Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2013, 01:38   #13
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Nie trzeba było czekać długo na to, żeby w Podlesiu polała się (znowu) krew. Mimo że bandyci byli w defensywie i na dodatek, co prawda nie wiedząc o tym, w mniejszości, to do nich właśnie należały pierwsze sukcesy. Ghrarr i Tylo zdążyli co prawda wystrzelić, ten drugi nawet dwa razy, ale chybili. Posłane strzały świsnęły z dala od celów i wbiły się w pozostałości po chacie, bądź zaległy gdzieś w popiołach.

To dało zbójom szansę na porzucenie zdobycznych dóbr i znalezienie kryjówki. Ten pierwszy przycupnął za studnią i dobył łuku. Wychylił się raz i, za nic mając narsaińską szarżę, puścił strzałę w ruch. "Za wysoko," przeszło przez myśl Ghrarra. Trochę racji miał, pocisk poleciał za wysoko, ale nie wystarczająco. Musnął zaledwie skroń, ale to wystarczyło, by czerwień wdarła się w pole widzenia.

Szczerbaty i sepleniący szukał schronienia w zaułku, z którego wyłonił się z towarzyszem kilka chwil temu. Przystanął tylko na chwilę, by zmusić Tylo do skulenia się za osłoną, która szczęśliwie bardziej ucierpiała niż on. Strzelec natomiast dał nura w alejkę, pewien swego. Ale był oczekiwany. Elva doskoczyła ze swoimi nożami, wykorzystując element zaskoczenia i skrwawiając łotrowi biodro. Pannica zaraz też odskoczyła, robiąc miejsce Vindieriemu, który przyozdobił gębę delikwenta brzydkim cięciem.

Szczerbaty skoczył w tył, przeklinając i, odrzuciwszy łuk, sięgnął po krótki miecz, skory do odpłacenia się dwójce atakujących. Zdążył tylko chwycić za rękojeść, bo na tyle pozwolił mu Tylo. Wygięty zza zasłony, z niemożliwego kąta posłał furkoczącą strzałę idealnie. Elva i Vindieri podziwiali, jak sepleniący rąbnął o ziemię, wzbijając pył w powietrze. Z tylowym pociskiem w tętnicy szyjnej, śmierć nadeszła szybko.

Ghrarr, z twarzą wtuloną w końską grzywę i próbujący utrzymać się w siodle, widział niewiele. Świstające pociski i zapach krwi spłoszyły wierzchowca, który obecnie miotał się szaleńczo. Kolejna strzała zafurkotała gdzieś po ghrarrowej lewicy, a jego uszu dobiegło przekleństwo. Koń stanął dęba i Narsain kątem oka zauważył, jak zbój obrywa kopytem. Zamroczony i z tylową strzałą w ramieniu, mężczyzna nie stanowił dla Vindieriego wyzwania. Popieszczony żelazem, po chwili dołączył do swojego towarzysza.

Okrzyki rannych, świst strzał i rżenie ghrarrowego wierzchowca przyciągnęły uwagę. Czarno-szary labirynt rozbrzmiewał teraz ciężkimi krokami i coraz bliższymi pokrzykiwaniami. Towarzysze dwójki gryzącej piach byli jak na razie niewidoczni dla czwórki, obecnie mającej może minutę na przegrupowanie. Zza pleców, gdzieś zza palisady dobiegł ich stukot końskich kopyt.

Przyjaciel, czy wróg?
 
__________________
"Information age is the modern joke."

Ostatnio edytowane przez Aro : 18-10-2013 o 01:41.
Aro jest offline