zęby szczękały jej z zimna, ale to nie był główny powód dla którego nie poszła z resztą do karczmy, w której mogli spotkać Adele, choć taki właśnie powód podała pozostałym jako usprawiedliwienie swojej rejterady. Na pewno nie przemawiało za udaniem się tam także potencjalne spotkanie z łowczynią.
Głównym powodem dla którego chciała wrócić do domu Hazelhoffa i pomyśleć w spokoju był strach. Ten, który poczuła na widok zniekształconego ciała w garbarni i ten, który budził się w niej na myśl o konieczności wejścia do rury w której mogliby natrafić na kolejnego takiego stwora.

Gdy dotarli do domu kupca młoda czarodziejka zwolniła Hansa, prosząc by zjawił się rano, by udać się wraz z nią do domu maga, a potem poszła do swojego pokoju prosząc po drodze sługę o kadź z gorącą wodą.
Chciała przede wszystkim zmyć z siebie bród, który czuła na skórze mimo ogromnych ilości deszczówki, obmywającej jej ciało i ubranie. Służący nie był pewnie zachwycony tym poleceniem, ale nikt nie okazał jej swego niezadowolenia i po niedługim czasie miała do dyspozycji balię z parującą wodą. Z prawdziwą rozkoszą zrzuciła z siebie mokre odzienie i zanurzyła się w kąpieli. Przez chwilę rozkoszowała się ciepłem, które powoli wypełniało komórki jej ciała. Odchyliła głowę opierając ją o brzeg balii i zamknęła oczy. Musiała przemyśleć to co dziś przeżyła, zobaczyła i zastanowić się nad uczuciami jakie to w niej wywołało.

Musiała przyznać, że nigdy wcześniej nie odczuwała takiego strachu. Nigdy wcześniej nie widziała jednak istoty która byłaby tak wstrętna i urągająca człowieczeństwu, a jednocześnie z całą pewnością na tyle inteligentna by malować tajemne znaki na sam widok których przeszywały ją dreszcze przerażenia. Nigdy wcześniej nie zetknęła się tak blisko z mroczną magią, miała jednak przeczucie, że jeśli dalej będzie podążać tropem kultystów zetknie się z nią jeszcze nie raz. Musiała zadać sobie pytanie czy chce tak ryzykować? Musiała znaleźć szczerą odpowiedź na to pytanie. Po dzisiejszej nocy najsilniejszym uczuciem jakie ją wypełniało była chęć natychmiastowego opuszczenia Averheim i powrotu do domu. Poczucie obowiązku wobec mistrza, zobowiązanie wobec jego przyjaciela czy zwykła kobieca ciekawość były teraz mało istotne. Znowu poczuła się małym dzieckiem, które obliczu nieznanego wywołującego lęk, biegnie do matki, by przytulić się do jej ciepłego łona. Nie było jednak nikogo do kogo mogłaby się przytulić.
Wyszła z wody, wytarła i otuliła ciepłym pledem. Weszła do łoża i zwinęła w kłębek próbując zasnąć. Potrzebowała odpoczynku i snu, który być może pozwoli jej spojrzeć na dzisiejsze doświadczenia innym okiem.
Jutro pomyśli o tym ponownie i zastanowi się jak postąpić. Po wizycie u maga i wysłuchaniu propozycji jaką miał dla nich pan Weiss. Tak! Pomyśli o tym jutro.
 
Eleanor jest offline  
Stary 16-10-2013, 23:16   #159
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Klaus czekał cierpliwie na straż. W przeciwieństwie do kamratów którym zawód malował się na twarzy, nie miał poczucia niespełnionej misji. Pokaźny strzęp szmaty z legowiska skawenów był lepszym łupem niż komukolwiek innemu mogło przyjść do głowy. Teraz mając ich zapach mógł wyuczyć Rexa właściwej reakcji na niego a zapowiadało się długoterminowe szkolenie. Nauczyć czegoś psa było jak zawsze wyzwaniem, ale oduczyć... To wymagało cierpliwości i umiejętności – tych na szczęście Treserowi nie brakowało. Pozwalało tez mieć nadzieje, że po jakimś czasie pies będzie samowolnie węszył zapach przerośniętych szczurów , o ile uda się Klausowi wszczepić w nim nienawiść i wrogość do właścicieli owego zapachu... Mimo iż podejrzewał, że pierwszą reakcją na przyniesioną szmatę będzie radosne merdanie ogonem...

Nie omieszkał poinformować towarzyszy o nowych możliwościach wytropienia skawenów

- Gdy tylko Rex nauczy się rozpoznawać właściwie ich zapach, niewiele będzie miejsc w którym będą mogli się ukryć. Na to jednak potrzeba trochę czasu, tydzień , dwa , może więcej. - Zastanowił się przez chwilę po czym dodał – Dlatego warto skorzystać w międzyczasie z propozycji Weissa.

Dodatkowy zarobek był zawsze motywujący, znacznie bardziej niż możliwość odnalezienia potencjalnych kultystów – choć i przeciw takiemu spotkaniu Klaus nic nie miał. Zabijanie kultystów o ile wiedział nie tylko nie było ścigane prawem, ale nawet nagradzane. No i z pewnością można było liczyć na łupy nie mniejsze niż te które zdobyli na mutantach.
Treser zamierzał poczekać z resztą i tak jak to sobie wcześniej obiecał trzymać się kapłana. Stary głosiciel Vereny mógł go sporo nauczyć a Klaus zdążył już polubić poczciwca. Ewidentnie w dotychczasowym życiu brakowało mu osób którym mógłby zaufać, Thomas był bodajże pierwszą taką osobą...
 
Eliasz jest offline  
Stary 19-10-2013, 13:15   #160
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Wellentag, 1 Jahrdrung
Rano


Adele nie przyszła. Deszcz nie przestał padać. Ten dzień i zaczynająca się noc, to było dla nich już zbyt wiele. Ekhart dodatkowo cierpiał od ran, nie tylko tej z tej nocy, ale i poprzedniej, z potyczki z bandytami. Można było czekać i nawet do rana, lecz sprawa nie była aż tak istotna, a ich stan zbyt marny, by ktokolwiek miał na to ochotę. Wizja odpoczynku w końcu skusiła wszystkich i wkrótce skierowali się do "Trumny Kowala", raz jeszcze moknąc w drodze do niej. Mimo tego obyło się już bez kolejnych niespodziewanych i nieprzyjemnych wydarzeń.
Niedługo potem pochłonął ich sen.

Kolejny dzień wstawał powoli. Słońce nie potrafiło jeszcze przebić się przez warstwę chmur i mgły, lecz przestało już padać i zapowiadało się, że będzie coraz ładniej. Ludzie tłumnie wyszli już na ulicę, rozpoczynając nowy tydzień. Pełny gwaru, tłumów nawiedzających Plenzerplatz i ciężkiej pracy. Jakże różnej od tej, którą wykonywali ostatnimi czasy "śledczy", podążając za tropem ciągle nie do końca uchwytnych stworów. Sądząc z ich dotychczasowego zachowania nie mieli zaatakować tego dnia. Kto to jednak wie? Kapitan zgodził się pozostawić jeszcze garbarnię w nienaruszonym stanie. Zabrano tylko ciała. Baerfaust obiecał także, że znajdzie kogoś, kto będzie w czasie dnia obserwował oba budynki i rurę ściekową, wyczekując jakiejś podejrzanej aktywności.
Zdawało się, że mogli zająć się innymi sprawami, których zebrało się im całkiem sporo. I wszystko to przed udaniem się do "Czerwonej Strzały".


Już od samego rana robienie zakupów i sprzedaż łupów nie powinna stanowić problemu. Targ działał, podobnie jak wszystkie sklepy, a coraz większy tłum ludzi mocno ożywiał całe Averheim. I tylko o ceny oraz własne sakiewki należało się martwić.

Irmina, wraz z nieodłącznym Hansem, który jak zwykle bez słowa zjawił się z samego ranka, musiała przebić się przez tę ciżbę, a raczej podążać w cieniu mężczyzny, który zdawał się robić to bez większego problemu. Konrad Mauer mieszkał przy samym placu, w bardzo ładnej, choć niedużej kamienicy, być może udostępnionej mu przez jakiegoś tutejszego arystokratę. Wydawała się zamknięta, ale zanim nawet zdążyła zapukać, na pannę Altwimsdorf wpadła młoda dziewczyna, niosąca przed sobą wielki kosz, wypełniony przynajmniej po części jedzeniem, to bowiem było doskonale widoczne. Nieznajoma spłoniła się.
- Bardzo przepraszam, to przez ten pośpiech! Państwo do Mistrza? - zagapiła się na chwilę na Hansa i głośno przełknęła ślinę, komentując w ten sposób jego aparycję. - Mistrz bardzo nie lubi porannych wizyt. Czy byli państwo umówieni? Jestem Blanka, służąca.
Dygnęła skromnie. Miała na sobie zwykłą sukienkę, a jasne włosy związała w warkocz. Bardzo ładna, dziewczęca jeszcze twarz sugerowała, że nie ma więcej niż szesnaście czy siedemnaście lat.


"Biały Koń", lub "Wykończona Szkapa" jak zwano go potocznie, tego ranka wypełniony bardzo podobnie do tego, co widzieli już wcześniej. Brakowało tylko pijących garbarzy, których chyba ciągle przetrzymywała straż. Pojawił się za to widywany w kilku już momentach agitator. Chudy, siwiejący już mężczyzna pod pięćdziesiątkę zwał się podobno Rambrecht Delfholt, lecz to co w nim rzucało się w oczy, a raczej uszy najbardziej to jego niezwykle przenikliwy i donośny głos. Wygłaszał właśnie mowę na temat tego, dlaczego Averlandczycy powinni rządzić Averlandem. Niewielu zdawało się go słuchać, lecz nie ściągał też na siebie nieprzyjaznych spojrzeń. Może jakiś tutejszy wariat, choć ubrany całkiem porządnie.
To co interesowało ich bardziej, to była Adele. Kobieta, ubrana tak jak zwykle i tak jak zwykle blada, z ustami zaciśniętymi w wąską kreskę, siedziała z boku, w towarzystwie jednego z widzianych już wcześniej mężczyzn. Aparycję miał równie sympatyczną co Łowczyni Czarownic.


"Czysta Świnia" była prawie pusta. Tutaj znacznie więcej działo się wieczorami i w Wellentag nawet otwierano później po nocnej popijawie. Mimo tego, można było tu znaleźć kilku tutejszych, raczej omawiających prywatne sprawy, niż raczących się trunkami. Tego ranka był jeden wyjątek. Trop zaprowadził Hannę właśnie tutaj i jak się okazało słusznie. Beatrice Knox siedziała samotnie nad kuflem, trzymając głowę w dłoniach. Oczy miała zaczerwienione i mocno podkrążone. Od płaczu lub braku snu. Lub tego i tego. Nawet ubranie, podobnie jak poprzednio - męskie bardziej niż kobiece - wyglądało na nie prane od dawna. Kobieta martwiła się i widać to było na pierwszy rzut oka. Czy jej życie ciągle było zagrożone? Być może, przecież zabili tylko jednego z wyłudzających haracze bandziorów.
 
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172