Igor widząc rozpędzającego się dzika, zaczął powoli kierować się w stronę uzbrojonych przyjaciół. Robił to tak by nie znaleźć się na linii ognia towarzyszy.
- Zastrzel wreszcie tego bydlaka - krzyknął. Nie mówił do kogoś konkretnego. Liczył po prost że któryś z przyjaciół wreszcie wykorzysta broń.
Sam pewnie ruszyłby po swoją, ale o ile strzelba była na wierzchu, o tyle naboje do niej gdzieś w głębi plecaka, a on nie miał czasu by ich teraz szukać.
No ale kto by się spodziewał, że nagle dzik się wścieknie i ruszy w ich kierunku? |