Magnus Lankdorf
Wybory zostały zakończone, ich nowym przywódca został arcykapłan Sigmara. Słysząc to elfka postanowiła streści im mniej więcej którędy i jak będa podróżowa. Gdy już skończyła, Magnus zamyślił się na chwile, jakby smakując każde z jej słow. Nagle długoucha krzyknęła, ostrzegając, iż są otoczeni. Lankdorf błyskawicznie stanął na równe nogi i dobył miecza. Chwytając go oburącz stanął w pozycji bojowej. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało normalnie, jednak po chwili łowca czarownic spostrzegł, że są otoczeni przez drzewa, których tu wcześniej nie było, a które niewątpliwie poruszają się w ich kierunku. Widział wiele rzeczy, ale chodzacych drzew jeszcze nie spotkał. Była to dla niego nowoś, jednak wyraz jego twarzy pozostawał niezmienny. Magnus odezwał się ze stoickim spokojem w głosie
-Jeśli waszym wrogiem są hordy Chaosu, to my nie jesteśmy waszymi przeciwnikami. Jeśli jednak stworzyła was plugawa magia czarnoksiężników, wiedzcie, że wasza śmier nie będzie należec do prędkich i bezbolesnych.-
Po tych słowach łowca wbił wzrok w jedno z drzew czekajac na reakcję swoich towarzyszy i tych dziwnych istot. |